piątek, 3 czerwca 2022

Nieznajomy i niebezpieczny. 3.

          Obudził mnie jakiś znany odgłos. To był dźwięk budzika telefonu. Usłyszałem również ciche przekleństwo i całkiem głośne - kurwa ojciec. To był głos Agi, która zerwała się z łóżka. Zrozumiałem, że musi pędzić do domu, do ojca i chętnie skorzystałem z podwózki. Przecież i tak bym tam poszedł na śniadanie. W drodze próbowałem poruszyć temat, który mnie męczył odkąd zobaczyłem ją nagą. 

- Aga co to za blizna na twoich plecach? - Zapytałem wreszcie po chwili milczenia.

- Nie znamy się aż tak dobrze, żebym chciała o tym z tobą gadać. - Warknęła przez zęby. 

- Co? - pomyślałem - Mogłaś się ze mną pieprzyć a nie chcesz gadać? - Ja pierdolę. Wzruszyła ramionami. 

- To był tylko seks. Ty też mi nie mówisz wszystkiego.

      I to by było na tyle. No to pogadaliśmy. Po przyjeździe Aga poleciała budzić ojca. Zjedliśmy śniadanie w milczeniu. Potem ja z gospodarzem pojechaliśmy na robotę. Szkoda. Pomyślałem, że mogło byc nam tak miło.


      Krzątałam się po kuchni szykując obiad. Usłyszałam podjeżdżający samochód. Nie był to jednak dźwięk samochodu, którym chłopaki pojechali na robotę. Do kuchni weszło dwóch karków. 

- Helou panienko. - To było do mnie. Odłożyłam szmatę, którą trzymałam w ręce, na wszelki wypadek skręciłam kurki kuchenki, zeby nic nie wykipiało i siadłam przy stole. Nikt nie wiedział, nawet ojciec, że mam tam przymocowaną broń. Na wszelki wypadek, który teraz chyba nadszedł. Wzięłam głęboki oddech.

- O co panom chodzi? - Karki chodzili po kuchni. Otwierali szafli, zamykając trzaskali. Czuli się jak u siebie.

- Gdzie Paweł.

- Jaki Paweł? 

- Paweł. Wiemy, że tu pracuje. - Jeden z karków uderzył w szkło w drzwiczkach wiszącej szafki. Rozbiło się z trzaskiem.

- Mamy pomocnika ale nazywa się Max. - Próbowałam grać na zwłokę. Domyślałam się, że chodzi im właśnie o naszego pomocnika. Od początku czułam, że coś z nim nie tak. Karki chodzili wokół stołu i co chwilę wybijali szkło w szafkach, chcąc mnie nastraszyć. Sięgnęłam pod stół. Broń była na swoim miejscu. Postanowiłam poczekać na rozwój sytuacji. Niedługo powinni przyjechać chłopcy.

- Nie mamy czasu. Jak się zjawi przekaż mu, że czekamy na zwrot długu. Będzie wiedział o co chodzi. - I wyszli. Tak po prostu. Wiedziałam kurwa, że coś z nim nie tak. Posprzątałam, żeby ojciec się nie zorientował, i nie zdenerwował. Dokończyłam obiad. Chłopcy przyjechali. Zjedliśmy w milczeniu obiad. Wydawało mi się tylko, ze Max wchodząc zauważył brak szkła w szafkach. Ale nie dał po sobie niczego poznać.

- Dziękujemy córcia za pyszny obiad. - Ojciec jak zwykle podziękował. Było to niezwykle miłe. Wstali. - Do widzenia córcia. Pójdziemy odpocząć.

- Pan Paweł zostanie. - Mój głos podczas wypowiadania tego zdania mógł mrozić krew w żyłach. Paweł-Max spojrzał na mnie i wyraźnie go zamurowało.

-Idę córcia na górę. Na razie. - Ojciec wydawał się niczego nie zauważać. I dobrze.

- Pa tatku. - Ojciec poszedł do siebie a ja wzięłam talerze ze stołu i włożyłam je do zlewozmywaka. Paweł-Max usiadł z powrotem przy stole. Usiadłam. Potarłam dłońmi twarz. Spojrzałam w te jego piękne oczy.

- To jak w końcu? Max czy Paweł. - Wycedziłam przez zęby.

- Gdzie byłaś pół roku temu? Nie było cię w kraju? - Zamiast odpowiedzieć zadał mi pytanie. Ciekawe do czego będzie prowadziło.

- Fakt, pół roku temu nie było mnie w kraju. Wróciłam jak stan ojca się pogorszył, żeby być przy nim w ostatnich dniach i w tym czasie wymyślić co zrobić z farmą po jego odejściu. A co?

- Ja jestem zawodnikiem MMA. Mistrzem. Pół roku temu wybuchł, że tak powiem, skandal związany z moją osobą. Było o nim głośno w całym kraju. Wszędzie mnie poznawali. Dlatego zaszyłem się u was na wsi. Tu mam spokój. Skąd wiesz jak mam naprawdę na imię?

- Odwiedzili nas twoi, że się tak wyrażę, znajomi. Rozwalili mi szkło w szafkach. Szukali Pawła. Na odchodne powiedzieli, że czekają aż zwrócisz im dług. Nie życzę sobie, żeby ktokolwiek niepokoił mojego ojca. Wytłumacz się.

- Pewien bukmacher wysoko obstawił zakłady w mojej ostatniej walce. Wygraną miałem na skinienie małym palcem u lewej nogi. Niestety przegrałem. Od siedmiu lat byłem mistrzem i przegrałem z kretesem. - Powiedziałem patrząc prosto w jej piękne oczy.

- Jakim cudem przegrałeś, siedmioletni mistrzu. - Zapytałam z przekąsem. Coś w tej sprawie śmierdziało.

- Przegrałem przez dyskwalifikację, ponieważ w moim moczu po walce wykryto nielegalne substancje. - Postanowiłem, że nie będę Agi okłamywać. Nie wstrząsnęło to nią nazbyt.

- Jak się tam znalazły. Bo nie wierzę, że sam je wziąłeś. - Tak uważałam i tak powiedziałam. Nikt rozsądny nie traci dobrego imienia i tylu tytułów w tak głupi sposób.

- Dobrze się domyślasz. Nie ja je wziąłem. Zostały mi podane o czym dowiedziałem się dopiero po walce.

- Kto ci to zrobił i dlaczego? - Wiedziałam, że to musi być czyjaś sprawka. Ciekawiło mnie komu zaszedł za skórę.

- Okazało się, że podała mi je moja ówczesna dziewczyna. W jakimś napoju czy wodzie. - Tak szczerze to nie pamiętam dlaczego z nią byłem. Kurde przecież w ogóle do siebie nie pasowaliśmy.

- Dlaczego ci je podała. Była tego świadoma? - Ja zawsze chciałam znać wszystkie fakty. max był tajemniczy ale wydawał się bardzo uczciwą osobą.

- Zaszantażowali ją. Dobra, powiem wszystko. Lubiła nazbyt narkotyki. Żeby mieć do nich stały dostęp za darmo zgodziła się na takie coś. Nie byłem świadomy, że aż tak jest uzależniona. - Była to święta prawda. Nie znałem swojej dziewczyny. Chyba nie miałem dla niej zbyt dużo czasu.

- A dług o który pytali karki? - Skoro wyjaśniliśmy jedno pomyślałam, że trzeba wyłożyć wszystkie karty na stół.

- Dług miałem spłacić po walce. Miałem w niej bardzo dużo zarobić, na wygranej, i z części tego chciałem spłacić dług.

- Dług za co?

- Dług za handel narkotykami. Z którego zarobek nie trafił do dilera. - Powiedziałem część prawdy. To był bolesny dla mnie temat.

- Nie wierzę, że handlowałeś dragami. Dawaj ciąg dalszy. - Naprawdę nie wierzyłam, że ten dług był jego. Skoro był siedmiokrotnym mistrzem, to ktoś z jego inteligencją, a wydawał się inteligentnym facetem, nie ryzykuje kariery, pieniędzy, które może zdobyć m.in. na reklamach, dla takiego zarobku.

- Dobrze wyczułaś. Dług nie był mój. Dragami handlował młodszy brat mojej dziewczyny. Sprzedał, część wziął na własny użytek jak balował w Vegas za ten hajs z dragów. Zobowiązałem się, że spłacę go za niego. Tym też przekupili moją dziewczynę. Że umorzą ich dług.

- Ile tego jest? - Dochodziliśmy do sedna. Teraz pozostanie tylko coś wymyślić, żeby to załatwić.

- Teraz będzie około 100.000. Było mniej ale procent rośnie. Z tamtej walki część chciałem zainwestować i spłacić młodego.

- Wiesz gdzie jest ten, u którego masz ten dług? Żeby już żadne karki nie nachodziły mojego ojca? 

- Wiem. 

- To jutro masz wolne. Pojedziemy spłacić twój dług.

- Ale ja nie mam jeszcze tej kasy.

- A jak chciałeś ją zdobyć. Przecież tamtą walkę przegrałeś co? - Już się chyba domyślałam ale chciałam to usłyszeć od niego. 

- Angażowałem się w nielegalne walki. 

- Stąd ta twoja rana. Wiedziałam, że skądś znam ten kształt.

- Nie mogę tam jutro jechać, bo nie mam takiej kasy.

- Pojedziemy i będzie z głowy. Ja wyłożę pieniądze za ciebie.

- Nie pozwolę na to. Jeszcze dwie walki i będę miał całość. 

- Jak będziesz kiedyś miał, to oddasz. Albo odpracujesz.  Ale nie pozwolę, żeby ktoś nachodził mój dom. Postanowione. Jutro jedziemy. Nieodwołalnie. Wyłożę za ciebie tę kasę. - Jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. Na szczęście miałam tyle kasy w domu schowane. Zarobiłam ją nielegalnie w poprzednim moim życiu. Więc mogłam ją wydać na nielegalny dług. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz