niedziela, 20 listopada 2016

To był tylko sex.11.

Wreszcie przyszedł sms: "Mam trudnosci z mówieniem. Juz jade. Opowiem wszystko po przyjezdzie. Czekaj".

Powiedziałam mamie Jurka, ze on już jedzie, żeby się nie martwiła. Kobieta, żeby zająć czymś swoją zmartwioną głowę, cały czas sprzątała po imprezie. Nie dała sobie pomóc. Widać wyraźnie było, że się strasznie martwi o swojego męża. Ja próbowałam przez ten czas pomyśleć. Na razie jestem tutaj, bo obiecałam się zająć jego mamą. Ale to chyba nie był dobry pomysł. Powinnam sobie pójść...

Światła. Trzaśnięcie drzwi. Przyjechał Jerzy. Obie, z jego mamą, wyszłyśmy przed dom, żeby wszystkiego się dowiedzieć już, natychmiast. Mama Jerzego jakby niczego nie zauważyła. Mnie natomiast jego widok zamroził.Oczu, tych jego pięknych oczu, prawie nie było widać. Pod oczami sine podkowy. Z nosa wystawały dziwne tampony. Opatrunek. Warga rozcięta, na niej szwy. Wszystko opuchnięte, zakrwawione. Już wiem co znaczyło "mam trudnosci z mówieniem".

Mama Jerzego przytuliła się do niego i wprowadziła go do domu. Usiedli na kanapie w salonie.
- Gdzie ojciec? - Zapytała mama.
- Musiał zostać w szpitalu. - Tłumaczę niewyraźne słowa Jerzego na zrozumiały tekst. - Lekarze powiedzieli, że rana jest dość mocno zabrudzona węglem drzewnym, więc ojciec musi na wszelki wypadek zostać w szpitalu. Jest na oddziale, podają mu leki, antybiotyki i takie tam. - Powiedzenie tych paru zdań zajęło Jerzemu bardzo dużo czasu. A miny jakie przy tym robił, żeby było wyraźnie i żeby go nie bolało...
- W szpitalu? No przecież on nie wziął ze sobą nawet piżamki... - Martwiła się mama Jerzego.
- Mamo oni mu tam wszystko dali. Ty masz teraz wziąć tę tabletkę, to na uspokojenie, a jutro do niego możesz pojechać. - Jurek był bardzo łagodny dla mamy ale stanowczy. - Aga poda ci wodę i zażyjesz lekarstwo teraz.
- Dobrze, synku.
Podałam wodę a Jurek odprowadził mamę do sypialni, żeby odpoczęła. Wyszedł i zwrócił się do mnie.
- Aga jestem padnięty ale chciałbym z tobą porozmawiać. Poczekaj. Ja wezmę prysznic, przebiorę się i pogadamy. Poczekaj, proszę. - Spojrzał a raczej chciał spojrzeć mi głęboko w oczy. Wyglądał tak fatalnie...
- Uhmmm. - Pokiwałam głową.
Jerzy poszedł do łazienki a ja a jednej sekundzie podjęłam decyzję. Wracam do domu! Uciekam od wyjaśnień, od trudnych słów. Bo jeszcze wpadnie mi do głowy, żeby wziąć winę za ten wypadek na siebie... Zależy mi na nim, dzisiaj poznałam jakim jest prywatnie fajnym facetem ale po tym, jak tamten złamał mu nos, to chyba nie będzie chciał mnie znać. I słusznie. Przepadło. Wychodzę.

Wyszłam bez pożegnania, w łazience jeszcze szumiał prysznic. Wezwałam taksówkę. Pojechałam prosto do domu i po krótkiej wizycie w toalecie poszłam od razu do łóżka. Sama. Zasnęłam kamiennym snem w jednej sekundzie.

Coś mnie obudziło. Dzwonek do drzwi? Śniło mi się? Nie! Dźwięk się powtórzył. Poszłam i spojrzałam przez wizjer. No kto? No Jurek. Jerzy West stał za drzwiami. Otworzyłam. Wpuściłam go. Wszedł.
- Trochę czasu zajęło mi przekonanie ochroniarza, ze to ja i że muszę wejść do firmy a potem poszukanie twojego adresu z CV. Ale muszę to z tobą wyjaśnić, bo i tak nie zasnę a nie lubię niejasnych sytuacji. - Wypalił od razu po wejściu. Prawie jeszcze w drzwiach.
- Dobra. Miejmy to już za sobą. - Wiedziałam co powie. Że mnie nienawidzi za to co robiłam. Że nie chce mnie znać. Że ma do mnie żal, że przeze mnie złamano mu nos. Że nie chce mnie widzieć...
-Tylko zrobię kawę, bo muszę się obudzić. Dość sporo wypiłam i śpiąca jestem.Wejdź.
Jerzy rozbierał się w przedpokoju a ja poszłam zrobić tę cholerną kawę. Czekałam aż ekspres się zgrzeje. Jerzy wszedł do kuchni. Podszedł do mnie w kuchni i się przytulił! Drgnęłam zaskoczona.
- Au...- Usłyszałam cichy jęk.
- Przepraszam! - Powiedziałam. Niechcący uraziłam go w bolący nos, jak się do mnie przytulał.
- Aga już nigdy tak mnie nie opuszczaj. Wyszłaś bez pożegnania. Szukałem się po całym domu, ogrodzie. - Jerzy cały czas mnie mocno przytulał.
- Myślałam, że nie chcesz mnie już widzieć i wolałam się ulotnić z twojego życia. Poza tym zmęczyły mnie wypadki dzisiejszego dnia. Nie chciałam, żeby ktoś zwalał na mnie winy za te wypadki... - Odpowiedziałam cicho. Z trudem powstrzymywałam łzy.
- Aga kurwa co ty pieprzysz. - Zaklął Jerzy. - Jak to nie chciałbym cię widzieć. Mam złamany nos, bo się biłem o ciebie, bo mi na tobie zależy. Zakochałem się w tobie a ty ciągle mi uciekasz...
Dźwięk robiącej się kawy wyrwał mnie jak ze mgły. Jerzy nadal trzymał mnie mocno w swoich ramionach a ja nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.
- Jurek no co ty. Mylisz pożądanie z miłością. - Powiedziałam to chyba po to, żeby się upewnić w jego intencjach.
- Aga ja jestem dużym chłopcem. Już nie myli mi się pożądanie do kobiety z uczuciem, że chcę z nią być do końca życia. A z tobą chcę... - Jego głos, pomimo złamanego nosa, nadal mnie rozpalał. Był przyjemny, ciepły, spokojny. Pewny. Jak ja mu chciałam uwierzyć w te słowa!...

środa, 16 listopada 2016

To był tylko sex.10.

Oczywiście, że poszłam z nim na tę imprezę.

Umówiliśmy się na sobotę na 17:30. Jerzy West przyjechał po mnie. Jako, że impreza miała formę grilla, to też nasze stroje były eleganckie ale na luzie. Jurek ubrał dżinsy, koszulę i sweter w serek w kolorze,który tak pięknie podkreślał jego oczy... Ja ubrałam się w sukienkę ale do tego dobrałam wygodne buty. Nie był to strój wyzywający ani sexy. Chciałam być elegancka ale nie dawać żadnych fałszywych sygnałów, żadnego kuszenia itp itd.

Po jakiejś pół godzinie przyjechaliśmy na miejsce. Rozmowa w trakcie drogi była o niczym. W zasadzie o firmie Jerzego i o tym, co pokręciła Małgorzata i jak to naprawić, bo Jurek cały czas siedział w papierach i sprawdzał jej "doskonałe" posunięcia.

Zobaczyłam osiedle domków jednorodzinnych, dość "starych". Jako, że nie było tam zbyt wiele miejsca, żeby zaparkować, zostawiliśmy samochód trochę dalej i podeszliśmy do furtki. Jerzy przepuścił mnie przodem. Na przywitanie wyszła do nas jakaś starsza pani.
- Witaj synku! - Powiedziała na nasz widok.
Zamroziło mnie. Synku? Czyżby to była...
- Witaj mamcia! - Odrzekł w odpowiedzi Jerzy. - Poznaj moją przyjaciółkę - to Agnieszka.
- Witam córcia! - Starsza pani przywitała się ze mną nad wyraz serdecznie. Uściskała mnie i ucałowała w policzek! O co kaman?
- Dzień dobry, miło mi. - Próbowałam się uśmiechnąć. Spojrzałam spod boku na Jerzego - unikał mojego wzroku. Coś jest na rzeczy.
Weszliśmy do ogrodu. Piękny, choć nieduży. W jednym rogu faktycznie dymił grill. Pięknie pachniało kiełbaskami i mięskiem. Oj jaka byłam już głodna. Przyszłam tu z nastawieniem że będzie dobre jedzonko i nie zjadłam obiadu.
- Dzień dobry wszystkim! - Krzyknął Jerzy. - Dzień dobry! - Zawtórowałam mu. - Dzień dobry odpowiedział chór gości. Rozejrzałam się i stanęłam jak wryta! Małgorzata!!! No to już chyba jestem w domu - spotkanie było rodzinne a miała być impreza ze znajomymi. Ona jest jego kuzynką i stąd jej obecność. Ciekawe czy on też jest? Coś mi się robi tu za gęsto... Postaram się jej unikać.

Impreza trwała. Jedzonko było pyszne... Rozmawiałam, śmiałam się, piłam. Trochę tańczyłam nie tylko z Jerzym. Okazało się, że to jest któraś rocznica ślubu jego rodziców. Nawet było dość fajnie, choć czułam się wkręcona w rodzinne spotkanie, co nie do końca mi pasowało.

- Odbijany! - Usłyszałam. Odwróciłam się do mojego nowego partnera. On. Nadal przystojny, elegancki. Pachnący, lekko już wypity, dlatego chyba odważny. Miłe wspomnienie. Nic poza tym.

- Co słychać? - Zapytałam, chcąc być grzeczną.
- Spodziewamy się z Małgorzatą dziecka. - Adam wydawał się szczęśliwy. Fakt, starali się o to dziecko od dawna. Małgorzata była zła o nasze stosunki, że psuje mu się sperma i za mało jej zostaje, żeby ją zapłodnić. Takie tam brednie...
- Super! Gratuluję! - Uśmiechnęłam się do mojego towarzysza.
- Uważaj na niego. - Powiedział Adam.
- Na kogo? - Zapytałam.
- Na Jurka. - Odpowiedział Adam. - On podrywa, porzuca. Jeszcze nigdy nie był z laską na stałe dłużej niż trzy miesiące. - Usłyszałam. Ha! A kto mnie zapraszał na imprezę, ze niby znajomi uważają go za geja, bo nigdy go nie widzieli w towarzystwie kobiety? Jerzy oszukał mnie któryś raz z kolei. Muszę się z tego wymiksować. Kątem oka, tańcząc, zauważyłam wpatrzone we mnie te jego przepiękne oczy, rozchylone usta...
- Ale nas z Jerzy nic nie łączy. Po prostu zaprosił mnie na grilla jako towarzystwo. Zresztą i tak zaraz wychodzę. - Nie wiem dlaczego ale zaczęłam się tłumaczyć.
- Ja widzę jak on na ciebie patrzy. Cały czas kontroluje gdzie jesteś, z kim rozmawiasz, co robisz. Uważaj, bo cię rozkocha i porzuci i będziesz płakać. - Już sama nie wiem czy te słowa Adama były szczere, czy były pijackim bełkotem, czy jeszcze czym innym. A może miał trochę racji?
- Spoko! Jestem dorosłą dziewczynką i nie dam sobie zrobić krzywdy! - Zaśmiałam się i zakręciłam w tańcu.
- Ale żeby nie było - ostrzegam cię, bo cię lubię. - Taniec się zakończył.Adam pocałował moją dłoń i poszedł. Musiałam odetchnąć, więc poszłam usiąść na ławkę z kieliszkiem szampana.
- Odczep się wreszcie od mojego męża. - Usłyszałam.
Nawet nie musiałam patrzeć kto to mówi. Małgorzata.
- Przestań kobieto. Tylko rozmawialiśmy. Twój mąż jest w tobie zakochany po uszy. Zawsze był. Przyszedł się pochwalić, że spodziewacie się upragnionego dziecka. Gratuluję! - Starałam się nie podnosić głosu. Żeby nie drżał. Jak ta kobieta na mnie działa! Wkur...za mnie do granic już sama jej obecność!
- Ostrzegam! Nie zbliżaj się do niego na metr! - Zasyczała i odeszła.
Mam dość. Mam dość tej sytuacji, oszustw Jerzego, dzisiejszego dnia. Już nie mam siły na takie zawirowania.
- Hej moja piękna! - Jerzy się do mnie dosiadł. Nie miałam siły odpowiedzieć ani spojrzeć na niego.
- Hej... Zbieram się do domu Jerzy. - Powiedziałam. Tak trzeba. Wziąć to w swoje ręce.
- Hej! Nie rób mi tego. Przecież impreza jeszcze się nie kończy. - Jurek zaczął prosić.
- Zmęczona jestem całym tygodniem. - Nie chciałam mu opowiadać mu o prawdziwych powodach, bo pewnie zacząłby się tłumaczyć ze swojego kłamstwa.
- Spójrz na mnie. - Ciepło, spokojnie i prosząco powiedział Jerzy.
Nie odwróciłam głowy w jego kierunku. Pod moimi powiekami zaczęły się zbierać łzy. Rozpaczy, bezsilności, żalu.
- Obiecuję, że od tej chwili już zawsze będę z tobą szczery! - Jerzy powiedziawszy te słowa wstał, choć z lekka chwiejnym krokiem. Odszedł. Spojrzałam za nim gdzie idzie. Kurde! On idzie wprost do Adama. Ja pitolę! Żeby tylko nie było z tego grubszej afery!

Jak przebiegała rozmowa dowiedziałam się później.

- Coś ty jej powiedział? - Zapytał Jerzy Adama dość ostro.
- A co! Samą prawdę! Że się bawisz swoimi dziewczynami a potem je porzucasz! Ostrzegłem ją, bo to dobra dziewczyna.- Wybełkotał Adam. - Zresztą ja wcale nie wierzę, że to były na serio twoje dziewczyny. Chodzą plotki, że jesteś gejem! - Zaczepnie rzucił te słowa w twarz Jerzemu Adam. Obaj spojrzeli sobie  w oczy.
- Tak?! Pies ogrodnika. Sam nie może, to i drugiemu nie da!- Zareagował Jerzy. - Już wiem kto rozsiewa po rodzinie te plotki. Lepiej uważaj, bo powiem ci jakie na twój temat chodzą ploty. - Warknął Jerzy.
- Tak? A jakie. - Obaj chłopcy ledwo trzymali się na nogach.
- A takie, że dzieciak nie jest twój. Że twoje żona poszła po rozum do głowy i puknęła się z jakimś gościem, który jest w stanie dać jej dzieciaka. - Jerzy wyrzucił te słowa z prędkością karabinu.
Pięść Adama wylądowała centralnie na nosie Jerzego. Ten zgiął się w pół z bólu. Adam ponownie zaatakował. Chwycił Jerzego i powalił na ziemię. Tarzając się próbowali się bić. Jak małe dzieci.
- Chłopcy przestańcie! - To mama Jerzego. Nie pomogło.
- Au! - Z oddali doszedł syk i jęk. To ojciec Jerzego, który biegnąc chyba, żeby ich rozdzielić, wpadł na gorącego grilla i oparzył rękę.
- Przestańcie! - Krzyknęłam. - Ojciec się oparzył, trzeba mu pomóc.
Opamiętali się. Wstali z ziemi. Adam cały brudny, Jerzy zakrwawiony - z nosa nadal leciała mu krew.
- Wszystko znów przez ciebie! - Usłyszałam w lewym uchu syk. Znów Małgorzata.

Poszliśmy do kuchni - ja, Jerzy i jego rodzice. Rękę ojca wsadziłam pod zimną wodę. Chyba jako jedyna nie straciłam głowy. Jurkowi dałam zimny ręcznik, żeby się powycierał i zrobił okład. Matka usiadła na stołku w kuchni i załamała ręce.
- Trzeba zadzwonić po taksówkę i na pogotowie. Taksówką szybciej go tam zawieziemy, bo ty Jurek nie możesz, piłeś. Pojedziesz z ojcem, przy okazji i ciebie obejrzą czy nos nie jest złamany. A na pogotowie zadzwonimy żeby wiedzieć, gdzie zawieźć ojca.
Wszyscy się poddali mojemu zarządzeniu. Jerzy z ojcem pojechali.
- Weź telefon i daj nam znać co i jak. - Powiedziałam jeszcze Jurkowi jak odjeżdżali.

Mama Jerzego i ja wróciłyśmy na imprezę i czekałyśmy na telefon. Przyjęcie trwało jeszcze z półtorej godziny i goście zaczęli się wykruszać, wyjeżdżając do domów. Oczywiście pierwsza, bez pożegnania, wyszła Małgorzata, zabierając swojego pijanego męża do taksówki.

- Zostań dziecko u nas na noc. Proszę. Będzie mi raźniej. - Powiedziała mama Jerzego.

Sama nie wiem czy to dobry pomysł... Jak się rozwinie ciąg dalszy?...

sobota, 22 października 2016

To był tylko sex.9.

Godzina 02:37...

SMS

"musz przyzn ze teskie za twoim cialem to siniejsz ode mnie. Obiecu byc grzeczNy!!! Imprez grill.  Pojdz ze ma prosze... Ja napr/;ls;kdcjvn;a"

Spojrzałam na wyświetlacz, choć wiedziałam od kogo to - Jerzy West...

Co ja mam o tym myśleć... Jak tu zasnąć?!

02:51
SMS
"czy ja wyslalem do ciebie smsa"


02:53

SMS
"ku...wa jednak poszlo mam przesrane ja napr/jxioojx"

08:49

Po nieprzespanej nocy...
SMS
"Przepraszam za nocne sms-y! Mam nadzieję, że ich nie czytałaś... Jeżeli tak, to wybacz! Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie... Upiłem się, nie kontrolowałem co robię. Uszanuję każdą Twoją decyzję... Jerzy."

Nie przespałam tej nocy pełnej godziny. Kurwa ja też tęsknię za nim. Za dotykiem jego rąk, palców, za językiem, penisem. Nie chciałam tego przyznać ale tak jest. Obawiam się jednak, że potraktuje mnie jak łatwą zdobycz, jak ... A to nie tak. Ja realizowałam swoje potrzeby podrywając facetów a nie - byłam łatwa... Czy on zaprasza mnie na imprezę, bo chce mnie zaciągnąć do łóżka, czy faktycznie chce ze mną być? A czego ja chcę? Seksu z nim na pewno. Ale na moich zasadach. Czy to aby normalne? Co ja mam mu odpowiedzieć?

niedziela, 16 października 2016

To był tylko sex.8.

Byłam tego dnia zrelaksowana. Firma zaczęła dobrze prosperować. Już stać mnie było na to, żeby zatrudnić pomoc, żeby trochę spauzować, wyluzować, mieć więcej czasu wolnego.

Już nie miałam takiego ciśnienia na seks.

To znaczy miałam. Ale inaczej. Już nie chciało mi się szybkich numerków ale seksu. Powolnego, z grą wstępną, pocałunkami i tym całym zachodem...

Ale nadal nie chce mi się wiązać z kimś na stałe. To opiekowanie się kimś, zabieganie, staranie się... Bzdety... Sprzątanie, gotowanie... Bleeeeeee...

Poszłam sobie się zabawić z dwoma przyjaciółkami do knajpy. Daję słowo - nie ja wybierałam lokal!!! Przysięgam. Kasia wybrała właśnie tę knajpę, w której tak nieszczęśliwi poznałam Westa. To znaczy nie wiem czy nieszczęśliwie ale... No właśnie - znów to ale! Bo ja tak właściwie nie potrafię przestać o nim myśleć. I to nie tylko w temacie seksu - nie rozumiem... A dobra! Przecież ja przyszłam się pobawić z dziewczynami! Idziemy po drinki do baru i w tany! Potańczę, może mi to wywietrzeje...

Po jakiejś godzinie picia i tańczenia poszłyśmy z dziewczynami do WC. Klasyka. Po zrobieniu czego trzeba okazało się, że ta wariatka Marysia zabrała ze sobą skuna. Ja pierdzielę - chciała się ujarać chyba pierwszy raz w życiu.
- Wariatko ty! Co robisz?! - Zapytałam.  - Jak nas ktoś złapie z tym, to nas wsadzą. - Wariatka, jak Boga kocham! Marysia, taka spokojna, porządna dziewczyna to kiedyś była... Hehehe. Każdy chce mieć swój pierwszy raz... Oficjalnie powiem, że wyrzuciłyśmy to świństwo do sedesu.

Wróciłyśmy na salę. W głowie mi szumiało od głośnej muzyki, alkoholu i chyba czegoś jeszcze ;-)
Tańczyłam jak w transie, muza sama mnie niosła. Poczułam, jak ktoś za mną staje i tańczy ze mną w rytm. Wysoki, mocny facet - tego byłam pewna. Położył swoje dłonie na moich biodrach i starał się dopasować mój rytm do swojego. Na karku poczułam ciepły oddech. Muśnięcie ust. Odchyliłam głowę, bo pieszczota była przyjemna. Chcę jeszcze. Rzadko któremu facetowi się chce to robić. Jego usta ciągle pieściły moją skórę za uchem, moją szyje... Przyciągnął mnie do siebie.
- Słodko smakujesz. - Usłyszałam głęboki, ciepły głos.
Odwrócił mnie. Moje oczy znalazły się na wysokości jego podbródka. Wysoki! W końcu ja miałam na nogach moje najwyższe szpilki. Spojrzałam w górę. Piękne brązowe oczy. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie. Wtuliłam się w niego i tańczyliśmy nadal. W pewnym momencie zsunął swoją rękę z mojego biodra i chwycił mnie pod brodę. Podniósł ją do góry i pocałował mnie. Delikatnie pieścił moje wargi. Pieszczota była tak przyjemna, że w końcu wpuściłam go do środka. Nasze języki się spotkały. Bardzo miłe doświadczenie. Delikatny, nie nachalny facet. Całowaliśmy się bez końca. Jak mi było błogo... Chwilo trwaj!
- Jesu  chciałabym, żeby ten wieczór się nie kończył. - Wyszeptałam.
- Wiem co zrobić, żeby tak było. chodź! - Odezwał się on.
Poszliśmy.
Nawet nie wiem gdzie byliśmy, jak wyglądało jego mieszkanie.
Wylądowaliśmy w łóżku. Ubrani. Facet podniósł moją bluzkę i pocałował mnie w brzuch. Przeszedł mnie miły prąd. Zamknęłam oczy. Rozpiął guzik moich spodni, zamek. Całował dół brzucha. W miły sposób wsysał moją skórę w usta, co potęgowało przyjemność pieszczoty. Przesuwał się w górę. Uniósł moją bluzkę nad piersi. Zaczął ich dotykać. Dotyk miał elektryzujący. Wysupłał piersi i jego pocałunki przeniosły się na nie. Delikatne dmuchnięcia spowodowały, że moje sutki stanęły, gotowe, żeby je ssać. Facet nie omieszkał tego zrobić. Już dawno nie było mi tak przyjemnie. Od dawna miałam tylko szybkie numerki. Dobre, fakt, ogniste ale bzykanko to jednak nie to co dobry seks...
Ściągnął moje spodnie i majtki. Klęknął pomiędzy moimi nogami i ściągnął swoją koszulkę. Kurde jaki on był pięknie zbudowany! Widać, że ćwiczy. Mięśnie jak młody bóg! Rozpiął spodnie. Penis aż wyskoczył z nich, szczęśliwy, że ma luz... Duży, napalony... Facet zsunął spodnie do kolan. Schylił się. Poczułam ciepłe pocałunki na swoich udach. Dotykał mnie swoimi mocnymi dłońmi. Rozchylał uda, przesuwając się z pocałunkami co raz wyżej i wyżej. Ja rozkoszowałam się pieszczotą. Tak rzadką... Uniósł moje biodra. Zanurzył swoje usta pośrodku moich ud. Poczułam na łechtaczce długie pociągnięcie językiem. Banalne ale przeszył mnie dreszcz nieziemskiej rozkoszy! Byłam już tak rozbudzona. Poczułam zapach mojej wilgoci z cipki. Poczułam w niej jego język. Jak zlizuje moje soki, jak ją penetruje. jego zarost drapał mnie po łechtaczce. Baaaaaaaaaardzo miłe uczucie. Oderwał się od mojego wzgórka. Popatrzył w moje oczy. Zbliżył się powoli i zaczął składać pocałunki na mojej lewej piersi. Pocałunki przesuwały się w górę, na szyję, do zagłębienia między szyją a obojczykiem, które jest tak wrażliwe. Nasze usta się spotkały ponownie. Jednocześnie pociągnął mnie za biodra, wciągając mnie na swoje nogi i wsadził mi penisa aż po nasadę. Jęknęłam! Ale jak! Poruszył się a wraz z jego rytmem podskakiwały moje piersi. Byłam już tak napalona jego pieszczotą, że nie trzeba mi było dużo i eksplodowałam gigantycznym orgazmem! Nie czekałam na niego. Nie byłam w stanie! Zresztą jemu też nie trzeba było dużo. Jęknął i osunął się na łóżko. Nawet nie zauważyłam kiedy założył gumkę. Ufff!
Sięgnął po coś pod łóżkiem. Poczułam słodki zapach. Odwrócił się do mnie, pocałował i wpuści mi ten słodki dym w usta.
- Lubię zajarać ale po. Gdybym zrobił to wcześniej, mój mały by nie stanął. - Szczerze wyznał.
Zaraz będę upalona i nie będę w stanie wrócić do domu, pomyślałam.
- Dzięki! Było super! - Pocałowałam go w usta i zebrałam się do wyjścia.
W drzwiach się jeszcze obejrzałam jak leży na łóżku i pali, boskie ciacho!
I szczerze muszę wyznać, że było mi nieziemsko! Takiej gry wstępnej to ja sobie życzę!

No i tak złamałam swoje postanowienie nie włażenia facetom do łóżka. Miały być klasyczne randki. Oj! coś ze mną nie tak. A może to wina tego skręta...

Wracając do telefonu od Jerzego Westa...

- Cześć! Czy moglibyśmy się spotkać ponownie? Mam kilka kwestii, które chciałbym z tobą wyjaśnić. Posprawdzałem w firmie papiery i rzeczywiście jest kilka takich nieścisłości, że.......
- Cześć! A nie możemy przez telefon. - Pomyślałam, że będzie mi łatwiej gdy już go nie zobaczę.
- Raczej nie, bo chciałbym, żebyś też przeglądnęła te projekty. Może wskażesz mi jeszcze jakieś błędy.
- Kurcze zarobiona jestem i nie wiem czy dam radę. - Usiłowałam się wywinąć od tego spotkania.
- Nie oszukuj! No przecież dziś niedziela. Rano przecież nikt nie pracuje. - Zaśmiał się prezesina...
- Dobra, w drodze wyjątku. Tam gdzie ostatnio za godzinę? - Niech ja to mam już za sobą.
- Dobra, za godzinę. Róża. - I się rozłączył.

"Pod Różą". Siedzi. Prezes. Jurek West. Przystojny. Boski. Jesu chyba mam obsesję!
- Witam! - Podeszłam do stolika i wyciągnęłam rękę na przywitanie.
- Cześć! - Jerzy West wstał i uścisnął moją dłoń. Och te jego dłonie, place...
- Tak właściwie, to szukałem tylko pretekstu, żeby się z tobą spotkać. Mam ze sobą papiery ale w sumie poradzę sobie z nimi sam. Chciałem wypić z tobą kawę i przewidywałem, że nie dasz się namówić bez dobrego pretekstu.
Miał rację. Raczej wolałabym się z nim nie widzieć.
- Dziękuję! Uwielbiam ich kawę. Chętnie wypiję. - Jednak mu tego nie powiedziałam. Wolałam skłamać,  żeby zachować twarz. Było mi głupio.
Przyniesiono kawę. Upiłam łyk. Kurcze - oni naprawdę mają najlepszą kawę w mieście.
- Mam do ciebie raczej prośbę. Zostałem zaproszony na imprezę. Moi znajomi nigdy nie widzieli mnie z dziewczyną. Myślą chyba, że jestem gejem.
Prychnęłam. Och, gdyby ci znajomi wiedzieli....
- Mnie też to śmieszy ale chciałem, żeby wreszcie plotki się skończyły a nie będę się tłumaczył, że nie jestem jeleniem.
To se zamów kobitę z agencji - pomyślałam.
- Wiem, że są różne agencje, gdzie można "wypożyczyć" towarzyszkę na imprezę. Ale to nie takie grono znajomych. Wolałbym, żeby u mojego boku była normalna kobieta, inteligentna. Ciebie znam, więc będzie mi łatwiej. Odwiozę cię po imprezie z powrotem do domu albo zamówię taksówkę. Jak będziesz chciała. Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiała.
No dobrze, żeś mi to wyjaśnił, koleś! Bo o mały włos poczuła bym się jak... Pomyślałam.
- Pozwolisz, że to przemyślę. Trochę mnie zaskoczyłeś.
- Dobrze, tylko że ta impreza jest w sobotę. Proszę, zastanów się i daj mi znać. Bardzo byś mi pomogła.
- Dobra, dam znać. Dziękuję za pyszną kawę.
Wstaliśmy. Uścisk dłoni. Jerzy musnął mój policzek ustami. Jesu ale bym się w nie wpiła z chęcią.
- Odprowadzić cię do samochodu? - Zapytał West.
- Nie, bo przyjechałam taksówką. Jestem po wczorajszej imprezie i nie chciałam ryzykować. - Odparłam. Niech wie, że oprócz niego mam również inne życie.
- Zastanowię się i dam znać. Na pewno! Pa! - Odwróciłam się na pięcie i odeszłam z wielką pustką, bólem, chęcią i swędzeniem w................ No wiecie gdzie... ;-)

Przede mną cały dzień zastanawiania się za i przeciw imprezą z Jerzym Westem... A łeb zaczął mnie napierd..............ć!

Hmmmmmmmmmmm - co tu zrobić... :-(

sobota, 24 września 2016

To był tylko sex.7.

Ostatnim czasem zaczęłam się zastanawiać dlaczego się tak zachowuję a nie inaczej.

Poluję na facetów dla, zazwyczaj jednorazowego, seksu.
Czy ja nie potrafię się zaangażować? Obawiam się czegoś? Ale czego...
Boję się zaangażowania?
Do tej pory, fakt, ie miałam czasu na stałe związki, całe to bycie ze sobą, zabieganie o siebie. Powroty do domu o w miarę stałej porze...

A może boję się odrzucenia?

A co jeśli kręci mnie tylko taki seks i przy innych zbliżeniach nie będę się w stanie podniecić?!.....

Kurde jest to możliwe a raczej nie jest to niemożliwe... Ja pierdolę... Nienormalna jestem i będę się musiała leczyć.

Tak siedzę sobie dzisiaj w domu po całym ciężkim tygodniu pracy, wreszcie z alkoholem w ręku. Dziś nie mam ochoty na faceta, choć to weekend... Starzeję się?

Czy ja zdobędę się kiedyś na odwagę i porozmawiam z sobą szczerze? Jak nie dziś przy wódce, to kiedy?

Podsumowując moje dotychczasowe życie seksualne...

Zaczęłam, jak na dzisiejsze standardy, dość późno. Za to od razu ostro. Mój pierwszy facet bardzo lubił się pieprzyć i to w dziwnych i oryginalnych miejscach. Kiedyś to poopisuję ale teraz suche fakty. Nauczyłam się przy nim, że seks się łączy z adrenaliną. Chyba byłam? jestem? od niej uzależniona. Współjednoczy mi się z orgazmem. Wprawdzie już nie uprawiam seksu, jak się to potocznie mówi, w miejscach totalnie ekstremalnych ale do dziś zdarza mi się kochać np. w samochodzie na parkingu w biały dzień, kiedy ktoś może nas zauważyć i zgłosić fakt, np. na policję.  O seksie w toalecie już nie wspomnę bo to chyba norma ;-) . Uwielbiam seks na świeżym powietrzu, choć ryzykuje się wtedy pogryzienie przez różne robale - wiem co mówię, mrówki są najłatwiejsze do wyleczenia... Wiem doskonale jak podniecić faceta w klubie. Jak pokierować mężczyzną, żeby zrobił to, co ja chcę to czego oczekuję. Żeby mnie zabrał do siebie, do toalety, do samochodu i zerżnął w taki sposób, na jaki właśnie mam ochotę. Jak jestem łaskawa, to nawet mogę mu obciągnąć albo zwalić konia. Ale zwykle potrzebuję załadowania do cipki. tak jak np. zrobił mi to Jerzy...Jurek West...

Tak...
Obudziło mnie ruchanie. Po prostu. Obudziłam się i poczułam, jak on się wierci, wierci swoim zdolnym kutasem w mojej cipce. Na początku chciało mi się z powrotem spać. Ale uderzenia jego bioder były tak mocne, że rozbudził mnie... Rozbudził na nowo moje pożądanie. Fale gorąca na nowo zaczęły ogarniać mnie od stóp do głów. Jerzy jednym ruchem, nawet nie wiem jak, nie wyciągając penisa z mojej cipki zmienił pozycję z łyżeczki, na pieska. Kurwa mać ale tak głęboko jeszcze żaden facet we mnie nie wszedł. Nie było w tym nic mistycznego. Czyste, fachowe posuwanie. Robił przyjemność sobie a przy okazji i mnie. Trzymał mnie bardzo mocno za biodra i bardzo mocno ładował mi kutasa do środka. Dobrze, że byłam tak wilgotna, zalana moimi i jego sokami. Kurde, nawet nie dotknął innej części mojego ciała, tylko trzymał mocno za biodra i posuwał, jęcząc przy tym miarowo... Nie potrafiłam wyrwać się z jego upojnego posuwania. Dotykał mnie penisem tak głęboko, że nie wiedziałam do tej pory, że tak można! JA! Która już tyle razy bzykałam się na pieska i która miałam już (tysiące ;)) wiele penisów we wzwodzie w środku... Mocne uderzenia bioder o moje biodra były podniecające do granic. Jego jaja obijały się o podnieconą łechtaczkę, na nowo ją pobudzając. Nie potrafiłam kontrolować sytuacji. A lubię to robić! Poddałam się. Jerzy kontrolował a właściwie sterował, całą sytuacją, całym posuwaniem. Orgazm przyszedł nagle. Poczułam nagle obezwładniającą rozkosz. Falę, która zalewała mnie całą. Straciłam słuch, węch, czucie. Najpiękniejsze odczucie w moim życiu! Poczułam, że się spuściłam z tego podniecenia jak jeszcze nigdy w życiu! Kurwa mac ale ten facet odkrywał dla mnie seks na nowo. Odkrywał mnie na nowo. Ja takiej siebie jeszcze nie znałam. Nie wiedziałam, że tak mogę, że tak potrafię, że to w ogóle możliwe... Seks z tym facetem może opętać... Usłyszałam samczy jęk i moją cipkę ale nie tylko, zalała jego sperma! Ja pitolę! Dobrze, że używam antykoncepcji, bo było by nieciekawie... On nawet nie zapytał czy się zabezpieczamy w jakikolwiek sposób...

Wiem, że przygodny seks jest ryzykiem. Ryzykiem trafienia na zboczeńca, na choroby przenoszone drogą płciową... Wiem ale nie potrafię się opamiętać.

Dlatego na jakiś czas byłam zadowolona, że zalazłam faceta takiego jak mąż dyrektor Małgorzaty, który był chętny zawsze kiedy mi się zachciało. Podejrzewałam, że on się też bzyka z innymi, bo w domu nie miał tyle seksu ile potrzebował, zwłaszcza ostatnimi czasy, kiedy się starali o dziecko i każdy jego plemnik był cenny (podejrzewam, że Małgorzata była zazdrosna nie o męża ale właśnie o jego stracona nasienie i siły witalne).

Tylko  z kobietą nigdy się nie bzykałam. I nie mam zamiaru, bo kobitki mnie nie podniecają. Tylko samcza siła...

Rozumiem. To dlatego nie mam odwagi się z nim spotykać. Że mu ulegnę. Że nie zdołam się opanować i wlezę mu do łóżka albo sama go tam zaciągnę. Że stracę niezależność. Że ktoś pomyśli, że lecę na jego kasę i pozycję.

Pociąga mnie. Przyciąga. Najchętniej nie wyłaziłabym z jego łóżka przez  miesiąc...

Boję się, że mnie nie zechce. Że pomyśli, ze jestem łatwa albo puszczalska. Że będzie chciał wykorzystać na ponowny seks i nic innego.

A ja już nie chcę. Chcę wreszcie mieć kogoś swojego. Że kiedy będę wracać do domu, to ktoś będzie na mnie czekał. Po to rozwijam swoją firmę i przyjmuję nowe osoby do pracy...

Jerzy West raczej nie jest tą osobą.... Raczej pozostaje poza kręgiem moich ewentualnych stałych związków........

Weź się w garść, popraw koronę i zasuwaj, księżniczko! Poszukaj swojego księcia wreszcie w normalny sposób, zaczynając od randek a nie od seksu... Ha! Będzie trudno... Ale dość użalania się nad sobą i wspomnień...

Kur............ków pięć! Zaś telefon!

"Jerzy West" wyświetliło się na wyświetlaczu (bo niby co innego mogło się zrobić na wyświetlaczu :-O). Odebrać, czy nie odebrać - oto jest pytanie...


poniedziałek, 5 września 2016

To był tylko sex.6.

No wiedziałam! Jak zawsze gdy mi zależy nie spóźnić się, to gdzieś po drodze znajdą się roboty drogowe, korki, objazdy i chodniki rozkopane. W ten właśnie sposób spóźniłam się na spotkanie w "Pod Różą"...

Siedział. Przy jednym ze stolików w kącie sali. Stolik był pusty - czyżby czekał z zamówieniem aż ja przyjdę? Dżentelmen, ja pitolę! Nawet to było miłe...

Zauważył mnie. Wstał. Podałam mu rękę. Kurcze! Jakież on ma  ciepłe i mocne dłonie. Dotyk bardzo przyjemny...

- Witam! - Odrzekł Prezes.
- No witam. - Odpowiedziałam.
- Czego się napijesz? Zawołam kelnera. - Zapytał.
- Poproszę espresso. - Muszę się napić kawy, bo jeszcze długie godziny przede mną, pomyślałam. No i dobrze, że nie mam czasu bo, kurczę ale muszę to przyznać, Prezes działał na mnie! Gdyby pstryknął palcami, poszłabym z nim do łóżka w jednej chwili... Nie wiem sama czy to aby tak powinno być...
Podano kawę. Skosztowałam łyczek. Przepyszna! Piliśmy swoje napoje w milczeniu.

Jego dłonie. Palce. Przypomniało mi się jak mnie dotykał podczas tamtego wieczoru. Gdzie się znajdowały jego dłonie. Palce.

Spałam. Jak nigdy. Obudziło mnie uwieranie w pupę. Poczułam coś w cipce. Palec. Palce, który się poruszał delikatnie ale stanowczo. Gładził ścianki mojej cipki jakby w poszukiwaniu czegoś. Znalazł! Punkt G... Magia... Jęknęłam. Jego twardy penis uwierał mnie w pupę. Prezes przeniósł moją wilgotność ze szparki na magiczny guziczek. Łechtaczka zareagowała na jego dotyk od razu. Stwardniała. Chętna do masowania. Zaczęły mnie przeszywać spazmy rozkoszy. Najpierw delikatne. Potem, w miarę jak Prezes zintensyfikował nacisk i rytm, mocniejsze. Poczułam, że jego kolano wsuwa się między moje nogi. Unosi tę na górze, jednocześnie ułatwiając mu dostęp do masowania. Prezes zaczął miętosić płatek mojego ucha. Jak ja to lubię! Pocałunki przeniosły się na kark. Druga ręka oplotła mnie w pasie i spoczęła na piersi. Sutek jak na zawołanie stanął. Jakiż on ma doskonały dotyk... Cały czas pocierał moją łechtaczkę dbając o to, żeby cały czas była wilgotna. Przez moje ciało przebiegały dreszcze. Na swoich ustach poczułam palce Prezesa. Zaczęłam ssać jeden, którego włożył mi do ust. Pocierał nim moje wargi. Jednocześnie przytrzymywał ręką moje ciało, którym wstrząsały co raz silniejsze spazmy rozkoszy. Jego noga cały czas przytrzymywała moją, dając mu w ten sposób dostęp do całej mojej cipki. Masował moją łechtaczkę co raz szybciej i mocniej. Ja drżałam pod tym dotykiem, nie potrafiłam się kontrolować. Prezes wiedział co robić. Był w tym dobry! Kurde, bardzo dobry! Całował mój kark, miętosił pierś. Palce przesuwały się z cipki na łechtaczkę i z powrotem. Krzyczałam. Prezes zataczał kółka dookoła łechtaczki, masował ją po czubku. Delikatnie i mocniej. Pocierał palcem wejście pochwy. Wzmacniał doznania masując palcem punkt G. Ja chyba zwariuję i eksploduję! Boże! Jak mi dobrze! Jeszcze chwila. Jeszcze! O tak! Właśnie tak! Mocniej!Szybciej! Aaaaaaaaaaaaaaa! Nie ma takiej osoby, która potrafiła by się kontrolować w tej sytuacji! Muszę to powiedzieć - ja pierdolę! Tak dobrze jeszcze nikt mi nie zrobił! Palcami! Samymi palcami! Jeszcze jeden spazm, jeszcze jeden krzyk! Odpłynęłam... Rozkosz...

- Jak kawa? Smakuje? - Zapytał on.
Kurde! Ależ miłe to wspomnienie... Zarumieniłam się na jego wspomnienie! Ja!
- Tak, dziękuję! Dobra! Pyszna. - Starałam się gadaniem wybrnąć z tego, żeby przypadkiem nie zauważył, że wspominam jak było nam miło... Muszę się wziąć w garść. Dość! Jeszcze nigdy żadnego seksu nie wspominałam. Nigdy nie wracałam do wspomnień, choćby nie wiem jak mi było rozkosznie. Aż tu nagle Prezes...
- Chciałeś porozmawiać. Słucham. - Niech ja to mam wreszcie za sobą.
Prezes był poważny. Wydawało mi się, ze waży słowa, że stara się je dobrać tak, żeby mnie nie urazić.
- Dotarły do mnie plotki, że odeszłaś z firmy z powodu Małgorzaty. Czy to była tylko sprawa osobista? - Prezes popatrzył mi prosto w oczy. Wytrzymałam spojrzenie.
- I tak, i nie. Po części była to sprawa osobisty ale po części zawodowa. Prywatnie ona mnie nie lubiła. A zawodowo próbowała zdyskredytować. Staż u was był dla mnie ważny ze względu na rozwój zawodowy i dalszą pracę i szkolenie się. Dlatego wytrzymałam te trzy miesiące. Ale gdybym się do was przyjęła do pracy, to po dwóch, góra trzech tygodniach bym odeszła. - To była sama prawda. Może prezes powinien się wreszcie dowiedzieć co się dzieje w jego firmie?
- Trudno mi tak z tobą o tym rozmawiać, bo przecież Małgorzata to twoja kuzynka.
- Ale ja sam poprosiłem o tę rozmowę. Opowiedz o waszej współpracy. - Zmartwił się? Czy tylko tak mi się wydawało?
- Nie ma wiele do opowiadania. Małgorzata mnie ale nie tylko mnie, dawała zadania. Naprawdę ja znam swoją pracę. Wiem co zrobić, żeby firma miała zysk. Małgorzata wybierała takie projekty, które jej samej się podobały, nie musiały być merytoryczne. Po prostu kogoś lubiła, ktoś napisał projekt trzcionką, która jej się podobała - do takich absurdów dochodziło. W moich projektach szukała dziury w całym, błędów. Pomimo tego, że nie potrafiła ich ocenić, co sama nie raz stwierdziłam. Zatwierdzała projekty, przez które nie tylko firma nie wychodziła na zero ale nawet traciła dużo kasy. Nie będę ci dokładnie tłumaczyć - zobacz projekt DOT-2, np.
- Dziękuję! Sprawdzę. Wolałem się tego dowiedzieć od kogoś, kto już z naszą firmą nie jest związany zawodowo. Ktoś inny mógł by się bać opowiadać. Wiesz - to moja kuzynka ale firma też jest moja i zależy mi, żeby przynosiła zysk a nie straty. Ja Małgorzatę zatrudniłem tylko ze względu na jej męża, mojego przyjaciela. - Powiedział i spojrzał mi w oczy. Jego piękne oczy były trochę wystraszone, jakby się bał, że ucieknę. Nie, mój Prezesie! Mnie już nic nie zdziwi i nie wystraszy... - Teraz wiem co najpierw sprawdzić, nie chciało mi się przeszukiwać wszystkich firmowych plików. - A prywatnie? - Jurek jednak zadał to pytanie.
- Prywatnie - w jakiś sposób dowiedziała się, że uprawiałam seks z jej mężem. Nie byłam jego kochanką. Nikt nikogo nie kochał, nikt nikogo nie darzył uczuciem. Ja jestem kobietą z potrzebami a jemu nie wystarczało to, co dostawał w domu. Zawsze do niej wracał. Ona była dla niego najważniejsza, ją kochał nad życie. Chciał mieć z nią dzieci. Ale miał trochę większe potrzeby seksualne niż ona i tyle. Staraliśmy się nikomu nie robić krzywdy. Ona się jakoś o tym dowiedziała i zaczęła zatruwać mi życie zawodowe. Dlatego nie przedłużyłam umowy po stażu. To tyle a`propos plotek na mój temat. Dobra. Zasiedziałam się. Muszę już lecieć. Czas mnie goni. - Zaczęłam się zbierać.
- Dziękuję, że się zdobyłaś na odwagę i porozmawiałaś ze mną. - Prezes wstał i uścisnął mi dłoń. Przeszedł mnie dreszcz. Jakbym chciała się znaleźć teraz w jego rękach, żeby mnie przytulił. -Weź się w garść! Kobieto! - Zbeształam samą siebie w myślach.
- Do zobaczenia Agnieszko! - Jerzy West powiedział to takim głosem, że natychmiast bym się z nim umówiła, gdyby nie moje zasady...
- Pa! Miłego dnia! - Uśmiechnęłam się na pożegnanie, odwróciłam na obcasie i wyszłam.

Pewnie już go nie zobaczę.

Pozostaną mi wspomnienia.

Za to jakie wspomnienia! Potrójnego orgazmu podczas tamtego wieczora...

Po tej doskonałej palcówce zasnęłam jak zabita! Orgazm gigant mnie wykończył...
Zaczęłam się budzić... Coś mnie obudziło... Oj... Coś, ktoś jest między moimi nogami... Ach! Znów coś pobudza moją cipkę............

CDN.


wtorek, 2 sierpnia 2016

To był tylko sex.5.

Dobrze całował, muszę to stwierdzić...

Nasze usta trwały w pocałunku od samych drzwi, do samej sypialni... Prezes całował jak marzenie.

Jak udało nam się nie przerywając całowania rozbierać się wzajemnie? Nasze ubrania wyznaczały szlak naszej namiętności. W samym łóżku pozbyliśmy się bielizny. Nawet nie pamiętam czy to my sami ją z siebie ściągaliśmy, czy z siebie nawzajem.

Całując się i rozbierając dotarliśmy do łóżka. Miałam ochotę na pozycję na jeźdźca, więc tak manewrowałam, żeby prezes się położył. Siadłam na nim okrakiem i nie pozwoliłam mu zmienić pozycji. Penetrowałam jego ciepłe, wilgotne usta swoim językiem. Prezes odwzajemnił się tym samym. Chwycił moją głowę w swoje ciepłe, wielkie ale delikatne dłonie i nie puszczał przez dłuższą chwilę. Moje włosy rozsypały się dookoła. Na poduszkę. Poczułam, jak jedna z jego rąk powędrowała na moją pupę. Prezes zanurzył palec w mojej cipce. Sprawdzał czy jest dostatecznie wilgotna. Cały czas czułam na sobie jego napalonego penisa. Wielki i gorący. Ciekawe czy jest równie dobry w posuwaniu, jak w całowaniu...
Oderwałam głowę od ust prezesa, żeby zaczerpnąć powietrza a on się pode mną poruszył. Poczułam, jak jego obie dłonie chwytają mnie za pupę, lekko ją unosząc. Mężczyzna poruszył się pode mną i nagle.....................

Uuuuuuuuuuuuuuuuu!

Jego wielki kutas wtargnął do mojego ciepłego, wilgotnego wnętrza. Moja cipka zawyła z rozkoszy! O tak! O tak!!! Tego było mi trzeba. Jęknęłam... Wyprostowałam się, żeby się lepiej na niego spasować. Usadowiłam się wygodnie i zaczęłam poruszać. Powoli, powoli... W przód i w tył. W górę i w dół...
Oparłam ręce na klacie prezesa, żeby zwiększyć tempo. On się podniósł i wziął do ust moją lewą pierś. Jak zaczął delikatnie ale stanowczo ssać mój sutek, poczułam dreszcz rozkoszy aż w mojej szparce. Westchnęłam. Było to silniejsze ode mnie. Prezes chwycił moją głowę, przyciągając do swoich ust i znów wsadził mi w nie zwinny jęzor. Tym razem obie penetracje były dogłębne - i ta w cipce, i ta w ustach. Tak dobrze i tak głęboko wsadzonych obu instrumentów nie miałam chyba jeszcze nigdy. Druga ręka prezesa podtrzymywała mnie za biodra, żebym zbyt wysoko się nie unosiła. Cipka kląskała - wilgotna była na maksa, tak mi było dobrze. Rozkoszne dźwięki! Puścił moją głowę. Wyprostowałam się, żeby uderzenia penisa były jeszcze głębsze. Oj, lubię to! Unosiłam się i opadałam rytmicznie a w ten rytm jego biodra uderzały w górę, co potęgowało doznania! Kurde trzeba przyznać, że ma facet kondycję!
Wpadliśmy we wspólny rytm. Ja w górę, on w dół. Ja w dół, on w górę i uderzenie! Wyciekające z cipki bardzo obfite soki dodawały tylko swoim dźwiękiem namiętności, dodatkowo rozpalały. Słychać było tylko to i nasze oddechy. Sapania. Jęki.
Poczułam na moim guziczku, mojej łechtaczce, długi palec prezesa. Kurwa w takim momencie! Przecież ja zaraz eksploduję!!! Jeszcze trzy, dwa, raz... Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
Jęknęłam tak, jak jeszcze nigdy dotychczas... Moje unoszenia się zwolniły. Jeszcze prezes dobijał kutasem moją cipkę. Jeszcze jeden, jeszcze raz... Jęknął i on..
Przez moje ciało od góry w dół i od dołu w górę przelewała się gigantyczna fala rozkoszy. Nie potrafiłam złapać oddechu... Zwaliłam się obok prezesa i zaległam na plecach. Uwielbiam ten poziom rozkoszy, kiedy nie potrafię mówić, oddychać, poruszać ręką ani nogą... Z oczu pociekły mi dwie łzy. Działo się to tylko wtedy, kiedy moja rozkosz sięgała zenitu, sięgała swoich granic. Kurwa ale mi dobrze... Ja pitolę jak dawno mi tak nie było i od jak dawna było mi to potrzebne. Facet, który tak doskonale grzmoci. Potrafił się ze mną zgrać, przyznaję.
Rozumiem, że faceci, zabiegani, przychodzą do burdelu. Oni mają w swych codziennych zajęciach tylko małą lukę a właśnie mają ochotę na seks. Wchodzą, płacą i od razu mają chętną dziewuchę na bzykanko. Rozładują się i są szczęśliwi i spokojni. Myślałam kiedyś, że gdyby burdele z facetami były tak dostępne jak z paniami, to chyba bym była tam częstą klientką. Ale z drugiej strony jak lubię to sucze polowanie na faceta, na najlepszy obiekt seksualny na sali...
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam... Obudziło mnie uwieranie w pupę. Jednocześnie poczułam coś w cipce...

Kurde dlaczego ten telefon dzwoni właśnie wtedy, kiedy ja jadę przez najgorsze ze skrzyżowań, robię lewoskręt, niezbyt przepisowo a on leży gdzieś w torbie na siedzeniu pasażera i przypomina, że nie włączyłam głośnomówiącego... Cholera jego mać!!! Dzwoni i dzwoni! Skręciłam i wsadziłam rękę do torby. Przepastnego torbiszcza, w którym na "trzeźwo" trudno było cokolwiek znaleźć a co dopiero z jedną ręką na kierownicy. Dzwoni i dzwoni... Wyrwałam go z przepastnej paszczy.
- Słucham! - Warknęłam może niezbyt grzecznie.
- Witam! Tu ja! - Usłyszałam w odpowiedzi wesoły głos.
Ja pitolę... Prezes! Jurek! Jerzy West. Facet od obłędnego jednego, potrójnego numerku, telefonuje do mnie z głosem jakby nigdy nic...
- Tak słucham! Miło mi... - O mało co a powiedziałabym to z przekąsem.
- Kiedy się spotkamy? - Co proszę? Przez moją głowę przeleciało milion myśli...
- Co znaczy kiedy? - Odpowiedziałam. Nie planowałam spotkać się z nim ponownie, choć przyznaję, seks był nieziemski... Oprócz męża tej tam...nie spotykałam się z żadnym facetem na ponowny numerek. To nie było w moim zwyczaju. A poza tym skąd on ma mój numer fona?!
- No jak to? Obiecałaś mi rozmowę, nie pamiętasz? - Wesołość w jego głosie była wyraźna. Bawił się ze mną?
- Rozmowę? Nie przypominam sobie. - Stanęłam samochodem na poboczu.
- Miałaś mi wyjaśnić plotki na swój temat. - Spoważniał.
- No nie wiem... - Nie miałam ochoty na rozmowę na ten temat. I, szczerze mówiąc, obawiałam się, że jeżeli zobaczę go ponownie, usłyszę jego głos na żywo, przypomni mi się tamta noc, to znów nie zapanuję nad sobą i pójdę z nim do łóżka. Skomplikowałoby to całe moje życie. A ja jak zwykle byłam seksualnie niedorobiona...
- Obiecałaś, wiec nie masz wyjścia. Zresztą nie po to zdobyłem twój numer, żebyś się nie spotkała ze mną na małej kawie. - Kawa? Kawa chyba może być... Umówię się w jakimś takim czasie, kiedy będę go miała strasznie mało, to mnie nie skusi na niego... Na prezesa...
- Dobra, ok! Gdzie proponujesz i kiedy. - Odparłam, żeby mieć to już za sobą. Chyba boję się sama siebie...
- Proponuję jak najszybciej. Najlepiej już teraz. - Wypalił prezes...
Pomyślałam. Spojrzałam na zegarek. Za godzinę muszę się spotkać z klientem. Jeżeli teraz podjadę do centrum, to będziemy mieli pół godziny, nawet nie, na pogadanie. Centrum, w biały dzień, w środku tygodnia, człowieki zapracowane, mało czasu. Powinno byc ok.
- Dobra, za dziesięć minut w Hali Lustrzanej. Tam jest Kawiarnia Pod Różą. Pogadamy, niech ja to mam wreszcie za sobą. - Wypaliłam w telefon.
- Dobrze, za dziesięć minut. Znajdę. Ale myślałem, że się ucieszysz.- Posmutniał. Palant.
- Na razie. - Rozłączyłam się, nawet nie próbując go pocieszyć. Ta rozmowa może być trudniejsza, niż niektóre negocjacje z klientami. Ale niech ja to mam już za sobą.

O spotkaniu i o tym co się zdarzyło po nim w następnym...

wtorek, 26 lipca 2016

To był tylko sex.4.

Dotarły do mnie dźwięki ulicy. Obudziłam się. Zrelaksowana jak jeszcze nigdy...

Nie otwieraj oczu, mówiłam sama do siebie...

Jak błogo tak leżeć!

W pomieszczeniu było jasno. Oczy same się otworzyły ale widok nie był znajomy. Gdzie ja jestem?!

Sufit nie mój. Spojrzałam w lewo - to chyba nie hotel, zbyt tu ładnie...

Spojrzałam w prawo... Kurwa mać! Ja pierdolę! Prezes! Śpi jak małe dziecko, nawet nie chrapie...

Szybki reset i pamięć mi ruszyła. Wczoraj. Moja ochota na sex. Knajpa. Facet. Prezes mojej firmy. Kuzyn dyrektor Małgorzaty. Alkohol. Rozmowa. Jego mieszkanie. Sex...

No! To wspomnienie akurat było i owszem! Takiego seksu ja nie miałam już od dłuższego czasu! Od dawna nikt, żaden facet, tak dobrze mnie nie zaspokoił, tak mnie nie dotykał, nie odkrywał takich miejsc na moim ciele... Niech ja policzę - ile to było razy? Trzy? No to się nie dziwię, że spało mi się tak dobrze.

Kurwa! Niedobrze!
Złamałam pierwszą zasadę mojego postępowania z facetami. Po pierwsze nie zostawać u niego na noc. Po pierwsza pierwszość - nigdy nie bzykać się u niego!!! To zawsze komplikuje. Spadam stąd, zanim prezes się obudzi!

Wymknęłam się po cichu z łóżka. Znalazłam majtki ale gdzie reszta mojej bielizny? A pierdzielę! Znajdę resztę ubrań - wczoraj naprawdę było gorąco i ciuchy są porozrzucane po całym apartamencie. Wreszcie mogę się porozglądać po mieszkanku prezesa - nie powiem - urządzone gustownie i bez przeładowania.

Buty, jeszcze buty...

Może pod łóżkiem? Znalazłam jednego. Podniosłam głowę.

- Cześć mała! - Wypalił rozbudzony prezes. - Już uciekasz? Wróć do mnie. Mieliśmy pogadać. No chyba należy mi się nagroda za wczoraj? - Mrugnął do mnie oczkiem!

Zaczęłam wpadać w panikę. Nie jest dobrze. Jest niedobrze! Rozmowa oznacza więcej czasu wspólnie, razem. Czasu, którego ja nie mam. Potem dochodzi więcej i więcej, zaangażowanie, spotkania i całe te duprele. Ja nie mam ochoty na związki. Nie mam czasu. Mam tylko ochotę na seks od czasu do czasu z upolowanym facetem i to wszystko. Jak ja się mam z tego wymigać... Myśl Aga, myśl!
- Zadzwoń do mnie. - Nie dawałam mu mojego numeru, to pamiętałam doskonale! Nigdy nikomu nie daję swojego numeru. Dlatego mam spokój i nie ryzykuję, że któryś wymyśli sobie wielką miłość aż po grób po jednym numerku. - Pa! Muszę lecieć. - Znalazłam drugiego buta w korytarzu. Wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi. Wydawało mi się, że prezes był zdziwiony...

Dlaczego mnie to spotyka. Obłędny, nieziemski seks, o którym muszę Wam opowiedzieć i facet, który nie jest obcym, o którym się zapomina po jednym bzyknięciu...

Bo to, że nie będę mogła o nim zapomnieć, to oczywiste.......

Niefart jak diabli...

Aga! Weź się w garść. Do przodu! Nie ma czasu rozpamiętywać nawet najlepszego seksu! Jeszcze nie raz się trafi... Do domu! Masz kupę roboty!

Obiecuję, że następnym razem opiszę te obłędne trzy numerki...

czwartek, 7 lipca 2016

To był tylko sex.3.

Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Wspomnienia są fajną rzeczą...

Ale mnie potrzeba realu! Realnego seksu! Prawdziwego faceta nad sobą a nie wspomnień i fantazji!
Zatem...

Zatem poszłam polować. Prawie dosłownie, bo czułam się jak suka, która poszukuje swojego samca. Samca, który ma jej przynieść zadowolenie, satysfakcję, spełnienie i zaspokojenie... Mniam...

Usiadłam w knajpie przy barze. Stamtąd miałam najlepszy widok na wszystkich, poza tym było to moje ulubione miejsce. Zamówiłam drinka. Nie, nie był to mój pierwszy raz, jak polowałam na zaspokojenie seksualne ale raczej wolałam się rozluźnić alkoholem. Alkohol dawał również pretekst do nawiązania rozmowy. I tak było i tym razem...

Siedziałam tak już dobre pół godziny, gdy obok mnie zmaterializował się ON... Kurde, prawie ideał! Zadbany, dobrze ubrany. W wieku odpowiednim, co stwierdziłam po pobieżnym otaksowaniu.

- Poproszę czystą. - Powiedział obiekt do barmana. Konkretnie. Ja sączyłam już trzeci kieliszek wina.
- Cześć! Czy mogę zająć miejsce obok ciebie? - Padło pytanie skierowane do mnie.
- Proszę. - Odpowiedziałam. - Poproszę jeszcze raz to samo. - Zaczepiłam barmana.
- Ja płacę za tą panią. - Ha! Facet z gestem albo ma ochotę na więcej.
- Czy my się czasem nie znamy? - Padło pytanie.
Kurde - takiego faceta chyba bym skojarzyła? Nie pamiętam, żebym go znała!
- Nie sądzę. Nie, raczej nie.
- Ależ tak, tylko pracujemy w innych miejscach w firmie. Pracujesz w West.com?
- Pracowałam. - Aha! Ciekawe czy dotarły do niego plotki o romansie z mężem dyrektor Małgorzaty. Mam to w dupie. Jestem tu tylko po to, żeby znaleźć faceta do pieprzenia na jedną noc i tyle.
- No to dobrze mi się wydawało. Jestem Jurek. Brudzia? - Kurcze kto jeszcze proponuje kobiecie brudzia?! No dobra - może być.
- Brudzia. Aga jestem. - Przynajmniej będę wiedziała z kim się pieprzyłam. Bo do tego to prowadzi - mam nadzieję ;-)
Wszystko układało się po mojej myśli. Pogadaliśmy. Nasze dłonie zaczęły się dotykać. Ewidentnie facet mnie zarywał ale w delikatny sposób. Niby przypadkowo dotknęłam go stopą. Aż iskry przeskoczyły. Wyobrażałam sobie jak te piękne dłonie mnie rozbierają, jak biorą się za miętoszenie moich piersi. Jak daleko w moją cipkę wejdą te długie palce... Bardziej niż słuchałam, wpatrywałam się w mówiące usta. Ciepłe, wilgotne. Bardzo namiętne. Aż mi się zachciało wsadzić jęzor w te usta. Scalić się w pocałunku. Jesu jak mi się chce seksu! A ten gada i gada... Niby przypadkiem dotknęłam jego uda.
- Przepraszam ale niewygodnie mi na tym stołku. - Srata tata! Chciałam tylko sprawdzić czy facet nadaje się do długiego bzykania, czy mam się nastawić na szybki numerek.
- Niewygodnie? To może przeniesiemy się w inne miejsce? Na przykład do mnie? - Wreszcie padło to pytanie, na które czekałam od pół godziny.
- Czy ja wiem? Miałam dziś ochotę na wino. - Jesu gdyby on podejrzewał jaką ja mam na niego ochotę! Gdybym nie była wygodna, to poszłabym z nim do męskiej toalety i dała się posunąć już teraz, natychmiast. A potem bym mu obciągnęła całą spermę...
- Mam w domu bardzo dobre wino. Zapraszam na degustację - Uśmiechnął się do mnie najczarowniejszym uśmiechem.
- No dobra. Pozwolę się zaprosić. - No! Żeby się nie domyślił jak bardzo chcę, żeby mi wsadził kutasa po same jaja...
Wtem!
- Cześć prezesie! Kopę lat! - Jakiś gościu się wrypał między nas. Na mnie nie zwrócił uwagi, za to widać było, że z tym facetem się znają. Przywitali się. Zaczęli gadać a mnie w głowie oświeciła się lampka alarmowa! Prezesie? Jurek? Jerzy? Jerzy West? Jerzy West! Tak, to on! Prezes i właściciel West.com w jednej osobie. Ja pierdolę! Jeżeli to faktycznie on, to dyrektor Małgorzata jest jego kuzynką! Kurwa ma! Z seksu nici... Suka pozostanie dziś niezaspokojona, zła, głodna bzykania i wściekła do granic możliwości. Ja pierdolę! Jaki niefart!!!
Wyszłam z knajpy, odetchnęłam zimnym powietrzem, żeby otrzeźwieć i wyjęłam telefon, z zamiarem przywołania taksówki.
- Kurde! Udało mi się cię znaleźć! - Facet, którego w myślach już miałam pod sobą w pozycji na jeźdźca, wyleciał z knajpy i mnie szukał.
- Sorry ale niepotrzebnie. To był błąd. - Nawet na niego nie spojrzałam.
- Dlaczego? - Facet się zdziwił. - Co ja takiego powiedziałem?
- Raczej czego nie powiedziałeś. - Moja frustracja spowodowana brakiem seksu narastała. - Jesteś prezesem West.com, więc dokładnie wiesz kim jestem. - Najchętniej bym go zdzieliła w twarz...
- To znaczy? - Zdziwił się.
- Jesteś kuzynem dyrektor Małgorzaty i wiesz, dlaczego zrezygnowałam z pracy w waszej formie. - Wściekła byłam. Podniosłam głos.
- Tak, Aga. Dokładnie wiem kim jesteś. Dotarły do mnie te plotki. Ale spotkawszy cię dzisiaj skorzystałem z okazji, żeby u źródła sprawdzić prawdziwość plotki... - Jego piękne, zielone oczy patrzyły wprost w moje, oddech miał urywany... Szczerość?  Czy ja faktycznie mam mu wytłumaczyć, że potrzebowałam i potrzebuję tylko seksu? Że nie mam czasu ani siły, żeby wplątywać się w stałe związki? Że się tego boję?

Pojechaliśmy do niego. Jednak.
Na początku drogi miałam silne postanowienie, że tylko z nim pogadam, wyjaśnię i wychodzę.
Na końcu drogi okazało się, że prezes mieszka w kamienicy. Nie w jakimś wypasionym apartamentowcu, tylko w zwykłej kamienicy, która remont miała dopiero w planach...
Otworzył drzwi zwykłym kluczem, choć w firmie pełno było gadżetów typu szyfrowe zamki do drzwi. Wpuścił mnie przodem, zapalił dyskretne światło.
- Nie dam rady. - Szepnęłam.
- Czego nie dasz rady? - Zapytał cichym, głębokim głosem.
- Nie dam rady z tobą rozmawiać w tej chwili. Za bardzo mam na ciebie ochotę... Na seks z tobą. Nie mogę wytrzymać. Nic z tego nie będzie... - Przyznałam się.
Prezes podszedł do mnie tak blisko, że dotknęłam plecami drzwi. Nachylił się do mojego ucha. Poczułam jego oddech na swojej szyi. Ręce położył obok mojej głowy, przygniótł mnie swoim ciałem. Poczułam na swoim udzie wypukłość w jego spodniach. Nasze oddechy stały się urywane.
- No i dobrze, bo ja też mam na ciebie ochotę. - Wyszeptał wprost do mojego ucha. - Od bardzo dawna mam na ciebie ochotę. Pewno czujesz, jak mój kutas się do ciebie rwie...
Odwróciłam głowę w kierunku tego głosu.
Nasze oczy się spotkały.
Nasze usta się spotkały.
Nasze ręce...

Czy uciekłam, czy uległam - w następnym odcinku...

niedziela, 5 czerwca 2016

To był tylko sex.2.

Ten wieczór należał do mnie...

Do moich fantazji. Ale czy to są fantazje, czy normalka...

Leżał nagusieńki na środku łóżka i nie wiedział co go czeka. Wzięłam do sznur od zasłon i przywiązałam jego ręce do łóżka. Oczy zakryłam mu czarnym, jedwabnym szalem. Zakazałam się odzywać.
Podeszłam do łóżka. Jego kutas stał cały gotowy, napalony, pachnący testosteronem. Siadłam na facecie okrakiem i oparłam mój tyłeczek o twardy instrument. Bez zbędnych ceremonii wsadziłam swój język w jego usta. Jesu jak on genialnie całuje! Musiałam użyć całej swojej mocy, żeby się od niego oderwać. Facet oderwał głowę od poduszki i szukał moich ust, żeby kontynuować. O nie! Dzisiaj ja rządzę...
Przeszłam do tyłu. Znalazłam się między jego nogami. Na wprost wyprężonego instrumentu. Westchnęłam-piękny widok...
Dotknęłam ustami jego czubeczka. Samiec syknął.
Objęłam go wargami. Facet zaczął drżeć.
Wsadziłam go do ust. Usłyszałam jęk rozkoszy.
Jak ja to lubię. Sprawiać rozkosz jemu ale równocześnie i sobie. Mieć go w posiadaniu i władzy absolutnej.
Starałam się brać go jak najgłębiej. Jęki rozkoszy z ust faceta były co raz głośniejsze i głębsze.
Wypuściłam go z ust. Czas zająć się jądrami. Były wygolone. Czyściutkie i pachnące. Tak lubię! Rozchyliłam jego uda. Tak samo jak on to robił, gdy pieścił mnie ustami. Penis, twardy i gorący, opierał się o mój policzek gdy brałam jego kulki delikatnie w usta. Jeździłam po nich językiem, przetaczałam je w ustach. Skóra na nich była taka delikatna... Z ust faceta dochodziły jęki świadczące o tym, że jest mu dobrze, bardzo dobrze...
Wypuściłam klejnoty. Wróciłam do penisa. Czas skończyć co zaczęłam. Otoczyłam wargami czubek. Tą delikatną część jego ciała, która przynosi nam obojgu taką rozkosz... Wsadziłam język do tej małej, wilgotnej już dziurki. Jęk, znów jęk z jego ust. Wiem, że dobrze to robię. Jestem w tym mistrzynią! Wodziłam językiem pomiędzy delikatnym czubkiem a otaczającą go skórką.
Zaczęłam ssać i miętosić go swoimi ustami. Gdybyście mogli usłyszeć to dźwięki dobywające się z ust i gardła faceta! To one tak mnie nakręcały! Moja cipka była gorąca i wilgotna. Ale to nie był dzień jej spełnienia... Miałam okres, nie miałam ochoty na bzykanko, za to miałam wielką ochotę zrobić komuś loda...
Zacisnęłam usta na penisie i zsunęłam się w dół. Jak najgłębiej. Potrafię wziąć go całego nie krztusząc się. Poruszałam się rytmicznie w górę i w dół wiedząc, jak bardzo jest to podniecające dla faceta. Dla mnie zresztą też.
Przez moją głowę przeleciała myśl, czy gdyby teraz drugi facet brał mnie od tyłu wsadzając drugiego, napalonego kutasa do mojej napalonej cipki, czy była bym w stanie robić to tak dobrze... Musze kiedyś spróbować.
Ręką masowałam - jak to nazwać - drugą końcówkę penisa - jego nasadę. To magiczne miejsce - punkt G u faceta. Jęki rozkoszy, posykiwania, spazmy nabrały na sile. Ja poczułam, że soki z mojej pochwy za chwilę zaczną wypływać. Jak to dobrze, że mam pod sobą faceta, który się odwdzięczy za tak dobrego loda i to już wkrótce. Facet szarpał się, przywiązany sznurem. Wiem, że w tej chwili wolałby mnie oglądać nagą, dotykać. Ale dziś jest ten dzień, kiedy rządzę ja! Nikt nie będzie mnie rozpraszać.
Poczułam, że wytrysk jest już blisko, przez penisa przechodziły fale znaczące tylko tyle, ze za chwilę nadejdzie koniec stosunku. Gdyby to nie był mój wieczór, spuszczenie zakończyło by się na mojej twarzy, na mojej cipce, na mojej pupie, na moich cycuszkach albo w moich ustach.
Ale nie dziś... Ujęłam ręką nasadę kutasa i czekałam na ostatnią falę. Jest! Facet jest młody, więc i wytrysk potężny! Mocny, dość spory. Dużo tego dobrego... Pozwoliłam białej substancji spłynąć po sterczącym penisie. Facet zalał sam siebie. Biała masa spłynęła na jego owłosiony brzuch, popłynęła na jądra.
Odwiązałam jego lewą rękę.
Wyszłam...

Pa! Do następnego...



niedziela, 29 maja 2016

To był tylko sex.1.

Mój ostatni wpis jakimś cudem zniknął...

Zatem rozpocznę swoją opowieść od nowa.

Stałam na środku pokoju. W rękach trzymałam pożegnalny bukiet. Dziewczyny siedziały przy stole, na którym stały jeszcze resztki ciasta i kawy. Mój pobyt w tej firmie właśnie dobiegał końca...

- Dziewczyny jeszcze raz dziękuję za wspólnie spędzone dni. Naprawdę dobrze mi się z wami pracowało. Pa! - Te słowa to była prawda. Ale jednocześnie byłam szczęśliwa, że opuszczam to miejsce i zacznę wszystko na nowo.
Już się odwracałam do drzwi, gdy nagle padło pytanie...

- A czy to prawda, że odchodzisz z powodu dyrektor Małgorzaty? - Nawet nie zauważyłam kto zadał to pytanie, którego chciałam uniknąć.
- No co ty, dlaczego? - Zdziwiła się chyba Dorota.
- No jak to dlaczego? Przecież pani dyrektor specjalnie szukała błędów w jej pracach, żeby się na niej zemścić. - Już wiem kto zadał TO pytanie - wścibska Zosia.
- Zemścić za co? - Już nie tylko Dorota zainteresowała się tematem.
- Przecież Agnieszka była kochanką jej męża. - Wypaliła z grubej rury Zosia.
Chyba drzwi się otworzyły i ktoś wszedł.
- Kochanką?
- Dlaczego ja nic nie wiedziałam?!
- Ale jak to?
Dziewczyny zaczęły się pytać jedna przez drugą. Nagle ucichły.
Wykorzystałam przerwę, żeby coś wyjaśnić.
- To może ja wyjaśnię na pożegnanie. Nikt nie był niczyim kochankiem. To był tylko seks. Zero uczuć. - Odwróciłam się do drzwi, z zamiarem opuszczenia tej firmy raz na zawsze.

Poczułam, jak na moim policzku ląduje czyjaś dłoń... JEJ dłoń...

- Do widzenia pani dyrektor. - Policzek naznaczony jej ręką piekł mnie ogniem - bardzo mocno wymierzyła mi policzek.

Zamknęłam za sobą drzwi i odetchnęłam z ulgą...


niedziela, 13 marca 2016

Sąsiad cz. 16.

Zerwałam się z kanapy. Stanęłam na środku pokoju nie wiedząc co zrobić. Myśli mi się kotłowały. Chyba nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji...



Poczułam jak się zbliża. Pachniał przeuroczo Fahrenheitem...

Sąsiad odsunął z karku moje włosy. Przysunął się jak najbliżej i wyszeptał do odsłoniętego mojego ucha - Nas z Moniką od dawna już nic nie łączyło. A ja ciebie pragnę odkąd cię zobaczyłem... Dotknął ciepłym, wilgotnym językiem skóry poniżej mojego ucha. Przeszył mnie dreszcz...
Poczułam, jak jego silne dłonie zamykają się na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie.
Jego ciepły oddech owionął płatek mojego ucha.
- Pragnę cię... - Wyszeptał...
Wiedziałam, że mnie pragnie. Poczułam wyraźnie na swojej pupie jak bardzo!Kutas Sąsiada chyba przepali w jego spodniach niemałą dziurę... Ja też go pragnęłam. Dotyk jego ciepłych, mocnych dłoni był elektryzujący.
Głośno przełknęłam ślinę. Mój oddech stał się przyspieszony. Piersi falowały w jego rytm...
Sąsiad delikatnie pocałował skrawek mojego ucha.  Przesuwał pocałunki niżej, aż do zagłębienia szyi. Rozkosz jego dotyku była nieziemska. Fale ciepła rozlewały się na moim podbrzuszu, kumulując się między udami... Jedną ręką zaczął dotykać skóry pomiędzy moim brzuchem a  piersiami. Jakby bał się zrobić jakiś błąd, żeby nie spłoszyć chwili.
Kurde nie mogę! Chociaż ten jeden raz mu się oddam, niech się dzieje co chce...

Odwróciłam się. Sąsiad nie oderwał rąk od mojego ciała, zatem jego ciepła, duża dłoń znalazła się pod moją bluzką, druga wylądowała na pupie... Spojrzałam prosto w jego oczy. Wyczytałam w nich pożądanie, namiętność... Oblizałam swoje usta. Napięcie między nami rosło z sekundy na sekundę. Oddechy stawały się co raz płytsze, co raz szybsze.
Sąsiad się nachylił i wreszcie poczułam jego pocałunek. Usta miał do tego stworzone. Ciepłe, wilgotne, namiętne. Wiedział co robić z językiem, bo zaczął nim delikatnie penetrować wnętrze moich ust. Poddałam się zupełnie...

Zupełnie nie wiem jak się znaleźliśmy w mojej sypialni.  Gdy stanęliśmy przed łóżkiem Sąsiad spojrzał mi głęboko w oczy. Raczej nie wyczytał z nich niechęci i oporu. Zatem ściągnął mi sweterek a potem spódnicę razem z majtkami. Zaczął ściągać swoją koszulę. Usiadłam na łóżku, żeby pomóc mu wyswobodzić się ze spodni. Odpięłam pasek i rozporek. Sąsiad pochylił się nade mną i kontynuował całowanie, jednocześnie kończąc się rozbierać. Poczułam pod plecami chłód mojej pościeli. Sąsiad oderwał się od moich ust, spojrzał na mnie i skierował swoje usta na mój biust. Wysupłał z biustonosza pełną pierś i zaczął ssać sutek. Rozkosz tego doznania przeszyła mnie w sekundę. Wygięłam moje chętne ciało w łuk. Sąsiad kontynuował z drugą piersią. Naprawdę potrafił całować. Wiedział, jak mnie rozpalić do utraty przytomności z rozkoszy.
Chciałam mu oddać pocałunek ale przesunął się niżej. Teraz pokrywał pocałunkami ścieżkę biegnącą pomiędzy piersiami aż do TEGO wzgórka. Mój guziczek między nogami pulsował w rytm pocałunków i pieszczoty. Pragnęłam tego mężczyzny bardzo, bardzo gorąco.
- Weź mnie, proszę... - Wyszeptałam.
- Nie. Jeszcze chwilka... - Odparł Sąsiad.
Ominął wzgórek. Rękoma rozsunął moje uda.
- Ale jesteś tam mokra. - Zaczerwieniłam się, nie wiedzieć czemu...
Pragnęłam tego mężczyzny już! Tu i teraz!!!
Nie mogłam się ruszyć. Było mi tak nieziemsko dobrze pod wpływem jego dotyku. Sąsiad scałował całe wnętrze moich ud. Dotyk... Jego dotyk był aksamitny ale stanowczy. Wyraźnie wiedział jak dotykać kobiety... Moja rozkosz zaczęła sięgać zenitu. Jeszcze chwila i spełnienie się dopełni...
Sąsiad stanowczym ruchem jeszcze bardziej rozsunął moje uda. Ach! Dotyk jego języka na moim guziczku był niesamowity. Zaraz eksploduję. Rozkosz przeszywała mnie od stóp do głów, jak jeszcze chyba nigdy... Moje całe ciało falowało w rytm rozkoszy. Oddech stawał się głębszy, cięższy.
Sąsiad zanurzył język w mojej cipce! Kobiety! Każdej życzę tak wspaniałego kochanka! Tak doświadczonego!
- Jesu jaka ty jesteś gorąca i wilgotna. - Wyszeptał wprost w moją szparkę Sąsiad a jego zimny oddech spotęgował rozkosz.
Wrócił językiem do guziczka. Łechtaczka jakby tylko na to czekała. Zaczęła pulsować w rytm jego liźnięć. Moje ciało automatycznie dopasowało rytm pchnięć w kierunku tego zwinnego języka. Nagle cały pokój wypełnił mój jęk! Orgazm przyszedł niespodziewanie! Był ogromny! Ja jeszcze nigdy nie...
- Aaaaaaa! Kurwa jak dobrze! Ja pitolę! Umarłam z rozkoszy.... Ja jeszcze nigdy nie...
- Dobra, Sąsiadko! Teraz moje kolej. - Powiedział Sąsiad i jednym ruchem obrócił mnie na brzuch, podciągając moje nogi tak, że klęczałam. Poczułam silny uścisk na biodrach i wtem... Sąsiad pociągnął mnie z siłą do tyłu i wprost nadziałam się na jego twardego, ciepłego, chętnego kutasa...
- O kurwa ja pitolę! Ach.... - Jęknęłam, bo moja wyposzczona cipka natychmiast się na nim zacisnęła... Czyżby nadal było mi mało? Czy dwa orgazmy jednej nocy są możliwe?
Sąsiad nadziewał moją cipkę na swojego napalonego kutasa raz za razem. Mocnymi rękami trzymał mnie za biodra i przyciągał do siebie raz za razem, raz za razem, raz za...
- Muszę zwolnić, bo za szybko dojdę a tego bym nie chciał. Widzę, ze potrzebujesz trochę czasu maleńka, żeby drugi raz dojść. - Wyszeptał wprost w moje ucho. Odchylił włosy z karku i zaczął mnie po nim całować. W cipce nadal czułam jego wielkiego ptaszka. Wypełniał ją całą. Obecne, powolne ruchy były jeszcze przyjemniejsze... Sąsiad całym swoim ciałem przylgnął do moich pleców. Odwróciłam głowę i nasze języki ponownie się splotły. Sąsiad drażnił moje sutki. Wiedziałam, ze drugi orgazm jest możliwy, bo byłam na granicy jego doznania! Moje ciało automatycznie wychodziło naprzeciw pchnięć Sąsiada. Weszliśmy we wspólny rytm. Poczułam ponownie jego dłonie na biodrach, zmienił pozycję tak, że teraz dotykaliśmy się tylko skrawkiem ciał. Ale za to w ich najważniejszych punktach... Sąsiad wyciągał całego kutasa i wprowadzał go ponownie do mojej cipki. Soki z niej zaczęły mi spływać po nogach. Nagle, znów niespodziewanie, zalała mnie fala rozkoszy tak ogromnej, że wstrząsała spazmami moim ciałem przez dłuższą chwilę. Sąsiad jęknął, krzyknął...
- Cholera jak mi dobrze!
Padliśmy na łóżko. Nasze oddechy powoli wyhamowywały... Nie mogłam ruszyć z rozkoszy ani ręką, ani nogą, ani w ogóle niczym. Rozkosz, doznania, jakie mnie dziś spotkały, są nie do opisania. Jeszcze nigdy z nikim nie przeżyłam takich uniesień jak dziś z nim...
Jedno słowo - ekstaza...



niedziela, 28 lutego 2016

Sąsiad. cz 15.

Sąsiad wszedł...

Przyniosłam korkociąg i drugi kieliszek do wina. Wypiliśmy kilka łyków w milczeniu.

Pierwsza odezwałam się ja. - Telefonowałam do ciebie a;e byłeś poza zasięgiem. Chciałam jakoś zapobiec temu...
- Wyłączyłem telefon. Dlatego nie wiedziałem, że Monika jest w mieście. - Miałem inne plany, niż spotykać się z moją - już eks - narzeczoną. - Westchnął Sąsiad.
- Jakoś tak w ogóle miałeś nie po drodze z twoją narzeczoną... - Zauważyłam.
- Jakoś tak zaczęło nam chyba być nie po drodze - fakt... - Zamyślił się Sąsiad.
- Nie po drodze? Co ty pieprzysz?! Przecież ja nadal na stoliku mam zaproszenie na wasz ślub! - No nie wierzyłam co on do mnie gada. Z tego co opowiadała mi Monika, to wszystko było już ustalone...
- Zaproszenie... - Sąsiad upił dużego łyka wina. Wstał i podszedł do stolika, na którym leżało zaproszenie od Moniki. On wziął je do ręki.
- Ślub... To nie powinno zajść tak daleko. Ostatnio rozważałem jak rozwiązać tę sytuację, żeby nikogo nie urazić... - Zamyślił się Sąsiad.
- No to sytuacja rozwiązała się sama! W najgorszy z możliwych sposobów ale jednak... - Kurde ja do tej pory mam w głowie wyraz oczu Moniki, jak dotarło do niej co widzi...
- Dotarło do mnie ostatnio, że przecież ja jej wcale nie kocham. I ona chyba mnie też. To przyzwyczajenie. Związek raczej z rozsądku, niż z miłości czy namiętności. Seksu prawie wcale. Chociaż ostatnio się trochę poprawiło. W sumie dobrze się stało. Los sam postanowił mnie wyręczyć w tej niezręcznej sytuacji. - Sąsiad ponownie usiadł obok mnie, pod samym oknem.
Właściwie Monika mówiła to samo...
- Ja mam wrażenie, że zostałam wykorzystana do tej sytuacji. Że ty chciałeś, żeby ona się w ten sposób o tym dowiedziała. - Teraz to do mnie dotarło. Że odkąd poznaliśmy się i on wiedział, że znam Monikę, to...
Poszłam do kuchni, żeby napić się wody, bo okazało się, że wypiliśmy już dwie butelki wina i trochę mi już szumiało w głowie. Wzięłam też sery, na przekąskę. Usiedliśmy na kanapie.
- Nie. Uwierz mi, że nie. Wykorzystywałem cię, fakt ale do innych celów. Lubię ryzyko, że może mnie ktoś widzieć, jak uprawiam seks. - No! Słowa Sąsiada mnie zatkały.
- W twoim mieszkaniu miało być biuro. Nie wiem, dlaczego ktoś je zamienił na loft. Zorientowałem się dopiero po jakimś czasie, ze tu ktoś mieszka. Ciebie, jak mnie podglądałaś, też zauważyłem dopiero po którymś razie. I przyznam się, czekałem ze swoimi spotkaniami aż będziesz. Próbowałem tak trafić, żebyś widziała... Sam nie wiem po co... - Sąsiad uśmiechnął się jakoś tak pod nosem... Spojrzał mi prosto w oczy.
- Zatkało mnie! Długo byłam przekonana, że mnie nie widzisz... Choć miałam wrażenie, że wiesz, ze cię podglądam... Wydawało mi się, że patrzysz mi prosto w oczy. - Jak teraz właśnie. Przez dość długą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.
- Wiesz... Tamten seks był nierzeczywisty. To były płatne kobiety, które dobrze odgrywały swoje role. Z prawdziwą kobietą seksu, prawdziwego, szczerego, namiętnego nie miałem od dawna... - Te jego oczy........... Ciepłe, duże, płonące, głodne...
Przełknęłam ślinę. Odruchowo. Oblizałam usta. Siedzieliśmy tak blisko siebie... Już tak dużo nas łączyło... Nie patrzyłam na niego. Patrzyłam na jego usta. Wyobrażałam sobie jak je całuję. Wydawały się miękkie, gorące, namiętne. Jego oddech złączony z moim... Dotyk, zapach, słowa... Przypomniało  mi się nasze spotkanie w biurze. Moja fantazje... Przymknęłam oczy...
Poczułam na swoich ustach ciepły oddech... Jego oddech. Świadczący o podnieceniu. O chęci pocałunku... Rozchyliłam swoje usta, chcąc przyjąć pocałunek. Uświadomiłam sobie, że od dawna pragnęłam tego doświadczyć. Że od dawna pragnęłam posmakować czy jest równie namiętny jak wygląda jego seks...
Dotknął moich usta najpierw delikatnie. Musnął dosłownie dolną wargę... Moje oczy nadal były zamknięte. Jak podczas pierwszych, niewinnych pocałunków w bardzo wczesnej młodości...

 Jesu jak ja go pragnę!!! A jednocześnie chcę, żeby to on wykonał pierwszy krok...

Usłyszałam jak Sąsiad przełknął ślinę. Westchnął. Pójdzie dalej czy skończy to, co się jeszcze między nami nie zaczęło? Usłyszałam skrzypienie kanapy. Wstał? Odchodzi? Czy...?

Poczułam, jak ciepła, mocna dłoń wsuwa się w moje włosy. Sąsiad przyciągnął moją głowę do siebie. Poczułam ponownie na swoich ustach jego wilgotne wargi. Delikatnie zamknął między swoimi moją dolną połówkę ust. Smakował cudownie. Wilgotno ale nie był zbyt mokry. Poczułam za to, jak ja robię się wilgotna - wiecie gdzie... Oddałam pocałunek. Całowaliśmy na przemian swoje dolne i górne wargi. Wreszcie nasze języki się splotły. Sąsiad w pewnym momencie wsadził swój jęzor głęboko, bardzo głęboko w moje usta. Jęknęłam z rozkoszy, bo istotnie tak było. Było mi dobrze, jak dawno mi już tak nie było. Nie potrafiłam otworzyć oczu i poruszyć się, żeby nie spłoszyć tej chwili rozkoszy...
Poczułam drugą rękę na prawej stronie twarzy. Zsunęła się na szyję. Siedziałam jak zahipnotyzowana... Ręka Sąsiada zsuwała się co raz niżej i niżej. Dotarła do skraju sweterka. Wsunęła się pod niego. Wreszcie! Wreszcie!!! Jak ja pragnęłam jego dotyku! Pragnęłam poczuć jak mnie dotyka a teraz pragnę, żeby wziął mnie całą w posiadanie! Tak! Przyznaję się! Pożądam Sąsiada od pierwszej chwili! Pragnę się z nim kochać choćby tylko raz w życiu!
Otworzyłam oczy. To co zobaczyłam przechodziło najśmielsze moje marzenia. Zobaczyłam podniecenie, radość, chęć kontynuowania w oczach Sąsiada.
Przysunęłam się do niego. Nasze usta ponownie się splotły - o ile to możliwe - bardziej namiętnie!
Jego ręka wędrowała co raz wyżej aż dotarła na skraj stanika. Na jego dotyk moje sutki zareagowały natychmiast. Oba stanęły na baczność!

Nagle go odepchnęłam!
- Monika! - Zawołałam. - Przecież ja nie mogę zrobić tego mojej przyjaciółce...




niedziela, 14 lutego 2016

Sąsiad. cz 14.

To się dopiero porobiło!!!!!!!!!!!!!!!

Ale od początku.

Już wiecie, przyznałam się wreszcie, że lubię i czekam na to, żeby podglądać mojego sąsiada uprawiającego seks z różnymi paniami i nie tylko...

Któregoś piątku - pamiętam dokładnie, bo pogoda była paskudna - nic, tylko siedzieć w domu z butelką wina i oglądać fajny film...

Tyle, że ja miałam ten film na żywo i był to obraz z gatunku porno!

Usadowiłam się z butelką wina pod swoim lewym oknem. Na podłogę położyłam poduchę, zabrałam z kanapy koc. W kieliszku wino nabierało szlachetności, oddychając sobie. Otuliłam się kocem, upiłam łyczek i czekałam na pokaz. Jakoś dziwnie byłam pewna, że dziś to będzie numerek stulecia. Ha! Ha! Ha! O jakże mało się myliłam...

W oknach naprzeciwko zapaliło się światło. Nie było zbyt mocne. Zauważyłam, że Sąsiad włączył muzykę, para zaczęła tańczyć. W tańcu zaczęli się rozbierać. Powoli rozpinali swoje guziki - on jej, przy bluzce, ona jego spodnie. Tańcząc i w tańcu się obracając, rozbierali się wzajemnie. Wkrótce byli nagusieńcy. Ona drobniutka blondyneczka, z ładną pupą... On - boski! Ciacho do schrupania! Kurde jakbym chciała być na jej miejscu. Sąsiad był zadbany, wysportowany, dobrze ubrany, choć nie w tej chwili ;-) W tej chwili było widać wszystkie jego atuty! I te atuty powoli zaczęły się podnosić... Kurde jego kutas, jak na warunki facetów w naszym kraju, był olbrzymi. Miał się czym chwalić i to robił...

Kobieta weszła na łóżko i zaczęła kręcić pupą, zachęcając Sąsiada... No i on oczywiście skorzystał. Kobieta klęczała, wypinając pupę tak, że po raz kolejny zauważyłam jak Sąsiad działa na kobiety - cała jej cipka ociekała sokami z podniecenia. Wiem coś o tym! Ja podczas naszego spotkania byłam tak mokra między nogami, jak jeszcze nigdy w życiu! A między nami do niczego nie doszło...

Sąsiad wszedł kolanami na łóżko i wsunął swojego kutasa wprost do cipki napalonej kobiety. Zaczął ją posuwać najpierw powoli, jakby napawając się widokami... Niewielkie piersi blondyneczki poruszały się rytmicznie...
Zmienili pozycję. Sąsiad usiadł na brzegu łóżka a kobieta dosiadła do tyłem i zaczęła się unosić i opadać, unosić i opadać... Sąsiad bawił się w tym czasie jej pięknymi piersiami. Całował po karku pod uchem...

O kurde co to?! Dzwonek do drzwi?! Któż to może być?! Ja nikogo się nie spodziewam!!!

Otworzyłam drzwi. Monika!!!!!!!!!!!!!!! Ja pierdolę!!!!!!!!!!!!!!!! Kurde gdzie mój telefon? Deja vu! To już było! Ona nie może ujrzeć swojego narzeczonego jak posuwa inną kobietę! Nie może tego się dowiedzieć ode mnie!

- Witaj kochana! Zobacz kogo ci przyprowadziłam!
Za nią wszedł Kamil. Młodszy brat Moniki, którego nie widziałam chyba ze 20 lat! Chodził wtedy chyba jeszcze do podstawówki!
- Zrobię herbaty! - Powiedziałam. I chciałam pójść do kuchni, żeby znaleźć ten pieprzony telefon i zadzwonić do tego dupka!
- Najpierw odbierz ode mnie mój płaszcz i parasol! Leje jak z beczki! - Monika rzuciła mi przedmioty do rąk tak, że nie miałam jak odejść od drzwi!
- Cześć ciotka! - W taki sposób przywitał się ze mną Kamil. - Kopę lat! Nic się nie starzejesz!
- Chodźcie do kuchni, nastawię wodę! - Powiedziałam, chcąc zapobiec ich wejściu do salonu, żeby nie zobaczyli co się dzieje naprzeciw.
Kamil chwycił mnie w ramiona i kontynuował witanie się! Kurde jaki on był wielki i mocny! Nie potrafiłam się wyrwać z jego uścisku!
- Ty popatrz! Kamil! Jaki ona sobie tutaj uwiła miły kącik... I winko otwarte! Podaj kieliszki, pomożemy jej!
Monika poszła do pokoju... Podeszła do okna...
- O kurde! Ale widok! Co oni tam robią?! Ty - ona ma tutaj podgląd na prywatne porno! Kamil chodź! Zobacz!

Kurde tylko nie patrz w te okna - chciałam zakrzyczeć! Zatkało mnie!

Monika podeszłą najbliżej jak mogła do okna. Wzięła do ręki butelkę z winem i upiła łyczka.
- Super! Ale widok! Kino jak nic!
Może nic się nie stanie. Może ona nie zauważy kto tam jest? - Pomyślałam. Muszę zabrać ich z tego pokoju.
- Pokaż siostra! - Kamil też podszedł do okna.
- Ty! Ty ich podglądasz, kochana! - Odkryła Monika. - Przecież ty sobie umościłaś siedzonka właśnie po to! - Monika puściła do mnie oczko...
- No co ty! Chodźcie na herbatę, postawię wodę! - Kurde gdzie ja posiałam ten cholerny telefon, zapytałam sama siebie.
- Zaparz nam kochana piciu. My tu zostajemy. Ale widok! - Monika nie chciała oderwać się od okna.

Sąsiad kontynuował swój spektakl. Ruchy pary naprzeciwko były co raz szybsze. Powoli ich ciała zaczynały ogarniać drżenia spazmów rozkoszy... Kobieta oddała swoje usta Sąsiadowi a on, widać było dokładnie, wsadził jej calutki język do ust... Jego ręka z piersi powędrowała pewno na łechtaczkę kobiety, sądząc z jej umiejscowienia.  Och gdybyż wiedział kto go ogląda! Jak do tej pory nie było widać jego twarzy ale miałam przeczucie, że zaraz zmieni pozycję i wtedy wszystko się wyda!

Znalazłam! Znalazłam telefon! Kurde gdzie ten numer do niego?!

Nie odbiera... "Abonent poza zasięgiem" - ja pierdolę! Co robić?

Kobieta wstała. Sąsiad też...

- Kurwa co to jest?! - Monika wypuściła butelkę z winem z rąk. Zauważyła...
- Co się stało siostra? - Zapytał Kamil.
- Jak to co - nie poznajesz go?! Ten facet to mój narzeczony!!! Ja mu tego nie daruję! - Monika wypadła z mieszkania...
- Ja pierdolę to naprawdę on... - Kamil powoli odwrócił się w moim kierunku...
- Tak, Kamil, to on. Nie chciałam, żeby Monika się dowiedziała o tym ale...
- Gdzie ona poszła? - Kamil zauważył brak swojej siostry.
- Pewno zrobić mu awanturę........

W mieszkaniu naprzeciwko zaświeciło się mocniejsze światło.  Zobaczyliśmy z Kamilem jak wpada do pokoju Monika. Stanęła na progu. Sąsiad i kobieta dopiero teraz ją zauważyli. Kobieta zerwała się. Ciężko oddychała. Monika wskazała jej ręką drzwi.  Kobieta wyszła. Monika podeszła do nadal siedzącego Sąsiada i wymierzyła mu siarczysty policzek. Aż mu się głowa odwróciła. Zdjęła z palca zaręczynowy pierścionek i rzuciła mu w twarz. Wybiegła z mieszkania.

Równocześnie z mojego mieszkania wybiegł Kamil. Ja pierdolę! Porobiło się!!!

Fiut Sąsiada nadal stał...

Sąsiad wstał z łóżka. Podszedł do okna. Spojrzał mi prosto w oczy. Skąd wiedział gdzie jestem?

Chciałam uzyskać połączenie z Moniką. Nie odbierała połączeń, odrzucała je, w końcu chyba wyłączyła telefon. Ja nie mogłam wstać z kolan. Zostałam tam, gdzie przytłoczyła mnie sytuacja.  Siedziałam i nie potrafiłam się poruszyć.

Drzwi się otworzyły. Monika? Nie! To on!!! Sąsiad.

Sąsiad stanął w drzwiach.
- Ale się porobiło! - Powiedział na przywitanie. - Upijesz się ze mną? - Uniósł do góry dwie butelki wina.
- Bardzo chętnie! Oboje jesteśmy winni tej sytuacji... Wchodź...

CDN...

niedziela, 17 stycznia 2016

Sąsiad. cz 13.

Dobra - nadszedł czas, żeby odważnie przyznać się przed sobą a przede wszystkim przed wami - tak! nie potrafię uwolnić się od podglądania Sąsiada. Wiem, że tak nie powinno być, nikogo nie powinno się podglądać, zwłaszcza w sytuacjach intymnych ale ja już nie mogę. Nie mogę się powstrzymać od oczekiwania na sytuacje na przeciwko. Udawałam przed samą sobą, że dzieje się to przypadkowo ale nie! Sama sobie tak organizuję czas, że uda mi się kilka razy podglądać co się dzieje u Niego. A dzieje się czasem ostro jak cholera!

Jednego wieczora odbywała się tak jakby orgia?! Z całą pewnością było więcej niż dwie pary. Nie wiem dokładnie, bo weszłam do domu i zastałam już taką sytuację ale doliczyłam się chyba czterech facetów i trzech kobiet. Plątanina nóg była ogromna... Konfiguracje każde z możliwych... Rodzaje sexu i pozycje - niech każdy sobie dopisze! Sytuacja była tak napięta, że w którymś momencie nie wytrzymałam i poszłam się rozerwać w spokojny sposób - poszłam pobiegać do parku.

Biegałam w kółko i biegałam aż w końcu całe napięcie ze mnie zeszło. Właściwie spłynęło wraz z deszczem, który się pojawił wbrew prognozom. Zawróciłam zatem do siłowni. Przyjemne skrzypienie maszyn, niezbyt wiele trenujących, jasno, ciepło...

Jasność przypomniała mi sytuację na przeciw moich okien. Napięcie powróciło. Zaczęłam trenować, wcale nie skupiając się na tym co i jak wykonuję. Poczułam na swoim przedramieniu ciepłą, mocną dłoń. Odwróciłam się w tamtym kierunku. Wojtek - mój stary znajomy, trener z siłowni. Ciacho!
- Hej! Co ty robisz?! Rozwalisz maszynę... Zwolnij... - Upomniał mnie tym swoim miękkim, ciepłym głosem. Wojtek powinien być lektorem w radio, z takim głosem zrobił by furorę!
- A! Rzeczywiście. Kurde jestem tak jakoś rozkojarzona... - Próbowałam się wytłumaczyć.
- Chcesz o tym pogadać? - Zapytał Wojtek. A niby o czym miałabym pogadać? O Sąsiedzie? O jego wybrykach seksualnych? O tym, że jest narzeczonym mojej osobistej przyjaciółki? O tym, że podglądając jego wyczyny, mnie samej zachciało się bzykania ale nie mam z kim? Cholera!!!
- Nie chce mi się gadać. Spięta jestem i chciałam się tu wyładować. - Odpowiedziałam Wojtkowi. - Pogoda do dupy, w robocie nawał pracy taki, że aż na nic nie mam czasu... - Wyrzuciłam z siebie połowę moich żali do świata jednym tchem.
- Proponuję kawę i masaż. - Odparł na moją tyradę Wojtek.
Masaż............ O tak! Chyba by mi pomógł... Pamiętam, że Wojtek miał cudowne ręce, jego dotyk był magiczny, kojący.
- Ok! Kawa super w taką pogodę. - Odpowiedziałam postanawiając, że nie ulegnę jego urokowi i będę grzeczna.
- To zapraszam do mnie! Mam w gabinecie nowy ekspres do kawy, że tak się pochwalę. - Wojtek puścił do mnie oczko i poszliśmy.

Miał się czym chwalić - espresso było genialne!
Położyłam się na - nigdy nie wiem jak to coś nazwać - leżance, kozetce?
Wojtek zaczął masaż. Dobrze wyczuł, że najbardziej spięte mam mięśnie karku. Dotyk jego ciepłych dłoni był taki jak pamiętałam - mocny, delikatny, kojący i bardzo ale to bardzo przyjemny. Odpłynęłam...
Nawet nie zauważyłam kiedy, jak jego ruchy stały się hmmmmmmmm - mniej profesjonalne? Nadal był ciepły i przyjemny ale jednocześnie pojawiło się miłe mrowienie w podbrzuszu... Usłyszałam jego oddech. Wojtek był podniecony?! Jesu - ja też! Jego długie palce podczas masażu delikatnie muskały płatki moich uszu. Kciuki masowały okolice kręgosłupa a koniuszki reszty palców muskały moje piersi, wywołując co raz mocniejsze dreszcze i napięcie w mojej cipeczce...
Ręce Wojtka zaczęły masować mnie co raz niżej. Wydawało mi się, że nie mam napiętych mięśni okolicy krzyżowej ani pośladków, jednakże jego ręce znalazły się w tej części mojego ciała. Podniecił mnie. Do granic możliwości wytrzymania tego napięcia... Mój mózg z szybkością błyskawicy przedstawiał mi możliwości rozwoju sytuacji, skutków i  konsekwencji czynów, które za chwilę mogą mieć miejsce... Decyzję za mnie podjęła moja napalona, niewyżyta cipka. Może błędną ale  konsekwencjami będę się martwić potem. Teraz chcę seksu!!!
Odwróciłam się i spojrzałam Wojtkowi prosto w oczy. Nie padło między nami żadne słowo... Wojtek zsunął moje spodnie i bez ostrzeżeń włożył swój długi palec w moje wnętrze. Okazało się, że byłam tam mokra.. Oj, mokra... Chłopak wiedział co robić. Nabrał wilgoci na kilka swoich palców i nie spuszczając ze mnie wzroku, zaczął zataczać koła, dotykając i pochwy, i magicznego guziczka. Kurde jaki ten facet był zdolny! Wiedział gdzie jest łechtaczka, do czego służy i wiedział również gdzie jest punkt G. Jęknęłam bezwolnie. Moje ciało zaczęło drgać w spazmach rozkoszy. Przygryzłam prawą rękę, żeby nie być zbyt głośno. Wtedy Wojtek ściągnął moje spodnie jeszcze niżej, do kolan, rozsunął mi nogi i wszedł na leżankę. Podciągnął moją koszulkę do góry, wyciągnął ze sportowego stanika piersi i od razu się przyssał do nich, po kolei. Miętosił je rękoma, nie wiem jak dał radę, a ustami ssał sutki... Jesu jak mi było to potrzebne!!! Było mi tak dobrze... Tak bardzo tego potrzebowałam i pragnęłam...
Wojtek przerwał zabawę z moimi piersiami i poczułam w moich ustach jego język. Długi i gorący. Omiatał wnętrze moich ust a ja próbowałam dać mu tyle samo rozkoszy co on mnie. Słodki był w smaku... Przyjemny... Nie kontrolowałam siebie. Nie wiem czy coś mówiłam, nie wiem jak długo to trwało. Było mi po prostu zajebiście dobrze! Drżałam na całym ciele z rozkoszy. Dyszałam i jęczałam a Wojtek napierał na mnie swoim mocnym, muskularnym ciałem. Poczułam, że jego kutas jest już taki napalony, że za chwilę chyba wyskoczy ze spodenek. Jego oddech świadczył o tym, że jest na granicy... Obojgu nam było dobrze!
Nagle Wojtek zeskoczył ze stołu. Pociągnął mnie w tył tak, że moja pupa znalazła się na skraju leżanki, nogami oparłam się o podłogę. Jednym ruchem rozsunął moje nogi i bez ostrzeżenia wszedł we mnie! Nie widziałam co się dzieje z tyłu ale nagle poczułam jego wielkiego, napalonego kutasa w środku. Nie wiem nawet kiedy ściągnął swoje spodnie ale wiedział co robi! Tak mnie podniecił, że moja szparka była tak mokra, że wszedł we mnie bez oporu. Wypełnił mnie całą i zaczął nim poruszać. Chwycił moje biodra, co pozwoliło na mocniejsze doznania. Wypychał swoje biodra w moim kierunku, jednocześnie pociągając mnie do siebie. Tak mocno jeszcze nikt nigdy mnie nie rżnął! Dogłębnie czułam jego całego w sobie. Ocieranie było intensywne, rozpychające moją pochwę do granic możliwości! Całą moja cipka była wypełniona, jak jeszcze nigdy w życiu! Słyszałam jego jęki, jego oddech. Kląskanie naszych ciał, obijanie się jego podbrzusza o moją wypiętą pupę. Czułam mocne palce zaciskające się na moich biodrach. Jeszcze mocniej zaczął mnie przyciągać do siebie. Czubek jego kutasa uderzał moją szyjkę w cipeczce. Poczułam jak soki z cipki wypływają z niej i zaczynają spływać po moich nogach... Nie odzywał się ani słowem. Jęczał z rozkoszy. Wydawał z siebie erotyczne, gardłowe dźwięki. Mój oddech przyspieszył. Zaraz dojdę! Jesu jak mi dobrze! A!!!!!!!!!!!!!!! Kurwa mać orgazm gigant wstrząsnął całym moim ciałem! Fala rozkoszy przelała się przez moje podbrzusze i doleciała do koniuszków rąk i nóg, odbierając mi siły i wolę. Odbierając mi jasność myślenia. Pragnę zostać w tym stanie do końca świata...
Poczułam jeszcze ze trzy uderzenia jego kutasa. Wojtek jęknął z głębi swojego brzucha. Oznaczało to, że jest mu tak samo dobrze jak mnie. Zalała mnie ogromna ilość jego soków. Poczułam jak wyleciały ze mnie, bo Wojtek jeszcze się we mnie poruszał, chyba bezwiednie i spłynęły na pupę, na nogi, pobrudziły również jego podbrzusze.
Wyszedł ze mnie. Wojtek opadł na krzesło. Jego kutas powoli, bardzo powoli zaczął opadać. Ja zwinęłam się na leżance w kłębek. Nie potrafiłam ruszać rękę i nogą. Na swoich biodrach czułam jeszcze jego mocny uścisk - chyba będę miała siniaki...
Nasze oddechy powoli się uspokajały. Zmysły zaczęły wracać.
- Przepraszam! - Pierwszy odezwał się Wojtek. - Przepraszam! To nie tak powinno wyglądać ale nie potrafiłem się powstrzymać. Ale kurwa było mi tak dobrze, że nie żałuję. - Spojrzał w moje oczy.
- Mnie też było bezgranicznie dobrze. Dziękuję. Potrzebowałam tego. - Spojrzałam na niego. Wyglądał na rozkosznie zmęczonego. Na jego twarzy rysowało się zadowolenie. Głowa Wojtka opadła w tył, starał się uspokoić swój oddech...
Zostawiłam go tak siedzącego. Wróciłam do domu. Byłam zaspokojona na jakiś czas... Nawet deszcz mi nie przeszkadzał...


A potem to się dopiero popierdoliło na maxa............

niedziela, 3 stycznia 2016

Sąsiad. cz 12.

Nadal pozostawałam w szoku po rozmowie z Moniką. Ciekawe czy Sąsiad wiedział o jej planach i czy mu one odpowiadały...

Od spotkania z Moniką dni leciały jakoś szybciej. A może tylko mnie się tak wydawało? Może po prostu miałam więcej pracy bo fakt, było jej więcej, a jednocześnie trwało ustalanie i dogrywanie z ekipą przebudowy biura.

Wróciłam do domu skonana. Nawet nie kojarzyłam jaki to dzień tygodnia. Piątek? Weekend? A może już poniedziałek?

Na przeciwko oczywiście Sąsiad działał. No to może dziś jest piątek? Czwartek?
Była z nim malutka, krucha blondyneczka. Ale jakoś tak bez fantazji. Nawet nie zaczęli się całować nie mówiąc o bzykaniu... Dziwne... Dopiero zaczęli się rozbierać. Wydaje mi się, że t raczej dziewczyna, niż kobieta, która zwykła bywać u niego. Może to dziewica i Sąsiad stara się ją dopiero nakłonić do bzykania?

Z nudów - Ha, Ha, Ha! - zrobiłam sobie kolację. Zaniosłam na stolik w salonie i wróciłam do kuchni, żeby wymyślić do tego coś do picia.

- Puk! Puk! Puk! - To chyba do moich drzwi? Kto to może być? Ostatnio jak ktoś pukał do moich drzwi, to rozmowa była niemiła...

- Puk! Bum! Bum! - Otwieraj! - Znajomy głos.
- Już otwieram! - Zawołałam i czym prędzej podeszłam do drzwi. Kątem oka zauważyłam, że na przeciw zaczęła się akcja! Sąsiad "dopadł" swoją ofiarę od tyłu na stojąco. Oczywiście twarzą w moim kierunku. Raczej specjalnie, niż przypadkiem. Tak mi się wydaje. Wydaje mi się też, że nie było tutaj gry wstępnej. Użyli lubrykant czy babka była tak na niego napalona, że już była mokra? Bo akcja dzieje się jakoś tak szybko...

Więc to nie on puka, jak ostatnio, na szczęście.
Otworzyłam drzwi.
- Co tak długo! - Ja pitolę! Za drzwiami Monika!!!
- Siu siu mi się chce! Gdzie ubikacja?! - Zawołała takim głosem, że chyba naprawdę jej się chce...
- Tamte drzwi - na prawo! - Wskazałam jej palcem odpowiednie drzwi. Kurde co teraz robić. Nie mam czym zasłonić okien - ona zobaczy swojego narzeczonego! Co robić?!
- Zapamiętałam twój adres z zaproszenia, które ci wysłałam. Byłam w okolicy, bo chciałam odwiedzić mojego narzeczonego - mieszka tu w pobliżu, bo mam właśnie dni płodne i chciałam się z nim bzyknąć. - Monika była bezpośrednia - dobiegł mnie jej głos z ubikacji.
- Kurde jak na złość nie leci. Muszę tu chwilkę posiedzieć. - Poinformowała mnie Monika.
Jesu co ja mam zrobić? Torebka! Moja torebka! Tam mam jego wizytówkę i numer telefonu - może odbierze i go ostrzegę, żeby Monika ich nie zobaczyła...
Kur...a mac dlaczego w damskich torebkach zawsze jest bajzel! Gdzie ta pieprzona wizytówka!
Jest. Jest! Telefon! Gdzie telefon!!!

- Twoja narzeczona jest u mnie w domu. - Sąsiad odebrał po drugim dzwonku. Ciekawe czy miał zapisany mój numer, czy odbiera wszystkie połączenia. Monika jeszcze w ubikacji. Właśnie spuszcza wodę. Uffff!!!

Światło naprzeciw zgasło... Nic nie widać... Ciekawi mnie czy kontynuują po ciemku, czy Sąsiad się spłoszył i skończył...

- Kochana uratowałaś mi życie! - Monika do mnie. - Mojego narzeczonego akurat nie będzie dzisiaj w domu wiem, bo dzwoniłam do niego z dołu a mnie tak się sikać chciało...

Porąbana sytuacja...

Sąsiad. cz 11.

Knajpka w centrum.
Lubię kawiarnie w centrum, na Rynku, bo można usiąść na świeżym powietrzu.

Podeszłam do stolika, który zajęła Monika. Znam tę knajpę, lubię, choć mam z nią i dobre, i złe wspomnienia. Zaszalałam kiedyś w WC w tej knajpie - taki tam szybki numerek a niedługo potem ten sam facet rzucił mnie w niej, ponieważ miał drugą kobietę i ona "znalazła się akurat w ciąży", jak to określił...

- Cześć kochana! - Przywitałam się z Moniką i cmoknęłam ją w prawy policzek.
- Cześć! Kopę lat już nie byłyśmy razem na kawie... - Monika wydawała się ucieszona z naszego spotkania.
- Kelner już był? Zamówiłaś coś? - Zapytałam.
- Nie, jeszcze nie. Czekałam na ciebie.

Podszedł kelner.

- Ja poproszę espresso. - Nie miałam ochoty na nic innego.
- A ja poproszę kawę mrożoną. - Poprosiła Monika.
- Kurde! Ale ciacho co nie? - Zapytałam mojej towarzyszki, żeby jakoś zagaić rozmowę.
- No co ty! - Nawet się nie przyglądałam. - Odrzekła Monika.
- No to sie przyglądnij jak przyniesie zamówienie. Warto! - Faktycznie, facet był wart schrupania...
- Eeeee. Mnie to nie interesuje. - Monika pokręciła głową.

No to początek rozmowy zagajony...

- Fakt! Twój narzeczony też jest niczego sobie! - Kurde! Dobrze, że ona nawet się nie domyśla, jakie są moje myśli i wiadomości na jego temat...
- No! Przystojny jest! Będziemy mieli ładne dzieci! - Monice aż się zabłyszczały oczka na ten temat. Ciekawe czy na temat narzeczonego, czy na temat dzieci.
- Opowiadaj coś! - Powiedziałam.
- No właśnie a`propos! Daj mi twój adres, bo chciałam ci wysłać zaproszenie na ślub i wesele.  - Monika wyciągnęła notes i długopis, żeby zanotować.
- Kochacie się bardzo? - Zapytałam ot tak sobie.
- Czy ja wiem? - Odparła Monika. - Jesteśmy ze sobą już tak długo, że już nawet nie pamiętam.
- No jak to? - Byłam zszokowana!
- Jesteśmy już z sobą 10 lat. Zaczęliśmy się spotykać zaraz po liceum. Potem były studia. Ja wyjeżdżałam, uczyłam się i tu i za granicą. Ciągle funkcjonowaliśmy jako para. Teraz pomyślałam, że dobrze było by zalegalizować nasz związek i wymyśliłam ślub. - Jakoś tak bez uczucia Monika mi o tym opowiadała. A może tylo mi się wydawało?
- Nie rozumiem, powiem szczerze. Przecież między wami powinno iskrzyć - jesteście w najlepszym dla siebie wieku. - Och! Z takim facetem JA nie wychodziłabym z łóżka, pomyślałam.
- Och bo ja wiem? Chyba nigdy między nami nie iskrzyło. On by moim pierwszym facetem. Teraz tak jakoś już się do siebie i naszego trybu życia przyzwyczailiśmy. On tu, w mieście. Ja w domu. Spotykamy się od czasu do czasu. - Monikę chyba to nic nie obchodziło, sądząc po tonie głosu.
- Monika ale ja nie rozumiem? A wspólne życie, bycie razem? Seks? Mieszkanie? To się nie liczy? - Byłam w szoku.
- Ach kochana! Nie po tylu latach... Ja nawet nie lubię chyba seksu. Nigdy nie było mi tak dobrze, żeby mi na tym zależało. Teraz chcę po prostu, żeby mieś spokój, dostatnie życie, gromadkę dzieci. - I to powiedziała Monika! Nasza pierwsza w szkole feministka... Ja pitolę...
- No to może powinnaś spróbować z kim innym seksu? - Zapytałam, bo kurde ale wydaje mi się, że jej narzeczony jest całkiem dobry w te klocki ;-)  Na szczęście nie powiedziałam tego na głos.
- Próbowałam z czterema facetami, jak byłam na studiach za granica i nic... Nie zależy mi. Ja się z nim bzykam tylko po to, żeby mieć dzieci. Żeby musiał dawać na nasze utrzymanie. - No! teraz to mnie Monika zszokowała!
- Co ty gadasz? Wystarczy ci to? Takie życie? Z dala od niego? Przecież to jest ciacho - kiedyś ci go może jakaś kobita zabrać? - Zapytałam wprost, bo nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
- Jak będę miała z nim dzieci, to już mi wisi... - Odparła Monika.

Wyszłam z naszego spotkania w głębokim szoku... Jak można takie coś zaplanować?

No chyba można...

Ale zrezygnować z nocy z TAKIM facetem? Niepojęte, jak dla mnie...