czwartek, 17 grudnia 2015

Sąsiad. cz 10.

Czasami trzeba chodzić do pracy... A tam dzień jak co dzień, chciało by się powiedzieć...

- Hej! Przyszedł facet od projektu. Wpuścić go? - Zapytała Baśka, moja koleżanka z pracy. Sądząc po minie, gość to był ktoś....

Chciałam  poprzesuwać ściany w pomieszczeniach pracy, żebyśmy mieli więcej przestrzeni do pracy tam, gdzie naprawdę była potrzebna. Dlatego zaprosiłam projektanta budynku, żeby powiedział mi jak i o ile można ściany poprzesuwać, żeby nie naruszyć jego konstrukcji.

- Proszę wejść. Kawy pan sobie życzy, herbaty? - Basia jak zwykle dobrze spełniała swoją rolę sekretarki i człowieka od wszystkiego... Tylko tym razem była jakby bardziej uprzejma?

Odwróciłam się do drzwi, żeby przywitać gościa, wyciągnęłam rękę na przywitanie, uśmiechnęłam się i zamarłam.................................

Sąsiad. Ja pierdolę ale ten świat jest mały...

- Witam! Dzień dobry. - Uśmiech już zszedł z mojej twarzy...
- Dzień dobry! K. W. - Przedstawił się Sąsiad.

Jego dotyk............ Silny, stanowczy ale jednocześnie delikatny. Moja wyobraźnia wystrzeliła milionem obrazów. Jego dłoń - męska, duża, niezbyt miękka i niezbyt twarda. Wędruje po moim ciele... Dotyka pupy... Podciąga spódnicę do góry... Dotyka środka pleców i sunie w górę... Dotyka piersi... Chwyta mnie za kark i przyciąga moje usta do jego ust...

Wyrwałam rękę z jego. Odwróciłam się bokiem, żeby nie zauważył jak na twarz wypełza podstępny i zdradliwy pąs... Zaczerwieniłam się jak dziewica, gdy ją pierwszy raz dotyka facet. Ja pitolę!

Odchrząknęłam, odeszłam kilka kroków od niego i przedstawiłam w jakim celu go wezwaliśmy. Sąsiad popatrzył w milczeniu i rozłożył na stole papiery. Były to plany naszego biura.

Chcąc, nie chcąc musiałam podejść do niego, żebyśmy razem doszli do jakiegoś porozumienia.

Przełknęłam nadmiar śliny, który się niespodziewanie nagromadził w moich ustach. Podeszłam na tyle daleko, jak tylko było to możliwe. Od razu jednak owionął mnie jego zapach. Moja wyobraźnia podsunęła obraz eleganckiego jaskiniowca. Mocny, dziki a jednak zadbany. Sąsiad położył swoje dłonie na projekcie i zaczął tłumaczyć co można i jak zrobić.

Jak ktoś myśli, że słyszałam cokolwiek, to się myli... Zapach Sąsiada całkowicie pozbawił mnie rozumu. Wyobrażałam sobie ciąg dalszy jego dotyku. Zauważyłam, że na samą myśl przebiegły mnie ciarki na skórze a w podbrzuszu poczułam miły ścisk. Ciepło rozlewało się w samym środku...
Znów musiałam przełknąć. Mój oddech stał się przyspieszony...

Jego głos... Nie dziwie się, że on ma tyle kochanek. Sama bym mu się oddała w tej chwili na tym stole, jakby tylko do mnie mówi tym głosem... Głęboki, ciepły, niezbyt głośny. Bardzo, bardzo podniecający.

Podchodzi do mnie blisko. Patrzy prosto w moje oczy, zbliża swoją twarz i całuje w usta... Jego wargi są miękkie ale stanowcze. Bardzo dobrze wie, jak ich używać. Wysuwa język. Na jego powitanie mój radośnie wibruje w moich ustach. Następuje połączenie. Ciepło, mokro, podniecająco tak, że fale, które przechodzą przez moje podbrzusze, o mało co a dały by mi orgazm! Sąsiad chwyta mnie tymi przecudnymi dłońmi za pupę i sadza na stole, jednocześnie podnosząc spódnicę w górę. Rozchyla moje nogi prawą ręką i gładzi ich wewnętrzną stronę. Wkłada palce za koronkowy obrys pończoch. Lewa jego ręka przytrzymuje mnie w pasie, głaszcząc jednocześnie kciukiem. Nie potrafię wyrwać się z tego pocałunku. Ręka z placów wędruje na kark. Chwyta mnie stanowczo ale delikatnie za włosy i odchyla moją głowę, dając pole do całowania mojej szyi... Jego wargi muskają płatek mojego ucha. Z moich ust wydobywa się jęk rozkoszy. Na udzie poczułam, jak Sąsiad twardnieje. No wiecie GDZIE twardnieje... Nagle poczułam jego palce na mojej łechtaczce. Muśnięcie a przyprawiło mnie o falę rozkoszy. Brzmi banalnie ale tak było. Palce powędrowały głębiej.  Sąsiad nabrał wilgoci z mojej cipki i wrócił do molestowania mojej łechtaczki. Oplotłam go nogami. Moje ręce wreszcie przestały mnie podpierać a zaczęły się brać do działania. Sięgnęłam do jego spodni i zrobiłam to, na co miałam ochotę od jakichś 2 minut - wyciągnęłam tak upragnionego kutasa Sąsiada. Kutasa, którego tyle razy widziałam w działaniu. I o którym byłam przekonana, że daje nieziemską rozkosz. Nacelowałam go na moją szparkę a on bez wahania wszedł do niej cały, jednym pchnięciem! Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Ja pierdolę co za uczucie! Wsunęłam ręce pod jego koszulę. Byłą różowa. Uwielbiam męskich facetów w różowych koszulach. Dodają im męskości. Nie byłam w stanie zaprotestować na to, co Sąsiad mi robił. Jedną ręką trzymał mnie za pupę, żebym mu nie odjechała na tym stole, drugą bawił się moją piersią. Do ust chwycił sutek, pierś lekko ściskając. Zaczął go ssać i lekko nadgryzać. Oj! Niewątpliwie jest to metoda na szybki numerek. Moja szparka przyspieszyła. Sąsiad też się dopasował do jej rytmu. Cholera! Zaraz dojdę! Posuwanie, posuwanie, kutas, cipka co raz szybciej, szybciej... Pocałunki, całowanie, ssanie, dotykanie, oddech, sapanie, zapach.........

"Chodź, pomaluj mój świat! Na żółto i na niebiesko........." Kurwa mać!!! Dźwięk telefonu wyrwał mnie z mojego - co to było? senne marzenie? wyobraźnia? chęć? marzenie? Ja nie mogę! W wyobraźni o mało co a miałabym orgazm! I sprawiła to sama tylko obecność Sąsiada, który chyba niczego nie zauważył - nie zauważył jak na mnie działa, co się roiło właśnie w mojej głowie, bo nadal tłumaczył mi swój pomysł na przeróbki.

Odskoczyłam od niego jak oparzona. Czy ja uprawiałam z nim seks czy to był tylko sen?

- Monika? Cześć! Jak dobrze, że telefonujesz. - Rzuciłam spojrzenie na Sąsiada czy zauważył z kim rozmawiam.
Sąsiad tylko spojrzał spod gęstej grzywki, z jakimś grymasem na twarzy. Wydawało mi się, że chce coś powiedzieć ale zarzucił ten pomysł.
- Kawka dzisiaj? No jasne, że mam ochotę. Mam nawet czas. Przyślij mi esem godzinę, o której będzie ci pasowało i adres knajpki. No! To do zobaczenia! - Rozłączyłam rozmowę.

Sąsiad.
Jego narzeczona.
A w środku ja....
Podglądająca jego... 
Przyjaźniąca się z nią.
Znająca jego sekrety...

Czy powiem jej o tym? Czy powinnam się wtrącać?

Przede mną kawa z nią, za mną wirtualny seks z nim... Jakie to życie jest popierdolone...


niedziela, 13 grudnia 2015

Sąsiad. cz 9.

Dobra...................

Muszę się do tego przyznać przed wami a przede wszystkim przed sobą - nie potrafię oderwać oczu od widoków za oknem. Co piątek wieczorem czekam, aż rozpocznie się spektakl............

Erotyczny spektakl..............

Jak na razie staram się unikać Moniki bo sama nie wiem czy jej to powiedzieć - to co się dzieje u jej narzeczonego? Czy lepiej zostawić to takiemu biegowi sprawy jaki jest? Może ona jest szczęśliwa?

Zwykle wieczorem w piątek staram się nie brać do domu żadnej roboty. Otwieram butelkę czerwonego wina, bo zdrowe ;-) , siadam pod samym oknem, w kąciku, starając się schować za jakąś zasłoną. Może lepiej, żeby Sąsiad nie wiedział, że widok z jego sypialni mnie przyciąga. A może by tylko pomyślał, że ja go śledzę i chcę wszystko opowiedzieć Monice?

Doczekałam się. W oknach na przeciwko zapaliło się światło. Nie było zbyt mocne ale oczywiście doskonale było widać każdy szczegół mieszkania...
Wszedł Sąsiad a w ręce trzymał szklaneczkę z whiskey - założę się, że był to właśnie ten trunek. Ciekawe, że jemu staje po alkoholu. Może bierze - łyka jakieś specyfiki? Mój facet nigdy nie potrafił mnie zaspokoić po alkoholu... Gdyby ulica była odrobinę węższa, widziałabym napisy na butelkach, które otwiera. O! Z całą pewnością był koneserem trunków...

Weszła kobieta. Ubrana w niebotyczna szpilki - czyżby afrodyzjak hehehe - i w futro. Przepiękne futro, z całą pewnością naturalne, srebrzyste, rozkloszowane i do ziemi prawie. Jego długość sięgała właśnie do tych niebotycznych szpilek... Piękna, włosy ciemne - wyglądały fenomenalnie na tle tego futra - opadały tzw. kaskadą loków aż do połowy placów. Kurde no! Jak ja zawsze chciałam mieć takie włosy... Sąsiad jest estetą niewątpliwie. Wszystkie jego partnerki wyglądają jak modelki.
Stanęła przed nim. Upiła łyczek z jego szklanki i odstawiła ja na bok. W tych szpilkach była prawie tak samo wysoka jak Sąsiad. Chwycił ją za włosy. Mocno pociągnął aż moim oczom ukazała się jej szyja, futro opadło z lewego ramienia. Pocałował ją za uchem, polizał delikatny płatek. Skądś wyciągnął chyba gumkę i związał jej piękne, długie włosy w koński ogon. Owinął go wokół nadgarstka i w ten sposób mógł "sterować" jej głową i całować gdzie mu się żywnie podobało. O dziwo omijał usta... Zrzucił futro do połowy pleców. Chwycił włosy i pociągnął ją tak mocno w dół, że ja zobaczyłam jej twarz i piersi w przepięknej, czarnej, koronkowej bieliźnie - z daleka było widać, że drogiej - bo okazało się, że pod futrem mieła tylko tę zmysłową bieliznę.

Zaczął drogą ręką masować jej pierś i ssać swoimi przepięknymi ustami sutek. Zdecydowanym ruchem zdjął z niej futro i rozłożył na podłodze. Gestem rozkazał jej stanąć na nim. Była piękna! Seksowna, z wąską talią, dużą, choć proporcjonalną pupą, pięknie sterczącymi piersiami. Ubrana jak z magazynu erotycznego albo jak ze sklepy z bielizną tylko w ten piękny stanik, pas do pończoch i pończochy oczywiście... A nie! Miała jeszcze coś na sobie - kilka sznureczków - stringi...
Teraz Sąsiad rozpoczął striptiz - jak boga kocham był to striptiz - tańczył i ściągał powoli z siebie kolejne warstwy odzieży... Rozpiął koszulę - chyba to byłą ta sama, w której mnie "odwiedził". Przechodząc z prawa na lewo i z lewa na prawo zdjął koszulę, ukazując swoje boskie bicepsy i piękne, przepięknie wyrzeźbione plecy, wyciągnął pasek ze spodni. Kobieta je rozpięła i pięknie wypinając pupę w stringach itd... ściągnęła je Sąsiadowi razem z majtkami - bo chyba one tam były, pod spodniami co nie? Sąsiad klęknął przed nią - boskie nogi i prześliczny jego tyłeczek były na wyciągnięcie ręki. Zaczął odpinać kobiecie pończochy i je zsunął nad kolano. Wsadził swój język między Kobiety uda. Ona wygięła się w tył - podejrzewam, że jego język musi być dłuuuuuuuuuuugi i sprawny, oj sprawny! Czyżbym chciała się o tym przekonać ;-)
Po chwili położył się na tym futrze, twarzą w moim kierunku i Kobiecie też kazał to zrobić. Zauważyłam jego kutasa - do cholery - pomimo alkoholu stał mu więcej niż na baczność. Długi, gruby... Kobieta grzecznie się położyła przed nim. Sąsiad masował jej piersi, ssał płatek ucha, całował po szyi. Jego ręka powędrowała między jej uda. Jak wspomniałam stringi to było tylko kilka paseczków, więc bez problemu wsadził swoje długie palce do szparki. Uwierzcie - widziałam to baaaaaaaaaaaaaaardzo dokładnie. Kobieta jedną nogę miała położoną na futrze a drugą zgięła w kolanie, żeby dać mu lepszy dostęp do swojej cipki. Odchyliła się lekko na niego a ja zauważyłam jak pomiędzy jej pośladkami widać było jego penisa! Wsadzi go czy nie wsadzi oto jest pytanie? ;-)
Zaczęli się poruszać we wspólnym rytmie. Jakby Sąsiad wsadził jej kutasa do pupy - tej przepięknej, w koronkowy pas do pończoch ubranej pupy. Ach! Oczywiście! On jej wsadził do pupy wibrator! A swoje palce nadal trzymał w jej cipce. Zauważyłam, że przyspieszył rytm wsadzania swoich palców. Kobieta dostałą spazmów. Targały całym jej ciałem - kurde ona może przecież uszkodzić jego sterczącego penisa - przecież widziałam go cały czas - nie było penetracji - no nie było penetracji jego członkiem - bo przecież penetracja była... O kurde jakie to zagmatwane...
Nawet nie powiem co się działo w moim podbrzuszu. Na sam widok dostałam orgazmu. Kurde! Jak jej musi być dobrze. Kolor na jej twarzy, jaki wszedł na policzki po wstrząsająco ogromnym orgazmie, był prawie purpurowy! Jak ja jej zazdrościłam! Tak! Muszę się do tego przyznać... Zazdrościłam jej tego orgazmu... Sąsiad oblizał swoje palce, które po wyciągnięciu z jej cipki po mega szczytowaniu aż ociekały jej sokami! Oczywiście oblizał je. Possał jeszcze przez chwilę sutek, sterczący na kilometr i wstał. Stanął nad Kobietą ale tak, że ja doskonale widziałam jego całego, jego cudowne ciało a przede wszystkim napalonego kutasa, stanął za jej głową. Wziął swój instrument do lewej ręki a prawą sięgnął po szklaneczkę złocistego napoju. Upił łyk i zaczął sobie robić dobrze. co raz szybciej i szybciej. Rozkraczony stał nad Kobiety głową. Ona chwyciła go za kostki i lizała po stopach. Oj - szybko mu poszło. Trysnął tak, że najpierw sperma poleciała na Kobiety brzuch, potem na przepiękne piersi. Sąsiad poruszał swoją ręką nadal i wciąż a sperma się lała i lała na całe ciało Kobiety. Powiedział coś do niej. Ona się uniosła, usiadła i obciągnęła mu druta wysysając spermę do reszty, sądząc po jego błogim uśmiechu na twarzy i jej głęboko wciągniętych policzkach.

Miałam prywatne porno na żywo - ja pierdolę! Sąsiad to pierdolony zbok, nie inaczej! No przecież się orientuje, że ja to mogę zobaczyć, bo mogę być właśnie w domu, chociaż mam ciemno...

Ja pierdolę - on to robi chyba specjalnie, bo widoki są co raz bardziej hardcorowe...  ale po co?!

Jak tak dalej pójdzie, to się uzależnię od widoku za oknem i zapomnę o normalnym sexie...

Ratunku!!!