piątek, 10 czerwca 2022

Nieznajomy i niebezpieczny. 5.

 Pojechaliśmy pod mój barak. Aga wyłączyła silnik. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Aga spojrzała na dom. Potem na mnie. Podniosła jedną brew pytająco. 

- Zaprosisz na kawę? - Czekałem na to pytanie - zaproszenie.

- Oczywiście, że tak. Robię najlepszą kawę w okolicy. - Roześmiała się. Wysiedliśmy. Otworzyłem drzwi kluczem, wpuściłem Agę przodem. Zatrzymała się od razu po wejściu. Jakby się zawahała.Stanąłem za nią. Odsłoniłem jej kark. Pocałowałem w niego. Mruknęła z zadowoleniem. Oesu jakie to było zachęcające. Całowałem jej kark, ramię, muskałem płatek lewego ucha. Moje ręce powędrowały na guziki jej koszuli. Dotarły do guzika w spodniach.

Usta Pawła były tak ciepłe, soczyste. Jego pocałunki budziły dawno uśpione rejony mojego ciała. Tam, głęboko, w dole brzucha. Ciepła, mocna dłoń dotarła do guzika moich spodni. Rozpięła go i na swoim brzuchu poczułam jego palce. Schodziły w dół, co raz niżej, aż dotarły do tego magicznego guziczka między moimi nogami. Musnęły go... Powędrowały dalej. Do mokrej, podnieconej przez jego pocałunki szparki. Nabrał trochę wilgoci palcem i zaczął kręcić kółka wokół mojej cipki. Rozkoszne uczucie. Tak dawno go nie czułam. Poprzedni seks z Pawłem był fajny ale inny. Teraz zapowiadało się na wyższy poziom. Pobudzona łechtaczka była olbrzymia. Moje majtki chyba całe były już mokre. Paweł wyciągnął dłoń z moich spodni.

Jaka ona była mokra. Reagowała na każdy mój najmniejszy dotyk. Każde dotknięcie łechtaczki wzdrygało jej ciałem. Pupą wciskała się w moje łono, drażniąc mojego napalonego, nabrzmiałego penisa. Wyjąłem dłoń z jej spodni i oblizałem palce. Rozkosznie smakowała. Ściągnąłem jej spodnie w dół. Do kostek. Klęknąłem za nią. Na szczęście naprzeciw nas był stół, więc Aga mogła się go przytrzymać. Ścisnąłem jej pośladki. Rozsunąłem. Odurzył mnie jej zapach. Zapach jej wilgoci. Wsunąłem w nią język. Smakowała obłędnie. Musnąłem czubkiem języka łechtaczkę. Jęknęła... Jak jęknęła!

Tego się dziś nie spodziewałam. Że ktoś weźmie moją łechtaczkę od tyłu językiem. I to z taką wprawą. Wiedział co robić i robił to doskonale. Z rozkoszy o mało co nie odpłynęłam. Jego silne ręce podtrzymywały moje uda, rozchylając je i czyniąc dostęp do mojej wilgoci i magicznego guziczka jeszcze łatwiejszym.Dosłownie wiłam się na jego twarzy, potęgując doznania. Nie wiem jak on to wytrzymywał, ja byłam na skraju odlotu. Czułam, zanim zaczął mnie pieścić językiem, że jego penis jest w olbrzymim wzwodzie. Że tak samo mu się chce spełnienia jak mnie. Jednak nie zmieniał pozycji. Cały czas pieścił mnie językiem. Potęgował w ten sposób wilgoć w cipce, którą przenosił na łechtaczkę, powodując nagły, olbrzymi, niepowstrzymany orgazm. Pochwa zacisnęła się na jego języku nagle. Krzyknęłam. Rozkosz szarpnęła moim ciałem. Jesu tak magicznego doznania nie miałam jeszcze nigdy. Ale, wbrew pozorom, nie wykończyło mnie to aż tak, jakby mogło się wydawać. Odwróciłam się do Pawła.

Odwróciła się w moim kierunku. Jej oczy były jeszcze zamglone. Spojrzałem w nie głęboko. Była poważna. Sięgnęła do mojej koszuli i przyciągnęła do siebie. Pocałowała, scałowując z moich warg całą swoją wilgoć. Oblizała się i lekko uśmiechnęła.Poczułem jej ręce na guziku spodni. Rozpięła zamek. Ściągnęła ze mnie spodnie, jednocześnie klękając przede mną. Mój fiut wyskoczył sztywny jak dawno nie był. Aga wzięła go do ust. Spojrzała mi w oczy i teraz ja odleciałem. Chwyciłem się sufitu. Aga wpiła palce w mój pośladek. Drugą dłoń zacisnęła na jądrach. Jęknąłem. Jej usta posuwały się wzdłuż całego prącia to szybciej, to wolniej. Wokół główki kręciła kółka. Lizała i lekko podgryzała. Czasem liznęła też jądra. Przerywając wtedy ich masaż. Było mi rozkosznie ale pomyślałem, że jak tego nie przerwę, to spuszczę się w jej usta a nie to miałem w planach. Ostatkiem sił pociągnąłem ją w górę.

- Chodź. - Szepnąłem.

- Chodź, powiedział. - Poszłam za nim. Ze spodniami spuszczonymi do kostek. Na szczęście nie mieliśmy daleko do jego sypialni. Paweł położył się na łóżku. Jego penis stał grzecznie na baczność. Siadłam na niego. Nadziałam się. Byłam tak mokra, że przyszło to z łatwością. Unosiłam się i opadałam. Wchodził tak rozkosznie głęboko. Odchyliłam się. Złapałam go ponownie za jądra. Przesunęłam palce niżej. Pomasowałam. Jęknął...

Z głębi wydobył się ze mnie jęk, gdy Aga masowała miejsce poniżej moich jąder. Wydawało mi się wtedy, że mój penis powiększa się dwukrotnie. Złapałem Agę za jej rozkoszne piersi. Sutki sterczały. Zachęcały do lizania, ssania, gryzienia. Tak też zrobiłem. Zmusiłem ją, żeby się nade mną pochyliła. Sutki znalazły się akurat na wysokości moich ust. Ścisnąłem jej pośladki. Jędrne. Pozwalało mi to na kontrolowanie szybkości i głębokość naszych ruchów. Spojrzałem w jej oczy. Wyraźnie było w nich widać, że jej się podoba to co robimy. Pocałowała mnie. Jej usta też były wilgotne i ciepłe. Rozpulchnione krążącą w nas namiętnością. Nasze języki tańczyły dziki taniec w naszych ustach. Głęboko. Jęczeliśmy wspólnie w swoje usta. Nagle to poczułem. Poczułem jak fala rozkoszy rozpoczyna się w pochwie Agi, która zacisnęła się na moim penisie tak ciasno, jakby chciała wyciągnąć z niego wszystkie soki. Pulsowała. Zasysała. Mój kutas odpłynął. Spuścił się, robiąc i tak już mokrą cipkę jeszcze bardziej wilgotną. Aga nadal się na mnie poruszała. Poczułem jak wilgoć wylewa się z cipki i zalewa tym razem mój brzuch.Rozmazuje się pod wpływem naszych ruchów.

Pochyliłam się nad Pawłem. Wziął do ust moje piersi. W jego wykonaniu nawet podgryzanie sutków było rozkoszne. Chwycił moje pośladki i jeszcze bardziej próbował je rozchylić. Wtedy był jeszcze głębiej. Spojrzałam w jego oczy. Musiałam, po prostu musiałam go pocałować. Musiałam skosztować jego języka. Nie zawiodłam się. Był bardzo przyjemny. Poruszał się po całym moim wnętrzu. Tak jak jego kutas w cipce. Wypełniał ją całą. Nie potrafiłam się oderwać od jego ust, gdy nagle to poczułam. Odlot. Odcięcie od świata. Od dźwięków, doznań, powietrza. Ekstaza. Najwyższy poziom rozkoszy. Nie potrafiłam zatrzymać swojego ruchu na jego kutasie. Spuścił się. Przestałam TAM odczuwać cokolwiek. Penis Pawła zwiotczał wreszcie i wysunął się z mojego wnętrza. Opadłam na poduszki obok niego, uśmiechając się głupio pod nosem do siebie. Leżeliśmy tak chwilę. Może 15 minut, pół godziny. Chyba zasnęłam.

Zasnęła. Spała, cicho pochrapując. Już wiedziałem, że nie będę w stanie się od niej uwolnić. Potrzebowałem jej jak powietrza. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Nie do wiary było co mogła przejść. Może mi kiedyś powie... Gdyby nie ta blizna, tak dobrze teraz widoczna, jak leżała tak plecami do mnie chyba bym zapomniał, że była w wojsku. Dotknąłem delikatnie jej przedramienia. Jej skóra była sucha, ciepła, delikatna. W pięknym odcieniu. Uśmiechnęła się pod nosem.

- To miłe. - Szepnęła. A mój kutas na dźwięk jej głosu znów zaczynał być gotowy do działania. Odwróciła się do mnie. Spojrzała w dół a potem prosto w moje oczy.

- Znów? - Uśmiechnęła się. - Wykończysz mnie. Widok jej pięknych ust, pełnych piersi był zniewalający. Muszę, po prostu muszę ją jeszcze raz przelecieć, bo nie wiem czy ta rozkoszna, magiczna chwila jeszcze kiedyś się powtórzy. Pociągnąłem placem po jej ustach. Pocałowałem.

- Znowu mam na ciebie ochotę. Nic na to nie poradzę. - Powiedziałem, puszczając do niej oczko. Uśmiechnęła się. Położyła na brzuchu i wypięła pupę.

- Chodź. - Szepnęła...

CDN...

piątek, 3 czerwca 2022

Nieznajomy i niebezpieczny. 4.

 Pojechaliśmy. Było mi głupio, że Aga wykłada za mnie tę kasę ale miałem mocne postanowienie oddać jej cały dług, odpracować w jakikolwiek sposób.


Pojechaliśmy po śniadaniu. Ojcu nałgałam, że muszę do lekarza i robimy dzień wolny. Że Paweł czy tam Max mnie odwozi, więc jedzie ze mną. Chciałam oddać za niego ten dług też dlatego, że był uczciwym facetem, tak się wydawało, ale też dlatego, że gryzła mnie ta nielegalna kasa. To był dobry sposób na jej spożytkowanie.

Przyjechaliśmy na miejsce. Do knajpy, w której miał być diler, któremu Paweł (pasowało do niego to imię bardziej niż pseudonim-Max) wisiał kasę, mieliśmy niedaleko. Podchodząc zauważyłam, że drzwi wejściowych pilnuje dwóch facetów. Tym razem nie były to karki.

Podeszliśmy do "Starego Wiarusa" knajpy, w której była siedziba dilera, któremu młody wisiał kasę. Oczywiście przy drzwiach ochroniarze. Podchodzimy i nagle Aga...

- Cześć Oleg, cześć Marlof. - Przywitała się z nimi jakby znali się kopę lat. Podali sobie ręce, zrobili przywitanie na misia. O co kaman?

Wchodząc na schody zauważyłam, że ochroniarze pilnujący drzwi, to moi starzy kumple z wojska, z ostatniej misji. Przywitaliśmy się. 

- Mamy sprawę do waszego szefa. - Zagadałam. - Wchodź Laska. - Tak mnie przezywali na misji. - Ucieszysz się jak go zobaczysz. - Ha! Zrozumiałam, że dilerem, u którego Paweł miał dług, był ktoś znajomy. Ciekawe. - Dobra. Wejdę sama. - Powiedziałam odwracając się do Pawła. - Ty tu zostan i poczekaj na mnie. Weszłam. Jak powiedzieli skierowałam się najpierw w lewo, potem na wprost, do gabinetu szefa. No ten, którego tam zobaczyłam, wcale mnie nie zdziwił.

- Witam pułkowniku. Kopę lat. - Powiedziałam do swojego przywódcy, chociaż minęło zaledwie pół roku. Niestety wiedziałam, czy raczej podejrzewałam, że mój przywódca siedzi w takim czy innym szemranym interesie. Dlatego z takim stopniem wojskowym jeździł na misje. "Za karę" ale też, żeby robić interesy.

- Oesu Aga! Ciebie bym się tu nie spodziewał. - Przywitał mnie uściskiem na misia. - co cię do mnie sprowadza.

- Przyszłam oddać dług za tego tak o! - Wskazałam palcem na jeden z monitorów, na którym było widać gadającego z Olegiem i Marlofem Pawła.

- Długo się znacie? - Musiałem zapytać. Po prostu musiałem. Ochroniarze popatrzyli na siebie i się uśmiechnęli.

- Tak ładnych parę lat. Niejedno się na misji przeżyło, niejedną butelkę whiskey obciągnęło razem, niejedną noc przegadało. - To Marlof.

- Jak na misji? - Nie kumałem o czym on do mnie gada?

- No na misji. Aga była w wojsku, na misji pokojowej. Nie gadała ci? - To Oleg.

- Nie. Jakoś się nie zgadało. - Skrzywiłem się. Już rozumiałem akcję sprzed knajpy. Poradziła by sobie z napastnikami beze mnie. 

- No powiem ci, że Aga to był agent co nie Oleg! - Marlof trącił kompana łokciem.

- No! Twarda z niej babka. Kurde trudna była misja ale ona zawsze miała dla nas czas. Była naszą lekarką i naszym snajperem. Ale też dobrym kumplem do kieliszka. No i pogadać z nią, jak było ciężko, też było można. 

- A pamiętasz jak nas wzięli do niewoli? - Marlof spoważniał na twarzy. Ciekawych rzeczy się dowiem o mojej pracodawczyni.

- Tak. Pamiętam. Nikt z nas nie pisnął o misji ani słowem. Aga też nie. Nie opowiadała nawet co jej robili podczas tortur. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. A widać było, jak nas wreszcie wypuścili, że z nią też nie obchodzili się łagodnie. Do dziś ma po tym tę okropną bliznę na plecach. Widziałeś? - Oleg wyraźnie miał łzy w oczach. Twardziele ale o miękkim sercu? 

- Tak, widziałem. Przypadkiem. - Omal się nie zaczerwieniłem na wspomnienie tamtej nocy. Jak Aga nad ranem zerwała się z łóżka po budziku, to dopiero wtedy zauważyłem ogromną, przez całe plecy biegnącą, grubą bliznę. O to chciałem ją zapytać wtedy w samochodzie ale urwała rozmowę. Jesu jakbym chciał, żeby tamta noc się powtórzyła. Zapadło milczenie.

- Dobra, załatwione. Dług spłacony. I żebym już nigdy więcej nie zobaczyła tych karków w moim domu. - Aga wyszła z budynku z pustą torbą po pieniądzach pod pachą, puściła do chłopaków oczko i pocałowała każdego w policzek na pożegnanie. - Aha! Zostawiłam namiar na siebie, żeby kiedyś się spotkać i pogadać przy kielichu. Pa chłopaki! Powodzenia!

Odjechaliśmy w milczeniu. Po części cieszyłem się z takiego obrotu sprawy, że już nie ciąży na mnie dług u dilera a z drugiej strony dług nadal istniał.

- Aga...- Chciałem zagadać.

- Nie teraz Paweł. Nie lubię gadać jak prowadzę. Za piętnaście minut zjedziemy gdzieś na obiad, wtedy pogadamy ok?

- Ok.

Zjechaliśmy do jakiejś przydrożnej knajpy na obiad. Chciałam coś przekąsić, rozprostować nogi, napić się przede wszystkim kawy. Wiedziałam, że Paweł będzie chciał zadać milion pytań. Coś mu tam wyjaśnię. Usiedliśmy przy stoliku. Podeszła kelnerka, zamówiliśmy obiad i dużo kawy.

- Dzięki. Po prostu dzięki. Nawet nie wiem jak ci podziękować. Jak będę mógł, to sukcesywnie będę spłacał swój dług.

- Nie trzeba. Pieniądze zarobiłam nielegalnie. Miałam wyrzuty sumienia co z nimi zrobić. Przydały się. - Nie będę owijać Pawłowi w bawełnę. Powiedziałam tak, jak było. Wygrałam tę sumę w hazard, którego nie popieram, a teraz jestem zadowolona w jaki sposób je spożytkowałam.

- Nielegalnie? Ty? Tego bym u ciebie nie podejrzewał. Ale ok. Pogadałem z chłopakami. Szkoda, że nie wiedziałem, że byłaś w wojsku i na misji. O bycie lekarzem podejrzewałem, jak widziałem jak się zajmujesz moją raną.

- Jakoś się nie zgadało. Ty też byłeś dość tajemniczy. I mało rozmowny.

No fakt. Nie chciałem na nikogo przelewać swoich problemów. Chciałem mieć ciszę i spokój. Przez parę dobrych miesięcy męczyli mnie paparazzi. U was wreszcie było spokojnie. Poza tym widziałem, że mnie nie lubisz.

- To nie tak, że nie lubię. Po prostu wyczuwałam, że nie jesteś szczery, że coś ukrywasz. Nie pasowało mi dwa do dwóch.

- No to już teraz wiesz o mnie wszystko.

- Ty też.

- Nie wiem wszystkiego. Nie wiem w jaką ci zrobiono krzywdę, że masz tę bliznę na plecach. - Musiałem zapytać. Po prostu musiałem. Zaryzykować. Skoro już gadamy...

- To właśnie jest temat, na który nie lubię rozmawiać.  Nie lubię wspominać tego zdarzenia. Nie zapomnę go ale nie chcę do niego wracać. - Nie chcę wracać wspomnieniami do chwil tortur. Do tego co, kto i w jakiej ilości mi robił. Jak bardzo bolało, jak bardzo się bałam.I że cudem wytrzymałam. I ze właśnie pułkownik nas z tego wyciągnął. Przeżyłam. To jest najważniejsze. Wróciłam. Teraz tylko muszę sobie poukładać swoje życie na nowo...

- Pozostała jeszcze jedna rzecz. - Tak.Chciałam załatwić sprawę Pawła do końca. Nie lubię niesprawiedliwości. I jak dobrym ludziom dzieje się krzywda.

- Co jeszcze zostało? - Zapytałem. Już wiedziałem, że jak Aga sama nie wróci do tematu wojny, misji i blizny, to ja nie mam co naciskać na zwierzenia i tak nic nie powie. Mogę się tylko cieszyć, że wreszcie zaczyna być między nami normalnie. Po kumpelsku. Ale czy kumple idą z sobą do łóżka? Bo na to miałem akurat wielką ochotę.

- Musimy pogadać z twoją dziewczyną. Żeby się przyznała do tego co ci zrobiła. I musimy oczyścić twoje dobre imię. Żebyś nie musiał zarabiać na życie pracując w polu. - Roześmiałam się.

- Moją eks-dziewczyną. Nie wiem czy będzie skłonna zeznawać. - Chyba musielibyśmy jej kupic przyczepę dragów, żeby się zdecydowała.

- Nie martw się. Ja wiem jak z takimi rozmawiać. Mam wprawę. - Mówiąc to Aga miała dziwny wyraz twarzy...


Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Po drodze urwaliśmy się na ognisty seks ale o tym w następnym odc...

Nieznajomy i niebezpieczny. 3.

          Obudził mnie jakiś znany odgłos. To był dźwięk budzika telefonu. Usłyszałem również ciche przekleństwo i całkiem głośne - kurwa ojciec. To był głos Agi, która zerwała się z łóżka. Zrozumiałem, że musi pędzić do domu, do ojca i chętnie skorzystałem z podwózki. Przecież i tak bym tam poszedł na śniadanie. W drodze próbowałem poruszyć temat, który mnie męczył odkąd zobaczyłem ją nagą. 

- Aga co to za blizna na twoich plecach? - Zapytałem wreszcie po chwili milczenia.

- Nie znamy się aż tak dobrze, żebym chciała o tym z tobą gadać. - Warknęła przez zęby. 

- Co? - pomyślałem - Mogłaś się ze mną pieprzyć a nie chcesz gadać? - Ja pierdolę. Wzruszyła ramionami. 

- To był tylko seks. Ty też mi nie mówisz wszystkiego.

      I to by było na tyle. No to pogadaliśmy. Po przyjeździe Aga poleciała budzić ojca. Zjedliśmy śniadanie w milczeniu. Potem ja z gospodarzem pojechaliśmy na robotę. Szkoda. Pomyślałem, że mogło byc nam tak miło.


      Krzątałam się po kuchni szykując obiad. Usłyszałam podjeżdżający samochód. Nie był to jednak dźwięk samochodu, którym chłopaki pojechali na robotę. Do kuchni weszło dwóch karków. 

- Helou panienko. - To było do mnie. Odłożyłam szmatę, którą trzymałam w ręce, na wszelki wypadek skręciłam kurki kuchenki, zeby nic nie wykipiało i siadłam przy stole. Nikt nie wiedział, nawet ojciec, że mam tam przymocowaną broń. Na wszelki wypadek, który teraz chyba nadszedł. Wzięłam głęboki oddech.

- O co panom chodzi? - Karki chodzili po kuchni. Otwierali szafli, zamykając trzaskali. Czuli się jak u siebie.

- Gdzie Paweł.

- Jaki Paweł? 

- Paweł. Wiemy, że tu pracuje. - Jeden z karków uderzył w szkło w drzwiczkach wiszącej szafki. Rozbiło się z trzaskiem.

- Mamy pomocnika ale nazywa się Max. - Próbowałam grać na zwłokę. Domyślałam się, że chodzi im właśnie o naszego pomocnika. Od początku czułam, że coś z nim nie tak. Karki chodzili wokół stołu i co chwilę wybijali szkło w szafkach, chcąc mnie nastraszyć. Sięgnęłam pod stół. Broń była na swoim miejscu. Postanowiłam poczekać na rozwój sytuacji. Niedługo powinni przyjechać chłopcy.

- Nie mamy czasu. Jak się zjawi przekaż mu, że czekamy na zwrot długu. Będzie wiedział o co chodzi. - I wyszli. Tak po prostu. Wiedziałam kurwa, że coś z nim nie tak. Posprzątałam, żeby ojciec się nie zorientował, i nie zdenerwował. Dokończyłam obiad. Chłopcy przyjechali. Zjedliśmy w milczeniu obiad. Wydawało mi się tylko, ze Max wchodząc zauważył brak szkła w szafkach. Ale nie dał po sobie niczego poznać.

- Dziękujemy córcia za pyszny obiad. - Ojciec jak zwykle podziękował. Było to niezwykle miłe. Wstali. - Do widzenia córcia. Pójdziemy odpocząć.

- Pan Paweł zostanie. - Mój głos podczas wypowiadania tego zdania mógł mrozić krew w żyłach. Paweł-Max spojrzał na mnie i wyraźnie go zamurowało.

-Idę córcia na górę. Na razie. - Ojciec wydawał się niczego nie zauważać. I dobrze.

- Pa tatku. - Ojciec poszedł do siebie a ja wzięłam talerze ze stołu i włożyłam je do zlewozmywaka. Paweł-Max usiadł z powrotem przy stole. Usiadłam. Potarłam dłońmi twarz. Spojrzałam w te jego piękne oczy.

- To jak w końcu? Max czy Paweł. - Wycedziłam przez zęby.

- Gdzie byłaś pół roku temu? Nie było cię w kraju? - Zamiast odpowiedzieć zadał mi pytanie. Ciekawe do czego będzie prowadziło.

- Fakt, pół roku temu nie było mnie w kraju. Wróciłam jak stan ojca się pogorszył, żeby być przy nim w ostatnich dniach i w tym czasie wymyślić co zrobić z farmą po jego odejściu. A co?

- Ja jestem zawodnikiem MMA. Mistrzem. Pół roku temu wybuchł, że tak powiem, skandal związany z moją osobą. Było o nim głośno w całym kraju. Wszędzie mnie poznawali. Dlatego zaszyłem się u was na wsi. Tu mam spokój. Skąd wiesz jak mam naprawdę na imię?

- Odwiedzili nas twoi, że się tak wyrażę, znajomi. Rozwalili mi szkło w szafkach. Szukali Pawła. Na odchodne powiedzieli, że czekają aż zwrócisz im dług. Nie życzę sobie, żeby ktokolwiek niepokoił mojego ojca. Wytłumacz się.

- Pewien bukmacher wysoko obstawił zakłady w mojej ostatniej walce. Wygraną miałem na skinienie małym palcem u lewej nogi. Niestety przegrałem. Od siedmiu lat byłem mistrzem i przegrałem z kretesem. - Powiedziałem patrząc prosto w jej piękne oczy.

- Jakim cudem przegrałeś, siedmioletni mistrzu. - Zapytałam z przekąsem. Coś w tej sprawie śmierdziało.

- Przegrałem przez dyskwalifikację, ponieważ w moim moczu po walce wykryto nielegalne substancje. - Postanowiłem, że nie będę Agi okłamywać. Nie wstrząsnęło to nią nazbyt.

- Jak się tam znalazły. Bo nie wierzę, że sam je wziąłeś. - Tak uważałam i tak powiedziałam. Nikt rozsądny nie traci dobrego imienia i tylu tytułów w tak głupi sposób.

- Dobrze się domyślasz. Nie ja je wziąłem. Zostały mi podane o czym dowiedziałem się dopiero po walce.

- Kto ci to zrobił i dlaczego? - Wiedziałam, że to musi być czyjaś sprawka. Ciekawiło mnie komu zaszedł za skórę.

- Okazało się, że podała mi je moja ówczesna dziewczyna. W jakimś napoju czy wodzie. - Tak szczerze to nie pamiętam dlaczego z nią byłem. Kurde przecież w ogóle do siebie nie pasowaliśmy.

- Dlaczego ci je podała. Była tego świadoma? - Ja zawsze chciałam znać wszystkie fakty. max był tajemniczy ale wydawał się bardzo uczciwą osobą.

- Zaszantażowali ją. Dobra, powiem wszystko. Lubiła nazbyt narkotyki. Żeby mieć do nich stały dostęp za darmo zgodziła się na takie coś. Nie byłem świadomy, że aż tak jest uzależniona. - Była to święta prawda. Nie znałem swojej dziewczyny. Chyba nie miałem dla niej zbyt dużo czasu.

- A dług o który pytali karki? - Skoro wyjaśniliśmy jedno pomyślałam, że trzeba wyłożyć wszystkie karty na stół.

- Dług miałem spłacić po walce. Miałem w niej bardzo dużo zarobić, na wygranej, i z części tego chciałem spłacić dług.

- Dług za co?

- Dług za handel narkotykami. Z którego zarobek nie trafił do dilera. - Powiedziałem część prawdy. To był bolesny dla mnie temat.

- Nie wierzę, że handlowałeś dragami. Dawaj ciąg dalszy. - Naprawdę nie wierzyłam, że ten dług był jego. Skoro był siedmiokrotnym mistrzem, to ktoś z jego inteligencją, a wydawał się inteligentnym facetem, nie ryzykuje kariery, pieniędzy, które może zdobyć m.in. na reklamach, dla takiego zarobku.

- Dobrze wyczułaś. Dług nie był mój. Dragami handlował młodszy brat mojej dziewczyny. Sprzedał, część wziął na własny użytek jak balował w Vegas za ten hajs z dragów. Zobowiązałem się, że spłacę go za niego. Tym też przekupili moją dziewczynę. Że umorzą ich dług.

- Ile tego jest? - Dochodziliśmy do sedna. Teraz pozostanie tylko coś wymyślić, żeby to załatwić.

- Teraz będzie około 100.000. Było mniej ale procent rośnie. Z tamtej walki część chciałem zainwestować i spłacić młodego.

- Wiesz gdzie jest ten, u którego masz ten dług? Żeby już żadne karki nie nachodziły mojego ojca? 

- Wiem. 

- To jutro masz wolne. Pojedziemy spłacić twój dług.

- Ale ja nie mam jeszcze tej kasy.

- A jak chciałeś ją zdobyć. Przecież tamtą walkę przegrałeś co? - Już się chyba domyślałam ale chciałam to usłyszeć od niego. 

- Angażowałem się w nielegalne walki. 

- Stąd ta twoja rana. Wiedziałam, że skądś znam ten kształt.

- Nie mogę tam jutro jechać, bo nie mam takiej kasy.

- Pojedziemy i będzie z głowy. Ja wyłożę pieniądze za ciebie.

- Nie pozwolę na to. Jeszcze dwie walki i będę miał całość. 

- Jak będziesz kiedyś miał, to oddasz. Albo odpracujesz.  Ale nie pozwolę, żeby ktoś nachodził mój dom. Postanowione. Jutro jedziemy. Nieodwołalnie. Wyłożę za ciebie tę kasę. - Jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. Na szczęście miałam tyle kasy w domu schowane. Zarobiłam ją nielegalnie w poprzednim moim życiu. Więc mogłam ją wydać na nielegalny dług. Amen.