niedziela, 23 kwietnia 2017

S & D & RR. cd. 3.

Jak wiecie, już  nie raz przytrafił mi się seks bez miłości. Szybki, jeden numerek. Ale z Pawłem to było co innego. Z Pawłem, moim kurde no szefem, który mnie nie cierpiał, to było klasyczne kochanie się...

Nawet nie wiem jak to możliwe...

Po wyjściu z pracy skręciliśmy w prawo i w prawo. Faktycznie, mieszkałam po sąsiedzku. Dlatego prosiłam Starego, żeby pomógł mi się dostać do roboty właśnie tutaj. Nie wiedziałam natomiast, że będę miała szefa, który nie będzie mnie znosić. Dlaczego?
Jednakże na tę chwilę trzymałam go za rękę i prowadziłam do swojego mieszkania. Myślałam, że się bzykniemy i będzie po wszystkim... Bardzo, bardzo chciało mi się seksu. Chyba nakręciło mnie jego podniecenie, które można było wyczuć a może to ja byłam wyposzczona na tyle, że wzięłam pierwszego chętnego? Chociaż nie... Coś zaiskrzyło podczas tego incydentu w szatni...

Weszliśmy do mieszkania. Nikt się na nikogo nie rzucił od razu po wejściu. Zdjęliśmy okrycia wierzchnie.  Stanęłam i spojrzałam na Pawła. On tez spojrzał na mnie i wykonał pierwszy ruch. Podszedł do mnie, złapał w pasie, przyciągnął do siebie i odgarnął moje włosy z czoła. Delikatnie przeciągnął palcem po moich ustach. Odruchowo je oblizałam. Wzięłam głęboki oddech i się zaczęło...
Usta Pawła zbliżyły się do moich. Pocałował mnie. Milczeliśmy zupełnie chyba po to, żeby nie spłoszyć nastroju. Oddałam pocałunek. Splotły się nasze usta i języki. Oddechy stały się jednością. Nasze ręce błądziły wzajemnie po naszych ciałach szukając najlepszych miejsc. Powoli przechodziliśmy w stronę łóżka. Banalne ale jednak łóżko jest najwygodniejsze do kochania się. Nie odrywając ust od siebie weszliśmy na nie. Ja usiadłam, Paweł klęknął mając mnie między swoimi nogami. Pochylił się do przodu i wtedy ja zostałam zmuszona przez jego pocałunki do położenia się. Rozpiął moje spodnie. Ściągnął je o tyle, że odkrył mój wzgórek. Na moim podbrzuszu złożył ciepły, mokry pocałunek. Nie byłam w stanie zareagować odmową. Moje podniecenie rosło z minuty na minutę. Paweł wstał z kolan. Ściągnął swój sweter i rozpiął swoje dżinsy. Jednak jeszcze ich nie rozebrał. Ja leżałam bezwolnie, niecierpliwie czekając na ciąg dalszy. Wyraźnie inicjatywa w tym dniu należała do niego. Nachylił się nade mną i ściągnął moje spodnie aż do kostek. Teraz byłam w stanie pozbyć się ich do końca. Paweł powrócił do całowania mojego podbrzusza. Z każdym jego pocałunkiem przelewały się przeze mnie fale rozkoszy. Nadciągającej i nieuchronnej. Tak długo wyczekiwanej. Pocałunki zaczął Paweł składać na moim podbrzuszu i cały czas posuwał się z nimi w górę. Jednocześnie rozpinał te guziki mojej koszuli, które miałam czas zapiąć w pracy. Powoli zaczynałam być co raz bardziej naga. Moja skóra płonęła pożądaniem. Powoli zatracałam się w dawno nieodczuwanej rozkoszy. Był w tym dobry, ten mój szef, daję słowo... Poczułam w pewnej chwili na swoim łonie jego przyrodzenie. Twarde i gorące. Chętne. Rozłożyłam nogi. Tak. Bezwstydnie rozłożyłam nogi przed swoim szefem. Jeszcze nigdy nie byłam tak wyposzczona jak teraz. Mój oddech był urywany, szybki. Paweł spojrzał mi w oczy. Jego ręce połączyły się z moimi nad moją głową. Był wyższy ode mnie. Jego przyrodzenie nadal chętne czekało u wejścia do mojej cipki. Usta natomiast miętosiły moje usta. Potem kark, szyję. Prawa ręka Pawła powędrowała na moją pierś a usta objęły sutek drugiej i zaczęły ssać. Fala rozkoszy za falą! Jęczałam z podniecenia. Objęłam go nogami i próbowałam przyciągnąć jego biodra do siebie, żeby wreszcie we mnie wszedł. Chciałam go wreszcie poczuć w środku. Spojrzał na mnie ponowie. Jego oddech był równie urywany jak mój. Poczułam jak wkłada do mojej cipki swoje palce. Moje ciepłe, mokre wnętrze od razu się na nich zacisnęło, chętne na więcej. Zamknęłam oczy. Pomyślałam, że to tortury, to czekanie i że nie dam rady więcej czekać... Paweł wyciągnął  palce z mojej cipki. Ociekały sokami. Powąchał je, skosztował i dał też mnie do skosztowania. Jesu jaka byłam gotowa!  i wtedy poczułam ja we mnie wchodzi. Powoli ale do końca. Po same jaja. Długi, gorący, twardy. Moja cipka zadziałała jak automat. Biodra wysunęły się do przodu, żeby pochłonąć go całego. Całe moje chętne i głodne ciało dopasowywało swój rytm do pchnięć Pawła. Gra wstępna była na tyle długa, że nie trzeba było czekać a moja spełnienie było bliskie... Pchnięcia Pawła były mocne, zdecydowane. Czułam, ze jego mocny penis wypełnia całą moją cipkę. A ona pochłania go i wypuszcza, za każdym razem wsysając go głębiej do środka. i głębiej. Pchnięcia były co raz mocniejsze, szybsze. Nasze oddechy stały się jednością. Usta rozchylone co jakiś czas się spotykały na szybki pocałunek. szybkimi pocałunkami były także obdarowywane moje piersi, które podskakiwały w równy rytm posunięć Pawła. Nasze palce pozostawały splecione. Paweł trzymał mnie mocno a ja go nie wypuszczałam spomiędzy swoich ud. Chciałam szybciej, mocniej, głębiej. Niespodziewanie krzyknęłam. Równocześnie przeszyła mnie wszechogarniająca fala tak nieziemskiej rozkoszy. Swój początek miała w moim ciepłym, mokrym wnętrzu, w całości wypełnionym męskością Pawła a kończyła się na czubkach placów. Rozpływające się po całym ciele fale rozkoszy. Powracające. I jeszcze, i jeszcze.Tak! Ten stan lubię! Orgazm całościowy, ogarniający całe ciało. Oddech urywany. Paweł ledwo dyszący. Jego jęk orgazmu! Jesu jakie to było przyjemne dla moich uszu! Było mi tak dobrze, że nie potrafiłam ruszyć ręką i nogą. Moja cipka pulsowała jeszcze długo po tym jak jego penis z niej wyszedł. Choć potrwało to długo. Paweł się spuścił a jego męskość jeszcze długo utrzymywała napięcie i stan wzwodu. Długo nie wychodził z mojej cipki. Leżeliśmy spleceni, zanurzeni w sobie jeszcze parę chwil po wspólnym spełnieniu. Aż nasze oddechy zwolniły, wyrównały się. Wypuściłam go spomiędzy moich ud. Paweł osunął się na łóżko. Pocałował mnie we włosy, wtulił się we mnie, przykrył nas kołdrą i zasnęliśmy... Jak długoletni kochankowie...

To nie był seks, tylko seks. To było kochanie się. I dawanie sobie wspólnie przyjemności. Weszliśmy w to wspólnym rytmem. I we wspólnym rytmie skończyliśmy. Niezwykłe dopasowanie... Jak rzadko... I dlatego tak mi właściwie smutno, ponieważ było to jednorazowe. Dopiero teraz,  gdy stoję pod prysznicem, to do mnie dotarło. Przecież on mnie nie cierpi, sama nie wiem dlaczego. Warczy jak do mnie mówi, stara się mnie nie zauważać, nie rozmawiać do mnie. Było to jednorazowe przeżycie, które nie wiadomo skąd się wzięło...

Zakręciłam kran, wyszłam spod prysznica. Najcięższa próba - spojrzeć sobie prosto w oczy w wypadku popełnienia jakiejś głupoty. tak jak wtedy, kiedy musiałam spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: tak, Aga, jesteś ćpunem i nic tego nie zmieni; musisz z tym piętnem żyć do końca. Powiedzenie sobie prawdy prosto w oczy: to co się zdarzyło było jednorazowe. I, jak rzadko, w moim oku ukazała się łza. A jego pewno już nie ma w moim mieszkaniu. I pewno żałuje...

Wyszłam. Paweł stał pośrodku pokoju. Jak wyrzut sumienia.
- Mogę też skorzystać z prysznica? - Zapytał. Nadal potrafił patrzeć mi prosto w oczy.
- Możesz. Oczywiście. Ręczniki są w szafce. - Odpowiedziałam. I poszłam do kuchni, żeby czymś zająć ręce i głowę.
Nastawienie czajnika, żeby zgrzać wodę na herbatę nie zajmuje jednak tak dużo czasu. Poszłam do pokoju, włączyłam telewizor, żeby pęd i natłok myśli jakoś zagłuszyć.
Drzwi łazienki się otworzyły. Jak boga kocham czegoś tak pięknego jeszcze chyba nie widziałam... Jak stałam, tak usiadłam i szczęka opadła mi chyba na kolana... Tak właściwie podczas tego całego kochania się z Pawłem nawet nie zauważyłam, jak doskonale jest zbudowany. umięśniony ale tak bardzo proporcjonalnie. Mocne mięśnie doskonale się rysowały. Kaloryfer a jakże! Wypisz wymaluj Dawid Michała Anioła stał przede mną! Zatchnęło mnie z zachwytu. Z trudem przełknęłam ślinę, bo zaschło mi w gardle. Doskonałość stała w drzwiach mojej łazienki, owinięta tylko w ręcznik...
- Aga, musimy pogadać. - Zacieśniając ręcznik na swoich biodrach odezwał się do mnie Paweł. Spojrzał. W tym spojrzeniu, przez milisekundy, wyczułam strach, zatroskanie, zakłopotanie, niesmak, niezdecydowanie -kurde sama jeszcze nie wiem co tam było!
- Tak, masz rację, musimy pogadać. - Odpowiedziałam. Choć wcale nie miałam na to ochoty.
- Cześć Aga! - Rozległ się głos Starego z przedpokoju. Nawet nie usłyszałam jak się drzwi otworzyły.
- Cześć! No co tam? - Zapytałam, choć wiedziałam po co przychodzi.
- Cześć Paweł... - Stary stanął jak wryty. No fakt - nikt by się tu Pawła nie spodziewał, zwłaszcza ubranego w tylko w ręcznik kąpielowy wokół bioder.
- Teścik. - Odpowiedział Stary półgębkiem.
- Już idę! - Odpowiedziałam podciągając koszulkę pod piersi, żeby zauważył, że niczego nie ukrywam, taki mieliśmy zwyczaj...
Paweł przeszedł do pokoju, pewno po swoje ciuchy.
- Co on tu robi? - Zapytał mnie Stary. - Przecież się nie lubicie.
- No nie lubimy. - Odpowiedziałam. Nie chciałam mu tego tłumaczyć, bo niby jak? - Robimy ten teścik? - Warknęłam na Starego i weszłam z nim do łazienki. Kątem oka zauważyłam, że Paweł stoi jak wryty i wpatrując się w nas usiłuje zrozumieć całą sytuację...

Czy zrozumiał i co dalej, to cdn...

czwartek, 20 kwietnia 2017

S & D & RR. cd. 2.

To był instynkt.

Chyba bardziej go wyczułam, niż usłyszałam. Moje działanie było instynktowne...

- Ja pierdolę! - Paweł zbladł.
Ocknęłam się. Zobaczyłam, że mam gnata wycelowanego prosto między jego oczy. Wzięłam głęboki oddech i odłożyłam broń.

Paweł. Mój super, super, super przystojny szef. A ja o mało co bym go rozwaliła!

Przebierałam się w szatni po dość ciężkim dniu. Oczywiście było już po godzinach. Od kiedy wróciłam do firmy mam chyba tyle samo wzlotów co upadków. Zaczęło się niefortunnie od zatrzymania Ryżego Wieśka, co o mały włos skończyło się dla mnie dramatycznie... Potem było i w górę, i w dół...

Przebierałam się. Zdążyłam wciągnąć spodnie i włożyć rękę w jeden rękaw koszuli, gdy wyczułam instynktownie, że ktoś się do mnie zbliża. Wyciągnięcie gnata i wycelowanie we wrogi łeb było chwilą, działaniem instynktownym, poza rozumem. Sekundą. Dopiero, gdy zobaczyłam w kogo celuję, otrzeźwiałam.
- Ja pierdolę! - Wyrwało się z ust Pawła, mojego szefa, który mnie nie znosił, to mało powiedziane.
- Kurwa skradasz się za plecami jak... Nie słyszałam, że ktoś tu wchodzi! - Warknęłam na niego. Naprawdę się wystraszyłam, że go rozwalę. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Nie wiedziałem, że ktoś jeszcze jest. - Usprawiedliwiał się Paweł.
Mam wyjątkowego niefarta do tego faceta, pomyślałam. Chciałam dokończyć ubieranie. Ubrałam drugi rękaw koszuli, gdy nagle Paweł się do mnie zbliżył.
- Jesu! Skąd to masz?! - Paweł spojrzał na mój, jeszcze odkryty, brzuch. Nie zdążyłam zapiąć guzików koszuli. Poczułam dotknięcie. JEGO dotknięcie. Delikatne. Ciepłe. Dotykał całej mojej wielkiej blizny, która ciągnęła się skosem przez cały brzuch. Przypomniało mi się jak mi brakuje dotyku mężczyzny. Jakie to przyjemne uczucie. W dale brzucha poczułam mrowienie. Wzięłam głęboki oddech... Z moich ust wydobył się syk.
- Boli? - Zapytał Paweł i spojrzał prosto w moje oczy. Jaki on jest przystojny, ja pitolę! Ciemne, głębokie spojrzenie, Ciemne blond włosy, lekko falowane. Mocno zarysowana szczęka. Stanowczość i uczciwość w całej twarzy. Reszty mogę się tylko domyślać. W sweterku w serek, który miał ubrany, lekko rysowała się mocna, sprężysta sylwetka.
- Nie... - Jęknęłam słabym głosem. Zawsze wydawało mi się, że jestem twarda. Wystarczyło pół roku bez faceta i na jeden jego dotyk miękną mi kolana... I robi się ciepło i mokro... Czułam, że się rumienię...
- Na pewno? - Paweł podszedł bliżej. Poczułam na włosach jego oddech a na brodzie jego dłoń. Podniósł moją twarz do góry. Spojrzał głęboko w oczy.
- Nie, nie boli. Już nie. - Odpowiedziałam cicho.
Staliśmy tak blisko, że prawie czułam, jak bije mu serce. Moje waliło jak oszalałe. Zrobiło mi się sucho, więc oblizałam usta. Paweł przeniósł swoją dłoń z mojej brody, na kark. Wziął głęboki oddech, przyciągnął mnie do siebie i pocałował! Ale jak! Usta miał miękkie, delikatne, ciepłe, lekko wilgotne. Pocałunek był długi, namiętny, mocny. Drugą jego dłoń poczułam na plecach. Przyciągnął mnie całą do siebie. Jego palce wplotły się w moje włosy. Poczułam, że mięknę... Chciałam, żeby ta chwila trwała i trwała... Na moim podbrzuszu poczułam jego wypukłość. Podniecił się jak nic. Ja zresztą też. Oderwaliśmy się od siebie... Pozwoliło to na wzięcie kilku oddechów. Ale nasze przyciąganie wzajemne było silniejsze. Paweł przyparł mnie do szafki tak, że wyraźnie czułam jak jest wielki i mocny, jak mocno mu pulsuje męskość w spodniach! Przez głowę przeleciała mi jedna myśl-zaryzykuję! Tak bardzo potrzeba mi seksu z kulturalnym facetem, że to zrobię.
Oderwałam się od niego i sięgnęłam po kurtkę.
- Chodź! - Pociągnęłam go za sobą. - Mieszkam  tu za rogiem.
Poszedł za mną w milczeniu...



Obudziłam się. Spojrzałam przez ramię.
- Kurwa! - Wyszeptałam.
Wstałam z łóżka i znalazłam koszulę i spodnie, żeby móc się w coś ubrać.
- Ja pitolę! Z szefem! Niemożliwe!
Weszłam do łazienki pod prysznic.
- Jesu jak ja mu teraz spojrzę w oczy! Kochałam się z własnym szefem, który na dodatek mnie nie cierpi, we własnym łóżku... Ja pitolę!- Odkręciłam kran. Pozwoliłam, żeby krople prysznica spłukały łzy wściekłości na samą siebie...

Mówiłam, że mam niefarta do tego faceta.

Ale gdy tak myłam swoje ciało, to przypominało mi się gdzie i jak mnie ON dotykał... Oj pamiętam! Trudno będzie zapomnieć ten wieczór...

Ale o tym kiedy indziej...