niedziela, 25 stycznia 2015

On, Ona i Mamusia... Odcinek 7.

Jak wróciłam do domu - nie wiem. Wcale nie pamiętam drogi z gabinetu Grażyny. Taksówka zatrzymała się pod moim domem.

- Nie chciała góra do Mahometa, to Mahomet przyszedł do góry!!!

Robert! - To ostatnia osoba, którą chcę dziś widzieć...
- Nie zaprosisz mnie do środka? Kasiu! unikasz mnie od tej kolacji u Zofii. - Widział mnie na tej nieszczęsnej kolacji? Myślałam, że nie.
- Wejdź, jak musisz. - Niechętnie zaprosiłam go do środka.
- Nie zabrzmiało to zbyt zapraszająco ale chyba musimy porozmawiać. - Robert chciał gadać. O nie!

Jego oczy... Jak ja za nimi tęskniłam. Jego usta... Oj pamiętam jak mogą być namiętne.......
Jego dłonie............. Palce. Tak zwinne... Jak ja za nimi tęsknię...

Tak jak wtedy, gdy zaszaleliśmy w ubikacji Pubu na Kościelnej. Weszliśmy tam tylko na piwo i na solone, prażone migdały. Super nam się wtedy gadało. Alkohol wesoło szumiał nam w głowach. Robert próbował wsadzić mi palce do mojej szparki pod stołem. Rozchylał swoim kolanem moje nogi a jego ręka wędrowała co raz dalej pod spódniczkę. Drugą ręką bawił się moimi włosami, które rozłożyły się na mojej szyi. Językiem dotykał płatka ucha, lizał mnie po szyi i karku. gryzł delikatnie w skórę ponad obojczykiem. Śmiał mi się tym swoim uroczym uśmiechem i czarującym głosem prosto do ucha. Szeptał same świństewka co mi zrobi, jak wreszcie wylądujemy w jego mieszkaniu. Chciał mnie znów przelecieć na stole, tym razem od tyłu. Opowiadał, że najpierw wsadzi mi place, potem wyliże mi łechtaczkę a potem wsadzi mi całego kutasa aż po same jądra. Już na samo wyobrażenie robiło mi się gorąco. Potem chciał mnie wziąć na pieska na swojej futrzanej ozdobie pod kanapą. Potem chciał, żebym mu obciągnęła. A na finał miało być bzykanko w postaci jeźdźca. Mówiąc to jego głos był taki namiętny, tak sugestywny... Tak dokładnie opowiadał co, jak i w jakiej kolejności mi zrobi, że dobrze, że wybrał stolik w kącie sali, bo ja dyszałam z pożądania jak niewyruchana dziewica. Jakbym od wiek wieków nie miała napalonego penisa między nogami. Wreszcie pociągnął mnie za rękę. - Chodź mała! - Szepnął mi wprost do ucha. I pociągnął za sobą. Weszliśmy do męskiej toalety. - Nie bój się! Tu nigdy nikogo nie ma. - Seks w męskiej toalecie - to będzie mój pierwszy raz, pomyślałam.
Robert zamknął drzwi na haczyk. Kazał mi się oprzeć rękami o drzwi. Podciągnął spódniczkę do góry, nawet jej nie ściągając, za to ściągnął moje majtki.
- Och mała! Jak ty jesteś napalona! Twoje soki aż ci ściekają po nogach. Chcesz mnie? - Pytanie z gatunku retorycznych. Wiadomo, że pragnę go od ponad godziny!
Wsadził swoje ręce między moje uda i kazał mi stanąć w rozkroku. Jak ja się ucieszyłam - zaraz mnie weźmie, wsadzi swojego zwinnego kutasa po same jądra, jak najgłębiej! Ale co to - nic z tego! Usiadł na muszli i się pochylił. Och! On to zrobi językiem! Ja pierdolę! Jak mi dobrze! Jego słodkie usta znalazły moją łechtaczkę. Zaczął ją ssać i lizać. Delikatnie dmuchać na nią. Do mojej gorącej, napalonej pochwy wsadził jeden palec. Zaczął nim poruszać, jednocześnie ustami drażniąc łechtaczkę. Punkt G... O Boże dzięki! Dzięki, żeś nas w niego wyposażył. Zwijałam się z rozkoszy i podniecenia. Było mi niewiarygodnie dobrze. Nadziewałam się raz po razie na jego palec, aż wsadził mi ich aż trzy! Zmienił tempo i zmienił układ. Teraz czułam jego mokre palce na moim magicznym guziczku a język w cipce. O kurde jaki on był zwinny! Zaczęły mną targać spazmy. Jeszcze chwila a ten rozkoszny gorąc rozleje się na całe moje ciało! Zaraz dojdę!
- Spokojnie mała! - Robert oderwał się od mojej szparki. - Jesteś czasem bardzo głośna, więc mam sposób, żeby cię uciszyć.
Przytulił się do mnie całym ciałem. Nogami jeszcze bardziej rozszerzył moje. Ponownie wsadził mi swoje palce do cipki i zaczął nimi bardzo, bardzo szybko poruszać. Drugą rękę wsadził pod moją bluzkę i zaczął ugniatać piersi. Seksualny dotyk. Rozpalający do granic rozkoszy. Chwycił mnie za brodę i nachylił się do moich ust. Smakował moimi sokami wprost z cipki. Zamknął moje dyszące usta w swoich. Jego język penetrował całe wnętrze moich ust. Ssał moje wargi. Jednocześnie jego palce w mojej szparce posuwały się co raz szybciej i szybciej. Jęczałam jak jeszcze nigdy! Było mi super, super dobrze. Nie potrafiłabym się wyrwać z tej rozkoszy. Nagle moje ciało przeszył spazm orgazmu. Ale jakiego orgazmu! Kolejnego orgazmu giganta! Jęknęłam prosto w jego usta. Spodobało mu się - szelma!
- Super mała! O to chodzi! Teraz zrobisz mnie dobrze.
No chyba nie muszę dodawać, że zrobiłam mu loda. Nie było to perfekcyjne, bo niezbyt dobrze potrafię to jeszcze robić. Robert musiał wziąć sprawy w swoje ręce i po prostu zwalił sobie konia, spuszczając mi się na usta. Starałam się połknąć całość ale nie dałam rady.
- Dobrze było mała! Idziemy do domu! tylko grzecznie...
Wyszliśmy jak gdyby nigdy nic. Cały Pub zdawał się niczego nie zauważyć...

I teraz te jego usta, te jego oczy stoją tu przede mną i chcą rozmawiać. Nie dam rady!

- Unikasz mnie od pewnego czasu. Od kolacji u Zofii. - Powtórzył.
- Nie, no co ty. - Starałam się go zbyć.
- Kasiu! co się stało? Jesteś zazdrosna o moje relacje z Zofią? Nic mnie z nią nie łączy! - Robert starał się mnie przekonać, że między nimi nic nie ma. Akurat uwierzę!
- Widziałam jak na ciebie spoglądała. Jak cię dotykała! Widziałam gdzie kładła swoją rękę! A poza tym siedziałeś po jej prawej ręce, czyli jesteś bardzo, bardzo ważny dla niej!!! Wszyscy zauważyli, że coś was łączy! Nie wmówisz mi, że nie! Nie wiem czy lecisz na jej forsę, czy na ciało...
- Kasia co ty mówisz? Ja na Zofię lecę? Bzdura! - Ta! I tak mnie nie przekona! Widziałam swoje!
- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Obrzydliwe to jest. Jednocześnie miałeś dwie kochanki do rżnięcia - starą i młodą. To obrzydliwe!
- Kasia ja nie rżnę Zofii. Rżnę tylko ciebie i z tobą mi dobrze. - Przekonuj mnie do usranej śmierci a ja i tak ci nie uwierzę pomyślałam.
- To w takim razie bierzesz od niej forsę za seks. Ona ci płaci bo ją stać a do mnie przychodzisz po przyjemność! - Wydawało mi się, że się oburzył.
- Kasia coś ty sobie wymyśliła! Ja nie jestem kochankiem Zofii!!!
- Tak? To w takim razie co cię z nią łączy. Bo widać było gołym okiem, że jesteście razem! - Wykrzyczałam mu wszystkie moje nerwy i frustracje. Mój cały ból i tęsknotę za nim...
- Ja jestem Zofii synem wariatko! - Zaśmiał się Robert.

Synem. On jest jej synem. Po prostu synem, nie kochankiem.

SYNEM?!!! Synem Zofii?! Czyli moim bratem!? Ja pierdolę nie!!!

Nie!

Nie!

Nie i nie!!! Ja się nie zgadzam! Bratem. Moim bratem? I ja z tym bratem jestem w ciąży?!

O kurwa co robić?! - Popatrzyłam na niego z przerażeniem...

On, Ona i Mamusia... Odcinek 6.

"Ten telefon w mojej głowie bez przerwy drrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!"

Odrzucam wszystkie połączenia od Roberta od tygodnia. Nie mam ochoty na wyjaśnienia, tłumaczenia. Nie mogę aparatu wyłączyć, bo telefonują też inne osoby. Dzwoniła też mama - nic jej nie powiedziałam, dość szybko starałam się zakończyć rozmowę. Jest mi źle, smutno. Pozostała czarna dziura. Nic mi się nie chce - ani jeść, ani rozmawiać. Istnieję jak robot. Chodzę do pracy, wykonuję swoją robotę jak automat, wracam do domu, idę spać. Rano wstaję i tak od nowa. Robert zresztą nie telefonuje zbyt często. Wiedział, że będę bardzo zajęta w tym tygodniu. Do tego doszła nasza relacja, że wiedział gdzie pracuję i kiedy będę miała wolne. Nawet alkohol, w którym chciałam utopić smutki, mi nie pomaga - próbowałam. Nie kontaktuję się nawet z dziewczynami, bo nie mam ochoty tego wywlekać. Wywlekać, że świat mi się zawalił, że chyba umarłam w środku. Już chyba nigdy nie uwierzę facetowi. Nie pozwolę się tak omotać. Seks dla mnie już nie istnieje.

Telefon od Grażyny. Kurde zapomniałam! Miałam się do niej zgłosić jak będę chciała wyjechać na misję. Super! To mi się przyda. Misja! Będę zajęta po całych dniach, daleko stąd i nie będę miała czasu i siły, żeby to rozpamiętywać.
- Tak słucham cię Grażynko! - Starał się wtłoczyć w swój głos choć trochę radości i entuzjazmu.
- Słuchaj Kasiu.  Jest miejsce wolne na misji. Zrezygnował ten fajny ratownik Grzegorz. Powiedział, że natłok nieszczęścia go dołuje i musi odpocząć.
- Grażynko nawet nie wiesz, jak mnie ucieszył ten telefon! Nieszczęście to teraz jest coś, co mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.
- Kaśka coś się stało? - Głos Grażyny był nieco zmartwiony.
- Nie Graża. Tylko właśnie pomyślałam, że już dawno się nie odzywałaś a wyjazd na misję mi się przyda. - Nie będę jej dokładnie tłumaczyć o co kaman.
- To przyjdź jak najszybciej na badania, bo miejsce nie będzie długo czekać. - Grażyna byłą entuzjastyczna.
- Postaram się jak najszybciej, może jeszcze jutro. - No to jesteśmy umówione. Wyjeżdżam i będę miała reset.

- Halo Grażynko i jak - mogę przyjechać? Masz moje wyniki? Już nie mogę się doczekać wyjazdu. - Pojadę do niej choćby dziś - spieszy mi się. Robert, nieszczęsny Robert miał właśnie jutro wracać. Może znów zacznie dzwonić albo będzie się chciał spotkać.
- Przyjedź kochana do mnie, bo musimy coś powtórzyć. - Odpowiedź Grażyny mnie zaniepokoiła.
- Już jadę. - Rozłączyłąm połączenie i zaczęłam się zbierać, trochę zaniepokojona.

- Cześć Grażynko!
- Cześć Kasiu. Słuchaj! Zanim się rozbierzesz do pójdź do łazienki i napełnij mi ten kubeczek.
- Ten? Toż to pojemnik na mocz? Coś nie tak?
- Tak Kasiu - musimy powtórzyć jedno badanie, bo mamy pewne wątpliwości.
- Dobrze Grażyna. Idę sikać. - I oddaliłam się do łazienki. Zaniosłam pojemnik do zbadania i poszłam plotkować z Grażyną.
- A wiesz? Kojarzysz może tego lekarza, no tego... Tego z wąsem. - Oj ta Grażyna - wielu z jej znajomych miało wąsy...
- Nie. Nie wiem o którego ci chodzi.
- No wiesz ten, co kręcił z Basią. - Grażyna dookreśliła i już wiedziałam o którego chodzi.
- To niedawno temu... Słucham pani Patrycjo? - Grażyna powiedziała do jakiejś fajnej babeczki, która weszła do gabinetu. Fajna babeczka podała jej jakieś papiery.
- No zobaczmy... - Głos Grażyny zabrzmiał poważnie. - Tak... Tak jak myślałam!
- Grażynka bo ja umrę ze strachu gadaj co jest nie tak! - Policzki płonęły mi z emocji i strachu.
- Nie możesz jechać na misję. - Grażyna spojrzała mi w oczy.
- Kurde co jest? Jestem poważnie chora? - No jak ona tak będzie cedzić swoje odpowiedzi, to ja tu chyba zejdę!
- Nie możesz jechać kochana, bo jesteś w ciąży. - Słowa Grażyny walnęły mnie jak obuchem w głowę.
- W jakiej ciąży? - Nie dowierzam...
- No jak to w jakiej? Nie wiesz skąd się biorą dzieci kochana!? Gratuluję! - Grażyna wyściskała mnie z całych sił.
Ja pierdolę! Ciąża, dziecko???! Jak, skąd?! Jedyny facet, z którym się ostatnio bzykałam to Robert...

Robert................ Facet mojej mamy. Co ja teraz mam robić? Jak ja jej to powiem, że on był równocześnie i z nią, i ze mną......... Ona się załamie a już i tak jej nerwy są cieniutkie i słabiutkie. Zbyt dużo przeszła w życiu... Ale aborcja nie wchodzi w grę, to niezgodne z moimi poglądami. Kurwa bela jak to pogodzić?

- Kasiu nie cieszysz się? Jesteś blada jak płótno. - Głos Grażyny wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak Grażynko! Cieszę się.......... Cieszę..............

On, Ona i Mamusia... Odcinek 5.

- Nie dziewczyny! Na dzisiaj już wystarczy. Dopijemy wino i spadamy. - Postanowiła za nas wszystkie Sabina.
- No co ty! Przecież Kaśka dopiero się rozkręca! - Nie dawała za wygraną Maryśka.
- Sorry dziewczyny ale dokończymy innego dnia. Jutro mam urwanie głowy i w dodatku kolację u mamy... - Kolacja u mamy - nie przepadałam za tym ale raz na miesiąc to był obowiązek.
- Dobra! To cześć kochana! - Maryśka przytuliła się do mnie. Wiedziałam, że chciała więcej pikantnych szczegółów.
- Dobranoc kochanie! - Sabina wymieniła ze mną całusy w powietrzu i już ich nie było.

Kolacja u mamy. Nie przepadam za tym, bo zwykle zaprasza wysoko postawionych gości i chce mnie z nimi swatać. A poza tym trzeba się zachowywać jak dama -"ę", "ą" i takie tam... No! Ale to właśnie dzięki mamie mieszkam w fajnym mieszkaniu, w dobrej dzielnicy i mogę wykonywać mój wymarzony, dość słabo płatny zawód. Jej comiesięczne doładowania mojego konta w banku są nie bez znaczenia... Och! Jak nie chce mi si tak jutro iść...

Już jest jutro. To znaczy dziś. Wyszykowałam się najładniej jak potrafiłam - czyli dokładnie pod gust mamy. Ułożona spódnica, pełne buty, guziki bluzki zapięte pod samą szyję. Rajstopy na nogach. Zaraz zatelefonuję po taksówkę. Coś mi łazi po brzuchu... Jakieś niestrawności czy co... A nie! Wiem! Mało dziś zjadłam - to po prostu głód :-D !!!

Ha! Dziś goście wypas! Już stoi na parkingu przed moją "rodową" rezydencją, jak ja nazywam, jedno Porsche, Audi Q7. Najbiedniejsze auto to Kia Sportage! Oj ta moja mamuśka - zaś sami szałowi goście! Ciekawe za jakiego bogatego, starego pryka będzie mnie chciała wydać za mąż. Czy tego od BMW? Kaśka spokój - okropna jesteś! Przecież mama cię kocha - strofowałam sama siebie w myślach...

Lekko się spóźniłam, więc ominęła mnie na szczęście prezentacja. Postaram się wcześniej wyjść, może nikt nie zauważy. Poślę mamie przepraszającego smsa, że mam jutro dyżur w pracy od samego rana - ona zrozumie, przecież mnie kocha...

- Witam panie burmistrzu! Jak zdrowie? - Zapytałam swojego sąsiada po lewej, równocześnie zajmując swoje miejsce przy stole. Ty razem mama zaszalała i przy karteczkach z nazwiskami ułożyła najdroższe chyba orchidee jakie są na świecie. Zależy jej na tej kolacji no, no!
- Cześć Kasiu! - Powitał mnie Prezes spółki handlującej żywym towarem - czyli kurczakami.
- Dobry wieczór panie Karolu! - Sąsiad z prawej. Będę dzisiaj miła a co!
Kolacja przebiegała w spokojnej atmosferze rozmów o kulturze i sztuce. Delektowałam się potrawami na stole. Jak zwykle były wykwintne i bardzo dobre. Małe porcje ale ich różnorodność zadowalała każdego - i wegetarianina, i mięsożercę. Mnie najbardziej smakowało białe wino podane do przystawek i pomimo tego, że kosztowałam i mięsa, pozostałam przy białym - było wyśmienite.
Rozejrzałam się po gościach. Pani Marylka - właścicielka salonu w centrum handlowym. Doi swoje sprzedawczynie ale potem ma kasę, żeby się pokazywać. Pan Andrzej - na pozór spokojny stary kawaler ale ja wiem, że lubi płacić za seks i dopłaca dużo, żeby móc w nim dominować w sposób dość brutalny. Ta! Jakże by mogło zabraknąć pana Mariana. Polityk wysoko postawiony. Zarobił już chyba ze dwadzieścia milionów na nielegalnych interesach, szwindlu, łapówkach. Nie ma na niego haka - nic nie można mu udowodnić a wszyscy wszystko o nim wiedzą. Ciekawe. Rozglądałam się dookoła ciekawa kto też siedzi po prawej ręce mojej mamy, bo zwykle z tą osobą chciała mnie swatać. Pan Karol ciągle mi przeszkadzał spojrzeć, wychylając się, żeby spojrzeć w obfity biust pani Marianki. Kto tam siedzi? Kto tam siedzi! Kto!!! To niemożliwe! Ja chyba się wyrzygam!
 ROBERT!!!

ROBERT!!!

Robert siedzi po prawej ręce mojej mamy! Ale sposób, w jaki ona go dotyka, w jaki się do niego uśmiecha świadczy o tym, że są w bardzo poufałej relacji! To nie jest narzeczony dla mnie... To jest JEJ facet! Jej kochanek. Mój kochanek jest jej kochankiem! Robert pieprzy mnie i moją mamę równocześnie!!! Wsadza tego swojego sprawnego, wielkiego, gorącego kutasa do jej cipki! Ja pierdolę! Przecież nie odbiorę faceta mojej mamie. Jest wprawdzie już po 50 ale pewno też ma swoje potrzeby... Ojciec przecież zmarł już dwa lata temu. Laska z niej jest bez wątpienia. O wiele ładniejsza i zgrabniejsza ode mnie. Wygląda na dużo, dużo młodszą. Poza tym ma kasę - faceci o tyle młodsi od niej zawsze lecą na kasę. Może on to męska dziwka - tak dobrze się zna na bzykaniu! Wie doskonale jak nam dobrze robić. To nasze pierwsze spotkanie - nie każdy facet był by tak odważny na pierwszej randce. Tak śmiały, otwarty i bezpruderyjny.  Mamę na takiego faceta stać... Kurwa mać nie chcę! Nie chcę dociekać jakie są między nimi zażyłości. Nie chcę ich widzieć razem! Wychodzę. Wychodzę, bo nie dam rady tu siedzieć...

Myślałam, że wreszcie trafiłam na faceta idealnego. Że wreszcie będzie mi dobrze i w łóżku, i poza nim. Chyba się zaczynałam w nim zakochiwać poza bzykaniem. Zaczynaliśmy więcej rozmawiać i częściej wychodzić z łóżka. Było mi z nim naprawdę dobrze. Facet życia.

Ryczałam całą drogę do domu. Weszłam do łóżka, przytuliłam się do misia i rycząc zasnęłam. Co ja mam teraz zrobić... Czarna dziura, czarna rozpacz...

piątek, 23 stycznia 2015

On, Ona i Mamusia... Odcinek 4.

- Dajesz Kaśka!!! - Maryśka entuzjastyczna jak zwykle.
- Ściągnął bluzkę z ramion i jednocześnie ramiączka biustonosza. Moje piersi, chętne do całowania i dotykania, same wyskoczyły. I Robert tylko na to czekał. Zaczął gryźć i ssać moje sutki. Przeszywały mnie i ból, i rozkosz. Jego ciepłe, przyjemne w dotyku ręce pieściły i gniotły obie moje piersi. Jęczałam z przyjemnością. Jego język przeniósł się na moją szyję. Chciałam go pocałować. Jego namiętne usta wciąż mi umykały, pogłębiając tym samym rozkosz i głód pocałunków. Nawet nie wiem kiedy, jak podciągnął moją spódnicę tak, że gołą pupą wylądowałam na stole. Starałam się go rozebrać, żeby dotknąć tego przyjemnego, jakże męskiego ciała, pokrytego drobniutkimi, złotymi loczkami... Rozpięłam pasek spodni. Wreszcie zdjęłam z niego sweter i koszulę. Z resztą ubrania, jakoś nie zauważyłam kiedy, sam sobie poradził. Stał tak przede mną prawie nagi, ze spodniami i majtkami spuszczonymi u kostek stóp. Ja bezwstydnie siedziałam na jego wyspie kuchennej ze spódnicą owiniętą dookoła bioder, bluzką i stanikiem spuszczonymi z ramion tak, że zatrzymały się na wysokości łokci. Miałam na sobie tylko pończochy i stringi, choć nie wiem czy można je zaliczyć do ubrania... Jego dłonie przeniosły się w dół, na moje uda. Pieściły i z lekka szczypały ich wewnętrzną stronę. Wiedziałam, że ten dotyk prowadzi wprost do mojej cipki i nie mogłam się tego doczekać. Usta Roberta znalazły moje sutki. Wygięłam się w łuk, odrzucając głowę do tyłu. Wtem Robert złapał mnie mocno za pupę i przyciągnął do siebie tak, że poczułam na lewym udzie jego ogromnego, gorącego penisa. O dziwo - nie wsadził go, tylko nadal pieścił ustami moje piersi i rękami moje uda. Nawet nie zbliżył się do mojej co raz bardziej wilgotniejącej szparki. Lewą ręką pieścił moją twarz, wkładając mi palce do ust. Ssałam je, zgłodniała jego całego. Ręka przesunęła się na moją szyję. Ja po prostu mięknę pod jego dotykiem. Nasze jęki rozkoszy zdawały się wypełniać całą powierzchnię jego kawalerki. Poczułam ucisk na mostku - Robert chciał, żebym się położyła na blacie. Popchnął mnie w dół, jednocześnie znów podciągając na brzeg blatu. Serdeczny palec jego prawej ręki wreszcie zanurzył się w moje wilgotne wnętrze, omijając łechtaczkę. - Och jaka ty jesteś wilgotna Malutka... Nie musiał mi tego mówić - pożądanie owładnęło mną całą, chciałam go tu i teraz, całego! On jednakże był wytrawnym graczem. Jego zwinny palec wykonywał okrężne ruchy w mojej cipce, ocierając się po jej wilgotnych ściankach. Lewa ręka spoczywała między moimi piersiami, nawet ich nie dotykając ale mnie wystarczył sam dotyk i jego ciepło. Wyciągnął palec z cipki i dał mi go do oblizania. Posłusznie oblizałam i wyssałam wszystkie moje soki z niego. Robert spojrzał mi w oczy. - Chcę cię widzieć mała jak będę cię ujeżdżał. Chcę widzieć czy ci dobrze robię. - No przecież ja byłam już na granicy orgazmu giganta. Wystarczą mi chyba dwa ruchy i odpłynę. Nagle poczułam u wejścia do szparki jego męską moc. Główka jego penisa drażniła wejście do pochwy. - Robert wsadź mi go całego, nie wytrzymam! - Spokojnie mała. Wycofał go. Znów wsadził palce w moją cipkę. - Ciasna... Przyjemnie będzie... Mruczał Robert - Na mam nadzieję, pomyślałam resztką jasnego umysłu... Znów dał mi swoje palce do ssania. - Skosztuj mała jak jesteś słodka... - Pierwszy raz kosztowałam samej siebie i smakowało mi! I nagle wepchnął mi całego kutasa niespodziewanie po same jaja. O Jessssu! Jęknęłam. Wyciągnął całego. - Spójrz na mnie Mała. Chcę cię widzieć jak będę cię rżnął. - Ja nie mogę, chyba zaraz umrę albo odlecę. - Spojrzałam na niego resztką sił. I wtem znów niespodziewanie wsadził mi go znów. Nawet się nie przymierzył czy dobrze trafia, tylko wepchnął mi go całego. Wyciągnął i znów wsadził. Gwałtownie i mocno. Szybko. Jednocześnie patrzył mi głęboko w oczy. A moje oczy zachodziły mgłą rozkoszy. Spazmy i rozkosz ogarniały mnie całą. Obojętne mi było czy jestem głośno i czy mogą mnie usłyszeć jego sąsiedzi. Nie mogłam sie powstrzymać. Pierwotna przyjemność była silniejsza od wszelkich konwenansów. Jego pchnięcia były co raz szybsze. I szybsze. i szybsze... Moje piersi skakały w górę i w dół. Robert trzymał mnie w miejscu mostka jedną ręką a drugą mocno za biodra, żeby mnie rżnąć szybko i mocno. Nie trwało długo i ogarnął mnie orgazm gigant. Od głowy, do pięt. Od środka na zewnątrz. Od serca po czubki placów! Ja pierdolę! Jeszcze z nikim nigdy mi tak nie było... Moje jęki, spazmy, okrzyki -nie wiem czy były realne, czy tylko w mojej głowie. Opadłam na blat. Dyszałam z rozkoszy. Roberta nie było. Jak odzyskałam trochę świadomości zobaczyłam, że podchodzi z paczuszką w zębach i z szelmowskim uśmiechem na tych słodkich ustach. Jego kutas nie opadł, co zauważyłam ze zdziwieniem. - Teraz Mała moja kolej. Teraz ja muszę dojść ale nie zrobię ci tego, żeby się spuścić bez gumki. Załóż mi ją. - Trzęsącymi rękoma założyłam prezerwatywę na gorącego penisa. - Chodź na kanapę, będzie ci wygodniej. - Nie mam siły Robert wstać. - Wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę. Dotknął mojej łechtaczki a ta szelma już byłą chętna do działania! - Widzę, że jesteś niezaspokojona Kasiu... Obrócił mnie tyłem i podniósł moje biodra. Tak będzie ci chyba wygodniej Kasiu. Znów poczułam jego penisa w mojej cipeczce a jego palce na mojej łechtaczce. Mój organizm obudził się w sekundę! Myślałam, że to niemożliwe!? Robert znów miarowo posuwał się we mnie. Jego sprawne palce męczyły mój guziczek. Ojej jak mi dobrze. Czy jest możliwy drugi orgazm? Nigdy, przenigdy niczego takiego nie doświadczyłam. I nagle! Znów zalała mnie fala rozkoszy! Orgazm wstrząsał moim ciałem tak mocno. Robert osunął się na mnie i dyszał z rozkoszy. Jego klatka piersiowa unosiła się miarowo, nadal w rytmie posuwania. Wyszedł ze mnie. -

 O fuck!!! Fuck!!! Fuck!!! - Usłyszałam. - Co się stało. Cała rozkosz przemieniła się w strach. - Gumka pękła. Kurwa mać to chyba jakaś felerna partia - to już druga. - Przerażenie Roberta było ogromne. - Idę się podmyć. - Zaproponowałam. - A poza tym ja biorę pigułki i sadząc z kalendarza nie powinno nic być. - No. Trochę mnie uspokoiłaś. Nie chciałbym, żebyśmy mieli kłopoty. - Robert był szczerze zmartwiony.
- No ja też! - Stwierdziłam. Poszłam do łazienki.

- Kaśka! I co dalej! - Maryśka wyłaziła ze skóry.
- Dalej było spokojnie. Normalne randki. Próbowaliśmy się powstrzymać od seksu.
- Ha, ha, ha! Nie wierzę! - Maryśka była w swoim żywiole.
- Marysiu no tak nie wolno! - Sabina próbowała ale sytuacja nie była w stanie się unormować.
- No czasem się bzykaliśmy, fakt. - Oj bzykaliśmy! Na samo wspomnienie rumieniec wtargnął mi na twarz...
- No widzę przecież! - Maryśka nie dawała za wygraną. - Dajesz Kaśka dalej...

On, Ona i Mamusia... Odcinek 3.

- Potem... Potem wzięłam go do swojej ręki i zaczęłam nią ruszać. Nawet nie wiecie jak szybko nam to poszło... Dosłownie kotłowaliśmy się po całym wnętrzu samochodu całując się bardzo, bardzo namiętnie!!! Jego język naprawdę był bardzo długi i bardzo dobrze wiedział co z nim robić. Całował moje piersi, wsadzał mi cały język do buzi, obcałował całą szyję, brzuch a ja nadal próbowałam zwalić jego konia tak, żeby było mu dobrze, żeby się wreszcie spuścił...

- Kaśka nie przerywaj tak nagle w najlepszej chwili! - Maryśka aż płonęła z zasłuchania. - Dawaj ciąg dalszy!!!
- No i się spuścił.
- Kaśka ty chyba chcesz nas doprowadzić do obłędu - co spuścił - tak nagle?
- Mario ale może tak delikatniej? - Sabina próbowała Maryśkę pohamować ale było widać, że i ona chce ciągu dalszego.
- No... tak dobrze mu zrobiłam, że wreszcie eksplodował! Ale jak!!! Wszędzie i bardzo daleko! Na mój brzuch, na nogi, na piersi - po prostu nie miało to końca. Spermy było naprawdę dużo, tak jakby długo był wyposzczony albo ja, nieskromnie mówiąc, zrobiłam mu swoją rączką bardzo, bardzo dobrze! Wreszcie opadliśmy na siedzenia samochodu dysząc jak po długim biegu... Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak było mi dobrze!
- No i co było dalej? No przecież widziałyśmy go tu, więc jest jakiś dalszy ciąg! - Maryśka nigdy nie odpuszczała.
- Właśnie Kasiu. Co było dalej. - Sabina starała się zachować pozory ale widać było, że historia ją pociągała.
- Jak już doszliśmy do siebie to odezwał się Robert.

- "Przepraszam ale zwykle na pierwszą randkę staram się umawiać w kawiarni. Nie mogłem się jednak przed tobą powstrzymać. Zrobiłaś mi coś takiego, że pierwszy raz nie zapanowałem nad sobą." - Robert wydawał się speszony!
- "No ja też nie nawiązuję znajomości w ten sposób. Nie na pierwszej randce. Co nie umniejsza faktu, że było mi bardzo dobrze." - Wiecie dziewczynki pomyślałam - raz kozie śmierć. Może spotkamy się jeszcze raz, to będzie super, bo sex z nim będzie zawsze udany, a może będzie to jednorazowe szaleństwo, którego jednak nie pożałuję.
- "Dziękuję! Mnie też było bardzo dobrze. Pomimo tego, że wolałbym wsadzić ci mojego kutasa wprost do szparki. Nie zabrałem jednak z sobą gumek." - Robert wypalił tak bezpośrednio, że mnie przytkało. Jeszcze żaden facet nie był taki bezpośredni, żaden nie gadał ze mną w ten sposób. Ale też żaden nie bzyknął mnie na pierwszej randce.
- "Myślę jednak, że powinniśmy to naprawić. Daj mi swój numer telefonu to oddzwonię i umówimy się po prostu na kawę." - Ot tak poprosił mnie o numer. Zaskoczenie jakim mnie zbombardował nawet nie dało mi zastanowić się co robię i dałam nu swój numer.
- Oj Kasiu nie wiem czy dobrze zrobiłaś. - Sabina i ta jej poprawność!
- Co ty Sabinka! Daj jej spokój! No przecież widziałaś, że to trwa nadal i chyba przerwałyśmy im dzisiaj kolejny super numerek. - Maryśka puściła do mnie oczko.
- No fakt. Zanosiło się na gorące bzykanko. Jego kutas ledwo zmieścił się z powrotem w spodnie. - Fakt, dziewczyny przyszły o kwadrans za wcześnie. Tak byliśmy na siebie napaleni, że nie zajęło by nam to więcej czasu. Intensywny kwadransik!
- No i dawaj dalej! Dałaś mu swój numer i umówiliście się ponownie ale gdzie i jak przebiegło spotkanie. - Maryśka! Oj Maryśka!
- Poczekajcie, uzupełnię najpierw kieliszki. Przyniosę drugie wino. - Nawet nie wiedziałam gdzie i jak szybko opróżniła się pierwsza butelka.
- Spokojnie Kasiu. Mamy czas. - Widać było, że i Sabinka jest ciekawa, choć starała się tego nie okazywać.
- Zatem po raz kolejny spotkaliśmy się, nie zgadniecie...
- W kawiarni na kawie. - Sabinka wierzyła w ludzi.
- Tak, rzeczywiście! Na kawie w Cafe Pod Różą. Spotkanie przebiegało spokojnie, jak gdyby nigdy nic, jak gdyby jeszcze nie było między nami super sexu! Po prostu jak pierwsza randka. Zwyczajna pierwsza randka.
- Tak?! - Maryśka nie dowierzała...
- No prawie. Jak już skończyliśmy kawę Robert dotknął mojej dłoni. Jego dotyk jest tak elektryzujący... Podniosłam na niego moje oczy i w jego pięknych, zielonych zobaczyłam pożądanie. Wiedziałam, że ani on, ani ja nie wytrzymamy tego wieczoru obok siebie bez namiętnego seksu. Tak siebie pragnęliśmy, że było widać przelatujące między nami iskry namiętności.
- Wiedziałam! - Tym razem Sabina nie potrafiła ukryć swojego zaciekawienia, zainteresowania i zasłuchania.
- I co................. co dalej!!! Gadaj wreszcie Kaśka, bo eksploduję teraz ja! - Maryśka płonęła z ciekawości.
- Zatem po kawie pojechaliśmy do jego mieszkania. Zachciało się nam bzykania już w taksówce ale kierowca był taki gadatliwy, a droga tak krótka, że nic z tego nie wyszło. Kolejny raz próbował mnie pocałować w windzie. Ha! Nalazło się tylu sąsiadów, że to też bez szans. Jedynie stanęliśmy w ten sposób, że poczułam na swojej pupie jak jego przyrodzenie nabiera siły i mocy, nieomal wyskakując ze spodni. Oj miał na mnie ochotę, miał! Zaczął mnie lizać po uchu i podgryzać po szyi. Jakież to było seksowne... Rozpaliło mnie, że hej! Wysiedliśmy na dziewiątym piętrze. Wreszcie! Jeszcze tylko sforsować drzwi i już... A jednak nie. Robert najpierw postanowił być dżentelmenem i pomógł mi się rozebrać. Sam też zdjął kurtkę i zapytał czy chcę kawy, herbaty, wina? Weszliśmy do jego aneksu kuchennego. Ja oparłam się o wyspę kuchenną a on zaczął szukać otwieracza do wina. Nalał alkoholu w piękne kieliszki i podszedł do mnie podając mi jeden.
- Jaka ty jesteś piękna, gdy jesteś tak napalona... Twoja potrzeba seksu aż kipi... - Robert potrafił mnie rozpalić samymi słowami. Podszedł bliżej i schwycił mnie za pupę. Posadził na kuchennej wyspie i podał kieliszek. Umoczyłam usta - pyszne było to wino... Rozepchnął moje nogi i wszedł między nie. Zaczął rozpinać po jednym wszystkie moje guziczki. Oj będzie gorąco - pomyślałam, mając w pamięci jego napalonego kutasa, który napierał na moje pośladki w windzie. Był napalony...
- Czekaj Kaśka! Kurwa noga! Muszę się jeszcze napić, bo na trzeźwo tego chyba nie przyswoję! - Maryśka chyba myślała, że ja znów opowiem wszystko ze szczegółami!
- Ja też poproszę wina! - Sabina była tak zasłuchana, że nawet nie zauważyła, że wypiła już podwójną dawkę alkoholu niż zwykle. - Kasiu tylko z jak najdrobniejszymi szczegółami poprosimy! - Takie słowa w ustach Sabiny?! Zrobiłam wielkie oczy!
- Dobrze, ze szczegółami. Ale będą ostre! - Ostrzegłam dziewczyny. - Wracając do tematu. Jak już rozpiął guziczki, to ściągnął bluzkę z ramion i zabrał się do biustonosza... Wystarczy czy mam opowiadać więcej?! - Puściłam do dziewczyn oczko...

środa, 14 stycznia 2015

On, Ona i Mamusia... Odcinek 2.

- Kaśka ja pierdolę! Facet twojego życia!? - Maryśka nie mogła wyjść ze zdumienia. - Ale jak to? No przecież ty nie masz nikogo...
- No właśnie Kasia! ?Jak, skąd, gdzie i od kiedy? I dlaczego my nic nie wiemy? - Sabina też chciała wiedzieć. - I co właściwie znaczy ten bałagan? - No bardziej właściwego pytania Sabina nie mogła zadać...
- Dobra po kolei! - Wiedziałam, że nie dadzą mi spokoju aż nie powiem im całej historii. - Opowiem po kolei ok?
- Fakt, nie miałam nikogo. Faceci dla mnie nie istnieli, zbyt dużo razy się na nich zawiodłam. Aż pewnego dnia mieliśmy, że tak się wyrażę, pracownicze wyjście do klubu. Zabawa była bardzo udana. W pewnym momencie poczułam, że ktoś przygląda mi się bardzo intensywnie. Spojrzałam w jego kierunku i odleciałam. Widziałyście same - Robert wygląda jak młody bóg! Do tego ten zapach i głos. No po prostu wzięło mnie... Nie potrafiłam mu się oprzeć. Ale siadajcie, zrobię kawy!
- Kawy Kaśka?! No co ty. Tego na trzeźwo chyba nie da się wysłuchać. - Maryśka jak zwykle walnęła prosto z mostu.
- No właśnie Kasiu. Tylko dla mnie ciut. - Sabina jak zwykle chciała być super poprawna i udawała niepijącą... No cóż. I tak ją lubię.
- Dobra, siadajcie! Kawa się robi, kieliszki naszykowane, dawajcie to wino! - Zarządziłam bo byłam pewna, że zmuszą mnie do opowiedzenia wszystkiego ze szczegółami. Pikantnymi szczegółami...
- Już na parkiecie Robert zaczął mnie całować. Dotykać. Jego dotyk mnie elektryzował. Wiecie, że byłam dość długo pozbawiona sexu.
- No wiemy! - Maryśka wiedziała aż za dobrze jak mi brakowało zbliżeń. Ciągle do niej o tym gadałam.- Kiedy i gdzie zrobiliście to pierwszy raz?! - Była bezpośrednia ta moja przyjaciółka, oj była...
- W samochodzie. W jego samochodzie. - Przyznałam się dziewczynom i na samo wspomnienie rumieniec zalał mi twarz jak dziewicy.
Wypadliśmy z klubu jak szaleni. Cały czas się całowaliśmy. Nawet nie wiedziałam, że ludzki język potrafi być taki długi i taki przyjemny... Czułam go dosłownie wszędzie i w mojej buzi, na moim języku, szyi, piersiach. Oj tak! Na piersiach było wspaniale! Ssał moje sutki i lizał je dookoła. Brał moje piersi w usta, do rąk, miętosił i ściskał... Podciągnął mi bluzkę w górę i rozpiął stanik, żeby mieć lepszy dostęp. Jego język schodził powoli w dół od mojej szyi aż do pępka. Dopadliśmy samochodu. Oparł mnie o jego bok i kontynuował swoje ogniste pocałunki. Uklęknął przede mną i podciągnął moją obcisłą spódnicę do góry. Moje wygłodniałe ciało jęczało i wiło się w prawie ekstazie - sama nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak mi dobrze i że aż tak mi brakowało kochania się z facetem. Rozchylił moje nogi. Jego mokre pocałunki przesuwały się od kolan w górę. Jego mocne ręce trzymały moje nogi w rozkroku. Wiedziałam, że nie powinnam na to pozwolić podczas pierwszego spotkania ale nie potrafiłam się mu oprzeć. Nagle poczułam, że jego palec odsunął koronkę moich majtek. Czyżby chciał mi go wsadzić do mojej szparki? Oj nie, tak nie powinno się robić! Oj tak, tak, tak! Rób mi tak!  Stanowczo to jest facet, który wie jak robić dobrze kobiecie! Palce miał sprawne. Najpierw lekko dotknął mojej łechtaczki. Dotyk przeszył mnie całą i spazm rozkoszy wstrząsnął mną całą. Wsadził mi jeden palec w cipkę, potem drugi. Znalazł punkt G! Spryciarz! Pocierał ścianki mojej pochwy doprowadzając mnie nieomal do orgazmu. Nabrał na palce mojej wilgotności i wrócił do łechtaczki. No i tu po prostu już nie wytrzymałam i eksplodowałam z rozkoszy! Przeszyły mnie takie fale gorąca, jak jeszcze nigdy z żadnym facetem! Nie zwracałam uwagi na swoje jęki. Na pustym parkingu chyba nikt nas nie słyszał. Miałam nadzieję, że muzyka z klubu mnie zagłuszy. Nie potrafiłam się uciszyć... Robert wstał z kolan. Spojrzał mi prosto w oczy, zobaczył w nich chyba ogrom rozkoszy, którą mi dał. - Teraz moja kolej. Nie wytrzymam, jak nie zrobisz mi dobrze i się nie spuszczę. - Oj jak byłam chętna, żeby mu zrobić dobrze... Wepchnął mnie do samochodu...
- Halo! Kaśka! Coś się tak rozmarzyła? Opowiadaj! - Maryśka przywołała mnie do pionu.
- Mario nie tak ostro. Mów kochana, mów. Jesteśmy ciekawe. - Głos Sabiny podziałał trzeźwiąco. - No przecież jesteśmy ciekawe co działo się w samochodzie. Opowiadaj Kasiu.
- A zatem otworzył drzwi swojego wielkiego samochodu. Nie wytrzymałam i rozpięłam jego spodnie. Jego wielki penis aż wyskoczył ze spodni!
- No i co było potem? - Maryśka słuchała z szeroko otwartymi oczami.
- Potem...

wtorek, 13 stycznia 2015

On, Ona i Mamusia... Odcinek 1.

Idzie! Już idzie do mnie!
- Puk, puk... To ja... - Och! Ten jego głos! Już mi się robi gorąco...
- Tak! Wchodź! - Otworzyłam mu drzwi. Jakiż on jest przystojny. Kręci mnie tak, jak jeszcze żaden facet. Nie potrafię czekać na niego. Nie potrafię się skupić na niczym jak wiem, że zaraz będzie nasze spotkanie. Ogniste spotkanie!
- Oj mała, ależ ja się stęskniłem za twoją szparką... - No i jak ja nie mam być na takie słowa gorąca...
Robert wszedł do mieszkania i od razu przyciągnął mnie do siebie. Jego gorący język wtargnął z głodną namiętnością do moich ust. Oddałam mu pocałunek. Uwielbiam się z nim całować. Pieścić językiem jego język. Dotykać jego ust.
- Rozbierz się. - Wystękałam pomiędzy pocałunkami.
Jego dłonie wtargnęły pod mój sweterek. Pod stanik. Pomimo zimy jego ręce były gorące...
- Pragnę cię mała. - Oparł mnie o drzwi. Zaczął całować po szyi. Nie... Nie potrafię oprzeć się jego pocałunkom... Zaczęłam go gwałtownie rozbierać. Przecież jak ja go zaraz nie zaciągnę do łóżka, to między nogami eksploduję! Moja cipka jest tak spragniona seksu! Seksu z nim!!!
Fakt, kochaliśmy się dopiero ze cztery razy, ale te cztery razy były doskonałe! Jeszcze nigdy podczas mojego, no fakt - niezbyt bujnego, życia erotycznego z nikim nie czułam się tak dobrze, z nikim orgazmy nie były tak ogromne, z nikim nie było mi tak dobrze w łóżku. W łóżku? No chyba raczej nie! ;-) W łóżku jednak jeszcze nigdy nie wylądowaliśmy...
Po niedługiej chwili ja już byłam rozebrana ze swetra, z biustonosza a on jeszcze był w kurtce! Nawet czapki nie zdążył ściągnąć! O nie! Tak się bawić nie będziemy! Zaczęłam go ponownie próbować rozbierać.
- Robert! Odklejmy się od tych drzwi...
Udało mi się! Ściągnęłam z niego kurtkę i czapkę. Sweter jakoś sam z niego "zszedł". Jeszcze tylko pasek od spodni i cała jego męskość będzie w moich rękach! Udało się!
- Robert ależ ty jesteś chętny no no! - Imponujący był rozmiar jego męskości. Stał na baczność gotowy do działania - ciekawe jak on się mieścił w tych obcisłych spodniach?
- Kurde Robert ale mam na ciebie ochotę! Cała prawie płonę! Wsadź mi go natychmiast! - Ha! Chyba znów nie dojdziemy do łóżka...

- Puk, puk! Otwieraj kochana!

O dupa, dupa, dupa! Kto to może być!

- No dalej! Kaśka! - To moje przyjaciółki! Co one tu robią dziś o tej porze?! Przecież nie umawiałyśmy się!
- Kaśka, bo wyważymy drzwi! Co ty tam tak długo robisz? - Naciągnęłam na siebie sweter i podbiegłam otworzyć. Robert usiłował schować swojego ogromnego, napalonego kutasa w spodnie.
- Cześć dziewczyny! Co wy tu ro.........
- Cześć Kaśka! - Dziewczyny wtargnęły do mieszkania. Ale widok! Porozrzucane przez cały przedpokój ubrania, Robert stojący tyłem i próbujący znaleźć odpowiednie rękawy swetra, żeby go naciągnąć. Już nawet nie próbował zapinać guzików koszuli. Mój stanik wylądował w tym całym erotycznym szale na którymś z krzeseł.
- O kurde! Przerwałyśmy coś? - Chyba moje przyjaciółki domyśliły się co tu zaszło.
- Pani redaktor, to ja przyjdę w innym terminie. - Próbował wybrnąć z tego Robert.
- Tak panie Robercie. Zdzwonimy się! - Mam nadzieję, że jeszcze zadzwoni!!! W takim momencie nam przerwać! Raczej było po nas widać rumieńce. Oddech jeszcze mieliśmy urywany. Ja chyba umrę bez jego napalonego kutasa w mojej szparce...
- Kaśka! Przyniosłyśmy wino! Trzeba to oblać - Sabina dostała rozwód! - Zapomniałam, że to dziś była rozprawa rozwodowa Sabiny i tego jej dupka męża.
- Czy myśmy coś przerwały? Kto to był? - Dociekała Maryśka.

- Dziewczyny! Powiem wam coś! To był facet mojego życia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

czwartek, 1 stycznia 2015

Sex & Drugs & Rock & Roll. Odcinek 15.

Pochylił się nade mną i złożył na moich ustach pocałunek. Kurde - jaki on jest słodki, jaki ciepły... Nasze języki się spotkały. Jego penetracja sięgała co raz głębiej. Jak ja to lubię - jęknęłam... Zaczął silniej napierać na moje wargi. Ja robiłam dokładnie to samo co on. Zaczęłam ssać jego język. Lizać jego wargi. Moje ręce zawędrowały pod jego koszulę. On posadził mnie na blacie kuchni, zadzierając mi spódnicę do góry. Rozpięłam guziki jego koszuli i zdjęłam ją z niego. Zaczęłam rozpinać pasek spodni. Gorączkowo. Niecierpliwie. On całował mnie po szyi. W miejscu, gdzie pulsowała tętnica. Kurde jak on cudownie pachnie...
- Aga jak ja cię pożądam. Chcę ci wsadzić mojego kutasa w twoją szparkę... - Nawet nie muszę mówić jakie wrażenie sprawiły na mnie jego słowa. Moje sutki stanęły na baczność.
- Masz na nim teraz ten twój kolczyk. - Musiałam zapytać.
- Nie mam. Biorę go tylko czasami. Czy to źle? - Wyjęczał w rozkoszy.
- Nie no co ty. Tak tylko pytam. - Właściwie było mi to obojętne. Wiedziałam, że jego penis i tak zrobi mi dobrze.
Gniewomir ściągnął mi przez głowę sukienkę. Uwolnił z biustonosza moje piersi. Jeszcze nigdy nie siedziałam na blacie mojej kuchni w samych majtkach. Zrewanżowałam mu się ściągając jego spodnie. Razem z majtkami.
- O! Ależ przyjemny widok! - Jego penis był cały gotowy. Sta na baczność jak żołnierzyk, gotowy do działania. Ujęłam jego głowę w swoje ręce i wróciłam do całowania jego słodkich ust. Języka. Gniewomir rozchylił moje nogi i wsadził mi palec w cipkę nawet nie ściągając majtek. Zaczął nim poruszać. Znalazł punkt G - wiedziałam, że z niego wytrawny kochanek! Poruszał nim co raz szybciej. Wsadził drugi palec. I trzeci!
- Gniewomir?
- Tak słoneczko?
- Chyba zaraz cię dosiądę, bo chyba nie wytrzymam...
- Nie, słoneczko. Zerżnę cię klasycznie! Pierwszy raz będzie klasycznie! Gdzie twoja sypialnia?
- Tam! - Pierwszy raz! Potem drugi i trzeci...
Wziął mnie na ręce. Objęłam go nogami w pasie. Mocny z niego facet! Położył mnie na brzegu łóżka. Ściągnął mi majtki i ponownie rozchylił nogi. - O rany! On będzie mi robić minetę! Ja chyba zwariuję! Pamiętam, że potrafi to robić...
Jego język wsunął się do mojego wnętrza. Zaczął zataczać w środku koła. Posuwał mnie tak, jakby robił to swoim kutasem.
- Spuść się mała... - Poprosił. - Jesteś mokra ale ja chcę więcej...
- Jęczałam z rozkoszy i nie mogłam nic zrobić. Nic powiedzieć.
Przesunął się w górę, do mojego magicznego guziczka. Ja pierdolę! Przejechał po mojej łechtaczce językiem najpierw łagodnie, potem ją schwycił w usta i zaczął ssać.
- Gniewomir... - Zamruczałam. - Ja zaraz dojdę!
- Nie mała, poczekasz na mnie! - Przerwał moje słodkie tortury i przesunął się w górę. Znów zaczęliśmy się całować. Zarzucił moje nogi na swoje biodra. Z całą mocą wsadził mi swojego kutasa głęboko do cipki. Wygięłam całe ciało w łuk.
- Uwielbiam ten moment... Gniewomir jeszcze. - Zajęczałam z rozkoszy!
- Tak mała! Jesteś taka ciasna! Taka mokra! Uwielbiam cię pierdolić. Od pierwszego razu myślę tylko o tym, żeby cię jeszcze raz przelecieć.
- Pieprz mnie Gniewomir! O! O tak! Jak mi dobrze!
Poruszał się we mnie powoli i szybko. Był wytrawnym kochankiem bo wiedział, kiedy już prawie dochodziłam i kontynuował swoją rozkoszną torturę zmieniając tempo. Całował moje piersi. Ssał sutki. Przygryzał. To samo robił z uszami. Kurde wiedział, jak mnie rozpalić. Ja nie byłam w stanie nic zrobić. Było mi tak dobrze! Przerwał.
- O co chodzi? Nie przerywaj! Proszę!
- Tak słoneczko! Tylko zapomniałem o zabezpieczeniu.
- Kurwa mać masz coś? Bo ja nie.
- Przypadkowo mam.
Nasunął gumkę na kutasa i powrócił do mnie. Powrócił ale nie wsadził go ponownie. Zaczął mnie gryźć z lekka po wewnętrznej stronie ud. Znów wsadził mi palec w cipkę.
- Och! Jaka mokra! Skosztuj. - Wsadził mi swój mokry od moich soków palce w usta. Wylizałam go dokładnie - Super smakował.
- Gniewomir zrób mi dobrze teraz!
- Tak mała. Teraz dojdziesz. Zaraz kończymy.
Wsadził ręce pod moją pupę i przyciągnął mnie do siebie. Zarzucił moje nogi na swoje barki - oj nie mógł mieć lepszego dostępu do mojej mokrej, chętnej cipki. Jego dotyk był elektryzujący! Równocześnie z przygryzieniem mojego prawego sutka wtargnął do mojego wnętrza. Czułąm jak jego kule obijają się o moje pośladki. To było takie erotyczne. Poruszał się we mnie teraz równym rytmem. Moja rozkosz zaczynała dosięgać zenitu!
- O tak! O tak!
- O tak mała! Tak! Dojdź teraz dla mnie!
Spazmatyczny orgazm jaki mnie ogarnął na te słowa był nie do opisania! Pulsowało we mnie wszystko! Moja rozkosz ogarniała mnie całą! Prokurator zrobił jeszcze kilka mocnych uderzeń. - O tak! Jęknął w moje ucho. - Słodka jesteś mała. Dobrze mi robisz! - Było to najwspanialsze wyznanie jakie słyszałam od dawna.
- Kurwa słonko jaka ty jesteś gorąca! - Wyszeptał, gdy już był w stanie przemówić. - Co ty ze mną robisz? Działasz na mnie jak jeszcze nigdy nikt nie działał.
- Mnie też było wspaniale! Najwspanialej jak do tej pory... - Nie byłam w stanie wyszeptać niczego więcej.

Jak myślicie? Było coś więcej? ;)

Sex & Drugs & Rock & Roll. Odcinek 14.

Teraz rozumiem jego zachowanie. Kobita ćpała, no paliła skręta tylko, i to na dodatek z innym facetem, z którym uprzednio się pieprzyła. Ja pitolę!

- Wiesz... Ja na ogół nie podrywam lasek na jedną noc. Głupio mi było wobec ciebie. Gdyby to była obca laska, pewnie bym o tym zapomniał. Ale ty jesteś mi znana! W dodatku mogłaś komuś powiedzieć, że prokurator, poważny prokurator, nowy w tym mieście, podrywa w klubach laski, żeby je przelecieć, w dodatku jest tak - hmmm - ciekawie ubrany w miejscach intymnych. - Wydawało mi się czy on rzeczywiście się zaczerwienił? Facet, który się tego wstydzi jest chyba porządnym facetem. W dodatku przypomniał mi o swoim fiucie, na końcu którego był ten wspaniały sprzęt - kolczyk...
- Nie wiedziałem jaki masz charakter, czy się nie pochwalisz, że mnie wyrwałaś na imprezie no i ..... - Prokurator był speszony. Wyraźnie speszony hihihi! Żeby rozładować napiętą atmosferę zapytałam.- Prokurator! A ty właściwie jak masz na imię? - Pytanie zdziwiło go ale było widać, że napięcie uszło z niego jak z przekłutej prezerwatywy. - Bo szef używa twojego nazwiska i pierwszej litery a mnie jakoś to umknęło z nadmiaru pracy.
- Gniewomir... - Ja pierdolę ale imię!
- Pasuje do ciebie! - Chciałam się zaśmiać cicho. - Mam nadzieję, że te wyznania oczyściły atmosferę między nami. Mnie też było głupio, że pochwalisz się jaką łatwą laską jestem, żeby się wkupić w łaski chłopaków. Ja też nie wyrywam facetów w klubach. Po prostu chyba chciałam rozładować napięcie, które we mnie narosło. Dawno się nie kochałam. W dodatku twój dotyk był taki przyjemny, tak erotyczny, tak mnie zelektryzował...
- Tęskniłem za tobą Aga. Jesteś fenomenalna. Ja byłem abstynentem przez całe ostatnie pół roku. Cały czas jechałem na ręcznym. Bardzo męczyła mnie myśl, że możesz być ćpunką, czego bym nie zniósł. Moja rozpacz na twój temat sięgała zenitu! Martwiłem się, że jesteś taka chętna, bo tak na ciebie działają jakieś środki.
- Nie. Nawet psychotropy nie działają tak długo. Jako narkomanka, która już nie bierze wiem co wziąć i wiem jak to długo działa. Wtedy już działały tylko pożądanie i chęć, żeby się z tobą kochać. - Wyznałam najszczerszą prawdę.
- Powiem to... - Prokurator podniósł głowę. Wstał ze stołka i zaczął iść w moją stronę. - Mam wielką ochotę znów się w tobie zanurzyć...
Kurde na to czekałam! Seks z najlepszym z facetów...
Gniewomir stanął przede mną. Wziął moją twarz w swoje ręce. Przejechał lewym kciukiem po moich ustach. Oblizałam je... Ujął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Jego uścisk był taki przyjemny... Ciekawe czy on nosi ten kolczyk na co dzień, czy tylko w klubach...

Sex & Drugs & Rock & Roll. Odcinek 13.

- Możesz już więcej nie przeklinać? Jestem aż nadto zmęczona, żeby tego wysłuchiwać. Powiem ci wszystko do końca, żeby oczyścić między nami atmosferę, wytrzymaj proszę, a potem........ Dobra, kontynuuję. - Emocje prokuratora zaczęły chyba opadać. Jego zachowanie było dla mnie dziwne, bo przecież w swojej robocie widywał chyba gorsze rzeczy?
- Dobra, postaram się. Ale walisz takimi cegłami jak z armaty... - Prokurator usiadł na stołku.
- W TĘ sobotę była impreza organizowana przez Kasię - moją koleżankę z biurka obok. Organizowała swoje panieńskie przyjęcie i ja od dawna wiedziałam, że jestem zaproszona. Nie mogłam jej zawieść i nie mogłam nie przyjść. Sęk w tym, że parę dni wcześniej zmarła moja babcia. Jak babcia umierała to ja oczywiście znów byłam w pracy. Telefonowali do mnie ze szpitala, bo ja byłam jej jedynym opiekunem, że umiera, żebym miała czas się z nią pożegnać. Oczywiście jak to na akcji, telefon miałam wyciszony i nie słyszałam. Babcia i tak już nie miała świadomości ale jednak. Dotarłam do szpitala już po. Na więc jak była impreza ja byłam w niezbyt wesołym nastroju do zabawy, jak możesz chyba sobie wyobrazić.
- Potrafię. - Prokurator już nawet nie patrzył w moim kierunku. Temat był trudny, jednak postanowiłam kontynuować.
- Miałam przepisane od lekarza legalne psychotropy. Używam ich rzadko ale jak widać czasem się przydają. Popiłam pigułkę colą i jak zaczęły działać poszłam się bawić. Resztę nocy znasz. - Spojrzałam kątem oka na prokuratora.

Zapadła niezręczna cisza...

Prokurator przełknął z trudem ślinę. Chyba chce coś powiedzieć. Tylko co?!?

- Wierzę ci! Wierzę! - Słowa prokuratora przyniosły mi ulgę. - Fakt, że możesz być ćpunką był dla mnie nie do zniesienia. Pół roku temu rozstałem się z moją narzeczoną, którą przyłapałem w naszym łóżku z kochankiem, ewidentnie PO seksie, jak właśnie palili marychę.

- O wa mać! - Teraz mnie szczęka opadła i zaniemówiłam.

Sex & Drugs & Rock & Roll. Odcinek 12.

- Jeżu maryjko! Na jakim ty świecie żyjesz i jakich ludzi znasz, że masz takie pomysły! Szef ma bardzo fajną żonę! Wzięli mnie do siebie jak już wyszłam z odwyku, pilnowali i załatwili terapię u najlepszego psychologa. Przypominała trochę pranie mózgu ale ja wtedy zaczęłam doceniać życie. I zdrowie, bo po tylu latach brania, pomimo młodego wieku, zaczęło mi szwankować. Jak policzyłam, średnio co dwa i pół dnia robił mi naloty, stawał w łazience, jak ty dzisiaj, wręczał mi kubek na siki i pilnował czy nie próbuję go oszukać. Gdybym zaczęła na nowo ćpać, była by to jego osobista porażka.
- Sikałaś przy nim? - Pytanie chyba rozbawiło tego kretyna prokuratora...
- Tak. Sikałam. Bez krępacji. Jakby nie to, to szef by mnie chyba wyrzucił z domu a na ponowną tułaczkę nie miałam siły. Z babcią jakoś nie potrafiłam nawiązać kontaktu. Oboje z żona dali mi dużo ciepła, pokazali normalny świat. Byłam u nich bezpieczna. Pomogli mi ukończyć szkoły. Dużo spacerowaliśmy i podczas którejś z wycieczek pokazałam szefowi pewnego chłopaka. Dla mnie sytuacja była jasna, on tego jeszcze nie rozpoznawał. Chłopaczek pod szkołą sprzedawał działki młodemu ćpunowi. Potem jeszcze kilkukrotnie szef robił mi test, polegający na tym, że wyłaniałam z tłumu ludzi naćpanych albo tych, którzy handlują. Ze względu na swój zawód mógł ich sprawdzić. Zawsze moje typy były bezbłędne. Szef zaproponował mi pracę w jego wydziale, który zaczynał się tworzyć. I tak zajmuję się zwalczaniem tego świństwa. Ot to cała historia w wielkim skrócie.
- Nawet nie wiem co powiedzieć! - Prokuratorowi odjęło mowę! ha!
- Teraz kwestia tej feralnej soboty.
- Feralnej? Myślałem, że bawiłaś się dobrze? - Czy to było zdziwienie w głosie prokuratora, czy urażona duma?
- Feralnej jak dla mnie, bo gdyby nie ta sobota, nigdy byś mnie nie sprawdzał testem na obecność narkotyków. - Wyjaśnimy sobie najtrudniejszą kwestię a potem niech się dzieje co chce, pomyślałam.
- Może i tak. Raczej bym cię nie sprawdzał. Ale byłem wtedy bardzo blisko ciebie, z tego co pamiętam, a nie wyczułem ani grama alkoholu od ciebie pomimo, że twoje zachowanie świadczyło o tym, że jesteś wyluzowana. Ciekawi mnie po czym... - Jego milczenie, które zapadło po pytaniu, było aż nadto wymowne. No chyba jednak nie do końca mi uwierzył w to, że nie już nie biorę, prokuratorzyna pierdolona.
- Gdybyś pojechał ze mną na badania na Warszawską a nie na Batorego, to wiedziałbyś już dlaczego. W szpitalu na Warszawskiej mają większe spektrum badania testów na narkotyki, bo badają również obecność psychotropów. - Ciekawe jaka będzie teraz jego reakcja. Dla mnie było to oczyszczeniem.

- No tego się nie spodziewałem! Ćpunka i w dodatku psychol! Kurwa jego pierdolona mać!!!- Wzrok prokuratora, jakim we mnie rzucił, mógłby przebić najtwardszą stal! Ja nie mogę - nie wiedziałam, że to na niego podziała w ten sposób...