niedziela, 12 marca 2017

S & D & RR. cd. 1.

Ryży Wiesiek ścisnął gumką moje przedramię. Wsysnął do strzykawki narkotyk i szykował się, żeby mi go podać.
Kurde Stefan gdzie są twoi chłopcy. Mam przerąbane, jak wezmę działkę... Wiem, sama wzięłam na siebie to ryzyko. Gdyby Stary wiedział, jak chcę to rozegrać, nigdy by mi nie pozwolił... Co robić...

Poczułam ukłucie. Igła przecięła skórę. Wbiła się w żyłę. Zaraz Ryży Wiesiek wpuści mi to świństwo do środka i sama nie wiem co będzie... Mój koniec? Poczułam falę spokoju, rozkoszy... Jak mi dobrze...

POLICJA! Na podłogę! Ręce na głowę!

Kto tak krzyczy? To rzeczywiste czy mi się śni?

Ujrzałam pełno czarnych postaci. Ktoś we mnie celował. Ktoś drugi powalił mnie na podłogę, kopnął w nogi. Nie mogłam ruszyć rękoma...

- Szefie, to jeden z naszych. - Usłyszałam jak zza ściany. - Kilka czarnych postaci spojrzało w moją stronę? Chyba mam zwidy?
- Pierdolisz? Kto? Ona? - Usłyszałam czyjś warkot.
- Tak, ona! To laska Starego. Na pewno! Niedawno wróciła do firmy. - Czarny ktoś coś gadał. O kim?

Odlatuję......... Jestem na Krecie. Tak, na tej wyspie. Słoneczko świeci... Cieplutko... Miło ale jakoś twardo... Chyba to okres wakacyjny, bo słyszę dużo polskiej gadki... Podchodzi do mnie jakiś miły Grek. Gada po polsku!
- Trzeźwieje. Wyłaź! Idziemy! - Dlaczego on tak krzyczy! Na mnie krzyczy ale dlaczego? Przecież ja tylko leżę grzecznie i się opalam w słoneczku... Tylko leżak jakiś taki twardy... I kraty na plaży?! Kraty?! Skąd kraty?! Grek gdzieś mnie prowadzi. Plaża przekształciła się w korytarz. Drzwi...

- Siadaj! Jesteś zatrzymana za zażywanie narkotyków. - Ktoś w tej Grecji do mnie gada po polsku ale ja nie rozumiem czego ode mnie chce. Jakie zażywanie?! Chcę przetrzeć oczy, bo pieką mnie od tego greckiego słońca ale nie mogą nimi ruszyć...
- Rozkuj ją Paweł. - Znajoma twarz w tej Grecji. Nareszcie!
- Za boga chińskiego! Nie, Stary! Jest zatrzymana na gorącym uczynku a tego się nie wybacza w tej firmie dopóki ja tu jestem! - O co kaman???!!! Jesu jak mi łeb pęka!!! Zaraz mi z niego wyskoczy smok!!!

To był tylko sex.12.

Był przyjemny, ciepły, spokojny. Pewny. Jak ja mu chciałam uwierzyć w te słowa!...

Bałam się spojrzeć mu w oczy. Dlaczego? Sama nie wiem... Może dlatego, że bardzo mi na nim zależało? Zakochałam się? Eeeeee to chyba niemożliwe - tak wtedy myślałam...

Mocno mnie trzymał. Bardzo mocno. Nasze ciała były tak bardzo jednością, że poczułam... No wiecie co... ;-) Poczułam, jak Jerzy się podnieca, jak jego penis staje gotowy do działania. Jesu jak ja za nim tęsknię...

- Niecierpliwy i stęskniony. Jak ja... - Odezwał się Jerzy West. Westchnął ale w jego westchnięciu poczułam uśmiech. - Dobra, koniec niedomówień. Trzeba to wreszcie...
- Nie kończ. Wiem. To koniec z nami. - Z trudem połykałam łzy, żeby mówiąc to się nie rozpłakać.
- Aga ty wariacie. - Próbował się roześmiać Jurek. Puścił mnie i się odsunął.
Wzięłam głęboki oddech, sięgnęłam po kawę i się odwróciłam do niego. Pomyślałam - Aga musisz być dzielna! Cokolwiek się stanie. Rozstania zawsze są trudne, chociaż to nawet nie był związek... Przełknęłam ponownie cisnące się łzy...
Spojrzałam ale na wysokości moich oczy nie było Jerzego!

Co on robi - przeleciało mi przez myśl...

Klęczy... Dlaczego?! Zobaczyłam w jego wyciągniętej ręce pudełeczko. Czyżby to były...?!!!???

- Agnieszko! (Jesu jak mu trudno było jeszcze mówić...) Zaprosiłem się do moich rodziców, żeby tam poprosić cię o rękę i oficjalnie przedstawić swojej rodzinie jako swoją narzeczoną, jeżeli byś się zgodziła. - Zobaczyłam w jego oczach jakby obawę, miłość, zawstydzenie.
Zatkało mnie. Dosłownie nie wiedziałam co powiedzieć.
- Jesu nie spodziewałam się... Raczej myślałam, że się żegnamy z sobą... - Przez moją głowę przelatywało tryliony tysięcy myśli. Chyba nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo chcę czegoś stałego. Związku. Bycia razem na dobre i na złe. A jednocześnie tego właśnie się obawiam. Miłości. Dbania o drugą osobę. Liczenia się z jego zdaniem. Kompromisów. A z drugiej strony chcę miłości. Tych całych motylków w brzuchu...
TAK! Właśnie sobie uświadomiłam, że to właśnie cały czas czuję przy Jerzym... Motylki... Kocham go!? Od kiedy? Zależy mi na nim... Kurde noga...
- Jak mogłaś nie rozpoznać, ze mi na tobie zależy i że cię kocham?! - Jerzy się zaśmiał...
- Po prostu chyba jeszcze nigdy nie poznałam tego uczucia... - Wypaliłam ot tak, po prostu.
- Wyjdziesz za mnie Agnieszko? - Spoważniał Jerzy.
- Tak, bo cię kocham!

Była to pierwsza nasza wspólna noc, kiedy tylko spaliśmy, bardzo mocno przytuleni... ZERO SEXU! Mówię wam! Serio! Za to potem, jak już Jerzy się wyleczył, się działo!!! Ale to chyba opowieść na inny rozdział ;-) :-P

Po jakimś roku okazało się:
- Małgorzata rozstała się ze swoim mężem. Powodem tego było to, o czym się szeptało w kuluarach firmy - dziecko nie było Adama! Mówię wam co to był za szok dla całej rodziny! Ojcem okazał się młody, przystojny ochroniarz z firmy Jerzego Westa. Coś dużo miał nadgodzin ;-)
- Małgorzata i ojciec dziecka zwolnili się z firmy.  Założyli własną, produkują i sprowadzają dziecięce zabawki. Małgorzata pierwszy raz wygląda na szczęśliwą. I zakochaną!
- Adam nie ma szczęścia do kobiet albo chce odreagować nieudane małżeństwo i rzuca się w tzw. wir nowych związków. Z coraz młodszymi partnerkami... Szkoda chłopaka ale może kiedyś dojrzeje...
- My z Jerzym jesteśmy nadal głęboko zakochani! Rozpoczęły się między nami rozmowy o powiększeniu rodziny... Jego rodzice są kochani...

Może kiedyś cd. nastąpi... ;-) Dziękuję, że byliście ze mną w tych chwilach!