czwartek, 17 grudnia 2015

Sąsiad. cz 10.

Czasami trzeba chodzić do pracy... A tam dzień jak co dzień, chciało by się powiedzieć...

- Hej! Przyszedł facet od projektu. Wpuścić go? - Zapytała Baśka, moja koleżanka z pracy. Sądząc po minie, gość to był ktoś....

Chciałam  poprzesuwać ściany w pomieszczeniach pracy, żebyśmy mieli więcej przestrzeni do pracy tam, gdzie naprawdę była potrzebna. Dlatego zaprosiłam projektanta budynku, żeby powiedział mi jak i o ile można ściany poprzesuwać, żeby nie naruszyć jego konstrukcji.

- Proszę wejść. Kawy pan sobie życzy, herbaty? - Basia jak zwykle dobrze spełniała swoją rolę sekretarki i człowieka od wszystkiego... Tylko tym razem była jakby bardziej uprzejma?

Odwróciłam się do drzwi, żeby przywitać gościa, wyciągnęłam rękę na przywitanie, uśmiechnęłam się i zamarłam.................................

Sąsiad. Ja pierdolę ale ten świat jest mały...

- Witam! Dzień dobry. - Uśmiech już zszedł z mojej twarzy...
- Dzień dobry! K. W. - Przedstawił się Sąsiad.

Jego dotyk............ Silny, stanowczy ale jednocześnie delikatny. Moja wyobraźnia wystrzeliła milionem obrazów. Jego dłoń - męska, duża, niezbyt miękka i niezbyt twarda. Wędruje po moim ciele... Dotyka pupy... Podciąga spódnicę do góry... Dotyka środka pleców i sunie w górę... Dotyka piersi... Chwyta mnie za kark i przyciąga moje usta do jego ust...

Wyrwałam rękę z jego. Odwróciłam się bokiem, żeby nie zauważył jak na twarz wypełza podstępny i zdradliwy pąs... Zaczerwieniłam się jak dziewica, gdy ją pierwszy raz dotyka facet. Ja pitolę!

Odchrząknęłam, odeszłam kilka kroków od niego i przedstawiłam w jakim celu go wezwaliśmy. Sąsiad popatrzył w milczeniu i rozłożył na stole papiery. Były to plany naszego biura.

Chcąc, nie chcąc musiałam podejść do niego, żebyśmy razem doszli do jakiegoś porozumienia.

Przełknęłam nadmiar śliny, który się niespodziewanie nagromadził w moich ustach. Podeszłam na tyle daleko, jak tylko było to możliwe. Od razu jednak owionął mnie jego zapach. Moja wyobraźnia podsunęła obraz eleganckiego jaskiniowca. Mocny, dziki a jednak zadbany. Sąsiad położył swoje dłonie na projekcie i zaczął tłumaczyć co można i jak zrobić.

Jak ktoś myśli, że słyszałam cokolwiek, to się myli... Zapach Sąsiada całkowicie pozbawił mnie rozumu. Wyobrażałam sobie ciąg dalszy jego dotyku. Zauważyłam, że na samą myśl przebiegły mnie ciarki na skórze a w podbrzuszu poczułam miły ścisk. Ciepło rozlewało się w samym środku...
Znów musiałam przełknąć. Mój oddech stał się przyspieszony...

Jego głos... Nie dziwie się, że on ma tyle kochanek. Sama bym mu się oddała w tej chwili na tym stole, jakby tylko do mnie mówi tym głosem... Głęboki, ciepły, niezbyt głośny. Bardzo, bardzo podniecający.

Podchodzi do mnie blisko. Patrzy prosto w moje oczy, zbliża swoją twarz i całuje w usta... Jego wargi są miękkie ale stanowcze. Bardzo dobrze wie, jak ich używać. Wysuwa język. Na jego powitanie mój radośnie wibruje w moich ustach. Następuje połączenie. Ciepło, mokro, podniecająco tak, że fale, które przechodzą przez moje podbrzusze, o mało co a dały by mi orgazm! Sąsiad chwyta mnie tymi przecudnymi dłońmi za pupę i sadza na stole, jednocześnie podnosząc spódnicę w górę. Rozchyla moje nogi prawą ręką i gładzi ich wewnętrzną stronę. Wkłada palce za koronkowy obrys pończoch. Lewa jego ręka przytrzymuje mnie w pasie, głaszcząc jednocześnie kciukiem. Nie potrafię wyrwać się z tego pocałunku. Ręka z placów wędruje na kark. Chwyta mnie stanowczo ale delikatnie za włosy i odchyla moją głowę, dając pole do całowania mojej szyi... Jego wargi muskają płatek mojego ucha. Z moich ust wydobywa się jęk rozkoszy. Na udzie poczułam, jak Sąsiad twardnieje. No wiecie GDZIE twardnieje... Nagle poczułam jego palce na mojej łechtaczce. Muśnięcie a przyprawiło mnie o falę rozkoszy. Brzmi banalnie ale tak było. Palce powędrowały głębiej.  Sąsiad nabrał wilgoci z mojej cipki i wrócił do molestowania mojej łechtaczki. Oplotłam go nogami. Moje ręce wreszcie przestały mnie podpierać a zaczęły się brać do działania. Sięgnęłam do jego spodni i zrobiłam to, na co miałam ochotę od jakichś 2 minut - wyciągnęłam tak upragnionego kutasa Sąsiada. Kutasa, którego tyle razy widziałam w działaniu. I o którym byłam przekonana, że daje nieziemską rozkosz. Nacelowałam go na moją szparkę a on bez wahania wszedł do niej cały, jednym pchnięciem! Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Ja pierdolę co za uczucie! Wsunęłam ręce pod jego koszulę. Byłą różowa. Uwielbiam męskich facetów w różowych koszulach. Dodają im męskości. Nie byłam w stanie zaprotestować na to, co Sąsiad mi robił. Jedną ręką trzymał mnie za pupę, żebym mu nie odjechała na tym stole, drugą bawił się moją piersią. Do ust chwycił sutek, pierś lekko ściskając. Zaczął go ssać i lekko nadgryzać. Oj! Niewątpliwie jest to metoda na szybki numerek. Moja szparka przyspieszyła. Sąsiad też się dopasował do jej rytmu. Cholera! Zaraz dojdę! Posuwanie, posuwanie, kutas, cipka co raz szybciej, szybciej... Pocałunki, całowanie, ssanie, dotykanie, oddech, sapanie, zapach.........

"Chodź, pomaluj mój świat! Na żółto i na niebiesko........." Kurwa mać!!! Dźwięk telefonu wyrwał mnie z mojego - co to było? senne marzenie? wyobraźnia? chęć? marzenie? Ja nie mogę! W wyobraźni o mało co a miałabym orgazm! I sprawiła to sama tylko obecność Sąsiada, który chyba niczego nie zauważył - nie zauważył jak na mnie działa, co się roiło właśnie w mojej głowie, bo nadal tłumaczył mi swój pomysł na przeróbki.

Odskoczyłam od niego jak oparzona. Czy ja uprawiałam z nim seks czy to był tylko sen?

- Monika? Cześć! Jak dobrze, że telefonujesz. - Rzuciłam spojrzenie na Sąsiada czy zauważył z kim rozmawiam.
Sąsiad tylko spojrzał spod gęstej grzywki, z jakimś grymasem na twarzy. Wydawało mi się, że chce coś powiedzieć ale zarzucił ten pomysł.
- Kawka dzisiaj? No jasne, że mam ochotę. Mam nawet czas. Przyślij mi esem godzinę, o której będzie ci pasowało i adres knajpki. No! To do zobaczenia! - Rozłączyłam rozmowę.

Sąsiad.
Jego narzeczona.
A w środku ja....
Podglądająca jego... 
Przyjaźniąca się z nią.
Znająca jego sekrety...

Czy powiem jej o tym? Czy powinnam się wtrącać?

Przede mną kawa z nią, za mną wirtualny seks z nim... Jakie to życie jest popierdolone...


niedziela, 13 grudnia 2015

Sąsiad. cz 9.

Dobra...................

Muszę się do tego przyznać przed wami a przede wszystkim przed sobą - nie potrafię oderwać oczu od widoków za oknem. Co piątek wieczorem czekam, aż rozpocznie się spektakl............

Erotyczny spektakl..............

Jak na razie staram się unikać Moniki bo sama nie wiem czy jej to powiedzieć - to co się dzieje u jej narzeczonego? Czy lepiej zostawić to takiemu biegowi sprawy jaki jest? Może ona jest szczęśliwa?

Zwykle wieczorem w piątek staram się nie brać do domu żadnej roboty. Otwieram butelkę czerwonego wina, bo zdrowe ;-) , siadam pod samym oknem, w kąciku, starając się schować za jakąś zasłoną. Może lepiej, żeby Sąsiad nie wiedział, że widok z jego sypialni mnie przyciąga. A może by tylko pomyślał, że ja go śledzę i chcę wszystko opowiedzieć Monice?

Doczekałam się. W oknach na przeciwko zapaliło się światło. Nie było zbyt mocne ale oczywiście doskonale było widać każdy szczegół mieszkania...
Wszedł Sąsiad a w ręce trzymał szklaneczkę z whiskey - założę się, że był to właśnie ten trunek. Ciekawe, że jemu staje po alkoholu. Może bierze - łyka jakieś specyfiki? Mój facet nigdy nie potrafił mnie zaspokoić po alkoholu... Gdyby ulica była odrobinę węższa, widziałabym napisy na butelkach, które otwiera. O! Z całą pewnością był koneserem trunków...

Weszła kobieta. Ubrana w niebotyczna szpilki - czyżby afrodyzjak hehehe - i w futro. Przepiękne futro, z całą pewnością naturalne, srebrzyste, rozkloszowane i do ziemi prawie. Jego długość sięgała właśnie do tych niebotycznych szpilek... Piękna, włosy ciemne - wyglądały fenomenalnie na tle tego futra - opadały tzw. kaskadą loków aż do połowy placów. Kurde no! Jak ja zawsze chciałam mieć takie włosy... Sąsiad jest estetą niewątpliwie. Wszystkie jego partnerki wyglądają jak modelki.
Stanęła przed nim. Upiła łyczek z jego szklanki i odstawiła ja na bok. W tych szpilkach była prawie tak samo wysoka jak Sąsiad. Chwycił ją za włosy. Mocno pociągnął aż moim oczom ukazała się jej szyja, futro opadło z lewego ramienia. Pocałował ją za uchem, polizał delikatny płatek. Skądś wyciągnął chyba gumkę i związał jej piękne, długie włosy w koński ogon. Owinął go wokół nadgarstka i w ten sposób mógł "sterować" jej głową i całować gdzie mu się żywnie podobało. O dziwo omijał usta... Zrzucił futro do połowy pleców. Chwycił włosy i pociągnął ją tak mocno w dół, że ja zobaczyłam jej twarz i piersi w przepięknej, czarnej, koronkowej bieliźnie - z daleka było widać, że drogiej - bo okazało się, że pod futrem mieła tylko tę zmysłową bieliznę.

Zaczął drogą ręką masować jej pierś i ssać swoimi przepięknymi ustami sutek. Zdecydowanym ruchem zdjął z niej futro i rozłożył na podłodze. Gestem rozkazał jej stanąć na nim. Była piękna! Seksowna, z wąską talią, dużą, choć proporcjonalną pupą, pięknie sterczącymi piersiami. Ubrana jak z magazynu erotycznego albo jak ze sklepy z bielizną tylko w ten piękny stanik, pas do pończoch i pończochy oczywiście... A nie! Miała jeszcze coś na sobie - kilka sznureczków - stringi...
Teraz Sąsiad rozpoczął striptiz - jak boga kocham był to striptiz - tańczył i ściągał powoli z siebie kolejne warstwy odzieży... Rozpiął koszulę - chyba to byłą ta sama, w której mnie "odwiedził". Przechodząc z prawa na lewo i z lewa na prawo zdjął koszulę, ukazując swoje boskie bicepsy i piękne, przepięknie wyrzeźbione plecy, wyciągnął pasek ze spodni. Kobieta je rozpięła i pięknie wypinając pupę w stringach itd... ściągnęła je Sąsiadowi razem z majtkami - bo chyba one tam były, pod spodniami co nie? Sąsiad klęknął przed nią - boskie nogi i prześliczny jego tyłeczek były na wyciągnięcie ręki. Zaczął odpinać kobiecie pończochy i je zsunął nad kolano. Wsadził swój język między Kobiety uda. Ona wygięła się w tył - podejrzewam, że jego język musi być dłuuuuuuuuuuugi i sprawny, oj sprawny! Czyżbym chciała się o tym przekonać ;-)
Po chwili położył się na tym futrze, twarzą w moim kierunku i Kobiecie też kazał to zrobić. Zauważyłam jego kutasa - do cholery - pomimo alkoholu stał mu więcej niż na baczność. Długi, gruby... Kobieta grzecznie się położyła przed nim. Sąsiad masował jej piersi, ssał płatek ucha, całował po szyi. Jego ręka powędrowała między jej uda. Jak wspomniałam stringi to było tylko kilka paseczków, więc bez problemu wsadził swoje długie palce do szparki. Uwierzcie - widziałam to baaaaaaaaaaaaaaardzo dokładnie. Kobieta jedną nogę miała położoną na futrze a drugą zgięła w kolanie, żeby dać mu lepszy dostęp do swojej cipki. Odchyliła się lekko na niego a ja zauważyłam jak pomiędzy jej pośladkami widać było jego penisa! Wsadzi go czy nie wsadzi oto jest pytanie? ;-)
Zaczęli się poruszać we wspólnym rytmie. Jakby Sąsiad wsadził jej kutasa do pupy - tej przepięknej, w koronkowy pas do pończoch ubranej pupy. Ach! Oczywiście! On jej wsadził do pupy wibrator! A swoje palce nadal trzymał w jej cipce. Zauważyłam, że przyspieszył rytm wsadzania swoich palców. Kobieta dostałą spazmów. Targały całym jej ciałem - kurde ona może przecież uszkodzić jego sterczącego penisa - przecież widziałam go cały czas - nie było penetracji - no nie było penetracji jego członkiem - bo przecież penetracja była... O kurde jakie to zagmatwane...
Nawet nie powiem co się działo w moim podbrzuszu. Na sam widok dostałam orgazmu. Kurde! Jak jej musi być dobrze. Kolor na jej twarzy, jaki wszedł na policzki po wstrząsająco ogromnym orgazmie, był prawie purpurowy! Jak ja jej zazdrościłam! Tak! Muszę się do tego przyznać... Zazdrościłam jej tego orgazmu... Sąsiad oblizał swoje palce, które po wyciągnięciu z jej cipki po mega szczytowaniu aż ociekały jej sokami! Oczywiście oblizał je. Possał jeszcze przez chwilę sutek, sterczący na kilometr i wstał. Stanął nad Kobietą ale tak, że ja doskonale widziałam jego całego, jego cudowne ciało a przede wszystkim napalonego kutasa, stanął za jej głową. Wziął swój instrument do lewej ręki a prawą sięgnął po szklaneczkę złocistego napoju. Upił łyk i zaczął sobie robić dobrze. co raz szybciej i szybciej. Rozkraczony stał nad Kobiety głową. Ona chwyciła go za kostki i lizała po stopach. Oj - szybko mu poszło. Trysnął tak, że najpierw sperma poleciała na Kobiety brzuch, potem na przepiękne piersi. Sąsiad poruszał swoją ręką nadal i wciąż a sperma się lała i lała na całe ciało Kobiety. Powiedział coś do niej. Ona się uniosła, usiadła i obciągnęła mu druta wysysając spermę do reszty, sądząc po jego błogim uśmiechu na twarzy i jej głęboko wciągniętych policzkach.

Miałam prywatne porno na żywo - ja pierdolę! Sąsiad to pierdolony zbok, nie inaczej! No przecież się orientuje, że ja to mogę zobaczyć, bo mogę być właśnie w domu, chociaż mam ciemno...

Ja pierdolę - on to robi chyba specjalnie, bo widoki są co raz bardziej hardcorowe...  ale po co?!

Jak tak dalej pójdzie, to się uzależnię od widoku za oknem i zapomnę o normalnym sexie...

Ratunku!!!

sobota, 24 października 2015

Sąsiad. cz 8.

O kurwa jak mnie łeb napier..............ala.................

Dopiero co się obudziłam po imprezie u cioteczno - ciotecznej i KAC gigant rozwala mi łeb!!! No przecież chyba tyle aż nie wypiłam? A może?!

W głowie mi łup, łup, łup.............

A nie! To do drzwi...

Zwlekłam się z łóżka. Język przyrósł mi do podniebienia... PIĆ!!!

Po drodze do drzwi przeleciał mi przez oczy wczorajszy wieczór. Cóż ja tam robiłam? No piłam co nieco... Tańczyłam... O kurde! Chyba bzykałam się z którymś z muzyków na stole bilardowym! Który to z nich był? Perkusista? A nie - basista! Było gorąco oj tak!
Coś niecoś mój łeb pamięta! Ale napier...ala mi coraz bardziej! Wody!
Kurde człowieku nie wal tak do tych drzwi, już otwieram!

Otworzyłam drzwi a tam, oparty o futrynę, stoi Sąsiad. Tak, ten sam! Nawet go nie zaprosiłam do środka a on już wszedł! Bezczelny!

- Musimy porozmawiać. - Sąsiad do mnie. Kurde o co kaman?! Musimy? Ja nic nie muszę. Ja muszę tylko wody........................pić..............
Sąsiad stanął na środku mojego salonu i spojrzał prosto w moje oczy. Jego wzrok był zimny. Wręcz rozkazujący.
Stanęłam jak wryta. Ja, ubrana w moją cieplutką piżamkę w pieski, w rozchełstanym szlafroku i w kapciach w tygrysie mordy, pewno dobrze rozczochrana, skacowana a on.................... Boskie ciacho! Nieskazitelny! Od samego rana. Od rana? Spojrzałam na zegarek - kurde już 9:37! No to się wyspałam...
Sąsiad w wyprasowanej koszuli, w delikatną kratę, spodnie w kancik, buty wyglansowane...
Czyściutki, pachnący, wygolony! Włoski bez skazy. Nic, tylko schrupać...
Stoi tak w moim mieszkaniu i mi rozkazuje! Zaraz chwila?!
- Nie chcę, żebyś opowiadała mojej narzeczonej o tym co widzisz z okien swojego mieszkania! - Sąsiad spojrzał na mnie a w jego przepięknych, dużych, stalowych oczach były tylko błyskawice gniewu. On mi rozkazuje.
Wkurzył mnie tym. Wolałabym go widzieć u siebie w innej konfiguracji. Np. bez ubrania, biorącego mnie gwałtownie na dywanie. A ty rozkaz! Nawet nie prośba!
On. On, który zdradza moją wieloletnią przyjaciółkę w TAKI! sposób. To nawet chyba nie jest zdrada. To są fantazje seksualne spełniane z innymi kobietami! Może to prostytutki? Hmmm...
- Wyjdź. - Powiedziałam grzecznie, cicho i spokojnie, na ile pozwalał mi mój bolący łeb.
- Wyjdź, jeżeli nie chcesz usłyszeć kilku obraźliwych słów! - Jeżeli on w tej chwili nie wyjdzie to eksploduję i wygarną mu co o nim myślę. Jak na razie staram się być grzeczna...  - Opuść natychmiast moje mieszkanie! - Wskazałam mu palcem lewej ręki drzwi. Wkurwił mnie do granic!
Na szczęście Sąsiad zareagował poprawnie, westchnął i wyszedł. Zamknęłam za nim z impetem drzwi. O kurde! Moja głowa, skacowany łeb mój znów dał o sobie znać... PIĆ!!!

Jak już doszłam do siebie i do swojego łóżka z powrotem, przypomniałam sobie przebieg wczorajszego wieczoru. Oj...dawno tak nie zaszalałam...

Jak już Monika przedstawiła mi swojego nieszczęsnego narzeczonego i poszła dalej wprowadzać go w towarzystwo, ja poszłam sobie potańczyć. A że lubię, po to żeby jakiś ewentualny podchmielony koleś mnie nie wyrywał do tańca, trzymać szklankę z drinkiem i palemką w ręce, poszłam strzelić sobie do baru dobrą lufę i wziąć zapas do szklaneczki. Wytańczyłam się za wszystkie czasy. Dobrze grali! Wydawało mi się, że basista ciągle na mnie zerkał. Fakt - był przystojny, nie mogę powiedzieć że nie. Skończyli grać i podszedł do mnie.
- Cześć mała! - Zagadał do mnie takim tekstem, że zaczęłam się śmiać...
- Cześć koleś! Dobrze brzdąkasz! - Jak on do mnie, to ja też takim tekstem a co!
Chwycił mnie w pasie. - Pójdziemy zatańczyć? - Zapytał. Poszliśmy...
Poszliśmy poszukać jakiejś muzy, bo jakoś tak było cicho...
Znaleźliśmy się na poziomie -1. Tam już było ciemniej. Intymniej, ciszej. Basista zaczął się do mnie lepić, co nawet było przyjemne. Ja, jak zwykle wyposzczona, nawet nie oponowałam zbytnio...
Basista chwycił mnie w pasie obiema rękami i zaczął mi nucić do ucha jakąś przyjemną melodię. Przy okazji całował mnie po szyi i tańczył ze mną. Poczułam pod bluzką jego ciepłe, mocne ręce. Moja zanurzyłam w jego długich, miękkich, falowanych rudych włosach. Spojrzałam w jego oczy. Były rozmarzone, zielone. Poczułam na swoich ustach jego oddech. Przytulił mnie mocniej. Zaczął całować. Jego gorący, długi język splótł się z moim. Miał miły, miętowy smak. Całym swoim ciałem popchnął mnie w głąb pokoju. Poczułam, jak moje nogi napotkały jakąś przeszkodę, na której się zatrzymałam. Basista posadził mnie na czymś. Potem stwierdziłam, że to stół bilardowy. Nachylił się nade mną, rozsunął moje nogi aż poczułam jak prosto w cipkę uwiera mnie jego napalony instrument. Ściągnął moją bluzkę. Wyciągnął moje piersi ze stanika.
- Piękne! - Powiedział i aż zagwizdał na widok stojących mi z podniecenia sutków. Wziął jednego do ust, zaczął ssać a mnie przeszył spazm rozkoszy.
- Ach! Jeszcze! - Jęknęłam.
Basista podciągnął moją spódnicę w górę i zaczął gładzić moje uda. Pośladki. Szparkę. Wsadził do cipki chyba ze dwa lub trzy palce... Jesu!  Trafił mi się facet, który wie gdzie jest punkt G! WOW! Poczułam jak moja cipka zaciska się na jego palcach.  Miałam tak tak mokro, jak już dawno nie było... Palce miał sprawne, przyznaję szczerze. W którymś momencie, chyba tylko po to, żebym jeszcze nie doszła, bo byłam prawie na szczycie, wyciągnął je i zaciągnął się zapachem moich soków.
- Pięknie pachniesz mała! Chcesz mnie? - Zapytał niepotrzebnie, bo całe moje ciało wołało o SEX! Byłam jego głodna i chętna jak suka w rui...
Ściągnęłam jego podkoszulek a basista sam rozpiął swoje spodnie. Moje ręce od razu znalazły się na jego pośladkach, które okazały się jędrne i twarde. Spodnie wylądowały na dole. Basista wziął swojego penisa do ręki i czubkiem swojego instrumentu drażnił wejście mojej cipki.
- Wsadź mi go natychmiast! - Wyjęczałam mu wprost do ucha.
- Ach! - Basista posłuchał mojego polecenia natychmiast. Przeszył mnie pierwszy z dreszczy rozkoszy, których miałam doświadczyć tego wieczoru.
Instrument basisty okazał się być wielgachny, gruby i bardzo sprawny. Potrafił na nim grać jak mało kto! Nogi oparłam na jego pośladkach, intensywniej odczuwając każde pchnięcie. Uwieranie stołu w plecy, uwierzcie mi, nic a nic mi nie przeszkadzało.
Basista splótł ze mną swoje dłonie. Napawał się widokiem rytmicznie podskakujących piersi. Podskakiwały rytmicznie, jak rytmiczne były jego pchnięcia. Ja czułam całą moją cipką jego wielkiego kutasa w środku. Pchnięcia, ocieranie się go. Czułam zaciskające się mięśnie, słyszałam, jak kląskają  od wilgoci podniecenia nasze ciała. Moja łechtaczka była w jakiś magiczny sposób pobudzana, co potęgowało rozkosz! Basista oddychał ciężko, głęboko. Ja też wydobywałam z siebie nieznane mi dotąd dźwięki. Spojrzeliśmy sobie w oczy i w jednakowym momencie eksplodowaliśmy orgazmem. Ciągle złączeni dłońmi. Ja wygięłam się w łuk na stole bilardowym, basista ostatnim ruchem wsadził swój instrument najgłębiej jak mógł do mojej cipki! Niewypowiedziana rozkosz. Dawno, daaaaaaawno takiej nie miałam... W podziękowaniu od basisty dostalam ostatniego, namiętnego całusa.
- Super było mała... - Wyszeptał mi do ucha. - Ognista z ciebie dziewczyna! - Liznął mnie jeszcze po sterczącym sutku, wciągnął spodnie, podał mi rękę i pomógł wstać.
Ja obciągnęłam spódnicę, doprowadziłam do porządku całe ubranie. - Mnie też było rozkosznie. Dzięki! - Wyszeptałam do ucha basisty i poszłam do domu.

Wiem, że doznania spotęgował alkohol. Zdaję sobie z tego sprawę. Runęły wszelkie moje zahamowania. Została tylko rozkosz i radość z seksu. Zero wstydu. Że z obcym facetem. Że szybki numerek. Że nawet nie wiem jak on miał na imię. Liczyło się tylko to, że było mi wspaniale!

Tylko ten KAC gigant nad ranem. Na szczęście nie był to kac spowodowany wyrzutami sumienia i wstydem. To był normalny kac, który można wyleczyć, jak się pójdzie do apteki ot co.

Pozostał tylko niesmak...

Niesmak spotkaniem z Sąsiadem.
I co ja mam z tym zrobić?

piątek, 23 października 2015

Sąsiad. cz 7.

Ludzie jak się pokręciło i co się porobiło!!!!!!!!!


Nie potrafię oderwać wzroku od okien naprzeciwko.

Już nawet się nie oszukuję, że to przez przypadek...

Specjalnie tak ustawiam pracę w tygodniu, żeby mieć czas na "podglądanie". Bo czyż to można nazwać podglądaniem, skoro ktoś po przeciwnej stronie chce, lubi wręcz, jak się na niego patrzy!!!


Pokręciło się w tak pogmatwany sposób, że nawet nie wiem od czego zacząć...

Postaram się to jednak jakoś przedstawić i opowiedzieć.

Na początek jeszcze jedna scena w alkowie Sąsiada. Tym razem z gatunku śmiesznych, nie hardcorowych...

W tym jego nieskazitelnym mieszkaniu pojawiła się któregoś dnia pokojówka. Daję głowę - pokojówka! Taka w fartuszku, jakiejś przepasce na włosach, w pończochach, oczywiście buty miała na obcasie baaaaaaaaardzo wysokim, w ręku trzymała (dzierżyła - bo było to śmieszne) miotełkę z piór!!!  Ha, ha, ha!!!

Nagle na podłodze w sypialni zauważyłam Sąsiada, jak idzie na czworakach za pokojówką! Pokojówka zatrzymała się na środku pokoju i kazała Sąsiadowi, jak pieskowi, usiąść i czekać. Sama schyliła się w znaczący sposób, ukazujący spod kusego fartuszka seksowną, wcale kształtną pupę, odzianą w koronkowe stringi. Pochyliła się i sięgnęła do komody, wyciągając z niej coś, co potem okazało się futerkowymi kajdankami.
Nadal rozkazywała Sąsiadowi. Ten położył się na łóżku a ona przypięła go nimi, gdy ręce wyciągnął w tył. Zaczęła drażnić jego sutki miotełką z piór. Przysięgam, że pierwszy raz w życiu u Sąsiada był tak kuriozalny widok. Do tej pory to on wydawał rozkazy, on dyktował tempo, narzucał styl...

Zauważyłam, podglądając ich, że penis Sąsiada zaczyna reagować na zabawę. Stanął tak wielki, jakby facet tydzień nie uprawiał seksu i chciało mu się jak diabli!
Pokojówka weszła na łóżko. Klęknęła nad Sąsiadem, jednak nie siadła na niego. Zaczęła krążyć nad nim swoimi biodrami, co jakiś czas muskając napalonego penisa swoją cipką. Rozebrała swoją przepaskę, rozebrała fartuszek. Sąsiad miotał się przypięty kajdankami - wywnioskowałam z tego, że jest mega napalony i jakby mógł, to wziął by ją siłą...

Wreszcie pokojówka pozwoliła, żeby jego napalony interes wypełnił jej cipkę. Głowa pokojówki poleciała w tył. Rozumiem - ja też lubię, jak ptaszek włazi cały, jednym ruchem do środka mokrej szparki. Uczucie boskie!
Pokojówka oczywiście rozpoczęła swój taniec - jej biodra unosiły się, to opadały. na tyle nisko się unosiła, że mokry, czerwony penis nie wysuwał się z jej szparki. Robiła to bardzo, bardzo powoli. Przysiady były jednak głębokie. Poczułam miłe mrowienie w, powiedzmy, brzuchu. Kurwa mol jak ja długo nie doświadczyłam tego uczucia... Dotarło do mnie, że brakuje mi tego, że chętnie znalazłabym się na jej miejscu. Ja nawet nie pamiętam jak długo już się nie kochałam z żadnym mężczyzną...
Pokojówka przyspieszyła! Miała takie fajne ruchy bo unosiła się i opadała, jednocześnie jakby zataczając koła? Jakby robiła sobie esyfloresy jego penisem w swojej cipce. Chciałabym ich teraz słyszeć... Pewno on jęczy z rozkoszy a ona aż krzyczy z zadowolenia... Och, jaki seks jest cudowny, jak ma się go z kim robić...
Nagle głowa pokojówki opadła gwałtownie w tył a następnie całe ciało przykryło Sąsiada. Skończyli... Szczęśliwcy...
Pokojówka zeszła z łóżka. Przeszła z sypialni do pokoju. Ubrała długie futro, które tam leżało - musiałam się spóźnić na początek seansu, bo nie zauważyłam jak tam byli, jak je ściągali.
Wyszła...
Spojrzałam ponownie do sypialni Sąsiada. On nadal leżał na łóżku, chyba nadal w kajdankach, bo wydawało mi się, że nie potrafi zejść.


Kilka dni, może tydzień później...

Pojechałam do mojej cioteczno - ciotecznej siostry na imprezę. Nawet nie wiem z jakiej okazji ją robiła. Fakt, że było peeeeeeeeeeeeełno ludzi!
Katarzyna, jak nazywałam siostrę, starała się mnie poznajomić ze wszystkimi.
- A tę panią chyba znasz? - Katarzyna podeszłą ze mną do pięknej brunetki.
- Monika! - Zakrzyknęłam!
- Cześć kochana, kopę lat! - Monika zakrzyknęła na mój widok. Fakt - znałyśmy się bardzo dawno i widziałyśmy ostatnio, chyba z 10 lat temu. Super dziewczyna. Grzeczna, spokojna, łagodna. Miła i ułożona, kulturalna. Dobrze wychowana, z dobrego domu. Zawsze poukładana. Jakoś tak nasze drogi się rozeszły.
- Nie widziałam cię szmat czasu! - Ucieszyłam się na jej widok. - Co słychać? - Byłam ciekawa jak jej leci - mąż, dzieci, praca...  Monika to była osoba, której życie zapowiadało się, totalnie poprawnie i szczęśliwie.
- A bo ty nie wiesz - zaręczyłam się! - Monika pokazała mi swój zaręczynowy pierścionek. Kurde! Musiał być drogi jak cholera! Ten ktoś chyba musi ją kochać...
- Rewelacja, cieszę się z tobą. - Fajnie, że spotkała kogoś, z kim będzie szczęśliwa. Pogratulowałam jej ze szczerością!
- Pokarzę ci mojego narzeczonego, bo on tu gdzieś jest. - Monika zaczęła się oglądać i kogoś szukać.
- Kiedy ślub? - Zapytałam chyba bardziej kurtuazyjnie.
- Ślub w maju oczywiście! Na 300 osób! Już wszystko ustalone, goście zaproszeni! Mogę ci wysłać zaproszenie? Nie miałam do ciebie kontaktu a zależało by mi, żebyś była moją druhną - wiesz, ślub i wesele będzie w stylu amerykańskim, w starym dworze... - Ja pitolę ale kicz, pomyślałam. No cóż - ona zawsze miała pełno kasy, on chyba też, sądząc po pierścionku zaręczynowym. A co mi tam! Niech spełnia swoje marzenia, niech będzie szczęśliwa! To jest najważniejsze.
- Pozwól kochanie że ci przedstawię. - O chyba Monika znalazła swojego narzeczonego. - Moja dawna przyjaciółka Joanna! - Podeszli do mnie jakoś tak od lewej od tyłu, od strony podestu z zespołem muzycznym.
Odwróciłam się... Spojrzałam na narzeczonego Moniki i.........

Ja pierdolę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Sąsiad!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

"Mój" Sąsiad jest narzeczonym Moniki...
Monika jest narzeczoną mojego Sąsiada...........

A z całą pewnością ani jedna z TAMTYCH  kobiet nie była Moniką..............

Kurwa no!

 I co teraz?..........! ............?...........,

I co ja mam zrobić? Powiedzieć jej?.................?

czwartek, 15 października 2015

Sąsiad. cz 6.

Wiecie - rzadko kiedy mnie zatyka, rzadko kiedy brakuje mi języka w gębie aż tu nagle...

Robiłam ponownie zakupy w sklepiku osiedlowym. Nasze osiedla jest dość ekskluzywne, więc i sklepikarze starają się mieć towar najwyższej jakości. I słusznie! Bardzo lubię nasz warzywniak ale czasem robię też zakupy w mięsnym. Chciałam kupić dobrą wędliną na kolację i jakieś kiełbaski na śniadanie.
W wejściu do sklepu spotkałam kogo? KOGO??!!

No właśnie Sąsiada!

Spojrzał na mnie, uśmiechnął się tym swoim szelmowskim uśmiechem. Nasze drogi nieuchronjnie się zbliżały. Mijałam go, gdy usłyszałam:
- Nie było cię we czwartek w domu - żałuj!!!

Po prostu  mnie zamurowało!

On chce, żeby ktoś to widział! Potrzebuje widowni czy myśli, że jest taki doskonały, taki dobry w te klocki?!

Bezczelny!

Postanowiłam, że zachowam się, jakbym nic nie słyszała. Jakby te słowa nie były skierowane do mnie...

Jeżeli ja będę go tak spotykać, to będę równocześnie zmuszona, żeby wszędzie sprawdzać czy go nie ma... Paranoja!
A w ogóle to skąd on wie, że tam mieszkam właśnie ja!

Skąd.................

Sąsiad. cz 5.

Był dzień jak co dzień...

Rano padało, potem lało. Zwykle wtedy nic się człowiekowi nie chce...

W pracy kocioł! Każdy lata, coś załatwia a finał i tak jest do dupy!!! Kurde Mać! Dlaczego nie może choć raz być normalnie? Szef przyszedł w wisielczym humorze i nie wiem czy ma nas dość, czy coś się stało i będzie draka...

Wyszłam z pracy dość wcześnie jak na taki zwariowany dzień. Po opuszczeniu budynku owiało moją twarz zimne, wilgotne powietrze - jesień. Nic, tylko zaszyć się pod kocem z pilotem w ręku...

Ten cudowny obraz jednak był niepełen... Pomyślmy - czego w nim brakuje...? Wiem! Wiem!

Po drodze z pracy wstąpiłam do osiedlowego sklepiku, który był zaopatrzony w niezłe wina.

Wjechałam windą na moje 22, szklane piętro. Nie wiem czy wam wytłumaczyłam ale nasze ściany rzeczywiście są całe ze szkła. Stojąc pod samą ścianą - szkłem - widzę chodnik na dole. Nie ogranicza mnie żaden beton...

Weszłam do mieszkania i nawet nie zapalałam światła. Skierowałam się prosto do kuchni, gdzie lampka działająca na czujnik ruchu od razu się zapaliła, wypełniając blat pod szafkami miłym, stłumionym światłem. Znalazłam korkociąg i kieliszek do czerwonego wina i przeszłam do salonu.

Mój salon jest bardzo ascetyczny. Jest w nim tylko kanapa, stolik kawowy - hehe cały ze szkła - bardzo wygodny puf, olbrzymi telewizor i kominek. Cały sprzęt jest schowany w ścianach. W salonie dominują kolory beżowe, brązowe, drewniane. Nie mam stołu i krzeseł, gdyż ja jem posiłki w kuchni a jak jest ze mną ktoś drugi, to jadamy też na mieście.
Ułożyłam się wygodnie na kanapie, zwieszając nogi z oparcia. Wzięłam butelkę z winem, odkorkowałam i nalałam sobie tak z pół kieliszka. Wiem, że powinno się nalać na dno ale mnie się chciało dużo i co!

Piłam winko w zupełnej ciszy. Okna - ściany - na szczęście są na tyle szczelne, że wiejący z ogromną wiatr nie był słyszalny. Było mi to bardzo potrzebne po całym biurowym szumie. Zero bodźców. Miałam nadzieję, że zgodnie ze swoim zwyczajem, sąsiad dzisiaj będzie grzeczny, w końcu dziś czwartek.

Mięła chyba godzina czy dwie...

Sądząc po zegarku to trzy hahaha!

Coś mnie obudziło. Butelka była opróżniona... Kieliszek pusty - wypiłem całą butelkę wina?

Obudził mnie oczywiście blask z okna na przeciwko. Postanowiłam szybko, że muszę w końcu zapamiętać, żeby zasłaniać okna!

Sąsiad...
Z kobietą... oczywiście...

Wysoka, ciemnowłosa, zaczesana w kok. Gładka, wąska sukienka w kolorze granatowym. Siadła na jego wielkiej kanapie a on przed nią. Założyła nogę na nogę i coś do niego powiedziała.
Ja zmieniłam pozycję na bok, żeby wygodniej podpatrywać - nazwijmy to po imieniu.
Sąsiad zaczął striptiz! Jak boga kocham!
Odpinał guziki swojej koszuli. Jeden po drugim. Potem zdjął chyba spinki z mankietów, bo coś odłożył na stolik. Został w takiej rozchełstanej koszuli i dobrał się do spodni. Odpiął pasek, guzik. Tańczył ja pitolę! To chyba jakiś facet do wynajmowania na imprezy typu wieczorek panieński czy co?! Czekałam czy jednym ruchem ściągnie swoje spodnie ale nie! Rozpiął zamek i wyciągnął pasek. Zbliżył się do kobiety. Ona oparła swoją stopę w oczywiście szpilce, na jego podbrzuszu. Sąsiad się cofnął.
Kontynuował striptiz. Ściągnął koszulę, odrzucił, spadła na jedno z krzeseł.  Wypiął się w tył i ściągnął spodnie. Na pupie zostały mu słodkie, białe slipki!!! Jego pupa zakreślała koła - tańczył!
Kobieta oparła swoje stopy na kanapie, sukienka podjechała do góry, pokazując koronkowe - chyba stringi.
Sąsiad kleknął między jej udami i zaczął ją lizać po majtkach. Wyglądało to, jakby babka robiła facetowi loda - w podobny sposób on wypiął pupę! Kobieta zaczęła mu rozkazywać. Wstała z kanapy i podeszła do stołu  a Sąsiad szedł grzecznie za nią jak piesek.
Usiadła na stole i pozwoliła mu wstać. Położyła się na stole a wtedy Sąsiad ściągnął i jej, i swoje majtki. Jego kutas znów był cały gotowy do bzykania... Śliczny widok...
Wtem z prawej strony, nie wiem nawet skąd, wszedł do pokoju drugi facet. Sąsiad wszedł na stół, okrakiem nad kobietą i zaczął ją dotykać penisem po twarzy. Drugi facet był równie piękny co Sąsiad i równie napalony - jego kutas także stał równiuteńko na baczność.
Drugi facet rozchylił uda kobiety, i jednym pchnięciem w nią wszedł. Ona wygięła się w łuk, chyba nie domyślała się co ją czeka. Sąsiad wykorzystał sytuację i wsadził jej penisa wprost w usta. Rękoma, które odsunął w tył, pieścił jej piersi. Czasem jedną z nich przesuwał w przód, żeby chyba mieć kontrolę nad penetracją jej ust. Rytm całej zabawie nadawał drugi mężczyzna. Wsadzał jej penisa bardzo, bardzo głęboko, bo zauważyłam, że odsuwał w bok jej uda jak się tylko dało. Trzymał ją mocno za biodra i posuwał chyba w rytm jakiejś szybkiej muzyki, bo poruszał swoją głową jakby w takt słyszanej przez siebie muzy. Potem zarzucił jej nogi na swoje barki. Pchnięcia zdawały się mocniejsze, szybsze.
Oni dwaj byli chyba zgraną parą bo jakby na zawołanie zalali ją spermą jednocześnie. Sąsiad zalał dosłownie całą twarz kobiety tak mocno, że część zlało się we włosy. Drugi mężczyzna zalał za to brzuch kobiety. Sperma tryskała, jakby od tygodnia się nie spuszczał.
Nie potrafiłam oderwać od nich oczu... Dwóch facetów na raz... Kurde - ciekawe...

Penisy obu mężczyzna nie opadły - viagra czy co?
Pomogli kobiecie wstać. Złączyli się w trójkę i zaczęli dotykać. Całować. Macać. Wkładać swoje dłonie w różne szparki, dziurki... Sperma znalazła się na wszystkich trzech ciałach, na wszystkich ustach. Cały czas na stojąco. Mają faceci kondycję trzeba przyznać. Takich poznać to skarb!!!

Nagle mężczyzna podniósł prawą nogę kobiety i oparł na swoim biodrze i przytrzymał. Chwycił swojego penisa w dłoń i nacelował na mokrą jeszcze cipkę. Wsadził! Wtedy od tyłu "zaatakował" kobietę Sąsiad i wsadził jej swojego kutasa w pupę!!! Ja pitolę! Teraz posuwali ją na przemian obaj - jak ten w dół, to ten w górę. Po niedługiej chwili złapali wspólny rytm i posuwali ją obaj rytmicznie... Góra, dół, góra, dół... Kobiecie było chyba bardzo ale to bardzo dobrze, bo na jej twarzy było widać spazmy rozkoszy! To tak można? Nie wiedziałam! Plątanina rąk i nóg... Każdy każdego obmacywał, każdy z każdym się całował...
Pierwsza eksplodowała orgazmem kobieta. Jej ciałem wstrząsały jakby drgawki, chyba krzyczała - tak to wyglądało. Następny doszedł mężczyzna. Spazmy miał na całym ciele. Pośladki zacisnęły się ciaśniutko!
Sąsiad poczekał aż tamci skończą, pociągnął kobietę lekko w tył i posuwał tak mocno, ze aż ona musiała się chwycić tego drugiego, żeby się utrzymać na nogach. W pół minuty skończył. Jeszce kilka mocnych, powolnych pchnięć i dołączył do orgazmicznego towarzystwa...

Byłam zszokowana............

Sąsiad swoim zwyczajem pocałował kobietę w policzek, podał jej majtki a ona wyszła...

Zaś faceci jak gdyby nic poszli do kuchni po piwo.............

wtorek, 13 października 2015

Sąsiad. cz 4.

Jak postanowiłam, tak zrobiłam czyli nie zwracałam uwagi na apartament na przeciwko, w piątki zawsze opuszczałam rolety i na wszelki wypadek zasłony. Nie przechodziłam wieczorem do kuchni, żeby czegoś nie ujrzeć.

Na ale czasem człowiek musi wychodzić do sklepów na zakupy. Ja wolę osiedlowe sklepiki, bo mam do nich blisko, nie muszę stać w korkach, mają doskonały towar.

- Dzień dobry pani Kasiu! - Powiedziałam po wejściu do osiedlowego warzywniaka.
- Dzień dobry! - odpowiedziała miła sprzedawczyni.
- Dzień dobry mojej sąsiadce z naprzeciwka! - Ktoś się odezwał do mnie? Nie znam głosu, więc spojrzałam.

Boski Apollo! Sąsiad!!! On!!! Kurwa Matylda! Tylko nie on.

Chyba się zaczerwieniłam.

- Dzień dobry. - Odburknęłam pod nosem.

Sąsiad wyszedł. Odetchnęłam z ulgą.

- Kto to pani Kasiu? - Zapytałam, żeby odwrócić jej uwagę od niezręcznej sytuacji.
- Ten? Boski co nie? Mieszka w Wieży II. Podobno gej. - Poinformowała mnie Kasia.
- Tak? Szkoda. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Chyba nikt na osiedlu go nie widuje w "tych" sytuacjach, skoro on ma taką opinię.
- Ja z takim mogła bym nawet przy zapalonym świetle! - Wyrwała mnie z przemyśleń pani Kasia.
- Pani Kasiu a mąż?No przecież pani go tak kocha! - Zbeształam ją żartobliwie.
- No jasne, ze go kocham ale chciałabym spróbować raz z takim boskim ciałem... - Kasia się rozmarzyła.
- Przecież to podobno gej. - Powiedziałam ciekawa czy potwierdzi.
- Podobno. Ale może by się naprawił...Nikt do tej pory nie widział go z żadną kobietą. - Kasia wyraźnie miała na niego ochotę...

Musze uważać jak będę robić zakupy. ON może być wszędzie... Sąsiad... Podobno gej...hehehe

Powiedział do mnie "sąsiadka z naprzeciwka". Jednak mnie kojarzy? O fak - t!!!
No przecież to chore. Ja nie robię nic złego. To przecież on się bzyka będąc widocznym dla wszystkich! Ja nie robię nic złego a to, że go widzę no cóż...to przypadek...któremu czasem pomogłam.

Jednak w jego obecności czuję się niepewnie... Coś jakby mnie od niego ciągnęło... Drżę cała na jego widok... Przypominają mi się te sceny Sąsiada i tych kobiet...

Jakbym chciała być na ich miejscu!!!!!!!!!!!!!!!! tak! To fakt! Niestety...

Sąsiad. cz 3.

A w następny piątek tak sobie zorganizowałam zajęcia, żeby w domu być jak najpóźniej.  Żeby nie widzieć Sąsiada i ewentualnej kobiety, z którą będzie uprawiał seks. Żeby mnie nie kusiło...

Jak zaplanowałam, tak zrobiłam. Wróciłam do domu dużo później, niż ostatnio widziałam ten obrazek, który nie był przeznaczony dla moich oczu. Naiwnie miałam nadzieję, że już po wszystkim. Jak weszłam do mieszkania, to u Sąsiada było ciemno. Ufff-jaka ulga. Nie ma go!
Poszłam do swojej sypialni, żeby w znajdującej się tam garderobie włożyć coś wygodnego do chodzenia po domu. Nie zapalałam światła, bo miałam tam czujniki ruchu, które zapalały przyjemne, małe lampeczki. Przebrałam się w dres a co! Wychodziłam. Moje światełka już się zgasiły, gdy wtem! Mój salon zalała struga światła.
Z naprzeciwka!
Sąsiad wrócił!

Nie! Nie potrafię! Nie potrafię oderwać wzroku od apartamentu na przeciwko!!!

Sąsiad wszedł do salonu i oparł się rękoma o szybę. Oparł na niej czoło.

Jego salon był urządzony równie ascetycznie co sypialnia. Jedynym sprzętem rzucającym się w oczy była ogromna kanapa w kolorze kawy z mlekiem. Pod lewą ścianą komoda - taka sama jak w sypialni. Pod prawą ścianą półka z telewizorem - ogromnym. Przed kanapą, w kształcie litery U (nie wiem po co mu taka wielka kanapa, przecież tam po całych dniach nikogo nie ma), bardzo stylowy stoliczek kawowy. W lewym rogu stół i krzesła, przejście do kuchni. Więc Sąsiad nie ma układu pomieszczeń tak jak ja, na jednej ścianie. Jego kuchnia jest w głębi i wnioskuję, że ma tam jeszcze jeden pokój. No i łazienkę hehehe.

Nagle od tyłu podeszłą do niego kobieta. Inna niż ostatnio! Drobna, krucha blondyneczka, krótko ścięta. Podeszła i przytuliła się do jego pleców. Sąsiad nic.
Wsadziła swoje dłonie pod koszulę i zaczęła przesuwać nimi po jego torsie. Sąsiad nic.
Kobieta zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Moim oczom ukazał się jego, co tu dużo mówić, nienaganny kaloryfer na brzuchu. Podejrzewam, że ma dużo siły i mocy... A Sąsiad nadal nic... Wspięła się na palce, żeby pocałować go w kark. Sąsiad otrzepał się jak od natrętnej osy.
Kobieta przytuliła się jeszcze mocniej. Wreszcie się odezwał. Widziałam wyraźnie ruch warg.
Kobieta grzecznie klęknęła przed nim. Kurde czy on zawsze zaczyna od obciągania? Czy tylko tak potrafi się podniecić? Palant pomyślałam!

Sąsiad oderwał wreszcie swoje ręce od szyby. Rozpiął pasek spodni. Spojrzał w dół na grzecznie kucającą tam kobietę. Westchnął i wyciągnął pasek ze spodni. Kobieta przeciągnęła palcami po jego udach. Na usta Sąsiada wypełznął lekki uśmiech.
Zaczął rozpinać swoje spodnie. Najpierw powoli guzik. Rozchylił zapięcie. Potem zamek. Kobieta wyciągnęła do niego ręce. Sąsiad coś powiedział. Ona się cofnęła i oparła o szybę. Cały czas była ubrana. Moim zdaniem niezbyt gustownie. Poprzednia kobieta była elegantsza, miała chyba większą klasę. Ta miała na sobie obcisłe mini i szpilki na platformie. Nic szczególnego...

Sąsiad ściągnął swoje spodnie wraz ze slipkami, no chyba, że ich nie nosi...do połowy uda. Z mojego miejsca widziałam, jak jest sowicie obdarzony przez naturę!!! Sowicie!!!
Oj! Nogi miał piękne! Wysportowany typ! Taki to się może kochać godzinami, bo ma kondycję!
Wypchnął swojego penisa, stojącego grzecznie na baczność, w stronę ust kobiety. Coś do niej powiedział. Znów oparł się dłońmi o szybę. No ja rozumiem bzykanko w środku pokoju, w sypialni, ale tak pod samą szybą, na widoku wszystkich? Na samym skraju pokoju?!

Kobieta wzięła nabrzmiałego penisa do swoich ust. Sąsiad pchnął swoje ciało do przodu. Głowa kobiety oparła się o szybę a Sąsiad zaczął się poruszać. Wkładał jej swojego wielkiego penisa do ust i wyciągał. Po samo gardło aż widać było, że ona się krztusi, aż po same usta, żeby posmakować jej delikatnych warg.
Kobieta go nie dotykała. Grzecznie poddawała się jego mocnym pchnięciom. Dłonie Sąsiada cały czas były oparte o szybę, głowę spuścił w dół, żeby bacznie obserwować swoją partnerkę. Jego pchnięcia były co raz szybsze, co raz mocniejsze. W pewnej chwili kobieta odwróciła głowę. Gorący, wielki, olbrzymi, wilgotny  penis  wysunął się z jej ust.
Sąsiad ściągnął brwi, zdecydowanie wkurzony, coś do niej powiedział i głowa kobiety grzecznie wróciła na miejsce. Sąsiad lewą rękę przytrzymał ją i kontynuował dymanie jej w usta. Z grymasów na jego twarzy widziałam, że mu się to podoba. Że jego ekstaza wkrótce będzie miała apogeum.
Przyspieszył. Ruchy były krótkie ale najszybsze jakie kiedykolwiek widziałam. I nagle, tak jak poprzednio, jego głowa poleciała w tył. Odmalował się na niej orgazm gigant! Ulga, spełnienie, radość, zadowolenie.
Widziałam, że całe usta kobiety są zalane spermą. Sąsiad umieścił całe swoje nasienie w jej buzi. Kobieta podniosła ręce do góry. Sąsiad pokiwał głową a ona grzecznie je opuściła. Jego lewa ręka nadal trzymała ją za głowę i odchyliła ją w tył. Tym sposobem całe jego nasienie kobieta musiała połknąć. Nie było odwrotu. Na twarzy Sąsiada pojawił się triumfujący uśmiech.
Podniósł kobietę do góry, pocałował ją w policzek, klepnął po pupie i ona wyszła.
A on znów oparł się dłońmi o szybę. Jego penis zaczął opadać. Z jego czubka nadal ściekały krople nasienia.
I znów ten szelmowski uśmiech...
Widział mnie? Domyślał się mojej obecności?

Ponownie postanowiłam już więcej nie oglądać tego spektaklu... Jak postanowiłam tak....

Sąsiad. cz 2.

Że skusiłam się i wróciłam do oglądania. A było co! Uwierzcie mi!

Konfiguracja ciał się zmieniła.
Teraz kobieta klęczała na brzegu wielkiego łoża, pupę miała wypiętą, nogi razem a Sąsiad stał za nią i ją posuwał. Dosłownie tak to wyglądało. Stał, trzymał ją mocno za pupę, i posuwał. Rytmicznie... Po jakimś czasie wysunął się z niej i z lekka oddalił, więc nawet z tej odległości zauważyłam, że jej cipka jest czerwona, chyba gorąca i bardzo wilgotna.
Ta sytuacja trwa już jakiś czas i pomyślałam sobie czy Sąsiad tak długo potrafi, czy musiał zażyć jakiś specyfik w postaci viagry - ciekawe...

Sąsiad wszedł kolanami na łóżko. Jednym ruchem swoich ud rozsunął nogi kobiety. Chwycił ją za włosy, pochylił się i pociągnął jej głowę tak, że zaczął ją całować w usta. Drugą rękę wsadził do jej mokrej cipki a potem palce włożył do jej ust i razem zlizywali jej soki... Na ich twarzach było widać, że obojgu się to podoba.
Sąsiad wziął swojego grubego, napalonego penisa do ręki i nacelował go wprost na jej cipkę. Wsadził bez ostrzeżenia po samą nasadę i kobieta aż wygięła się w łuk... Kurczowo złapała się materiału pod swoimi nogami. Z pewnością zawyła z rozkoszy...
Złapali rytm, który zaczął przyspieszać. I przyspieszać...
Silne uda Sąsiada obijały się o ładne pośladki kobiety. Jedną ręką nadal trzymał ją za włosy, druga co jakiś czas opadała na jej pośladek. Nie zauważyłam, żeby było to dla niej nieprzyjemne...

Nie mogłam oderwać oczu od tego widoku. Był fascynujący. Z jednej strony zakazany, z drugiej podniecający do granic... Przestałam oddychać. Stałam jak wmurowana...

Sąsiad puścił włosy kobiety i obiema rękoma chwycił ją za biodra. Jakby się bał, że mu się wymknie.Teraz posunięcia były mocniejsze. Widać było, że jego dłonie zaciskają się na jej pośladkach. Będzie miała kobieta ślady tego gorącego seksu...

Kobieta wygięła swoje ciało w łuk i widać było, że przeszyła ja rozkosz spełnienia, nadszedł orgazm gigant, coś krzyknęła...
Sąsiad znieruchomiał z penisem w jej szparce. Jego głowa poleciała w tył. Piękne, jasne, lekko falowane włosy rozsypały się na jego karku. Widać było, że jego mięśnie, doskonale widoczne pod nagą skórą, mocno pracują, żeby się w niej utrzymać jeszcze przez chwilę. Pośladki Sąsiada zacisnęły się i domyśliłam się, że jego orgazm był równie wielki co kobiety, że wypuścił z siebie morze spermy... Zacisnął powieki, jęknął...

Zeszli z łóżka. On, z jeszcze lekko stojącym ptaszkiem, wilgotnym od wspólnych soków miłości, podał jej suknię i pocałował w podziękowaniu. Ona, na drżących nogach, wyszła z pokoju. On podszedł do okna, oparł się dłońmi o szybę i jeszcze przez chwilę ciężko oddychał, aż na szybie pojawiała się para. Był boski... Jego ciało było boskie, doskonałe...

Sąsiad oderwał ręce od szyby. Uśmiechnął się jakimś szelmowskim uśmiechem i puścił oczko - w moją! - stronę!!! Wiedział, że go widzę?!?! Jak to możliwe? Podobało mu się? Od kiedy wiedział... Pytania, na które nie będzie odpowiedzi, krążyły w mojej głowie.

Postanowiłam - już nigdy nie będę nikogo podpatrywać!

A w następny piątek...

Sąsiad. cz 1.

Nasze osiedle, to szklane domy. Dosłownie. Wieżowce ze szkła i stali. Mamy   klimatyzację, więc i tarasy nam są niepotrzebne a mieszkamy tak wysoko, że na tarasie tylko by wiało i wiało...

W moim mieszkaniu są rolety, które z reguły spuszczam wieczorem, żeby zaciemnić pomieszczenie. Jednak zauważyłam, że nie wszyscy tak robią. Na przykład on................

Widziałam go wczoraj drugi raz.

Nazywam go Sąsiad.
Mieszka naprzeciwko mnie, dokładnie na tym samym piętrze. Nasze okna znajdują się na wprost, z tym, że jego mieszkanie jest większe. Salon zajmuje powierzchnię taką jak moja kuchnia i salon razem wzięte, bo właśnie takie jego okna są naprzeciwko. Obok, w lewo, jest sypialnia, także doskonale widoczna. dokładnie naprzeciw mojej.

Pierwszym razem zobaczyłam Sąsiada w piątek wieczorem, jakieś dwa tygodnie temu. Ja akurat byłam przeziębiona, więc siedziałam grzecznie w domu i się leczyłam. Akurat przechodziłam z kuchni do pokoju ze świeżo zrobioną herbatą z sokiem malinowym, gdy odruchowo zerknęłam w
okno...

Jego pokój był dobrze oświetlony. Nie rzęsiście ale mocno. Ona stała pośrodku pokoju. Za nimi było wielkie łóżko, zaścielone kapą w przepięknym kolorze cappuccino. Właściwie to był jedyny mebel w tym pokoju, nie licząc wielkiej szafy, doskonale dopasowanej do ścian tak, że prawie niewidocznej. Jedna komoda, bez ozdób. Bez obrazów. No i to nastrojowe światło, nie wiadomo skąd się wydobywające.  Na podłodze był chyba miękki dywan albo coś podobnego. Zasłon nie zauważyłam.

Kobieta trzymała w ręce kieliszek. On podszedł i nalał do niego prawdopodobnie jakiegoś alkoholu.
Sobie też nalał.
Upili kilka łyków. Rozmawiali.
Odstawili kieliszki - nie zauważyłam gdzie. Chyba na komodę.

Sąsiad podszedł do kobiety od tyłu. Zaczął ją całować po szyi, po karku, po ramieniu. Ona się odwróciła. Oddała mu pocałunek w usta. Długo i namiętnie go całowała...
Zaczęła go rozbierać. Guziczek po guziczku rozpinała mu koszulę. Mankiety zostawiła nierozpięte, dlatego koszula nie opadła na podłogę, jak kobieta ściągnęła ją z ramion Sąsiada. Zauważyłam, że jest doskonale zbudowany. Jak model... Boskie ciało... 


Potem rozpięła pasek jego spodni i same spodnie.
Wyjęła gotowego do działania, tak gotowego, że aż ja widziałam, penisa z jego majtek.
Opuściła Sąsiadowi spodnie aż do kostek, ściągając je i jednocześnie klękając przed nim.
Wzięła cały jego męski interes do ust.
Sąsiad odchylił głowę do tyłu. Nawet ja zauważyłam, że jest mu dobrze. Na twarzy malowała się niekłamana rozkosz. Takiej przyjemności nie da się zagrać...
Złapał ją za głowę i przytrzymał. Wytrzymała a potem kontynuowała. Wciągała go całego, chyba po samo gardło-był ogromny-potem okręcała głowę wokół niego, lizała językiem, całowała jego główkę. Wydawało mi się, że Sąsiad jest u szczytu wytrzymałości. Schwycił ją za włosy i odciągnął jej głowę w tył, uwalniając swojego wielkiego, nabrzmiałego członka. Coś do niej powiedział...
Po niekrótkiej chwili ona wstała. Była piękna, z burzą ciemnych włosów spadających aż do pasa. Szczupła, z wyraźną talią, dość dużą pupą. Sukienkę miała w kolorze chabrowym.

Obrócili się tak, że teraz widziałam jej plecy, kształtną pupę, jego twarz i łóżko za nimi. Kobieta popchnęła Sąsiada na łóżko i zaczęła się przed nim rozbierać. Nie miała tych ciuszków wcale dużo... Szpilki zostawiła na nogach. Firmowe a jakże! Z daleka było widać czerwone podeszwy...
Weszła na łóżko i usiadła na Sąsiedzie okrakiem. Zaczęła się poruszać w górę i w dół.
W górę i w dół...
W górę i...

Odeszłam od okna. No przecież nie będę ich podglądać! Nie będę podglądać ludzi uprawiających seks... To takie.............nieprzyzwoite! A z drugiej strony coś mnie do nich ciągnęło... Jak długo trwał ten seans... Kto teraz jest na górze? On? A może jeszcze ona...


Nie potrafiłam oprzeć się wrażeniu, że Sąsiada rajcuje fakt, że ktoś może ich widzieć...
Czy jest to w ogóle możliwe?!
Miałam dylemat-wrócić do sypialni i dokończyć seans czy postąpić przyzwoicie i zasłonić swoje okna, żeby mnie nie kusiło...
Ale widok naprzeciwko był tak przyciągający, że.................

poniedziałek, 12 października 2015

Eksperyment seksualnyna samej sobie odc.10.

Wszystko się skończyło...................



A właściwie wszystko się zaczęło!!!


Przygoda z kurierem zakończona.
Zaczęte nowe życie z własnym facetem.
Zmieniłam miejsce zamieszkania, pracę, miasto...........

Zaczęłam nowe życie ze starym facetem.

Powitanie było gorące i namiętne.

Opiszę je w kolejnym poście, jak już uporam się z wypakowywaniem gratów w nowym loku.

Ale zdradzę wam na zachętę, że będzie się działo...

I u mnie, i u sąsiadów! Gdyż zamieszkałam bardzo wysoko, w szklanym domu, z widokiem na równie szklany dom! I jeżeli ktoś nie zgasi światła i nie zasłoni zasłon, to widać wszystko........... A dzieje się!!!!!!!!!!!!

Np. u tego przystojniaka z przeciwka...........gorący towar, pełen mocy seksualnych, jak zauważyłam!

Ale to opowieść na innego posta, na inną historię............

Jego tytuł:.................myślę nad nim...

Na razie!

niedziela, 27 września 2015

Eksperyment seksualnyna samej sobie odc.9.

Któregoś dnia poczułam, że nagle ktoś staje za moimi plecami.....
Poczułam na karku szybki, ciepły oddech..........

- Musimy porozmawiać. Tęsknię za tobą......... - Mikołaj mówił do mnie cicho, chyba po to, żeby nikt nie usłyszał.
- Musimy, fakt. Ale nie tu i nie teraz. - Odpowiedziałam, bo była to najrozsądniejsza odpowiedź.
- Przyjadę po ciebie wieczorem i cię odwiozę. - Powiedział Mikołaj i zniknął...

Jak ja będę mogła z nim rozmawiać w cztery oczy. W dodatku w tak ciasnej przestrzeni jak samochód. W dodatku między nami od tamtego wieczora iskrzy jak diabli.

Muszę postanowić i się tego trzymać, że mu nie ulegnę, z seksem już koniec!

Ale jak ja to wytrzymam... On jest taki namiętny i taki dobry w te klocki...

- Chciałem cię przeprosić. - Zaczął Mikołaj jak wszedł do drzwi wieczorem. - Nie powinienem dać się sprowokować tobie do seksu i nie powinienem ulec niskim instynktom. Przeleciałem cię jak zwykłą dziwkę i mi z tym ciężko. Jeszcze raz przepraszam! - Mikołaj wyraźnie był speszony. - Nie tak powinno to wyglądać. Chciałbym to naprawić  i zaprosić cię na kolację.
Grubo........
Zapadła cisza...
Pomyślałam, że ciekawe jak się zakończy ta kolacja............... Najprawdopodobniej ostrym seksem...
Chcę tego czy nie chcę o to jest pytanie............
Iść czy nie iść............
Ulec? Sobie? Jemu? Namiętności? Pożądaniu?
Włączyć rozum!!!

Czy ktoś mi doradzi co zrobić?......................!!!!!!!!!!!!!! Please...........

Eksperyment seksualnyna samej sobie odc.8.

Głupio mi...

Głupio mi przed całym światem a przede wszystkim przed samą sobą.

No i przed nim...

Razem pracujemy. I tu tkwi problem. Musimy się jakoś razem kontaktować. W jakiś sposób rozmawiać. Ale jak?!.........
Nie potrafię na niego spojrzeć a co dopiero się do niego odezwać.
Mikołaj też mnie unika.
Widać w pracy, że wszyscy wyczuwają jakieś niewidoczne napięcie między nami. Półsłówka...

Jak tak sobie myślę, przede wszystkim wstyd mi za to, że nie powstrzymałam Mikołaja przed tym co zrobił. Że bezwolnie się mu poddałam. Że zamiast rozumu zadziałał instynkt i tylko to. Mój niedosyt seksu. Nie miałam siły, mocy, wolnej woli, żeby się z tego wyrwać.

A jak sobie przypomnę ten moment... To, jak było mi dobrze! Jak jeszcze nigdy w życiu mi nie było! Jak jeszcze żaden facet dobrze mi nie zrobił! Będę to pamiętać do końca życia.
I wielki żal, że to było jednorazowo.

Prawdopodobnie...

Teraz muszę w sobie obudzić silna wolę, żeby nie myśleć o Mikołaju. O rozkoszy, którą mi dał. Jak sobie pomyślę, jak może z nim być rewelacyjnie, gdy seks jest pełny.......... Nawet nie powinnam o tym myśleć!
A z drugiej strony chce mi się seksu z Mikołajem jak cholera!!! Ludzie! Pomocy! Co ja teraz mam zrobić... Jak żyć?!
Odkryłam przy nim inną stronę swojej kobiecości. Nie miałam pojęcia, że tak można, że może być tak dobrze, że takie dźwięki się wydobywają z mojego gardła podczas rozkoszy...
Kilka razy oglądałam porno i to się nie umywa do tego, co ja przeżyłam, do tego jak krzyczałam z rozkoszy...

Nie chcę Mikołaja prowokować do dalszych czynów, żeby się nie spalić........

Aż tu nagle któregoś dnia.............

CDN............

sobota, 26 września 2015

Eksperyment seksualny na samej sobie odc. 7.

No i stało się.

Nawet nie wiem jak to się stało ale przespałam się z Mikołajem. No! Tego co się stało nawet nie można nazwać spaniem.

Zaczęło się od słowa do słowa.
Najpierw ja tak w trakcie rozmowy:
- A ty Mikołaj masz żonę?
- Nie mam. Już nie mam, puściła mnie kantem. - Powiedział z nutką smutną.
- Takiego fajnego faceta? Dziwię się! - Wystrzeliłam tekstem, niewiele myśląc.
Mikołaj tylko spojrzał na mnie spode łba, jak to się mówi, i poszedł do swoich obowiązków.

Po południu a raczej pod wieczór.

Wrócił do firmy Mikołaj. Dziwne, bo nigdy się nie pojawia tu o tej porze.
- Posłuchaj. Temat mojej byłej żony jest dla mnie bolesny i nie chciałbym na forum publicznym go poruszać  już nigdy więcej. - Mikołaj wydawał się wkurzony, jak do mnie to mówił.
- Przepraszam, kurde. - Muszę jakoś to złagodzić. - Nie wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Zapytałam z głupia frant myśląc, bo wydawało mi się, że u was wszystko jest ok, tak kiedyś opowiadały dziewczyny. - Wkurzony to mało powiedziane -Mikołaj aż kipiał ze złości.
- Bo nikt o tym jeszcze nie wiedział aż do dziś. - Wydawało mi się, że  oczach jego pokazały się łzy - złości, czy żalu?
- Przepraszam jeszcze raz. Nie miałam nic złego na myśli, a ty rzeczywiście jesteś fajnym facetem. Dziwię się twojej kobiecie, że tak postąpiła i tyle. - Ja zawsze wypalę coś jak z armaty...
Mikołaj spojrzał  z niedowierzaniem. - A co ty możesz o mnie wiedzieć? - Zaatakował.
- No fakt, niewiele. Tylko tyle co widzę i co mi ktoś opowie.- Bo to rzeczywiście prawda i dlatego tak mu odpowiedziałam.
- No to co gadają o mnie w firmie no?! - Nie wiem czy to był atak, czy odwrócenie tematu ale Mikołaj wydawał się wyraźnie zainteresowany swoim tematem.
- No mówiły dziewczyny, że jesteś inteligentny, pracowity, że się kochacie ze swoją kobietą bardzo, doceniły twoją urodę. Że punktualny, rzetelny. i że... - Przerwałam, bo chyba powinnam skończyć w tym miejscu.
- Jak zaczęłaś to już skończ!- Mikołaj chyba się wkurzył? Ale dlaczego?
- No, że........ - Nie potrafiłam dokończyć.
Mikołaj powiedział dobitnie - No, dokończ swoją myśl!
- No ktoś się wyraził, że jesteś dobry w te klocki... - Chyba Baśka powiedziała mi kiedyś, że wie, że słyszała (nie wiem od kogo), że Mikołaj jest doskonałym kochankiem.
- A możesz wyjaśnić pojęcie " te klocki"? - Mikołaj miał nieodgadniony wyraz twarzy.
- No że jesteś dobry w łóżku - Wypaliłam jednym tchem.
- To znaczy, że dobrze śpię i nie chrapię? - Oj Mikołaj zaczął prowadzić ze mną chyba jakąś grę?!
- Nie, to znaczy, że jesteś dobrym kochankiem... - Spojrzałam mu prowokacyjnie w oczy, zaczepnie. Takiś odważny? To teraz się tłumacz, pomyślałam.
- A chcesz się przekonać? Taka jesteś odważna?- Mikołaj wykonał krok w moją stronę.
Myślał chyba, że się zlęknę albo co? Prowokował mnie? Byłam na 100% przekonana, że nic nie zrobi.
- A jeżeli tak to co? - Odpowiedziałam.
Mikołaj się nie odezwał. Podszedł do mnie, chwycił mnie w pasie jedną ręką a drugą złapał za głowę i przyciągnął mnie do siebie. Trzeba przyznać, że uścisk ma bardzo mocny. Bez słowa popatrzył mi w oczy i pocałował. Ale jak!!! Od razu wsadził mi swój jęzor no chyba do samego gardła.  Kurde jak mnie to podnieciło. Całowaliśmy się z języczkiem dobre 15 minut. Wreszcie mnie puścił.
- Wystarczy ci jako dowód? - Zapytał prowokacyjnie.
- Nie! - chciałam się z Mikołajem podroczyć.
- Chcesz mnie sprowokować? - Zapytał on z jakimś ciekawym błyskiem w oczach.
- A co, nie masz odwagi? - Zapytałam zaczepnie.
- Sama chciałaś! - Odpowiedział na to Mikołaj i...........
Chwycił mnie za nadgarstki i naparł na mnie swoim ciałem tak, że dotarłam do ściany, o którą się oparłam plecami. Mikołaj złączył moje ręce nad moją głową i zarzucił moją prawą nogę na swoje biodro. Jako, że byłam tylko w spódnicy, bez rajstop czy spodni, Mikołaj bez ceregieli wsadził mi swoją dłoń w majtki. Poczułam jego długie palce w swojej ciepłej szparce. Jęknęłam. Kurde on rzeczywiście był dobry w te klocki. Jeszcze nigdy nikt nie zrobił mi tak dobrze samymi palcami. Myślałam, że na tym  się skończy ale nie... Cienki materiał majtek rozerwany został bez trudu. Całując mnie i trzymając moje ręce nad moją głową Mikołaj jedną ręką rozpinał swoje spodnie! Udało mu się jakimś cudem. Poczułam jednocześnie jego język głęboko w gardle, jego długie palce głęboko w cipce, jego gorącego kutasa między moimi nogami. Już wiedziałam do czego to doprowadzi. Jak nic przeleci mnie w pracy. Nawet nie byłam w stanie na to zareagować, powstrzymać go. Wyciągnął swoje palce z mojej szparki i wsadził mi je wilgotne w moje usta. Kazał oblizać. Smakowały super, nie powiem. Wtem poczułam, jak we mnie wchodzi. Nawet nie pytając o zgodę wsadził mi swojego penisa aż po same jaja do wilgotnej cipki. Jęk, jaki się wydobył z mojego gardła... Nie wiedziałam, że tak potrafię. Kurde jak mi było dobrze... Nie wiedziałam, że tak można. Mikołaj poruszał swoim penisem mocno, szybko. Dobijał tak, że czułam go na łechtaczce. Wiedział dobrze co robi, wiedział, że to mnie dodatkowo pobudzi i podnieci. Byłam bezwolna. Moja rozkosz sięgała zenitu. Zaraz eksploduję po prostu!!! Mikołaj nieprzerwanie poruszał się we mnie. Szybko, mocno. Jego palce zaciskały się na moich palcach, jego język penetrował całe usta. Drugą ręką podtrzymywał moją pupę. Szybciej, mocniej, szybciej...
Eksplodowałam takim jękiem i z taką mocą, że zaskoczyłam samą siebie. Ogarnęła całe moje ciało tak mocna fala rozkoszy, że aż nie potrafiłam oddychać, o mówieniu nawet nie wspomniawszy. Nie mogłam ruszyć ręką ani nogą. Oddychałam szybko i głęboko. Oszołomiona orgazmem gigantem, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie miałam.
Dotarł do mnie dźwięk zapinanych spodni.
- To teraz już nie będziesz miała wątpliwości, że jestem dobry w te klocki. - Powiedział Mikołaj, odwrócił się i najnormalniej w świecie wyszedł, zostawiając mnie oszołomioną po niedawnym orgazmie, z cieknąca po nogach spermą.
Jesusie i co ja teraz mam ze sobą zrobić? Jak dalej funkcjonować? Jak mu spojrzeć jutro w oczy...
POMOCY!!!

Eksperyment seksualny na samej sobie.odc.6.

No, jak się domyślacie, mojej cipce były palce Banderasa a w pupę uwierał mnie jego napalony kutas. Od razu zachciało mi się sexu, no przecież nie jestem z kamienia! Zajęczałam z podniecenia, co mój kochanek zrozumiał bezbłędnie i od razu wsadził mi swój instrument aż do końca, całego. I nastąpił spokojne bzykanko, na łyżeczkę, jak jeszcze nigdy w życiu się nie kochałam... Spokojny seks, bez szaleństw, całusów, miętoszenia. Spokojne, rytmiczne poruszanie się napalonego męskiego ciała w napalonej damskiej dziurce! Odkryłam, że bardzo mnie podnieca, jak czuję męskie ciało -jak to określić - za mną, z tyłu, na moich plecach?! Ja nie mogę się wtedy zbytnio poruszać i musze się poddać jego rytmowi, robić to, czego chce jego władcze ciało. A z drugiej strony pobudzane wtedy są inne części mojego ciała, nieodkryte miejsca erogenne. Mój kochanek całował płatki moich uszu, mój kark. Trzymał mnie za brzuch, żebym zbytnio się od niego nie oddalała. Czułam na karku jego podniecenie, jego gorący oddech.


Nie wiedziałam, że najtrudniejsze po takim eksperymencie jest spojrzenie sobie rano w lustrze w oczy. Z jednej strony byłam przeszczęśliwa z tak dobrego seksu, którego kurewnie mi się chciało, z drugiej było mi trochę wstyd, że tak uległam... Wstyd, że było mi dobrze z obcym facetem, z którym nie byłam zgrana w łóżku tak jak z moim. Że nie powinno mi być tak dobrze a jednak było.

Uległam obcemu facetowi, pozwoliłam mu wejść do mojego mieszkania, do mojego łóżka...

Czy to dobrze, że uległam instynktowi?
Czy to dobrze, że posłuchałam podniecenia?

Jak to możliwe, że nie zachowałam ani trochę rozsądku?
Jak to możliwe, że nie byłam ani trochę ostrożna??!!

Jak to możliwe, że zdradziłam? ZDRADZIŁAM!!! swojego faceta...


Kurwa mać ja pierdolę - zdradziłam! No nie można tego inaczej nazwać.  Fakt się dokonał... Już tego nie zmienię... Przecież ja go tak kocham? Co mnie opętało, że tak się poddałam? Żałuję?

No chyba powinnam żałować...Choć jakoś nie potrafię!

Seks........................................... Dziwne zjawisko.

To znaczy nie, żebym się przed wami usprawiedliwiała ani też przed samą sobą ale kurde to był tylko czysty seks. TYLKO seks. Nic innego. Nie było tam namiętności, połączenia dusz, uczucia. Czysta fizyka!!!

Oświeciło mnie! Teraz już wiem jak to jest, jak mężczyźni tłumaczą się swoim żonom, że z tamtą kobietą to był tylko seks, że to nie była zdrada. Ja teraz zrobiłam to samo. Tylko seks. Rozładowanie seksualnego napięcia.

Najważniejsze teraz to to, żeby nikt się o tym nie dowiedział...zwłaszcza mój najukochańszy.

Jedyny plus tego jest taki, że wreszcie mam porównanie mojego partnera z innym facetem. Oj będzie temat do przemyśleń...

A temu swojemu musze za parę dni spojrzeć w oczy i przywitać - ja pierdolę jak mi się to uda......
Jeżeli ktoś ma jakieś rady, to poproszę.

sobota, 29 sierpnia 2015

Eskperyment seksualny na samej sobie odc. 5.

Powiem wam, że od baaaaaaaaaaaaaardzo dawna nie miałam seksu w czystej postaci. Znaczy się po prostu bzykanko, bez żadnych ceregieli, gier wstępnych, wyrafinowanych i powymyślanych cudów...

Od razu po wyjściu z taksówki, znaczy się po wejściu do mieszkania, które na szczęście było na pierwszym piętrze, zaczęliśmy się rozbierać. Dobrze, że jest lato, więc nie było tego dużo i nie było to zbyt skomplikowane!

W ciągu sekundy wylądowaliśmy w łóżku. Nie było ceregieli. Banderas od razu rozszerzył moje nogi i wsadził mi swojego kutasa (oj jak on był kurde napalony!) do mojej rozgrzanej, chętnej, wyposzczonej cipki. Ładował go i posuwał szybko, bardzo szybko. Przechodziły mnie takie fale gorąca, jak jeszcze nigdy w życiu! Pierwotny seks w czystej postaci. Moja cipka zasysała jego kutasa, którego Banderas ładował mi szybko i decydowanie. Zachowywaliśmy się, jakby od tego seksu zależało nasze życie.
 Muszę przyznać, że ten facet był bardzo silny, mocny. Wydawało mi się, że jego przyrodzenie wypełnia całą moją głębię, doskonale do niej pasując. Czułam go całego, każdy mocny, zdecydowany ruch, każde pchnięcie! Moje sutki stanęły na baczność od razu w taksówce i zdawało mi się, że eksplodują z rozkoszy. Jak Banderas zaczął je ssać, to ja już byłam bliska ekstazy! Eksplodowałam tak nagle, że zaskoczyłam samą siebie. Nie wiedziałam, że potrafię wydobywać z siebie takie dźwięki! Bardzo, bardzo gardłowe! Wpiłam palce w jego plecy nawet nie kontrolując tego ruchu! Po chwili Banderas również eksplodował. Poczułam, jak całą moją cipkę wypełnia jego sperma. Było jej tak dużo, że zaczęła wypływać na mój trójkącik, bo Banderas pomimo spuszczenia się, jeszcze się we mnie poruszał...


Jesssssu jak mi było dobrze! Z rozkoszy nie potrafiłam się poruszać. Mój oddech był bardzo, bardzo przyspieszony. Gorąco przeszywało mnie od góry do dołu i z powrotem. Nie potrafiłam ruszyć nogą, ręką....

Banderas, o dziwo jak na faceta, przytulił się do mnie, przykrył nas kołdrą i zasnęliśmy...

Nie wiem o której się przebudziłam ale poczułam, jak coś się porusza w mojej cipce, że ktoś mnie całuje po karku, i że coś twardego uwiera mnie w pośladek...

CDN...

piątek, 28 sierpnia 2015

Eskperyment seksualny na samej sobie odc. 4.

Kurde wreszcie do was wracam!

Ależ się działo!!!

Nie przespałam się jednak z kurierami z pracy.

Ale...

Pewnego wieczora, a raczej popołudnia, umówiłam się z przyjaciółkami w knajpie. Miałam dużo luzu, bo moje kochanie było nieobecne, więc mogłam dziewczynom poświęcić więcej czasu.
Poszłyśmy do fajnej knajpki "Pod Pisklętami". Nie wiem skąd taka "zarąbista" :-/ nazwa ale...

Dałyśmy z dziewczynami czadu... Długo się nie widziałyśmy, stęsknione byłyśmy za sobą. Nagadałyśmy się po wsze czasy! Do jedzenia w karcie były tylko kurczaki-hahaha.
No ale ja chciałam nie o tym. No przecież nie będę wam opowiadać jak wyglądają babskie pogaduchy!

Po knajpie kręcił się (niejeden) kelner... Boski Banderas, jak go nazwałam dla własnego użytku...
Miał przecudowny uśmiech, miłe obejście. Uroda-no samo nazwanie go już go definiuje...
Latynos jak nic...
Wiadomo co oni potrafią...

Gdzieś w podświadomości łaziło mi, że przecież jestem w związku... Jedna półkula "mózgowa" mówiła do mnie, że nie, nawet tak nie myśl! Zaś hormony-oj te mi buzowały pod czachą!!!

Na początku wpatrywałam się w niego dyskretnie. Nasz stolik był chyba w jego rewirze, bo często się koło nas kręcił.
W którymś momencie, po drugiej butelce wina, zachciało mi się po prostu siku. No to odwiedziłam WC. Jak "na złość" WC było na prostej drodze kelnerów z kuchni. Przypadkiem wpadłam (naprawdę niechcący) na Banderasa. Uśmiechnął się najpiękniejszym uśmiechem a ja widziałam tylko jego czerwone, wilgotne usta.
Potem było zaś bla, bla, bla...
WC.
Po drodze spotkałam Banderasa już w drodze powrotnej. Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam prosto w te ciemne, niebezpieczne oczy. Odwzajemnił uśmiech ale miałam wrażenie, że nie był to służbowy uśmiech.

Jak się pije dużo, dużo, dużo (za dużo) wina, to WC odwiedza się często. Może i na szczęście.

Wpadłam na niego. Na Banderasa. Właściwie niezupełnie przypadkiem. Miał refleks, chwycił mnie mocno.
O wiele za mocno. Poczułam jak ładnie pachnie. Przymknęłam oczy. Po czasie dowiedziałam się, że jednocześnie zamruczałam namiętnie jak kotka w rui...(nigdy nie miałam kota, więc nie mam porównania). Banderas mnie wyprostował, postawił dosłownie do pionu, wtedy nasze oczy, usta, spotkały się niebezpiecznie blisko. Równocześnie oblizaliśmy usta.
Zawołały mnie dziewczyny zaniepokojone, że gdzieś się wywaliłam po pijaku...
Zaczęto sprzątać knajpę, więc i my zaczęłyśmy się zbierać do wyjścia.
Po dziewczyny ktoś poprzyjeżdżał a ja nie chciałam, żeby mnie ktoś odwoził, więc zamówiłam taxi.
Samochód podjechał.
Wtem poczułam, że ktoś się obok mnie pojawił.
-Pomóc?-Zapytał Banderas...
-Do mnie czy do ciebie?-Zapytałam ja.
-Do mnie!-Zadecydował, chwytając w lot o co mi chodzi, Banderas.

Już w taksówce się zaczęło... Gdyby Banderas mieszkał dalej od knajpy, to chyba byśmy się kochali w aucie...
Po fakcie dowiedziałam się, że specjalnie się zwolnił ze sprzątania, bo miał nadzieję na seks ze mną.....
C.D.N...

środa, 10 czerwca 2015

Eskperyment seksualny na samej sobie odc. 3.

Kurierzy czasem u nas nocują. Mamy w pracy leżankę dla klientów - niewygodną ale jak się chce, to można się zdrzemnąć.

Najczęściej nocuje Michał.
Michał ma daleko do domu a dorabia w dni wolne w innej firmie niedaleko, więc nie opłaca mu się wracać do domu na noc czasami, zwłaszcza, że nie ma do kogo i zostaje.
Michał jest przystojny, zadbany, kulturalny. Wesoły, bez zobowiązań. Szczupły, wysoki, bezkonfliktowy. Raczej sam nie podrywa - tak mi się wydaje.

Zastanawiałam się czy któraś z koleżanek ma na niego ochotę i czy któraś kiedyś skorzystała.

Ania chyba nie, bo jest świeżo po ślubie.
Marta też nie, bo właśnie zaszłą w ciążę z własnym facetem.
Magda? Raczej też nie, bo ona to chyba dziewica a przynajmniej jest to typ, który idzie do łóżka dopiero po ślubie.
Baśka przeszła bolesne rozstanie i na facetów nie może patrzeć, to raczej typ samicy alfa.
Ale jako jedyna nie ma zobowiązań...
Julita za stara chyba dla Michała...
Dorota najbardziej pasuje - kiedyś sprawdzałam jej dyżury i ma ich najwięcej właśnie wtedy, kiedy w pracy jest Michał. Ale ona ma męża od blisko 25 lat... Zerkają tak oboje na siebie, uśmiechają się do siebie, złego słowa na siebie nie dadzą powiedzieć. Ale czy on by ją chciał? Nie jest za ładna, chyba starsza od niego...
I ja... Obecnie jestem w takim stanie rozchwiania hormonalnego, że chyba poszłabym do łóżka z każdym, kto by mi to zaproponował.
A może nie? Może jednak mam jakieś preferencje? Przystojniaków zadbanych i inteligentnych?

Co nie znaczy, że nie chciałam wyjść spod prysznica w pracy w samym szlafroku i go skusić do seksu... Zażywając kąpieli, że się tak wyrażę, przyszło mi to do głowy... Przelecieć faceta tak po prostu, bo mi się chce seksu...

Jak na razie do tego nie doszło ale nadal nie biorę tabletek... Moje libido wciąż rośnie i rośnie. Czuję to. Cały czas chodzę napięta. Jeszcze w pracy jakoś moja uwaga skupia się na czymś innym. Ale na nocach...

Jak na razie nie chcę zdradzić mojego faceta. Staram się trzymać moje chętki w ryzach. Poza tym jak na drugi dzień spojrzeć sobie w oczy? Nie wydaje mi się, żebym dała radę bez rumieńca zawstydzenia.

Jednakże chce mi się... Pragnę seksu jak kania dżdżu...

Mój facet wraca dopiero za półtora miesiąca.

No i jest Piotr.........................

Pomocy!!!




Eskperyment seksualny na samej sobie odc. 2.

Przypadek pierwszy.

Do mojej firmy, gdzie czasem pracuję też w nocy, przyjeżdżają kurierzy.  Nie są to kurierzy firm takich jak poczta polska czy DHL. Nie. Są to nasi, zatrudnieni w naszej firmie kurierzy.

W któryś czwartek - pamiętam dokładnie, bo wtedy przywożą inny towar niż zawsze - otworzyłam drzwi Mikołajowi. Ktoś mnie odwołał w inne miejsce. I znów dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Tak kręcąc się po firmie znów natknęłam się na Mikołaja, który właśnie się po coś schylał...

Tyłeczek miał wypięty... Ja, stojąc w wejściu, zastanawiałam się czy go w niego klepnąć, czy pomacać go między nogami... I co tam znajdę, jakich rozmiarów czy zareaguje na mój dotyk...
Obok mnie pojawił się kolejny z kurierów, Piotrek. Tak mi przemknęło przez myśl kto z nas ma podejść do Mikołaja - ja czy Piotrek? Kogo wolałby mieć przy sobie od tyłu Mikołaj? Czyj dotyk byłby dla niego milszy?

Zażartowałam, że tak się zachęcająco wypina i nie wiedzieliśmy z Piotrem kto ma do niego podejść ale Mikołaj wymigał się od odpowiedzi. Że niby się spieszy... Wyszedł.

W tym pomieszczeniu było zgaszone światło, wiec zażartowałam na pytanie Piotra dlaczego, że im ciemniej, tym przyjemniej. Piotrek załapał żart i potwierdził. Na to ja stwierdziłam, że nie zawsze i ja wolę jak jest jasno...
Piotr się zmieszał...

Mikołaj nie jest w moim typie. Jest wesoły ale kurdupel...to znaczy mojego wzrostu.
Tyłeczek ma fajny. Nogi też niczego sobie. Z twarzy dość przystojny.

Piotr to opowieść na inny dzień.

Zastanawiam się czy takie myśli powinny przyjść do głowy kobiecie, która jest w szczęśliwym związku, z udanym seksem. A może mojemu seksowi czegoś brakuje i podświadomość mi coś podpowiada? Pójść za głosem instynktu czy zostać wierną swojemu facetowi. No przecież się nie dowie. To tylko seks...

Eskperyment seksualny na samej sobie odc. 1.

Nie wiem czy wiecie ale już prawie pół życia biorę tabletki hormonalne. Obecnie przymierzam się do założenia wkładki (za jedynie 1000 zeta!!!).

Zatem nie chciałam już być na uwięzi przymusu brania co wieczór pigułki, więc nie wykupiłam recepty (oszczędność 100 zł) i..............

I moje hormony zaczęły odżywać............

Jestem z moim facetem już 10 lat i nagle zaczęłam zauważać innych mężczyzn!
To znaczy zawsze zauważałam, że jacyś na tej ziemi są ale teraz zaczęłam ich zauważać seksualnie. Oceniać pod tym względem...

Opowiem kilka przypadków ale mam nadzieję, że nie zdradzę własnego faceta choćby mentalnie!

Trzymajcie za mnie kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!

Sąsiad. Część 2.

Obiecuję, że kiedyś Wam opowiem dalszy ciąg mojego spotkania z Sąsiadem, teraz jednakże obecnie zacznę opowieść o moim eksperymencie seksualnym na sobie samej..................

sobota, 7 marca 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 35.

Po prostu z Mikołajem to nie był seks, to było kochanie się! Przyjemność, połączona z namiętnością. I było pomiędzy nami coś jeszcze-bardzo wyraźnie dawało się to odczuć...

Mikołaj przyspieszył swój rytm. Miałam wrażenie, że nie może mi być jeszcze lepiej. Nie kontrolowałam siebie. Nie potrafiłam.
Moje sutki znalazły się tak blisko jego ust, że wziął je od razu i zaczął ssać. Moje doznania się pogłębiły.
Miałam wrażenie, że robiąc mi dobrze, równocześnie robi dobrze i sobie. Że ten seks sprawia mu przyjemność...

Przyspieszył jeszcze bardziej.
W głowie miałam tylko nasze podniecenie. Nie docierały do mnie żadne dźwięki z zewnątrz. Napięcie i podniecenie narastało. Jeszcze bardziej. Nie kontrolowałam tego. Nie zdawałam sobie sprawy, że może być wyraźniejsze, mocniejsze, jeszcze głębsze.
Dreszcze rozkoszy przechodziły przez całe moje ciało falami. Nie wiedziałam czy jestem cicho, czy głośno.
Mikołaj mnie całował. Gorąco, namiętnie, wpychając mi cały język, co było tak przyjemne, głęboko do gardła.

I nagle stało się! Nie wiem jak to możliwe ale skończyliśmy prawie równocześnie. Spazmy rozkoszy, które wydobywały się z moich głębi, z cipki, rozlewały się i przechodziły na całe moje ciało...

Jaka ona była namiętna. Chyba sama nie zdawała sobie sprawy z tego, jaką sprawia rozkosz...
Reakcje jej ciała na mój najmniejszy ruch były eksplozją.
Przyspieszyłem moim kutasem w jej cipce. Od razu dopasowała się do mojego rytmu. Po reakcjach jej ciała zauważyłem, że jest jej bardzo, bardzo dobrze...
Pomyślałem, że już nie wytrzymam. Że to już koniec i zaraz się spuszczę. Finał, finisz...
Na szczęście Joanna doszła prawie równocześnie ze mną. Każdemu życzę takiego finału!
Po tym wspaniałym seksie jeszcze długo leżeliśmy w pościeli, rozkoszując się swoją obecnością...


I tak mija piąty miesiąc z Mikołajem... Nasze szaleństwa w łóżku są kontynuowane... Ale teraz zwracamy większą uwagę na zabezpieczenie ;)

Mikołaj rozwinął swoją firmę - sprzedaje BMW - ma otwarty salon firmowy.

Jak na razie jest OK...

Czas pokaże na jak długo. Czy damy radę ze sobą być i żyć...

Pozdrawiam!

(Może odezwę się za dwa lata, żeby uzupełnić wpis. Jeżeli ktoś będzie ciekawy czy nam się udało, to podzielę się z Wami kawałkiem mojego życia.)

niedziela, 1 marca 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 34.

W taksówce Mikołaj próbował trzymać ręce przy sobie.
Pojechaliśmy do niego, nie do mnie.
W windzie chwycił mnie mocno za rękę i tylko tyle, bo nie jechaliśmy sami. Jednak jego oddech był przyspieszony.
Otworzył drzwi mieszkania.
Weszliśmy...
Mikołaj oparł mnie o ścianę obok drzwi, zamknął je na klucz...
Przygwoździł mnie tak, że poczułam jego napalonego penisa wbijającego się w moje podbrzusze.
Zaczął całować. Jak ja uwielbiam jak on mi to robi... Jego język jest tak zwinny!
Wyciągnął moją bluzkę ze spódnicy. Włożył pod nią ręce. Rozpinał guziki mojej bluzki po jednym.
Co ja mam zrobić ze swoimi rękoma? Także wyjęłam jego koszulę ze spodni. Moje ręce tam zostały - na jego biodrach. Czułam każde drgnienie jego mięśni.
Wyciągnął swoimi ciepłymi dłońmi moje piersi ze stanika. Zaczął je całować. Ssał po kolei oba sutki. Moje ręce powędrowały na jego głowę, palce wplotły się we włosy, żeby przytrzymać jego usta na moich sutkach. Było to dla mnie tak nowe i tak przyjemne doznanie!
Zsunął ramiączka stanika a razem z nimi bluzkę z moich ramion.
Czułam jego mokre pocałunki na swoich ramionach, na obojczyku, na szyi... Nawet nie wiem kiedy rozpiął mi biustonosz, który zsunął się i spoczął wokół moich kostek razem z bluzką.
Pocałunki Mikołaja okrywały całe moje ciało. Jego język w moich ustach wyczyniał cuda. On sam ssał i gryzł moje wargi i język.
Rozpiął moją spódnicę, która również znalazła się na podłodze. Zostałam w samych majtkach - dobrze, że dziś założyłam swoje najpiękniejsze - koronkowe. Przypadek.

Wziąłem Joannę na ręce i zaniosłem do sypialni. Ułożyłem na łóżku. Okrywał ją delikatny, różowy rumieniec. Stanąłem w nogach łóżka i zacząłem się rozbierać. Cały czas się jej przyglądałem. Jak ja mogłem myśleć, że Joanna nie jest ładna? Ma harmonijne proporcje ciała, nie jest chuda, nie jest też gruba. Ciało ma apetyczne, wydaje mi się, że jest zawstydzona. Zrzuciłem koszulę z ramion. Zapragnąłem jej ust. Schyliłem się do pocałunku.
- Rozepnij mi spodnie. - Poprosiłem. Joanna rozpięła mój pasek i zamek spodni. Spłoniła się.
Ściągnąłem spodnie razem z bokserkami. Joanna zakryła twarz rękoma.

Zakryłam twarz rękami - jakiż Mikołaj jest piękny! Jak proporcjonalnie zbudowany! Zawstydziłam się, bo ja przecież nie jestem tak doskonała. Wciąż nie wierzę, że on może mnie pragnąć.

Zsunąłem jej majtki...
Jakaż ona jest doskonała między udami. Różowa, wilgotna...
Pocałowałem wewnętrzną stronę jej uda. Reakcje Joanny na mój dotyk były eksplozją.
Jej zapach... Oszałamia... Prowokuje do działania...
Zbliżyłem się do Joanny ust. Nie mogę się powstrzymać przed kochaniem się z nią. Nie mogę!
Zarzuciłem sobie jej nogi na biodra. Wsadzę jej w ten sposób kutasa najgłębiej jak się da.
Czubkiem swojego napalonego penisa poczułem wilgotne wejście do jej szparki.
Wsadziłem go. Joanna wygięła się w łuk tak, że jej słodkie sutki znalazły się wprost w moich ustach... Poruszyłem ostrożnie raz i drugi. Przyspieszyłem. Joanna cicho sapała. Jej oddech był przyspieszony. Ponownie wsadziłem mój język w jej usta. Chwyciłem ją za nadgarstki i unieruchomiłem nad głową. Przyspieszyłem.

Mikołaj przyspieszył swój rytm. Miałam wrażenie, że nie może mi być jeszcze lepiej. Nie kontrolowałam siebie. Nie potrafiłam.

środa, 25 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 33.

Chciałem, żeby mi uwierzyła. Nigdy jeszcze na żadnej kobiecie mi tak nie zależało. Joanna nie wiedziała, że jestem do kupienia, zatem kochała się ze mną i nie oceniała. Nie sprawdzała czy rzeczywiście jestem tak dobry, jak mówiły znajome. W końcu moja reputacja, to w głównej mierze reklama szeptana.

Powoli zaczynało do mnie docierać, że się chyba w niej zakochałem. Że odkryłem, co wypełni pustkę w moim życiu. Pustkę, która od jakiegoś czasu zaczynała mi dokuczać...

Równocześnie próbowałem uświadomić sobie jak będzie wyglądało moje życie bez tej kasy, którą dawał płatny seks. Dobrej, dużej, szybkiej kasy.

Seks od tej pory z jedną tylko kobietą...

Czyżby było to możliwe? Po tylu latach "uzależnienia"? Będziemy szczęśliwi? Jest to możliwe?

Targały mną wątpliwości...

Targały mną wątpliwości - uwierzyć mu? Dać mu szansę? Czy on po tylu latach (właściwie ilu? ja nie wiem jak długo Mikołaj był dziwką - Niko) potrafi być wierny? Potrafi kochać?

A może warto zaryzykować? Coś mnie do niego ciągnęło i nie było to tylko pożądanie. Nie była to też potrzeba opiekowania się nim. Poznałam go jako mężczyznę. Nie wiedziałam, że jest prostytutem - kimś do wynajęcia "na imprezy rodzinne", jak to określiła Zosia. Może warto zaryzykować i potem się okaże, że było ok... Same wątpliwości.

Ja nie należę do typu ryzykantki. Oj nie! Z drugiej strony jestem kobietą i w znajomości z Mikołajem zadziałał u mnie instynkt. A ten mam bardzo wyczulony. Podświadomość mówi mi, że warto zainwestować w tę znajomość, miłość, czort wie co...

Mikołaj jest inteligentny, zadbany, elegancki, kulturalny, przystojny no i - kurde no przyznam się a co! - pociąga mnie fizycznie. Wiem, jestem przekonana, że w łóżku przeżyję niejedno trzęsienie ziemi i orgazmy giganty! No co? ;-) to też jest bardzo ważna sfera życia... Właściwie już teraz mam na niego ochotę... Ochotę, żeby mi wsadził tego swojego zwinnego kutasa bez ceregieli w moją szparkę... Żeby mnie dotknął tymi swoimi zwinnymi, długimi, ciepłymi palcami. Żeby jego zwinny, gorący, namiętny język wtargnął w moje usta... Spłoniłam się. Chyba...

Podglądałem spod przymkniętych powiek Joannę. Widać było, że myśli pędzą przez jej głowę z prędkością superekspresu... Była w nich niechęć, zwątpienie, nadzieja, cień szansy...
Zauważyłem, że na jej cudowną, młodą twarz, wpłynął rumieniec. O ile ja się znam, był to rumieniec podniecenia! Niewiarygodne!!! Joanna ma na mnie ochotę! Przynajmniej tak mi się wydaje...

Więc mamy szansę?! Mamy szansę? Mamy szansę! O ja cię pierdolę! Mam szansę u Joanny!
Jeżeli okaże się to prawdą, dam jej milion sto tysięcy orgazmów takich, jak dotychczas miała tylko jeden ;-) w swoim życiu!!!
Mam na nią ochotę, mam! Mógłbym ją przelecieć już tu i teraz. Zaciągnąć ją do ubikacji w tej knajpie i wsadzić w jej słodkie usta mojego kutasa, który aż się wyrywa, żeby wyskoczyć ze spodni... Albo nie - pojechać do mnie i kochać się z nią na stole w kuchni... Albo nie - zacząć się z nią kochać już w taksówce... Albo nie - ...................

Podniosłam oczy na Mikołaja... Już wiedziałam, jak się zakończy ten dzień! Zakończy się dzikim, szalonym seksem. Tylko jeszcze nie wiedziałam gdzie i jak...
Mikołaj miał oczy rozmarzone, usta wilgotne, jego oddech przyspieszył. Mam nadzieję, ze jego penis już nie może usiedzieć na miejscu w jego spodniach... Jesssssssssssu! Nigdy nie byłam taka bezwstydna... Lubię ten stan, o dziwo... ;-)

Wstałam...

Mikołaj też...

- Jedziemy do mnie! - Powiedzieliśmy oboje jednocześnie...

poniedziałek, 23 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 32.

Dobrze, że nikt nie komentuje mojego zachowania. Sama nie wiedziałam co robię. Z jednej strony nie chciałam już go widzieć, z drugiej byłam ciekawa co ma na swoją obronę. I, przyznaję, bardzo mi go brakowało...

"Dzisiaj udało mi się wreszcie przelecieć szarą myszę! Teraz śpi w moim łóżku. Dziwne uczucie" - te słowa ciągle łopotały w mojej głowie. Słowa Mikołaja... o mnie...

Z drugiej strony miałam świadomość, że to po prostu  jest męska dziwka. Sprzedaje swoje usługi za kasę - niemałą, jak wiem. To towarzyszenie na imprezach i innych takich spotkaniach to była tylko przykrywka. I, jak stwierdziłam, jest w tym bardzo dobry...

Mikołaj uniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy.

- Napisałem, że cię przeleciałem. Ale to nieprawda! Ja się z tobą kochałem. Naprawdę! Pierwszy raz od bardzo długiego czasu kochałem się z kobietą i miałem z tego bardzo wielką przyjemność. Wszystkie moje poprzednie, że tak powiem, znajomości z kobietami były służbowe. Jak już wiesz, kobiety płaciły mi za moje towarzystwo. Bardzo chętnie płaciły. Jednak to mnie nie usprawiedliwia. Moja choroba, kiedy nie mogłem chodzić do pracy, wbrew pozorom bardzo dużo mi dała. Jak już wyczytałem cały Internet i pooglądałem wszystkie programy, zostawał mi niewykorzystany czas do przemyśleń. Do podsumowania mojego dotychczasowego życia. Doszedłem do wniosku, że jest ono puste. Dotychczas liczyła się w nim tylko kasa. Do czasu aż poznałem ciebie. Przyznaję - chciałem cię tylko przelecieć. Chciałem się na tobie odegrać za te wszystkie kobiety, które mnie wykorzystały. Jednakże stało się tak, że poznałem cię lepiej. Połączył nas mój wypadek. Przekonałem się, że jesteś ciepłą, uroczą dziewczyną. Spokojną i oddaną światu. Trochę zaniedbaną przez ten świat. Bez pytań pomagającą takiemu draniowi jak ja, który ewidentnie chciał cię wykorzystać, czego nawet się pewno nie domyśliłaś.

Miał rację - nie domyśliłam się jakie Mikołaj ma wobec mnie plany. Jakie miał. Słuchałam go sercem ale udało mi się także uruchomić rozum. Swoje wykształcenie - obudziłam w sobie psychologa. Nigdy nie lubiłam oceniać innych. Moje dotychczasowe zachowanie wobec niego było spontaniczne. Było zachowaniem urażonej, wykorzystanej kobiety. Teraz nadszedł czas wysłuchać go i ocenić znając całość. Wiedziałam podświadomie, że będzie to oczyszczające dla nas obojga. Czy naprawi to relacje między nami - kto wie...

- Długo myślałem jak cię tu zwabić do mojej sypialni. I do ostatniej chwili miałem taki zamiar. Jednak gdy podszedłem do ciebie wtedy w kuchni a ty tak po prostu poddałaś się mojemu dotykowi,  wiedziałem, że nie oczekujesz seksu, za który zapłaciłaś, tylko zwyczajnie jest ci przyjemnie. Uwierz mi - ja to potrafię odróżnić... Zapragnąłem zrobić ci dobrze - kochać się z tobą. Gdy obudziłem się w nocy, jeszcze wcześniej niż ty, widok ciebie w moim łóżku mnie zaskoczył. Jeszcze nigdy nie spała w nim żadna kobieta. Nigdy nie chciałem się nim dzielić z żadna kobietą. Gdy cię tam ujrzałem, delikatnie oświetloną przez księżyc zza okna, jeszcze z lekkim rumieńcem po naszym kochaniu się, zapragnąłem, żebyś tam została. Na zawsze. Postanowiłem podzielić się moimi przemyśleniami na blogu. Ostatni wpis pozostał niedokończony. Miało się kończyć: "dziwne uczucie ale przyjemne... Chciałbym, żeby trwało i trwało. Jeszcze nigdy mnie to nie spotkało". Wróciłem do łóżka. Leżąc obok ciebie układałem sobie swoje przyszłe życie. Doszło do mnie, że potrafię żyć bez płatnego seksu. Muszę spróbować. Zasnąłem. A gdy się obudziłem, ciebie już nie było. Zobaczyłem odpalonego laptopa i domyśliłem się co się stało, że przeczytałaś niedokończony wpis. Chciałam natychmiast do ciebie zatelefonować ale telefon miałaś wyłączony...

W pierwszej chwili nie chciałam uwierzyć w słowa Mikołaja. Nie znałam jego ciemnej strony. Nie wyczułam wtedy żadnego fałszu.
Teraz też nie.
Nie chciałam go oceniać.
Może warto go poznać. Odkryć czy to co mówił było szczere.
Chciałam go poznać.
Chciałam wierzyć, że się zmienił. Że ułoży sobie życie na nowo. Może ze mną, może nie.
Przecież trzeba dawać ludziom drugą szansę.
Wiedziałam jednak, że będę roztrząsać naszą znajomość poprzez pryzmat swojego zawodu. Przynajmniej do czasu...

Myślicie, że warto? Że nam się udało?

sobota, 21 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 31.

Znów próbował telefonować.
Odrzucam wszystkie połączenia od Mikołaja.
Od Niko.
Ale pretensjonalny pseudonim...
Zmieniłabym numer telefonu ale zbyt dużo osób go zna i potrzebuje. Nie będę go zmieniać z powodu jednego palanta. Faceta do wynajęcie na imprezy i do łóżka.

Pamiętam jeszcze jak było mi z nim dobrze. Jak mnie dotykał i pieścił. Moje piersi były takie wrażliwe. Poczułam się przy nim jak dziewica, robiąc niektóre rzeczy po raz pierwszy.
Jak pomyślę co jeszcze mógłby mi robić...
Moja szparka tęskni za nim!!!

"Droga Redakcjo! Mój chłopak mnie zdradził. Dwa dni temu widziałam go w centrum handlowym jak rozmawia z moją koleżanką. Śmiał się z nią. Nie odbiera moich telefonów. Chyba rzucę się pod pociąg jak się okaże, że oni są razem." - List do redakcji. I co ja mam odpisać tej dziewczynie? Co jej poradzić? Jeszcze na prawdę jest gotowa rzucić się pod pociąg. Ile ona ma lat? 15 - no tak. Wiek buntu i rozpaczy... chłopak, dziewczyna... Oj kochana - potem będzie już tylko co raz trudniej z facetami... No przecież nie mogę jej tak odpowiedzieć. Skup się Aśka!

- Dzień dobry! Czy jest może redaktor Zofia G.? - Zapytałem o Zośkę - mam nadzieję, że wpuszczą mnie do budynku i spotkam tu Joannę.
- Tak jest. Zaraz pana wpuszczę! - Mój urok osobisty czasem warto wykorzystać na portierkach... - Czwarte piętro w lewo od windy.
- Dziękuję! - Poszedłem. W ręku miałem wielki bukiet na przeprosiny. Może to pomoże. Żeby chociaż ze mną zechciała porozmawiać! Wyjaśnić!
- Niko?! A co ty tutaj robisz? - Zosia była zdziwiona i skrępowana.
- Czy jest może ta twoja koleżanka Joanna? - Zapytałem bez wyjaśnienia po co tu jestem i dlaczego.
- Jest. Ale co ty masz do niej? Niko uważaj, bo jak ją skrzywdzisz, to będziesz miał ze mną do czynienia! - Zosia pogroziła mi grabkami ogrodniczymi.
- Obawiam się, że już za późno... Że już ją skrzywdziłem i chcę wszystko wyjaśnić i naprawić. - No kurcze kobieto! Zaprowadź mnie do niej wreszcie, pomyślałem!
Zosia spojrzała mi prosto w oczy.
Niespodziewanie wymierzyła mi mocny policzek. Zapiekło!
- Ty draniu! Coś ty jej zrobił?!
Pół redakcji się odwróciło. Nasza rozmowa nie należała do dyskretnych i cichych.
Joanna! Jest! Wyszła z drzwi po prawej!
- Joanno zaczekaj! Muszę ci wytłumaczyć! - Teraz mi nie ucieknie. Zostawiłem Zosię i poszedłem za Joanną.

- Proszę nie rób scen Mikołaju. Już chyba dość tego na dzisiaj. Plotki będą łazić po całej firmie dobry miesiąc. - Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie chciałam go widzieć. Jednocześnie bardzo, bardzo chciałam, żeby się ze mną kochał...
- Nie przyszedłem robić scen, Joanno! Przyszedłem cię przeprosić i wyjaśnić! Błagam! Porozmawiaj ze mną! Nie możesz mnie karać i osądzać nie dając prawa do wyjaśnień! Kocham cię! - Runąłem na kolana. Wyciągnąłem rękę z kwiatami w stronę Joanny.

- Dawaj te chabazie! - Położyłam kwiaty na biurku. Na szczęście mój gabinet był osobnym pokojem. Moje policzki płonęły tak samo czerwono, jak odbite na policzku Mikołaja pięć palców Zosi. Wiem, że ona ma dużo siły!
- Wychodzimy! Potrzebuję na dzisiaj dzień urlopu na telefon! - Rzuciłam w przestrzeń. Mam nadzieję, że ktoś doniesie o tym szefowi. Mam dziś wolne. Ciekawe co ma do powiedzenia Mikołaj na swoją obronę.
- Wyłaź. - Warknęłam do Mikołaja, bo chciałam, żebyśmy się jak najszybciej stracili z ludzkich oczu. Z dala od tych plotkujących oczu. Od tych bab, które już go rozbierały wzrokiem! Żeby tylko Zośka nic nikomu nie wygadała!

Poszliśmy do kawiarni niedaleko redakcji.

- Słucham cię Niko! Co masz mi ciekawego do powiedzenia! - Specjalnie nazwałam go jego "pseudonimem", żeby go wkurzyć.
Zamówiłam latte, założyłam nogę na nogę, ręce skrzyżowałam na piersi. Byłam gotowa wysłuchać, niekoniecznie uwierzyć we wszystko.

- Wiem jak to wygląda. - Mikołaj ciężko westchnął. Usiadł naprzeciw mnie i opuścił głowę na piersi. Westchnął. - Wiem, że przeczytałaś mojego bloga. Domyśliłem się....

Wyjaśnienia Mikołaja w innym poście.
To za dużo jak na jeden raz do przetworzenia jak dla mnie.
Za bardzo boli.
Jest to dla mnie jak spowiedź, oczyszcza.
Ale i oczyszczenie musimy dawkować umiarkowanie.

Tłumaczenia Niko i co z tego wynikło - cdn...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 30.

Mikołaj............................!!!!!!!!!!!!

Mikołaj jest facetem do usług, którego wynajmuje Zosia i nie tylko ona...
I któremu dopłaca do..............

Chyba się porzygam...............

Już wiem, dlaczego było mi tak dobrze.
Skoro to facet, któremu się PŁACI za seks, to on na pewno potrafi to robić................

Kurwa mać - zaklęłam pierwszy raz w swoim życiu!
Niefart, gówno i dupa.
Ja pierdolę jaki ten świat jest mały!
Uciekać! Uciekać gdzie pieprz rośnie. Byle dalej od niego!
Sama przed sobą nie chciałam się przyznać do tego, że za nim tęskniłam.
Że brakowało mi jego towarzystwa.
Jego dotyku.
Uśmiechu.
Głosu.
SEXU z nim!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Przepraszam Zosiu ale muszę już iść psa wyprowadzić.
Uciekłam...

Joanna! Tak, to ona! Kobieta, z którą poszła porozmawiać moja dzisiejsza towarzyszka to właśnie Joanna!
Minęło już trochę czasu, może uda mi się z nią porozmawiać. Wyjaśnić. Wytłumaczyć.
Spojrzała na mnie.
Jej przepiękne oczy zrobiły się wielkie niczym spodki.
Zrobiłem krok w ich kierunku.
Joanna uciekła.
Zofia złapała mnie za rękę.
- Stój przystojniaku! Dziś jesteś cały mój. - Jesu jak ja mam się wymigać od tego całego bankietu i seksu z tą kobietą, chociaż już zapłaciła niemało. Ja muszę do Joanny!
- Kto to był ta kobieta, która tak szybko wyszła? - Zapytałem niby od niechcenia.
- Ta? To Joaśka. Nasza pani psycholog od świrów gazetowych. Pisze dla nich porady. Nawet jej proponowałam, że może cię wynająć na ten bankiet, to wtedy nie będą jej podrywać te stare amanty ale to dzikuska i wolała szybciej wyjść.  Do psa.

Już wiem gdzie jej szukać. W pracy mi nie ucieknie. Może da się przekonać i przeprosić...
Joanna - moja miłość...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 29.

Nie odbierałam telefonów od Mikołaja.
Z psem też nie chodziłam na spacery do naszego parku, tylko wywoziłam go na drugi koniec miasta.
Nie chciało mi się jeść.
Nie chciało mi się spać.
Tylko Zbój trzymał mnie w jako - takiej równowadze. Dzięki niemu musiałam myśleć o dniu dzisiejszym, wychodzić na spacery...

Nie miałam pojęcia, jak zmienił się stosunek Mikołaja do mojej osoby...

Rzuciłem się w wir pracy. Moja noga już prawie mnie nie bolała, siniaki się zagoiły...
Zamówień miałem całe mnóstwo.
Starałem się zapomnieć o Joannie.
Jednocześnie im więcej chciałem zapomnieć, tym więcej o niej myślałem...
Brakowało mi jej...
Tęskniłem...

Na szczęście nadal musiałam chodzić do pracy. Musiałam tam myśleć o kłopotach innych, więc moje na szczęście szły w odstawkę.
Szykował się bankiet firmowy. Zatelefonowała do mnie znów Zośka z działu ogrody z pytaniem czy idę i z kim. Nie miałam ochoty z nikim się umawiać w ciemno, wolałam iść sama. Zosia opowiadała, że może dla mnie załatwić towarzystwo. Nie! Dziękuję! Na pewno nie takie towarzystwo jakie ona załatwia dla siebie. Zamawia faceta na telefon. Facet do towarzystwa. Jeżeli mu dopłaci, to ją bzyka. Już nie raz się z nim umawiała. I nie tylko ona. Z jego usług korzystało już kilka z jej koleżanek, wynajmując go np. na śluby, zjazdy klasowe itp. Nie dziękuję. Ja jak na razie facetów mam po dziurki w uszach!

Bankiet firmowy.
Jak zwykle w super hotelu.
Catering niczego sobie - same pyszności. Nawet nie wiem jak się nazywają niektóre z potraw. Alkoholu jak zwykle dużo. Dobrego. Pod wieczór szefowie są już tak narąbani, że podrywają wszystko jak leci! A może się uda zaciągnąć którąś z redaktorek do łóżka w tymże hotelu. Dlatego bankiety zawsze są w dobrych hotelach. Zamówione jest kilka pokojów.
I dlatego ja zawsze zmywam się po dwóch godzinach. Nie będzie mnie nagabywał żaden podstarzały, podchmielony amant - szef.

- Cześć Aśka! - To Zośka. Znalazła mnie. Kurde ale się odstrzeliła!  Kapiąca złotem i seksem laska. Na co dzień chodzi w ogrodniczkach i z kopaczką hehehe. Ale ja ją lubię.
- Zobacz kochana jakie ciacho! To ten Niko o którym ci opowiadałam! - Spojrzała w drugi koniec sali, gdzie był ten jej facet do usług. Ciekawe ile mu płaci. I ile dopłaca za usługę ekstra...
Spojrzałam tam, gdzie był skierowany jej palec.
- Ten wysoki, w ciemnym garniturze. Po lewej, obok Grażyny.
Facet się odwrócił, szukając Zosi.

Mikołaj...........................................................................................................................!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 28.

- Kurwa mac jak zimno! Gdzie ta moja kołdra. Jezu jak mnie wszystko boli...
Aaaaaaaaa! Pamiętam! Dzisiaj kochałem się z szarą myszą. Z Joanną. Pierwszy raz, kurwa mać, kochałem się z kobietą. Nie przeleciałem, nie bzyknąłem. Ja pierdolę ale mi było dobrze...

Joanna byłą tak namiętna. Piękne miała ciało! Jędrne, nie wychudzone.
Bardzo mocno i namiętnie reagujące na mój najmniejszy dotyk czy pocałunek. Jak jeszcze nigdy żadna kobieta.
Bardzo przyjemnie się ją całowało. Jej ciało jest stworzone do dotykania. Sutki prężyły się pod najmniejszym dotykiem. Dotykanie jej było również przyjemne.
Przez krótką chwilę pomyślałem, czy mogę ją przelecieć. Może jeszcze jest dziewicą? Ale w tym wieku? To chyba niemożliwe. Poza tym miałem taką wielką na nią ochotę. Tak bardzo chciałem jej wsadzić...
Nie była dziewicą. Wyczułbym, gdyby była, jak mój zdrowo napalony kutas wchodził do jej cipki. Joanna była taka ciasna! Odpowiednio mokra. Poruszałem moim penisem najpierw powoli. Zauważyłem, że Joanna poddaje się mojemu rytmowi. Wsadziłem go głębiej. Po same jądra! Jej cipka ciągle wilgotniała tak, że poruszanie się w niej mogło być co raz szybsze. Przyspieszyłem...
Jak ona rozkosznie jęczała pode mną... Nawet nie musiałem jej już dotykać i całować. Widać było, że nie potrafi się zatrzymać, że dobrze jej robię. Ba! W końcu jestem mistrzem w swojej branży! Wiem jak zrobić dobrze kobiecie.
O dziwo jednak ja sam reagowałem mocniej. Było mi bardzo, bardzo dobrze. Czułem każdy ruch mięśni w jej szparce. Byłą gorąca, chętna.
Zależało mi, żeby jej też było dobrze, żeby doszła. I doszła ale jak! Jej cipka nagle zacisnęła się na moim kutasie, wyciskając z niego ogromną ilość spermy! Orgazm, sądząc po dźwięku, jaki wydobył się z jej wnętrza, musiał być ogromny! Mile połechtał moje ego. Mogłem spokojnie dokończyć swojego dzieła i się w nią spuścić. Miałem na to ochotę od pierwszego dnia, jak ją ujrzałem.
Jeszcze chyba nigdy z żadną kobietą nie miałem tak wielkiego zadowolenia! Ilość mojej spermy byłą chyba największa w moim życiu!
Kurwa mać ja pierdolę jak mi było dobrze! Pierwszy raz w moim życiu to mnie było aż tak dobrze! Kurwa co ta dziewczyna ze mną zrobiła... Ja pierdolę....

Obudziło mnie zimno. Myśli powyżej przeleciały mi jak teleekspress przez głowę. Uśmiech wystąpił na moją twarz... Błogo mi było na samo wspomnienie...

- Aśka! Joanno gdzie jesteś? - Nie było jej obok mnie w łóżku. Obszedłem całe mieszkanie - nigdzie jej nie było. Usiadłem w salonie.
A - nie wyłączyłem laptopa. Mój wzrok padł na słowa, które wyświetliły się na jego ekranie. Ufff! Grubo! Jak Joanna je zobaczyła, to mam przerąbane! Już nigdy się do mnie nie odezwie!

  "Dzisiaj udało mi się wreszcie przelecieć szarą myszę! Teraz śpi w moim łóżku. Dziwne uczucie"

Wpis był niedokończony. Należał do mojego bloga, gdzie opisywałem całą! znajomość z Joanną.  A co jak ona przeczytała resztę? Kiedy ona mogła się obudzić.
Chciałem dopisać, że dziwne uczucie, że Joanna śpi w moim łóżku, bo jeszcze nigdy żadna kobieta w nim nie spała. To ja spałem w ich łóżkach. Nigdy nie chciałem żadnej wpuścić do mojego aż tu nagle Joanna w nim śpi i mnie to nie przeszkadza. Przeciwnie - chciałbym, żeby w nim została. Mój stosunek do niej uległ radykalnej zmianie. Jeszcze niedawno chciałem ją tylko przelecieć a teraz chcę, żeby się ze mną kochała...
Chwyciłem za telefon. Wybrałem numer Joanny.
-"Abonent czasowo niedostępny"... Coś mi się wydaje, że jeszcze przez długi czas będę słyszał ten komunikat, telefonując do Joanny. Obraziła się i słusznie...
Czy zdołam to odkręcić?...