piątek, 28 sierpnia 2015

Eskperyment seksualny na samej sobie odc. 4.

Kurde wreszcie do was wracam!

Ależ się działo!!!

Nie przespałam się jednak z kurierami z pracy.

Ale...

Pewnego wieczora, a raczej popołudnia, umówiłam się z przyjaciółkami w knajpie. Miałam dużo luzu, bo moje kochanie było nieobecne, więc mogłam dziewczynom poświęcić więcej czasu.
Poszłyśmy do fajnej knajpki "Pod Pisklętami". Nie wiem skąd taka "zarąbista" :-/ nazwa ale...

Dałyśmy z dziewczynami czadu... Długo się nie widziałyśmy, stęsknione byłyśmy za sobą. Nagadałyśmy się po wsze czasy! Do jedzenia w karcie były tylko kurczaki-hahaha.
No ale ja chciałam nie o tym. No przecież nie będę wam opowiadać jak wyglądają babskie pogaduchy!

Po knajpie kręcił się (niejeden) kelner... Boski Banderas, jak go nazwałam dla własnego użytku...
Miał przecudowny uśmiech, miłe obejście. Uroda-no samo nazwanie go już go definiuje...
Latynos jak nic...
Wiadomo co oni potrafią...

Gdzieś w podświadomości łaziło mi, że przecież jestem w związku... Jedna półkula "mózgowa" mówiła do mnie, że nie, nawet tak nie myśl! Zaś hormony-oj te mi buzowały pod czachą!!!

Na początku wpatrywałam się w niego dyskretnie. Nasz stolik był chyba w jego rewirze, bo często się koło nas kręcił.
W którymś momencie, po drugiej butelce wina, zachciało mi się po prostu siku. No to odwiedziłam WC. Jak "na złość" WC było na prostej drodze kelnerów z kuchni. Przypadkiem wpadłam (naprawdę niechcący) na Banderasa. Uśmiechnął się najpiękniejszym uśmiechem a ja widziałam tylko jego czerwone, wilgotne usta.
Potem było zaś bla, bla, bla...
WC.
Po drodze spotkałam Banderasa już w drodze powrotnej. Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam prosto w te ciemne, niebezpieczne oczy. Odwzajemnił uśmiech ale miałam wrażenie, że nie był to służbowy uśmiech.

Jak się pije dużo, dużo, dużo (za dużo) wina, to WC odwiedza się często. Może i na szczęście.

Wpadłam na niego. Na Banderasa. Właściwie niezupełnie przypadkiem. Miał refleks, chwycił mnie mocno.
O wiele za mocno. Poczułam jak ładnie pachnie. Przymknęłam oczy. Po czasie dowiedziałam się, że jednocześnie zamruczałam namiętnie jak kotka w rui...(nigdy nie miałam kota, więc nie mam porównania). Banderas mnie wyprostował, postawił dosłownie do pionu, wtedy nasze oczy, usta, spotkały się niebezpiecznie blisko. Równocześnie oblizaliśmy usta.
Zawołały mnie dziewczyny zaniepokojone, że gdzieś się wywaliłam po pijaku...
Zaczęto sprzątać knajpę, więc i my zaczęłyśmy się zbierać do wyjścia.
Po dziewczyny ktoś poprzyjeżdżał a ja nie chciałam, żeby mnie ktoś odwoził, więc zamówiłam taxi.
Samochód podjechał.
Wtem poczułam, że ktoś się obok mnie pojawił.
-Pomóc?-Zapytał Banderas...
-Do mnie czy do ciebie?-Zapytałam ja.
-Do mnie!-Zadecydował, chwytając w lot o co mi chodzi, Banderas.

Już w taksówce się zaczęło... Gdyby Banderas mieszkał dalej od knajpy, to chyba byśmy się kochali w aucie...
Po fakcie dowiedziałam się, że specjalnie się zwolnił ze sprzątania, bo miał nadzieję na seks ze mną.....
C.D.N...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz