poniedziałek, 2 lutego 2015

On, Ona i Mamusia... Odcinek 9.

- Wyjaśniam! Już, już. - Zofia próbowała nas uspokoić. - Jak jeszcze byłam bardzo młoda, poznałam wspaniałego faceta. Niestety miał on żonę. Nasz romans nie trwał długo. I tak jak wasz, był owocny. Jego owocem jest Robert. Moja konserwatywna rodzina kazała mi go oddać do adopcji. Byłam młoda i musiałam się na to zgodzić. Całe lata myślałam jednak o swoim maleńkim synku. Gdzie jest, jak mu się wiedzie, czy trafił na dobrych rodziców. - Zofia się zamyśliła. Było widać, że mówi całą prawdę, bez ściemniania. Jej oczy zaszły łzami. Zaczęła wzdychać.

- Nie trzeba roztrząsać dawnych, smutnych wspomnień. -  Zofia odetchnęła głęboko i kontynuowała.
- Dopiero jak umarł twój ojciec, zaczęłam Roberta szukać. Udało mi się dotrzeć do kilku osób, które pomogły mi w jego odnalezieniu. I tak, jakieś pół roku temu, spotkałam się z nim pierwszy raz. - Zofia uśmiechnęła się do swojego syna. On odwzajemnił uśmiech. Jego uśmiech był oszałamiający...
- Zaraz, zaraz. Ale to nie wyjaśnia dlaczego on jest moim bratem tylko na papierze! - Coś mi tu nie grało w tej opowieści.
- Już wyjaśniam! - Zofia zwróciła się tym razem do mnie. - Ty za to jesteś córeczką swojego tatusia. Znaczy to tyle, że jak myśmy się poznali z twoim tatą, on był w kończącym się już związku z twoją mamą. Tata oczywiście, jak się dowiedział, że będzie miał dziecko, zapowiedział, że będzie się tobą opiekował i będzie łożyć na twoje utrzymanie. - Zaraz, zaraz czy ja dobrze słyszę? Czy ja dobrze rozumiem?
- Zofio, to ty nie jesteś moją mamą?! - Ja chyba nie wierzę!
- Tak, Kasiu. Nie jestem twoją rodzoną mamą ale kocham cię nad życie! - Zapewniłą mnie Zofia.
- Wiem, mamo! Wiem. Ja też cię kocham! Ale czy to znaczy, że zabraliście mnie mojej biologicznej matce? - Nie chciałam w to uwierzyć.
- Nie, kochanie. Prawda jest o wiele smutniejsza. Twoja matka zmarła podczas porodu. Nie odratowali ją z wielkiego krwotoku... - Zofia podeszłą do mnie, żeby mnie przytulić. Kochana mama... - Zatem Robert jest moim synem, ty jesteś córeczką tatusia - biologicznie. Zatem to nie było kazirodztwo!

Mama nas uspokoiła. Wracaliśmy do domu. Jedno mnie tylko nurtowało...
- Robert. Skoro cały czas używaliśmy prezerwatyw, to jakim cudem ja jestem w ciąży?!
- No wiesz, Kasiu... Raz się zdarzyło, że jej nie użyliśmy. - Robert był zmieszany... Wyraźnie miał coś na sumieniu!
- Ja tego nie pamiętam! - Nie pamiętam! Serio! Kiedy on mi to zrobił bez gumki? Nie pamiętam!
- No... Bo... Bo... Bo nie masz szans pamiętać... - Robert nie wiedział jak mi to wytłumaczyć.
- Jak to nie mam szans pamiętać?! Upiłeś mnie, pigułka gwałtu, narkotyki?! - Moje myśli zaczęły pokazywać nieciekawe obrazy. Jeżeli on mi zrobił coś takiego, to go zabiję...
- Nie, to nie to.
- A co Robercie?! - Mój głos był zimny jak stal...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz