środa, 25 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 33.

Chciałem, żeby mi uwierzyła. Nigdy jeszcze na żadnej kobiecie mi tak nie zależało. Joanna nie wiedziała, że jestem do kupienia, zatem kochała się ze mną i nie oceniała. Nie sprawdzała czy rzeczywiście jestem tak dobry, jak mówiły znajome. W końcu moja reputacja, to w głównej mierze reklama szeptana.

Powoli zaczynało do mnie docierać, że się chyba w niej zakochałem. Że odkryłem, co wypełni pustkę w moim życiu. Pustkę, która od jakiegoś czasu zaczynała mi dokuczać...

Równocześnie próbowałem uświadomić sobie jak będzie wyglądało moje życie bez tej kasy, którą dawał płatny seks. Dobrej, dużej, szybkiej kasy.

Seks od tej pory z jedną tylko kobietą...

Czyżby było to możliwe? Po tylu latach "uzależnienia"? Będziemy szczęśliwi? Jest to możliwe?

Targały mną wątpliwości...

Targały mną wątpliwości - uwierzyć mu? Dać mu szansę? Czy on po tylu latach (właściwie ilu? ja nie wiem jak długo Mikołaj był dziwką - Niko) potrafi być wierny? Potrafi kochać?

A może warto zaryzykować? Coś mnie do niego ciągnęło i nie było to tylko pożądanie. Nie była to też potrzeba opiekowania się nim. Poznałam go jako mężczyznę. Nie wiedziałam, że jest prostytutem - kimś do wynajęcia "na imprezy rodzinne", jak to określiła Zosia. Może warto zaryzykować i potem się okaże, że było ok... Same wątpliwości.

Ja nie należę do typu ryzykantki. Oj nie! Z drugiej strony jestem kobietą i w znajomości z Mikołajem zadziałał u mnie instynkt. A ten mam bardzo wyczulony. Podświadomość mówi mi, że warto zainwestować w tę znajomość, miłość, czort wie co...

Mikołaj jest inteligentny, zadbany, elegancki, kulturalny, przystojny no i - kurde no przyznam się a co! - pociąga mnie fizycznie. Wiem, jestem przekonana, że w łóżku przeżyję niejedno trzęsienie ziemi i orgazmy giganty! No co? ;-) to też jest bardzo ważna sfera życia... Właściwie już teraz mam na niego ochotę... Ochotę, żeby mi wsadził tego swojego zwinnego kutasa bez ceregieli w moją szparkę... Żeby mnie dotknął tymi swoimi zwinnymi, długimi, ciepłymi palcami. Żeby jego zwinny, gorący, namiętny język wtargnął w moje usta... Spłoniłam się. Chyba...

Podglądałem spod przymkniętych powiek Joannę. Widać było, że myśli pędzą przez jej głowę z prędkością superekspresu... Była w nich niechęć, zwątpienie, nadzieja, cień szansy...
Zauważyłem, że na jej cudowną, młodą twarz, wpłynął rumieniec. O ile ja się znam, był to rumieniec podniecenia! Niewiarygodne!!! Joanna ma na mnie ochotę! Przynajmniej tak mi się wydaje...

Więc mamy szansę?! Mamy szansę? Mamy szansę! O ja cię pierdolę! Mam szansę u Joanny!
Jeżeli okaże się to prawdą, dam jej milion sto tysięcy orgazmów takich, jak dotychczas miała tylko jeden ;-) w swoim życiu!!!
Mam na nią ochotę, mam! Mógłbym ją przelecieć już tu i teraz. Zaciągnąć ją do ubikacji w tej knajpie i wsadzić w jej słodkie usta mojego kutasa, który aż się wyrywa, żeby wyskoczyć ze spodni... Albo nie - pojechać do mnie i kochać się z nią na stole w kuchni... Albo nie - zacząć się z nią kochać już w taksówce... Albo nie - ...................

Podniosłam oczy na Mikołaja... Już wiedziałam, jak się zakończy ten dzień! Zakończy się dzikim, szalonym seksem. Tylko jeszcze nie wiedziałam gdzie i jak...
Mikołaj miał oczy rozmarzone, usta wilgotne, jego oddech przyspieszył. Mam nadzieję, ze jego penis już nie może usiedzieć na miejscu w jego spodniach... Jesssssssssssu! Nigdy nie byłam taka bezwstydna... Lubię ten stan, o dziwo... ;-)

Wstałam...

Mikołaj też...

- Jedziemy do mnie! - Powiedzieliśmy oboje jednocześnie...

poniedziałek, 23 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 32.

Dobrze, że nikt nie komentuje mojego zachowania. Sama nie wiedziałam co robię. Z jednej strony nie chciałam już go widzieć, z drugiej byłam ciekawa co ma na swoją obronę. I, przyznaję, bardzo mi go brakowało...

"Dzisiaj udało mi się wreszcie przelecieć szarą myszę! Teraz śpi w moim łóżku. Dziwne uczucie" - te słowa ciągle łopotały w mojej głowie. Słowa Mikołaja... o mnie...

Z drugiej strony miałam świadomość, że to po prostu  jest męska dziwka. Sprzedaje swoje usługi za kasę - niemałą, jak wiem. To towarzyszenie na imprezach i innych takich spotkaniach to była tylko przykrywka. I, jak stwierdziłam, jest w tym bardzo dobry...

Mikołaj uniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy.

- Napisałem, że cię przeleciałem. Ale to nieprawda! Ja się z tobą kochałem. Naprawdę! Pierwszy raz od bardzo długiego czasu kochałem się z kobietą i miałem z tego bardzo wielką przyjemność. Wszystkie moje poprzednie, że tak powiem, znajomości z kobietami były służbowe. Jak już wiesz, kobiety płaciły mi za moje towarzystwo. Bardzo chętnie płaciły. Jednak to mnie nie usprawiedliwia. Moja choroba, kiedy nie mogłem chodzić do pracy, wbrew pozorom bardzo dużo mi dała. Jak już wyczytałem cały Internet i pooglądałem wszystkie programy, zostawał mi niewykorzystany czas do przemyśleń. Do podsumowania mojego dotychczasowego życia. Doszedłem do wniosku, że jest ono puste. Dotychczas liczyła się w nim tylko kasa. Do czasu aż poznałem ciebie. Przyznaję - chciałem cię tylko przelecieć. Chciałem się na tobie odegrać za te wszystkie kobiety, które mnie wykorzystały. Jednakże stało się tak, że poznałem cię lepiej. Połączył nas mój wypadek. Przekonałem się, że jesteś ciepłą, uroczą dziewczyną. Spokojną i oddaną światu. Trochę zaniedbaną przez ten świat. Bez pytań pomagającą takiemu draniowi jak ja, który ewidentnie chciał cię wykorzystać, czego nawet się pewno nie domyśliłaś.

Miał rację - nie domyśliłam się jakie Mikołaj ma wobec mnie plany. Jakie miał. Słuchałam go sercem ale udało mi się także uruchomić rozum. Swoje wykształcenie - obudziłam w sobie psychologa. Nigdy nie lubiłam oceniać innych. Moje dotychczasowe zachowanie wobec niego było spontaniczne. Było zachowaniem urażonej, wykorzystanej kobiety. Teraz nadszedł czas wysłuchać go i ocenić znając całość. Wiedziałam podświadomie, że będzie to oczyszczające dla nas obojga. Czy naprawi to relacje między nami - kto wie...

- Długo myślałem jak cię tu zwabić do mojej sypialni. I do ostatniej chwili miałem taki zamiar. Jednak gdy podszedłem do ciebie wtedy w kuchni a ty tak po prostu poddałaś się mojemu dotykowi,  wiedziałem, że nie oczekujesz seksu, za który zapłaciłaś, tylko zwyczajnie jest ci przyjemnie. Uwierz mi - ja to potrafię odróżnić... Zapragnąłem zrobić ci dobrze - kochać się z tobą. Gdy obudziłem się w nocy, jeszcze wcześniej niż ty, widok ciebie w moim łóżku mnie zaskoczył. Jeszcze nigdy nie spała w nim żadna kobieta. Nigdy nie chciałem się nim dzielić z żadna kobietą. Gdy cię tam ujrzałem, delikatnie oświetloną przez księżyc zza okna, jeszcze z lekkim rumieńcem po naszym kochaniu się, zapragnąłem, żebyś tam została. Na zawsze. Postanowiłem podzielić się moimi przemyśleniami na blogu. Ostatni wpis pozostał niedokończony. Miało się kończyć: "dziwne uczucie ale przyjemne... Chciałbym, żeby trwało i trwało. Jeszcze nigdy mnie to nie spotkało". Wróciłem do łóżka. Leżąc obok ciebie układałem sobie swoje przyszłe życie. Doszło do mnie, że potrafię żyć bez płatnego seksu. Muszę spróbować. Zasnąłem. A gdy się obudziłem, ciebie już nie było. Zobaczyłem odpalonego laptopa i domyśliłem się co się stało, że przeczytałaś niedokończony wpis. Chciałam natychmiast do ciebie zatelefonować ale telefon miałaś wyłączony...

W pierwszej chwili nie chciałam uwierzyć w słowa Mikołaja. Nie znałam jego ciemnej strony. Nie wyczułam wtedy żadnego fałszu.
Teraz też nie.
Nie chciałam go oceniać.
Może warto go poznać. Odkryć czy to co mówił było szczere.
Chciałam go poznać.
Chciałam wierzyć, że się zmienił. Że ułoży sobie życie na nowo. Może ze mną, może nie.
Przecież trzeba dawać ludziom drugą szansę.
Wiedziałam jednak, że będę roztrząsać naszą znajomość poprzez pryzmat swojego zawodu. Przynajmniej do czasu...

Myślicie, że warto? Że nam się udało?

sobota, 21 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 31.

Znów próbował telefonować.
Odrzucam wszystkie połączenia od Mikołaja.
Od Niko.
Ale pretensjonalny pseudonim...
Zmieniłabym numer telefonu ale zbyt dużo osób go zna i potrzebuje. Nie będę go zmieniać z powodu jednego palanta. Faceta do wynajęcie na imprezy i do łóżka.

Pamiętam jeszcze jak było mi z nim dobrze. Jak mnie dotykał i pieścił. Moje piersi były takie wrażliwe. Poczułam się przy nim jak dziewica, robiąc niektóre rzeczy po raz pierwszy.
Jak pomyślę co jeszcze mógłby mi robić...
Moja szparka tęskni za nim!!!

"Droga Redakcjo! Mój chłopak mnie zdradził. Dwa dni temu widziałam go w centrum handlowym jak rozmawia z moją koleżanką. Śmiał się z nią. Nie odbiera moich telefonów. Chyba rzucę się pod pociąg jak się okaże, że oni są razem." - List do redakcji. I co ja mam odpisać tej dziewczynie? Co jej poradzić? Jeszcze na prawdę jest gotowa rzucić się pod pociąg. Ile ona ma lat? 15 - no tak. Wiek buntu i rozpaczy... chłopak, dziewczyna... Oj kochana - potem będzie już tylko co raz trudniej z facetami... No przecież nie mogę jej tak odpowiedzieć. Skup się Aśka!

- Dzień dobry! Czy jest może redaktor Zofia G.? - Zapytałem o Zośkę - mam nadzieję, że wpuszczą mnie do budynku i spotkam tu Joannę.
- Tak jest. Zaraz pana wpuszczę! - Mój urok osobisty czasem warto wykorzystać na portierkach... - Czwarte piętro w lewo od windy.
- Dziękuję! - Poszedłem. W ręku miałem wielki bukiet na przeprosiny. Może to pomoże. Żeby chociaż ze mną zechciała porozmawiać! Wyjaśnić!
- Niko?! A co ty tutaj robisz? - Zosia była zdziwiona i skrępowana.
- Czy jest może ta twoja koleżanka Joanna? - Zapytałem bez wyjaśnienia po co tu jestem i dlaczego.
- Jest. Ale co ty masz do niej? Niko uważaj, bo jak ją skrzywdzisz, to będziesz miał ze mną do czynienia! - Zosia pogroziła mi grabkami ogrodniczymi.
- Obawiam się, że już za późno... Że już ją skrzywdziłem i chcę wszystko wyjaśnić i naprawić. - No kurcze kobieto! Zaprowadź mnie do niej wreszcie, pomyślałem!
Zosia spojrzała mi prosto w oczy.
Niespodziewanie wymierzyła mi mocny policzek. Zapiekło!
- Ty draniu! Coś ty jej zrobił?!
Pół redakcji się odwróciło. Nasza rozmowa nie należała do dyskretnych i cichych.
Joanna! Jest! Wyszła z drzwi po prawej!
- Joanno zaczekaj! Muszę ci wytłumaczyć! - Teraz mi nie ucieknie. Zostawiłem Zosię i poszedłem za Joanną.

- Proszę nie rób scen Mikołaju. Już chyba dość tego na dzisiaj. Plotki będą łazić po całej firmie dobry miesiąc. - Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie chciałam go widzieć. Jednocześnie bardzo, bardzo chciałam, żeby się ze mną kochał...
- Nie przyszedłem robić scen, Joanno! Przyszedłem cię przeprosić i wyjaśnić! Błagam! Porozmawiaj ze mną! Nie możesz mnie karać i osądzać nie dając prawa do wyjaśnień! Kocham cię! - Runąłem na kolana. Wyciągnąłem rękę z kwiatami w stronę Joanny.

- Dawaj te chabazie! - Położyłam kwiaty na biurku. Na szczęście mój gabinet był osobnym pokojem. Moje policzki płonęły tak samo czerwono, jak odbite na policzku Mikołaja pięć palców Zosi. Wiem, że ona ma dużo siły!
- Wychodzimy! Potrzebuję na dzisiaj dzień urlopu na telefon! - Rzuciłam w przestrzeń. Mam nadzieję, że ktoś doniesie o tym szefowi. Mam dziś wolne. Ciekawe co ma do powiedzenia Mikołaj na swoją obronę.
- Wyłaź. - Warknęłam do Mikołaja, bo chciałam, żebyśmy się jak najszybciej stracili z ludzkich oczu. Z dala od tych plotkujących oczu. Od tych bab, które już go rozbierały wzrokiem! Żeby tylko Zośka nic nikomu nie wygadała!

Poszliśmy do kawiarni niedaleko redakcji.

- Słucham cię Niko! Co masz mi ciekawego do powiedzenia! - Specjalnie nazwałam go jego "pseudonimem", żeby go wkurzyć.
Zamówiłam latte, założyłam nogę na nogę, ręce skrzyżowałam na piersi. Byłam gotowa wysłuchać, niekoniecznie uwierzyć we wszystko.

- Wiem jak to wygląda. - Mikołaj ciężko westchnął. Usiadł naprzeciw mnie i opuścił głowę na piersi. Westchnął. - Wiem, że przeczytałaś mojego bloga. Domyśliłem się....

Wyjaśnienia Mikołaja w innym poście.
To za dużo jak na jeden raz do przetworzenia jak dla mnie.
Za bardzo boli.
Jest to dla mnie jak spowiedź, oczyszcza.
Ale i oczyszczenie musimy dawkować umiarkowanie.

Tłumaczenia Niko i co z tego wynikło - cdn...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 30.

Mikołaj............................!!!!!!!!!!!!

Mikołaj jest facetem do usług, którego wynajmuje Zosia i nie tylko ona...
I któremu dopłaca do..............

Chyba się porzygam...............

Już wiem, dlaczego było mi tak dobrze.
Skoro to facet, któremu się PŁACI za seks, to on na pewno potrafi to robić................

Kurwa mać - zaklęłam pierwszy raz w swoim życiu!
Niefart, gówno i dupa.
Ja pierdolę jaki ten świat jest mały!
Uciekać! Uciekać gdzie pieprz rośnie. Byle dalej od niego!
Sama przed sobą nie chciałam się przyznać do tego, że za nim tęskniłam.
Że brakowało mi jego towarzystwa.
Jego dotyku.
Uśmiechu.
Głosu.
SEXU z nim!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Przepraszam Zosiu ale muszę już iść psa wyprowadzić.
Uciekłam...

Joanna! Tak, to ona! Kobieta, z którą poszła porozmawiać moja dzisiejsza towarzyszka to właśnie Joanna!
Minęło już trochę czasu, może uda mi się z nią porozmawiać. Wyjaśnić. Wytłumaczyć.
Spojrzała na mnie.
Jej przepiękne oczy zrobiły się wielkie niczym spodki.
Zrobiłem krok w ich kierunku.
Joanna uciekła.
Zofia złapała mnie za rękę.
- Stój przystojniaku! Dziś jesteś cały mój. - Jesu jak ja mam się wymigać od tego całego bankietu i seksu z tą kobietą, chociaż już zapłaciła niemało. Ja muszę do Joanny!
- Kto to był ta kobieta, która tak szybko wyszła? - Zapytałem niby od niechcenia.
- Ta? To Joaśka. Nasza pani psycholog od świrów gazetowych. Pisze dla nich porady. Nawet jej proponowałam, że może cię wynająć na ten bankiet, to wtedy nie będą jej podrywać te stare amanty ale to dzikuska i wolała szybciej wyjść.  Do psa.

Już wiem gdzie jej szukać. W pracy mi nie ucieknie. Może da się przekonać i przeprosić...
Joanna - moja miłość...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 29.

Nie odbierałam telefonów od Mikołaja.
Z psem też nie chodziłam na spacery do naszego parku, tylko wywoziłam go na drugi koniec miasta.
Nie chciało mi się jeść.
Nie chciało mi się spać.
Tylko Zbój trzymał mnie w jako - takiej równowadze. Dzięki niemu musiałam myśleć o dniu dzisiejszym, wychodzić na spacery...

Nie miałam pojęcia, jak zmienił się stosunek Mikołaja do mojej osoby...

Rzuciłem się w wir pracy. Moja noga już prawie mnie nie bolała, siniaki się zagoiły...
Zamówień miałem całe mnóstwo.
Starałem się zapomnieć o Joannie.
Jednocześnie im więcej chciałem zapomnieć, tym więcej o niej myślałem...
Brakowało mi jej...
Tęskniłem...

Na szczęście nadal musiałam chodzić do pracy. Musiałam tam myśleć o kłopotach innych, więc moje na szczęście szły w odstawkę.
Szykował się bankiet firmowy. Zatelefonowała do mnie znów Zośka z działu ogrody z pytaniem czy idę i z kim. Nie miałam ochoty z nikim się umawiać w ciemno, wolałam iść sama. Zosia opowiadała, że może dla mnie załatwić towarzystwo. Nie! Dziękuję! Na pewno nie takie towarzystwo jakie ona załatwia dla siebie. Zamawia faceta na telefon. Facet do towarzystwa. Jeżeli mu dopłaci, to ją bzyka. Już nie raz się z nim umawiała. I nie tylko ona. Z jego usług korzystało już kilka z jej koleżanek, wynajmując go np. na śluby, zjazdy klasowe itp. Nie dziękuję. Ja jak na razie facetów mam po dziurki w uszach!

Bankiet firmowy.
Jak zwykle w super hotelu.
Catering niczego sobie - same pyszności. Nawet nie wiem jak się nazywają niektóre z potraw. Alkoholu jak zwykle dużo. Dobrego. Pod wieczór szefowie są już tak narąbani, że podrywają wszystko jak leci! A może się uda zaciągnąć którąś z redaktorek do łóżka w tymże hotelu. Dlatego bankiety zawsze są w dobrych hotelach. Zamówione jest kilka pokojów.
I dlatego ja zawsze zmywam się po dwóch godzinach. Nie będzie mnie nagabywał żaden podstarzały, podchmielony amant - szef.

- Cześć Aśka! - To Zośka. Znalazła mnie. Kurde ale się odstrzeliła!  Kapiąca złotem i seksem laska. Na co dzień chodzi w ogrodniczkach i z kopaczką hehehe. Ale ja ją lubię.
- Zobacz kochana jakie ciacho! To ten Niko o którym ci opowiadałam! - Spojrzała w drugi koniec sali, gdzie był ten jej facet do usług. Ciekawe ile mu płaci. I ile dopłaca za usługę ekstra...
Spojrzałam tam, gdzie był skierowany jej palec.
- Ten wysoki, w ciemnym garniturze. Po lewej, obok Grażyny.
Facet się odwrócił, szukając Zosi.

Mikołaj...........................................................................................................................!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 28.

- Kurwa mac jak zimno! Gdzie ta moja kołdra. Jezu jak mnie wszystko boli...
Aaaaaaaaa! Pamiętam! Dzisiaj kochałem się z szarą myszą. Z Joanną. Pierwszy raz, kurwa mać, kochałem się z kobietą. Nie przeleciałem, nie bzyknąłem. Ja pierdolę ale mi było dobrze...

Joanna byłą tak namiętna. Piękne miała ciało! Jędrne, nie wychudzone.
Bardzo mocno i namiętnie reagujące na mój najmniejszy dotyk czy pocałunek. Jak jeszcze nigdy żadna kobieta.
Bardzo przyjemnie się ją całowało. Jej ciało jest stworzone do dotykania. Sutki prężyły się pod najmniejszym dotykiem. Dotykanie jej było również przyjemne.
Przez krótką chwilę pomyślałem, czy mogę ją przelecieć. Może jeszcze jest dziewicą? Ale w tym wieku? To chyba niemożliwe. Poza tym miałem taką wielką na nią ochotę. Tak bardzo chciałem jej wsadzić...
Nie była dziewicą. Wyczułbym, gdyby była, jak mój zdrowo napalony kutas wchodził do jej cipki. Joanna była taka ciasna! Odpowiednio mokra. Poruszałem moim penisem najpierw powoli. Zauważyłem, że Joanna poddaje się mojemu rytmowi. Wsadziłem go głębiej. Po same jądra! Jej cipka ciągle wilgotniała tak, że poruszanie się w niej mogło być co raz szybsze. Przyspieszyłem...
Jak ona rozkosznie jęczała pode mną... Nawet nie musiałem jej już dotykać i całować. Widać było, że nie potrafi się zatrzymać, że dobrze jej robię. Ba! W końcu jestem mistrzem w swojej branży! Wiem jak zrobić dobrze kobiecie.
O dziwo jednak ja sam reagowałem mocniej. Było mi bardzo, bardzo dobrze. Czułem każdy ruch mięśni w jej szparce. Byłą gorąca, chętna.
Zależało mi, żeby jej też było dobrze, żeby doszła. I doszła ale jak! Jej cipka nagle zacisnęła się na moim kutasie, wyciskając z niego ogromną ilość spermy! Orgazm, sądząc po dźwięku, jaki wydobył się z jej wnętrza, musiał być ogromny! Mile połechtał moje ego. Mogłem spokojnie dokończyć swojego dzieła i się w nią spuścić. Miałem na to ochotę od pierwszego dnia, jak ją ujrzałem.
Jeszcze chyba nigdy z żadną kobietą nie miałem tak wielkiego zadowolenia! Ilość mojej spermy byłą chyba największa w moim życiu!
Kurwa mać ja pierdolę jak mi było dobrze! Pierwszy raz w moim życiu to mnie było aż tak dobrze! Kurwa co ta dziewczyna ze mną zrobiła... Ja pierdolę....

Obudziło mnie zimno. Myśli powyżej przeleciały mi jak teleekspress przez głowę. Uśmiech wystąpił na moją twarz... Błogo mi było na samo wspomnienie...

- Aśka! Joanno gdzie jesteś? - Nie było jej obok mnie w łóżku. Obszedłem całe mieszkanie - nigdzie jej nie było. Usiadłem w salonie.
A - nie wyłączyłem laptopa. Mój wzrok padł na słowa, które wyświetliły się na jego ekranie. Ufff! Grubo! Jak Joanna je zobaczyła, to mam przerąbane! Już nigdy się do mnie nie odezwie!

  "Dzisiaj udało mi się wreszcie przelecieć szarą myszę! Teraz śpi w moim łóżku. Dziwne uczucie"

Wpis był niedokończony. Należał do mojego bloga, gdzie opisywałem całą! znajomość z Joanną.  A co jak ona przeczytała resztę? Kiedy ona mogła się obudzić.
Chciałem dopisać, że dziwne uczucie, że Joanna śpi w moim łóżku, bo jeszcze nigdy żadna kobieta w nim nie spała. To ja spałem w ich łóżkach. Nigdy nie chciałem żadnej wpuścić do mojego aż tu nagle Joanna w nim śpi i mnie to nie przeszkadza. Przeciwnie - chciałbym, żeby w nim została. Mój stosunek do niej uległ radykalnej zmianie. Jeszcze niedawno chciałem ją tylko przelecieć a teraz chcę, żeby się ze mną kochała...
Chwyciłem za telefon. Wybrałem numer Joanny.
-"Abonent czasowo niedostępny"... Coś mi się wydaje, że jeszcze przez długi czas będę słyszał ten komunikat, telefonując do Joanny. Obraziła się i słusznie...
Czy zdołam to odkręcić?...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 27.

Długo nie mogłam tu wrócić, żeby opisać wam jaki był dalszy ciąg...
Ale słowo się rzekło, kobyłka u płota.
Obiecałam opowiedzieć ku przestrodze innych naiwnych, więc kontynuuję...

Nie trwało długo, jak wylądowaliśmy w jego sypialni.
Mogłabym napisać, że się bzyknęliśmy i już...
Ale sex był nieziemski... Przynajmniej dla mnie nieziemski...

Mikołaj położył mnie na środku dość dużego łóżka.
Przeleciało mi przez głowę pytanie czy on tu śpi raczej sam, czy często z kimś...
Ściągnął moją spódnicę razem z majtkami.
Zaczął całować po wewnętrznej stronie ud. Całował delikatnie ale stanowczo. Dotykał. Jego dotyk był delikatny jak jego pocałunki i równocześnie stanowczy. Ciepły... Bardzo przyjemny.
Wszedł swoimi nogami pomiędzy moje uda. Jego głowa i ciepłe, delikatne, mokre usta znalazły się na wysokości mojego wzgórka rozkoszy. Położył na nim swoją rękę. Zaczął masować. Nie kontrolowałam swojego zachowania, nie kontrolowałam swoich słów. Było mi tak rozkosznie.
Długie palce Mikołaja zaczęły zakreślać kółka wokół szparki między moimi nogami. Jednocześnie chciałam, żeby się tam zanurzyły, wiedząc podświadomie, że sprawią mi dużo rozkoszy i nie chciałam, wstydziłam się swoich reakcji i swojego ciała. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać, jak ruszać.
Całował moje podbrzusze, składał na nim mokre pocałunki i jednocześnie dmuchał w te miejsca sprawiając, że przebiegał po mnie dreszcz rozkoszy i przyjemności. Pierwszy raz czułam coś takiego!
Rękoma rozepchnął moje nogi szerzej. Nawet nie zaprotestowałam. Bezwstydnie pozwoliłam mu robić ze mną co chciał. Robił tak dobrze...
Mikołaj znalazł się nade mną. Spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował. Jego język wtargnął bardzo głęboko do moich ust, dając mi jeszcze więcej rozkoszy i doznań. Chyba jęknęłam. Jak mi było dobrze! Jedną ręką błądził po moich piersiach, drugą gładził po włosach. Całował długo i mocno. Jego język penetrował całe moje usta. O dziwo mój język zareagował. Splotły się oba i nie znajduję słów, żeby opisać moją przyjemność. Jak Boga kocham jeszcze nigdy nikt mi tak nie robił.
Nagle poczułam jego rękę na biodrze. Przytrzymał mnie i jednym pchnięciem jego penis wtargnął do mojej szparki. Ja cię! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mi się zrobiło dobrze!!!
Moja ciało wygięło się w łuk. Z głębi gardła wydobył się jęk rozkosznej rozkoszy!
Mikołaj schwycił w swoje usta mój prawy sutek, który akurat znalazł się dokładnie pod jego ustami. Nie wiedziałam, że moje sutki są takie wrażliwe. Przyjemność poczułam gdzieś głęboko w sobie...
Mikołaj na przemian ssał i całował moje piersi, sutki. Penetrował całe usta. Całował szyję...
Jednocześnie jego penis poruszał się we mnie co raz szybciej.
Zaczęliśmy sapać. Nasze oddechy przyspieszyły. Co raz szybciej. Co raz namiętniej. Co raz więcej rozkoszy! Rozkosz dała mi taki odlot! Nie kontrolowałam swojego zachowania. Wiem tylko, że nagle chwyciłam go za ręce i dźwięk, jaki wydobył się z głębi mojego ciała, zaskoczył mnie samą. Równocześnie z dźwiękiem przeszył mnie mocny, głęboki, rozkoszny impuls. Całę moje ciało pulsowało. Mikołaj spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się...
Jego penis nadal się we mnie poruszał. Nie trwało długo, aż on sam jęknął, zatrzymał się na chwilę w poruszaniu się w mojej szparce a potem wykonał kilka mocnych pchnięć i opadł na łóżko obok mnie.
Poczułam jak między nogami zrobiło mi się bardzo, bardzo, bardzo mokro!!!

Nawet nie wiem jak zasnęłam z wyczerpania i emocji...

Obudził mnie zwykły instynkt - zachciało mi się siku...

W pokoju był półmrok. Mikołaj leżał obok mnie. Jaki on był śliczny z tymi poczochranymi włosami...

Znalazłam ubikację. Wracając do łóżka potrąciłam stolik w salonie. Półmrok rozświetlił ekran laptopa. Odruchowo na niego spojrzałam. Mój wzrok przyciągnął znany wyraz - Zbój.
Usiadłam i zerknęłam co tam jest napisane...

Blog.

"Dzisiaj udało mi się wreszcie przelecieć szarą myszę! Teraz śpi w moim łóżku. Dziwne uczucie"

Wpis był niedokończony... Zerknęłam na wcześniejsze wpisy.
- "Pierdolona szara mysz i jej pies! Tak właśnie! To określenie pasuje do niej najlepiej. Szara mysz. Nie jest nieładna ale zaniedbana. Jakby ją podmalować, ubrać, uczesać,"
- " Zabawię się jej kosztem. Daję sobie max miesiąc, że wskoczy mi do łóżka!"
- "Zostały mi jeszcze dwa dni na podbój. Dwa dni, żeby mi wskoczyła do łóżka i żebym wygrał zakład z samym sobą. Dupa blada."
- " zmiękczyć szarą myszę. Jak wiadomo, takie brzydactwa lubią czuć się jak Samarytanie i pomagać. Wykorzystam ją jako pielęgniarkę i dodatkowo sam na tym skorzystam. I tak nie jestem teraz w formie ją przelecieć, więc co się odwlecze, to nie uciecze. Myślę, że potem będzie mi łatwiej ją zmiękczyć i szybciej wskoczy mi do łóżka."

Zamurowało mnie. To było o mnie. O nas. O naszej znajomości.

Otrzeźwiło mnie zimno. Znalazłam swoje ubrania i wybiegłam z mieszkania Mikołaja...

sobota, 14 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 26.

Moje ręce sunęły w górę. Przez cienki materiał koronkowego stanika czułem wyraźnie, że Aśki sutki stanęły. Ale jak stanęły! Większych sutków chyba nigdy nie miałem w swoich palcach. Odpiąłem stanik i wreszcie całe piersi były moje. Miękkie, ciepłe, młode, jędrne, chętne.
Podciągnąłem spódnicę Aśki do góry. Jęknęła. Zacząłem całować jej ucho i kark. Nasze oddechy stawały się co raz szybsze.
Wsadziłem moją rękę między jej uda. Jakaż ona jest namiętna! Reaguje na każdy najmniejszy dotyk... Rozsunąłem uda kolanem. Przylgnęła do mnie całym ciałem.
Schwyciłem jej głowę i pocałowałem w usta. Usta się rozchyliły, pozwalając na wtargnięcie tam mojego sprawnego języka.
Obróciłem ją. Chciałem ją widzieć. Chciałem widzieć jej całe podniecenie.
Ściągnąłem sweter. Razem z nim spadł na ziemię biustonosz. Drogę do jej pięknych niewątpliwie piersi miałem otwartą. Posadziłem na blacie i rozpocząłem pobudzanie jej chętnego ciała.
Może dojdziemy do sypialni a może skończymy w kuchni - kto wie. Jak na razie idzie to w dobrym kierunku!
Jeszcze dziś szparka szarej myszy będzie moja!!!

Nie potrafiłam się oprzeć jego dotykowi. Moje ciało naprawdę było go stęsknione. Przygód seksualnych miałam tylko parę w życiu, wszystkie zakończone fiaskiem. Faceci nie potrafili zrobić mi dobrze, więc na długie lata nawet nie ponawiałam prób.

Zwłaszcza po tym, jak pijany, jakiś tam piąta woda po kisielu kuzyn próbował siłą się ze mną kochać na weselu kuzynki Bożeny. Traumatyczne przeżycie. Ten odór prześladuje mnie do dziś.

Dotyk Mikołaja był przyjemny. Bardzo przyjemy. Wydawał się on być podniecony sytuacją. Podniecony mną?!? Ktoś się mógł podniecić w mojej obecności? Nasze zachowanie prowadzi do jednego. Czy ja mam ochotę na seks z Mikołajem?

Czy mam ochotę? Byłabym głupia, gdybym nie miała! Wydaje mi się, że on dobrze wie co ma robić z kobietą.
Jak ma robić.
Gdzie dotykać, jak pieścić.
Podniecał mnie bardzo. Namiętność między nami rosła z sekundy na sekundę. Nasze oddechy były gorące, urywane. Jego pocałunki bardzo głębokie. Słodkie, przyjemne. Rozbudzające. Dotyk namiętny. Nieprzerwany. Dotykał mnie w miejscach, gdzie jeszcze żaden mężczyzna mnie nie dotykał. Pieścił w taki sposób, jak jeszcze żaden facet. Nie zdawałam sobie sprawy, że może być tak dobrze...

Musze przerwać moją opowieść, bo jak sobie przypomnę co jeszcze mi robił...jak robił, gdzie robił...
I co z tego wyniknęło. I jak się zakończyło.

I najgorsze - co zobaczyłam w nocy...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 25.

- No cześć! Jestem jak obiecałam! - Przyszłam jednak do niego. W moich planach była tylko zupa. Zrobię mu zupę i pójdę - tak sobie wymyśliłam.

- Cześć Joanno! Stęskniłem się! Stęskniłem się za twoimi sprawnymi rączkami, które zrobiły mi taką pyszną zupkę... Już nie mogę patrzeć na pizzę i pierogi ze sklepu. Uratowałaś mi życie ponownie. - Kurde tyle kitu na raz jeszcze nikomu nie nawciskałem. Ale...może efekt będzie taki jak zamierzam!

No i co? Makaron na uszy mi ponawijał a ja głupia uwierzyłam... Na co mi magisterium z psychologii, jak sama nie potrafię w prywatnych kontaktach rozgryźć człowieka. Poszłam robić zupę z mocnym postanowieniem wyjścia, jak tylko ją skończę! A atmosfera między nami gęstniała...

Przez całe pół godziny jak się gotowała zupa, rozmawialiśmy na tematy neutralne. Jak tam moja noga, jak tam panie w polityce, pogoda dobra - niedobra. Psy, koty i inne głupoty. O seksie ani razu a u mnie się kotłowało jak ją zaciągnąć do pokoju obok... Nic mi chyba nie pomoże, tylko zrobić z siebie nadal ciężko chorego i poczekać do skończenia zupy i pochwalić, że rączki całuję doskonałej pani kucharce!

- Bułkę do zupy posmarować ci masłem czy zrobić jak grzankę na patelni z serem żółtym? Jak wolisz? - Kończyłam zupę i zaraz będę się zbierać do wyjścia. Musze stąd uciec, bo coś zaczyna wyraźnie krążyć w powietrzu... Fluidy, feromony...kto wie co?

- Poproszę z masłem. - Aha Aśka kończy zupę. Pora brać się do dzieła. Napięcie w pokoju urosło już chyba do granic możliwości. Gęsta atmosfera jest wyraźnie wyczuwalna.
Podszedłem do niej od tyłu. Stała przy płycie kuchennej. Chwyciłem ją oburącz w pasie, żeby mi nie uciekła.
- Joanno! - Wyszeptałem wprost do jej ucha, starając się dmuchnąć we wrażliwy płatek ucha gorącym oddechem. - Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało. - Mój głos był niski, stęskniony.
- Twojego głosu, obecności. Kojącej wszelki ból obecności. - Makaron na uszy nawijam ale to był tez fakt - w jakiś sposób jej obecność mnie koiła.
Aśka zaczęła ciężej oddychać. Chyba moje słowa, oddech i tak bliska obecność zaczęły ją podniecać! Jupi! Idzie to w dobrym kierunku. Teraz jej nie spłoszyć i będzie bzykanko.

Stałam przy tej kuchni całkiem bezwolna, słuchając jego czarującego głosu. Jego dotyk był przyjemny, ciepły.
Moje wytęsknione męskiego dotyku ciało zaczęło reagować podnieceniem, wcale mnie nie słuchając.
Chciałam wyjść...ale nie potrafiłam.
Pragnęłam go! Tak! Pragnęłam go jak jeszcze nigdy nikogo!

Moje ręce powoli zaczęły sunąć w górę Aśki ciała. Chciałem dotknąć jej piersi, tak starannie skrytych pod grubym golfem.

Ulegnę mu... Nie potrafię się mu oprzeć...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 24.

Na szczęście kupiłam dla Mikołaja kilka gotowych posiłków, więc mogłam go nie odwiedzać dobrych parę dni. Coś mnie od niego ciągnęło a sama nie potrafiłam zdefiniować co.

Teraz tak myślę, że chyba nie chciałam się dowiedzieć co mnie do niego ciągnie, bo prawda byłaby zbyt trudna.

Pociągał mnie. Fizycznie. Inaczej raczej nie, bo przecież nie poznałam go zbyt dobrze. wydawał się miły, grzeczny. Na pewno dba o siebie. Sądząc po mieszkaniu - minimalista. Nie wiem gdzie pracuje i co robi. Z całą pewnością ciągnęła mnie do niego też obowiązkowość, bo wiedziałam, że jest samotny, nie ma mu kto pomóc a przecież minie długi czas, aż wreszcie Mikołaj się usamodzielni.

No ja pierdolę kiedyż ta dziewczyna się wreszcie u mnie zjawi!!! No przecież ja mogę umrzeć z głodu ;-)  czy ona o tym nie wie? Przegrałem zakład z samym sobą z kretesem. Nie przeleciałem jej do końca miesiąca i nie zanosi się na to, że kogokolwiek przelecę...
Ja i brak seksu! Nie wytrzymam i będę musiał zamówić dziwkę. Ja! Ja pierdolę! Ale ten świat jest dziwny!
Mam pomysł - zatelefonuję do niej i zapytam czy nie przyjdzie znów mi ugotować jakąś zupkę. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie.
- Joanno! Przepraszam, że ci przeszkadzam ale mam pytanie. Bardzo smakowała mi zrobiona przez ciebie zupa. Nie byłabyś taka miła i nie przyszła zrobić jej ponownie? - Miałem nadzieję, że ten tekst ją zmiękczy. Że jednak da się namówić i przyjdzie a wtedy kto wie, jak się rozwinie sytuacja i może ją bzyknę! Już wiem, że nie leci na kasę, bo sprawdziła przecież stan mojego konta i przez tak długi czas do mnie nie wróciła.

I co powiecie?! Starczył jeden telefon od Mikołaja i ja od razu lecę do niego jak ślepa mucha! Ucieszyło mnie, że zadzwonił. Ucieszyłam się na jego głos. Uwierzyłam, że naprawdę smakowała mu moja zupa.
A może się stęsknił...
Może coś...
Nie przeczuwałam co się stanie...
Chyba po prostu tęskniłam za nim...

Przyjdzie! Joanna przyjdzie. Muszę się zastanowić w jaki sposób ją zbajerować, żeby wskoczyła mi do łóżka, bo jak jej nie bzyknę, to mój kutas uschnie i umrze z braku bzykania a jądra eksplodują z nadmiaru spermy! Na psa już ją zbajerowałem, na chorobę też. Może bajer na dobrą kucharkę?! To powinno działać na wszystkie kobiety...
Bzyku, bzyku, bzyk będzie dzisiaj! :-D

Jak ćma do świecy...ogień ją zabije a ona leci...poleciałam i ja...

wtorek, 10 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 23.

Oczywiście, że sprawdziłam stan konta Mikołaja. Po prostu dlatego, żeby wiedzieć ile kasy mogę wypłacić, bo potrzebowałam dość dużo - jego znajomy przepisał dość drogie leki.
Uffff! Stan jego konta mnie powalił. Facet jest dziany - jak to się mówi! No tak - to świadczy chyba o tym, że mieszkanie jest jego własnością. Z pewnością! Z takim stanem konta? Ciekawe jaki zawód on wykonuje? Co robi, że ma tak dużo kasy.


 Na szczęście ja na kasę nie lecę...

Teraz wiem, że wolałabym nie wiedzieć jaki zawód on wykonuje...


Zakupy zrobione, wracam do Mikołaja.

Kurwa mać jak długo można robić zakupy?! Ta dziewucha już tu powinna być. Zaraz przyjedzie facet z pizzą. O! Idzie!

- Już jestem! - Nawet mu nie powiem, że spoglądałam na jego konto, że wiem ile ma tam kasy! - Proszę, oto zakupy. Kupiłam też parę paczek pierogów i innych gotowych rzeczy - mam nadzieję, że lubisz, nie będziesz musiał gotować.

- Super! Dziękuję. O dzwonek do drzwi! Pewno pizza. - Bla bla o żarciu. Jak ja wytrzymam tyle dni bez seksu. Na ręcznym nie lubię, nie używam. No! Rzadko. Gdyby Aśka była łatwiejsza i wzięła mi w usta. Mógłbym ją wypieprzyć tak i spuścić się. Pewno by mi to pomogło w rekonwalescencji. Oj na pewno tak!

Zjedliśmy pizzę. Miałam dość intensywny dzień: od czwartej na nogach, pomagając Mikołajowi, potem praca, spacer ze Zbójem, znów Mikołaj. Jestem padnięta. Po prostu padnięta. Marzę o drzemce...
Usiedliśmy obok siebie na jego prześlicznej sofie. Ja z lewej, Mikołaj pośrodku, z nogą na pufie, Zbój z jego prawej strony. Ten zawsze wie, gdzie znaleźć sobie miejsce do spania... Zasnęłam z głową opartą o ramię Mikołaja.

Śpi. Ta bezczelna dziewucha śpi! Pierwszy raz w życiu kobieta śpi obok mnie ale nie zmęczona seksem, tylko po prostu śpi. Zjawisko dla mnie niespotykane! I te jej bydlę. Też śpi. Nawet chrapie. Głowę oparł na mojej nodze i chrapie. Moje myśli wciąż krążą wokół seksu z Aśką. Jakbym ją brał. Wyobrażałem ją sobie obciągającą mojego fiuta. Różne pozycje przeleciały mi między oczami. Najciekawsza chyba była ta w łóżku, kiedy mysza miała związane ręce i zawiązane oczy. Oj zrobiło mi się wyjątkowo gorąco w spodenkach. Musiałem mojego kutasa ułożyć w innej pozycji, bo było mi niewygodnie. Zaraz go wyciągnę ze spodni i po prostu zwalę konia - nie szkodzi, że na jej oczach! Nie wytrzymam dłużej! Królestwo za loda! Królestwo za chętne usta!!!

A ja w tym czasie słodko i niewinnie spałam obok. Nawet nie przyszło mi do głowy, jakie bezwstydne myśli ma Mikołaj...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 22.

Czytajcie zatem o mojej głupocie ciąg dalszy...

- Możesz Mikołaj. Pewno, że możesz. Czego ci potrzeba? - Wpadłam jak mucha w sieć pająka...

- Zatelefonuję do znajomego, który jest lekarzem. Pewnie przyjedzie koło południa i wypisze mi jakieś recepty. Obmaca jeszcze raz mój brzuch, czy mi czegoś nie uszkodzili, czy na pogotowiu mnie dobrze zbadali. Gdybym mógł prosić, żebyś te recepty po południu wykupiła, to było by super. Dam ci moją kartę do bankomatu i pin do niej, to wypłacisz mi gotówkę, bo muszę ci oddać dług i jeszcze będzie na zapłatę w aptece. Na moim koncie powinno być jeszcze trochę kasy. Weźmiesz moje klucze, żeby móc wejść. Ja za to przygotuję obiad w podzięce. - Mikołaj próbował uśmiechnąć się w ten urzekający mnie sposób ale nie pozwalała mu na to boląca, rozcięta warga.

- Ależ Mikołaj jakiż obiad? Z tą nogą nie dasz rady! - No jak on w ogóle mógł myśleć o gotowaniu!

- Spokojnie mała. Zamówię pizze - tyle to jeszcze potrafię zrobić. Ale dziękuję za troskę. - Chyba mój plan zaczął działać. Dziewucha wpadła jak śliwka w kompot. Niech pomaga i się martwi, w końcu to jej wina, że tak długo mnie zwlekała. Jupi! Będzie to jeszcze łatwiejsze niż myślałem.

Po południu.

Zabrałam Zbója, poszłam z nim na spacer a potem do Mikołaja.
- To ja! - Zawołałam od progu. - Przyprowadziłam ci towarzystwo.

Bydle. Ona przyprowadziła to bydle. No ja pierdolę! Przecież ja się go boję. Ale trudno. Postanowiłem, że będę udawał, że go lubię.

- Super! Będę miał wreszcie towarzystwo. - Kłamstwo. Ale niejedno w moich ustach, przyzwyczaiłem się. A prowadzi od słusznego celu - mojej satysfakcji i przyjemności.

Wzięłam recepty i poszłam je wykupić. Pogadać okazję będziemy mieli podczas zjedzenia pizzy. Przy okazji zrobiłam zakupy, żeby Mikołaj miał co jeść. No przecież nie będę mu gotowała, bo i dla siebie nie gotuję codziennie. Na jutro zrobię jednak zupę, którą Mikołaj może wsadzić do mikrofali, nie będzie musiał stać przy kuchni i mieszać pierogów w garnku.

Miałem nadzieję, że Aśka sprawdzi stan mojego konta przed wypłaceniem kasy. Przecież zasugerowałem jej, że powinna być tam kasa, więc powinna sprawdzić czy jest. W końcu wydaje się inteligentną szarą myszą. Wiem, że na koncie mam kasę - jestem dość bogaty.  W końcu moja nietypowa praca daje mi dobre zarobki, firma, którą mam od niedawna też. Ciuchy Aśka ma takie sobie, więc myślę, że nie opływa w gotówkę. Jak nie poleci na sex, to może na kasę! Hehehe...Laski są nieodgadnione. Tak czy owak - jest już moja!

Świnia z tego Mikołaja ale ja o tym nie wiedziałam przez długi czas...żałuję...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 21.

Jego twarz...
Trudno opisać ten widok... Stanęłam na jej widok  jak wryta.

Jednego oka wcale nie było widać. Sine i spuchnięte. Drugie było tylko sine. Siniaki na czole, chyba guz. Lewa brew rozcięta i zaopatrzona. Nos pokiereszowany. Widać było, że bardzo krwawił - czyli dostał w niego bardzo mocny. Warga rozcięta, już nie krwawiła.

- Mogę najpierw się położyć, zanim ci wyjaśnię? - Głos Mikołaja pozostał obolały. Chyba był bardziej pokiereszowany,niż było widać.
- Jasne! Pomogę ci. - Starałam się nie sprawić mu swoją pomocą większego bólu.
Mikołaj położył się na ślicznej sofie. Dopiero teraz delikatnie rozglądnęłam się po jego mieszkaniu. Było niewielkie, choć i tak większe od mojego. Urządzone stonowanie -  i meble, i kolory były neutralne. Gustownie i chyba dość drogo. Hmmm...

- Czy mogłabyś podać mi z tej szafki po lewej skrzynkę z lekarstwami i szklankę wody. Tam za tobą jest kuchnia i powinna być tam woda. - Nietrudno było u Mikołaja coś znaleźć, wszystko było skrzętnie poukładane.
Podałam mu skrzynkę z lekarstwami. Wyjął leki przeciwbólowe. Popił przyniesioną wodą.
- Czy mogę mieć jeszcze jedną prośbę? W zamrażalce jest pewno jakaś mrożonka. Gdybyś mi podała ją owiniętą w ręcznik, to może chociaż trochę ulżyło by to w bólu.
- Jasne. - Podałam o co prosił i czekałam aż opowie co się stało.

- Dziękuję za wszystko. Widzę, że nie ominie mnie opowieść o tym co się stało. Zatem, gdy się rozstaliśmy pod twoi blokiem, postanowiłem pobiegać. Najpierw chciałem pójść tak,  jak stałem, potem postanowiłem się przebrać. Musiałem się jakoś rozładować. Tak byłem napalony tą sytuacją w knajpie, że musiałem się rozładować a pomysł z bieganiem wydawał mi się najlepszy. Przebrałem się i poszedłem do parku. Biegałem coś około pół godziny, gdy nagle wyrosło przede mną trzech osiłków. Zapytali czy mam papierosa. Odpowiedziałem, że nie mam. Że nie palę. Minąłem ich i zacząłem biec, gdy nagle jeden z nich podstawił mi nogę. Chyba, bo poczułem uderzenie w goleń i upadłem tak nieszczęśliwie, że skręciłem tę cholerną kostkę. Podniosłem się i chciałem odejść ale oni mi nie dali. Nie pobili mnie do nieprzytomności tylko dlatego, że kiedyś trenowałem jakieś tam sztuki walki, więc im też się nieźle dostało. Gdy odeszli, próbowałem jakoś wstać, bo mnie przewrócili i skopali i wydostać się z tego parku i dojść do domu. Nie dałem rady.  Doczłapałem się tylko do ławek tak obok skwerku, no wiesz...
- Wiem, kojarzę. - Opowieść Mikołaja była przerażająca - takie rzeczy w naszym pięknym parku?!
- Tam obmacałem się i sprawdziłem czy nie mam aby jakiejś kończyny złamanej. Wydawało mi się, że nie. Znalazłem telefon, którego na szczęście mi nie ukradli i nie uszkodzili i zatelefonowałem na pogotowie. Przyjechali po jakiejś pół godzinie. Resztę wiesz.
- Jezu nie do uwierzenia. Żeby w naszym parku coś takiego... - Nie mogłam uwierzyć, gdyby nie naoczny dowód w postaci twarzy Mikołaja.
- Jestem na tym osiedlu nowy i nie znam nikogo poza tobą, kto mógłby mi pomóc. Mogę na ciebie liczyć? - Tabletki przeciwbólowe zaczęły działać. Zacząłem odzyskiwać "rozum". Nadarzyła się okazja, choć wolałbym jej uniknąć, żeby zmiękczyć szarą myszę. Jak wiadomo, takie brzydactwa lubią czuć się jak Samarytanie i pomagać. Wykorzystam ją jako pielęgniarkę i dodatkowo sam na tym skorzystam. I tak nie jestem teraz w formie ją przelecieć, więc co się odwlecze, to nie uciecze. Myślę, że potem będzie mi łatwiej ją zmiękczyć i szybciej wskoczy mi do łóżka.

Gdybym wiedziała co Mikołaj względem mnie planuje, olałabym go i kazała poszukać kogoś innego. Jednak kobieca głupota nie zna granic. Chciałam poczuć się dla kogoś potrzebna... Kretynka :-O

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 20.

Czy ja dobrze słyszę? Mikołaj jest na izbie przyjęć? Co się mogło stać?
- Przyjadę po ciebie, tylko powiedz w którym szpitalu jesteś. - Czy on na coś choruje? Coś musiało się stać, skoro telefonuje.
- Nie, Joanno. Nie przyjeżdżaj, bo przecież niedawno wypiłaś alkohol. Ja już mam zamówioną taksówkę. Tylko przyjdź pod mój dom z jakimiś pieniążkami, bo muszę zapłacić kierowcy. - Niestety. Jestem nadal na nią wkurzony ale Joanna jest jedyną osobą, na którą mogę w tej sytuacji liczyć. Ironia losu. Jakiś czart się na mnie uwziął czy co?
- Dobrze, będę. Tylko, Mikołaj, podaj mi jakiś adres. Przecież ja nie wiem gdzie ty mieszkasz. - Jak można być taką kretynką, żeby nie znać jego adresu. No Aśka! Podziwiać! Niewiarygodne! O mało co  wskoczyłabyś do jego łóżka a nie znasz adresu...

Taksówka podjechała pod blok.  To były najnowsze budynki na naszym osiedlu. Mieszkania były tu dość drogie. Ciekawe, czy Mikołaj swój lokal wynajmuje, czy jest właścicielem.

- To ile jestem panu winna? - Podeszłam do kierowcy i uregulowałam rachunek.
- Poczekaj Mikołaj, pomogę ci wysiąść. - Zauważyłam, że jakoś trudno mu wyjść z auta. Podeszłam i chwyciłam go pod ramię.
- Dziękuję Joanno. Skręciłem nogę, bardzo mnie boli i trudno mi się chodzi. Dziękuję. - Chyba faktycznie go bolała ta noga, bo stękał i wychodził z auta chyba z dziesięć minut.
- Na szczęście u mnie w domu są windy. Nie wszedłbym w tym stanie do góry. - Poszliśmy do windy. Na dworze było jeszcze ciemno, światło w windzie też nie powalało jasnością.
- Weź Joanno klucze ode mnie. - Zabrałam klucze - pęk był dość mały. Klucz od domofonu, skrzynki pocztowej, jeden od drzwi - chyba. Otworzyłam drzwi, które wskazał Mikołaj. On jakoś doczłapał się z moją pomocą do przedpokoju. Zapalił światło i zdjął wierzchnie okrycie.
- Kurwa mać! Jak mnie ta noga napierdala... - Powiedział to dość cicho i niewyraźnie ale z wyczuwalnym bólem.
- Przepraszam Joanno...
Odwróciłam się do niego, Mikołaj próbował wejść do środka mieszkania.
- Jezus Maria! Mikołaj!!! Co tobie się stało?! - Zobaczyłam jego twarz. Zbladłam. Widok był masakryczny. Ktoś Mikołajowi zmasakrował tę piękną buzię... Jak i kiedy?!


niedziela, 8 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 19.

Kurde cały nastrój poszedł w diabły. Dziewczyna wybiła się z letargu. Wprowadzić ją w taki trans ponownie dzisiaj będzie ciężko. Zostały mi jeszcze dwa dni na podbój. Dwa dni, żeby mi wskoczyła do łóżka i żebym wygrał zakład z samym sobą. Dupa blada. Trzeba będzie odwieźć ją do domu...

Jak to dobrze, że ta szklanka się stłukła. Jak nic uległabym jego dotykowi na bank.
Nie chcę kontynuować tej znajomości w łóżku. Jeszcze nie. Przecież ja nic o nim nie wiem. Nie znam go. Widziałam go zaledwie parę razy.
Nastrój prysł. Mikołaj odwiózł mnie od domu.

Pół nocy nie przespałam. Karuzela myśli w mojej głowie nie pozwoliła mi oka zmrużyć.
Dociekałam kim on jest. Jaki jest. Jak by to było być z nim. Nie tylko fizycznie.
Oczy pokazywały mi całe ciągi obrazów. Nas oboje w ciepłych krajach.
Nas oboje w łóżku - no tak. Od takich obrazów nie ucieknę.

Nie było to poprawne tak mu ulec. Nie tak szybko. Nie powinnam. Stęskniona jestem za seksem ale żeby ulegać tak szybko?
Pociągał mnie. Fizycznie. Fizyczność to nie wszystko.

Nawet nie wiem gdzie mieszka! Dopiero teraz to do mnie dotarło. Nie wiem gdzie on mieszka! Co robi? Pracuje?
Wstyd mi, że tak dałam się ponieść.
Będę starała się go unikać. Może to możliwe.

Zżera mnie tęsknota za jego dotykiem, ustami... Jejku - zwariuję!

Kurwa mać tak dobrze zaczęty wieczór a tak fatalnie zakończony. Już, już ją miałem. Już prawie jej wsadziłem a tu klapa na całej linii. Co ja mam teraz zrobić ze swoim kutasem? Napalony jestem jak... Jak nie wiem co! I nawet nie mam obiektu, z którym mogę się rozładować. Na ręcznym nie lubię. Niefart.
Pójdę pobiegać. Co z tego, że jest późno i nie jestem ubrany sportowo. Musze się zmęczyć, żeby się rozładować kurwa mać!
A potem od razu do łóżka. Sam!
Pierdolić wszystkie szare myszy!!! Już ja jej pokażę jak wreszcie ją dorwę! Przelecę ją na bank, wcześniej czy później, a potem rzucę jak niepotrzebną szmatę.

- Tak! Słucham! Kto mówi? - Kto to do mnie telefonuje, o której, o czwartej w nocy?!
- Joanno! Mogłabyś mi pomóc? Jestem na izbie przyjęć w szpitalu i potrzebuję kasy na taksówkę a nie wziąłem pieniędzy.

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 18

Kurcze co on chce zrobić?
Czy on jest już tak pijany, że się nie kontroluje?
Nie mogę powiedzieć - był to przyjemny dotyk. Jego ręce mnie fascynowały.
Miał długie, mocne palce, które teraz zawędrowały na moją prawą pierś. Dotknął jej przez materiał mojego biustonosza. Majtki zawsze nosiłam bawełniane ale biustonosze śliczne, koronkowe. To była jedyna przyjemność, którą sobie fundowałam.
Mój prawy sutek od razu zareagował na dotyk Mikołaja. Stanął tak szybko i taki się zrobił twardy i duży...
Palce Mikołaja wiedziały co mają z nim zrobić. Nie myliłam się. Pewno miał już milion kobiet i wiedział, jak je obsłużyć.
Było to dla mnie bardzo przyjemne... Przymknęłam oczy. Poczułam na swoim karku jego usta. Tak, te doskonale wykrojone usta. Na MOIM karku.
Poczułam miłe ciepło w podbrzuszu. To chyba podniecenie. Mój oddech stał się inny. Nie potrafiłam oprzeć się dotykowi Mikołaja.

- Zobacz mała co mi robisz. Jak na mnie działasz. - Zamruczałem wprost do jej ucha. Ciało Aśki działało na mój dotyk dokładnie tak, jak mogłem przewidzieć. Sutki były twarde i wrażliwe. Pewno i między nogami robiła się wilgotna. Ze wsadzeniem swoich palców, o kutasie nie wspomniawszy, muszę jednak poczekać. Wziąłem jej lewą rękę i położyłem na swoim przyrodzeniu. Było duże i twarde. Wiem, jak działało to na kobietę. Jestem miszczu!

Mikołaj wziął moją lewą rękę i położył między swoimi mocnymi udami. Kurcze jakiż on tam był twardy! I duży! Nie wiedziałam, że facet może być taki duży!

Przed moimi oczami powstał niepokojący obraz.
Ja i Mikołaj. Razem. Nadzy. Całujemy się. Jego wielgachny penis między nami. On mnie odwraca. Popycha na łóżko. Ja wypinam pupę a on mi go wsadza między nogi! Ja pierniczę! Przyjemność jaka mnie przeszyła! Jeszcze nigdy nie poczułam niczego tak mocnego!

Mikołaj chwycił mnie za brodę i obrócił moją głowę w swoją stronę. Pocałował lekko w usta. Jęknęłam. Jego usta były ciepłe, wilgotne, miękkie i twarde jednocześnie. Zapadłam się w przyjemność... Dobrze mi... Błogo...

Dyszała. Pewno wyobraźnia zaczęła działać. Namiętność rosła pomiędzy nami. Pocałowałem ją delikatnie. Jęknęła. Jednak! Udało się! Przystępujemy do ataku - chyba ją dostatecznie zmiękczyłem.
Delikatnie rozchyliłem jej usta swoim językiem. Otworzyła swoje z chęcią. Ręki nie cofnęła z mojego krocza. Chyba go wyciągnę i dam jej potrzymać hihihi ;-) . Rozmiękczy ją to, podnieci i sama wskoczy mi między nogi.
Chyba jeszcze nikt nie całował jej z języczkiem. Ona nie wie co ma robić. Dziewica w ustach. Hehe :-D . Podoba mi się to.
Wsadziłem rękę w biustonosz. Miętosiłem jej pierś, potrącając raz po raz sutek. Twardy sutek. Chętny. Jej ciało za każdym razem reagowało bardzo mocno. Moje ego poszybowało pod niebiosa. Dobrze mi jak wiem, jak reagują na mnie kobiety. Zaraz rozepnę tę bluzkę i wezmę sutek w usta.

Stłukła się jakaś szklanka.
Jak dobrze!
Wyrwała mnie z jakiegoś snu.
Cóż my robimy! Do czego to doprowadzi!
Do sexu bezwzględnie!
Nie mogę! Nie chcę się temu u poddać!
Nie tutaj, nie z nim, nie dziś!
Dlaczego?

Sama nie wiem...

Odskoczyliśmy od siebie...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 17.

Kelner przyniósł nasze zamówienie.
- Mikołaj. Kelner chyba się pomylił. - Szepnęłam do jego ucha. - Przyniósł cała butelkę. To będzie kosztować majątek. Przecież nie wypijemy jej całej.
- Spokojnie mała. Mamy cały wieczór przed sobą. Wypijemy. Co to jest jedna butelka. Szkoda, żeby się zmarnowała. - Mam nadzieję, że Joanna da radę tej butelce, posiedzimy tu kilka godzin. Jeden kieliszek to mogło by być za mało.  Ja mam mocną głowę. Mój penis jest tak sprawny, że nawet po alkoholu mi staje i nie mam kłopotu ze spuszczeniem. Będę udawał bardzo załamanego śmiercią babci. Postaram się, żeby Aśka chciała mnie pocieszyć. Najlepiej w łóżku. No - może też ustami - wsadzę jej mojego napalonego kutasa w usta i tam się spuszczę. Do tego przecież nie potrzebuję gumek. Trzeba sprawdzić jakie tu są ubikacje, może można je wykorzystać do obciągania. Przecież przelecieć mogę ją innego dnia. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie.

Świnia. Po prostu świnia z tego Niko - Mikołaja. Niestety dowiedziałam się o jego planach po fakcie. Tymczasem zobaczcie jak się rozwijała sytuacja.

Wino było bardzo smaczne. Musiało dużo kosztować - cała butelka ale Mikołaj nie pokazał mi rachunku. Siedzieliśmy grzecznie obok siebie. Mikołaj nawet nie próbował się do mnie dobierać - chwała ci panie! Jakoś było by to sprzeczne ze śmiercią jego babci. Miło mi było siedzieć obok takiego przystojniaka. Starałam się, żeby jakoś wyglądać, żeby nie przynieść mu wstydu.

Mikołaj chyba miał zamiar upić się na smutno. Nie przeszkadzało mi to. Po śmierci bliskiej osoby trzeba przeżyć żałobę, potem będzie lepiej. Dotykał mnie swoim udem - ciepłym i mocnym. Bił od niego żar a może tylko tak mi się wydawało. Mało mówił. Dużo pił. Przepijał do mnie, więc ja też dość szybko sporo wypiłam. Zaczęło mi szumieć w głowie. Nie chciałam jednak nic jeść, bo samo wino ma dużo kalorii. Powinnam dać radę tej butelce. Zanosi się na dłuższe posiedzenie.
Rozmawialiśmy o bzdurach. O pogodzie, sąsiadach, mieście. Mikołaj przeprowadził się tutaj jakieś 2,5 miesiąca temu. Było miło i przyjemnie. Miałam wrażenie, że znamy się już długo.

Ileż można gadać o bzdurach. Kurde mać jaka ona jest poprawna. Stara się mnie pocieszyć i zająć rozmową, żebym nie myślał o zmarłej babci - babciu jeszcze raz sorry. Musze jakoś dać jej delikatnie do zrozumienia, że nie o takie pocieszenie mi chodziło. Dobra - zaczynamy plan B. Trzeba zacząć się delikatnie do niej dobierać. Ciekawe na ile mi pozwoli. Mam nadzieję, że na dużo. Jestem w tym dobry, więc do dzieła!

Poczułam jak obejmuje mnie prawą ręką w pasie. Jego dotyk był tak przyjemny. Ciepły, mocny i delikatny jednocześnie. W lewą rękę chwycił swojego drinka i upił kolejny łyk.
Nagle poczułam, że ta ręka, która dawała mi tyle ciepła i przyjemności, wtargnęła pod moją bluzkę i kieruje się w górę! Kurcze co on chce zrobić?!

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 16.

Dobra. Taksówka zamówiona, pokój w hotelu też. Jadę po nią, już 20. Jak będzie wyglądać jak straszydło, to się z nią zaszyję w ciemnym kącie. Na szczęście nikt mnie jeszcze nie zna w tym mieście, więc wstydu nie będzie.
- Witaj Joanno! Cóż za punktualność. - Muszę zaczekać z dobieraniem się do niej, bo się spłoszy. Nie wygląda nawet tak źle. Chyba się wyszykowała. Na szczęście! - Gdzie jedziemy?
- Witaj. Poprosimy pod Mefisto, proszę pana. - Powiedziałam do taksówkarza. Mikołaj podjechał taksówką. Albo nie ma samochodu, albo planuje się upić na smutno z powodu śmierci babci. To też możliwe. Zatem ja postaram się nie upić, żeby wrócić do domu.
Mefisto. Nawet lubię ten lokal, bo jest niezbyt głośny, nieduży. W miarę kulturalny. No i nie drogi.

Dość fajna knajpka. Znaleźliśmy stolik w głębi, w zaciszu. Bardzo dobry, żeby zacząć Aśkę urabiać. Może z powodu śmierci mojej babci zmięknie w nogach i zaciągnę ją do łóżka. Jak nie dziś, to jutro - do jutra przecież mam czas ;-)  bardzo chcę wygrać zakład z samym sobą.

Stolik był w cichszej części lokalu. cieszyło mnie to, będziemy mogli pogadać. Postaram się  pocieszyć Mikołaja po śmierci babci.

- Joanno co ci zamówić? Wolisz wino czy jakiegoś drinka? Ja stawiam. W końcu to stypa i trzeba oblać skórkę babci - tak to jest w naszym kraju w zwyczaju. Proszę, uczcij to ze mną. - Jaki ja jestem miły. Kurwa mać! Sam siebie nie poznaję. Jeszcze uwierzę w to, że mi na niej zależy. Najchętniej to wsadziłbym swoją rękę między Aśki nogi i spenetrował jej szparkę czy jest tak wilgotna jak powinna być. Wsadzić tam ze dwa palce, poruszać tak długo, żeby zaczęła jęczeć z podniecenia i wyciągnąć, żeby powąchać i skosztować jej soków. Przecież powinno ją podniecić już to, że jest w knajpie z takim przystojniakiem jak ja. Chciałbym się przekonać czy działam na nią też w ten sposób.

- No skoro to stypa, to poproszę wytrawne, czerwone wino. - Jeden kieliszek nie powinien mi zaszkodzić. Tyle chyba dam radę wypić i się nie upić. Muszę się trzymać w miarę daleko od Mikołaja, żeby go nie prowokować do podrywu. Pewno mu teraz nie to w głowie, przecież zmarła jego babcia. I pewno tęskni za nią podwójnie, przecież nie był przy niej podczas jej ostatnich dni. Stany jednak są dość daleko.

- Co dla państwa? - Kelner zjawił się bardzo szybko i podawał kartę. Nie była nam potrzebna.
- Poprosimy dobre czerwone wytrawne wino i Ballantine`sa. - Nie będę zamawiał nic do jedzenia, no chyba, że Joanna wyraźnie poprosi. Mam nadzieję, ze wino wypite na pusty żołądek szybciej ją upije. Kurde jak ja bardzo chcę wsadzić mojego kutasa do jej szparki. No przecież eksploduję, jak nie wsadzę. Ostatni raz wsadzałem go jakiejś starej babie pod 50 z pięć dni temu. To stanowczo za długo. Kurde zapomniałem gumek. Będę musiał wyjść i kupić. Jakież to nieprofesjonalne. Tak mi się chce, że zapomniałem. A Joanna pewno też nie będzie mieć.

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 15.

Gdzie byłaś tak długo moja kochana? Joanno!  Czekałem tu na ciebie dzień w dzień przez chyba trzy tygodnie! Dlaczego mnie unikałaś?! - Starałem się oddać w swoim głosie smutek i żal, tęsknotę.

- Przepraszam ale nie wspomniałam, że wyjeżdżam na wczasy. Byłam w Bieszczadach, żeby odpocząć i uporządkować swoje życie. Załatwiałam te wczasy już pół roku temu i nie chciałam odwoływać. - Dlaczego ja się tłumaczę. Może dlatego, że zależy mi, żeby Mikołaj nie pomyślał, że go unikam. Żeby wiedział, że myślałam o nim cały czas.

- To zapraszam cię z tej okazji dziś wieczorem do knajpki na drinka. Ty wybierasz do której. - Muszę ją zwabić do knajpki. Postaram się ją upić, chociażby lekko, żeby była łatwiejsza. Mówiła, że nie pija alkoholu, więc już odrobina już powinna ją zwalić z nóg. W końcu nie chcę przegrać zakładu z samym sobą.

- No nie wiem. Ja chyba nie mam czasu. - Starałam się wymigać od tego zaproszenia. Niebezpieczne było przebywanie w tak bliskim towarzystwie Mikołaja. Jednocześnie bardzo chciałam być blisko niego, chciałam się z nim pokazać "na mieście". Rozum - gdzie jest mój rozum...

- Joanno proszę cię. Proszę! Tylko jeden wieczór. Proszę! Nie daj się długo namawiać! Na parę godzin, nie na długo. Tak mi zależy, tak się stęskniłem... - Kurde za chwilę zacznę ją błagać. JA! Błagać kobietę o spotkanie! Ha! O ironio. Ja błagam takie... coś... o spotkanie. Świat się kończy. Ale jak chcę doprowadzić swój plan do końca, to muszę skruszyć te twarde zasady. Muszę się bardziej postarać.
- Joanno tylko dzisiaj. Nie chcę być dzisiaj sam. Dowiedziałem się dwie godziny temu, że zmarła moja babcia. Nie mogę pojechać na pogrzeb, bo babcia zmarła w Stanach. Proszę, tylko dzisiaj! - Babciu przepraszam! Żyj długo i szczęśliwie! Musiałem nakłamać, żeby ją zmiękczyć.

- Mikołaj jak mi przykro! Moi dziadkowie też już nie żyją. Dobrze, zgadzam się. Umówię się z tobą na wieczór. Gdzie i o której? - Jezu jak mi przykro. Wiem co to jest, gdy umiera babcia. Dla mnie to też było wielkie przeżycie i rozumiem, że on nie chce dzisiaj być sam. No jasne, że pójdę z nim do knajpki. Do Mefisto  w centrum- tam jest najspokojniej. No przecież się nie upiję i nie stracę kontroli nad sobą.

- To ja podjadę po ciebie o 20. wieczorem. Podaj swój adres, bo ja do dziś nie wiem gdzie ty mieszkasz. - Jupi! Uda się! Knajpa, drinki a potem do hotelu na bara bara. Nie lubię się kochać u siebie. Mój dom ma być sterylny. Zakład wygrany! Jak będzie mi dobrze, bo może tak być, to zostawię ją sobie na jeszcze kilka numerków. Tak to jest, jak się człowiek przeprowadza i nie znalazł jeszcze chętnych na swoje usługi.

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 14.

Chwyciłem ją w ramiona.

Każda z kobiet lubi, jak facet zachowuje się jak rycerz. Wychowane na bajkach i w bajkach żyją nadal. Romantyczki. Teraz muszę się potrójnie kontrolować. Żeby Aśka nie wyczytała żadnego fałszu w mojej twarzy. Takie romantyczne dziewice są najbardziej podejrzliwe. Brzydkie kaczątka nie wierzą, że tacy przystojniacy jak ja mogą ich pragnąć.
No co - jestem przystojniakiem, to fakt. Babki na mnie lecą. Dbam o siebie i swoją reputację. I to mi przynosi wymierne korzyści. Dobra dieta, sport, dobre geny i patrzę w lustro z uwielbieniem - podoba mi się to co tam widzę. Młody, przystojny, inteligentny. Po prostu ciacho do schrupania.
Teraz czas udowodnić sobie, że każda ale to każda bez wyjątku - biedna i bogata, piękna i szkaradztwo - będzie moja. Ciekawe czy Aśka już dzisiaj wskoczy do mojego łóżka. Na to chyba się zanosi. Hehehe mówiłem - łatwa zdobycz. Nie namęczyłem się... Nawet nie będę ją musiał upijać czy dodawać do drinka pigułki gwałtu. Choć to też było by zabawne.
Podnieciłem się. Mój fiut zaczynał stawać, zawsze chętny do zabawy.

Postawiłem ją na ziemi. Niech wie, że ją słucham, że każde jej słowo jest dla mnie rozkazem. Nie wypuszczę jej jednak z rąk. Niech poczuje moje podniecenie na swoim podbrzuszu. Zasieje to ziarno pożądania i będzie łatwiejsza...

Nie wypuścił z rąk. Trzymał mnie w swoim żelaznym uścisku, który dawał tyle przyjemności. Mój rycerz... Uśmiechał się przy tym tak, jakby pożądał mnie tu i teraz. Zaraz czy to co ja poczułam na swoim udzie to to co myślę? To jego podniecenie? On naprawdę ma na mnie ochotę!
Mam taką wielką chęć mu się oddać. Tak dawno nie uprawiałam sexu. O kochaniu nie wspominając. Jejku wstyd mi, że takie pragnienia chodzą mi po głowie. No przecież ja go nie znam. Nie mogę pójść do łóżka z facetem dopiero co poznanym, choćby był najpiękniejszy na świecie. Nie po moich doświadczeniach. To się nie uda.
Muszę się od niego oderwać... Ale nie chcę... Ten uścisk jest taki przyjemny... Ta wypukłość, którą czuję teraz na moim podbrzuszu... Rozkosz, podniecenie, zapowiedź przyjemności...
Niech mnie ktoś obudzi!!!

Miałam w tym czasie jednak słabą wolę... Zobaczycie jak słabą...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 13.

Szlak by trafił tego mojego psa. Poznał go chyba z pół kilometra i poleciał wprost do Mikołaja. Nastąpi nieuchronne... Rozum i rozsądek, pamiętaj Aśka!!!

Jest! Jest to bydlę, więc dziewczyna też musi być w pobliżu! Pamiętaj Mikołaj - tęskniłeś tak ogromnie. Umierałeś z tęsknoty. Nie mogłeś bez niej żyć, nie mogłeś bez niej jeść, spać i funkcjonować. Teraz uśmiech numer 556 na twarz i oczy Azorka - zranionego, stęsknionego, zakochanego. Hahaha! Musi się udać. Jeszcze dwa dni a zakład z samym sobą wygram!

Nadchodzi razem ze Zbójem. Facet z moich marzeń. Rozsądek Aśka! Pamiętaj!

Niestety w odległości trzech metrów od Mikołaja i rozsądek, i rozum poszły chyba na grzyby. Straciły się i pozostała tylko głupota i naiwność w mojej głowie. Teraz to wiem, po fakcie...

Joanno jak ja się za tobą stęskniłem... - Spojrzałem w jej oczy, starając się wywołać na swojej twarzy smutek, tęsknotę i odrobinę zakochania. Żeby tylko jej nie spłoszyć.
Porwałem ją w ramiona (jaka ona leciutka), jednocześnie mocno przytulając.

On chyba naprawdę tęsknił. Czekał. Niewiarygodne. Utonęłam w tych oczach. Porwał mnie w ramiona, Zbój tańczył z nami, szczekając wesoło.
- Puść mnie! Puść! Kręci mi się w głowie. - Zaśmiałam się. Moje serce zaczęło szybciej bić! Radość? Podniecenie? Spojrzałam w jego oczy - przecież one są zwierciadłem duszy. Chciałam z nich wyczytać prawdziwe uczucia Mikołaja.

Patrzyły szczerze, wprost w moje. Nie dostrzegłam w nich odrobiny kłamstwa.

Mikołaj postawił mnie na ziemi, nie wypuszczając z rąk. Czułam jak jego serce bije. No przecież nie ze zmęczenia (resztka mojego rozumu próbowała analizować sytuację), tylko z podniecenia spotkaniem! Ten uśmiech był powalający. Ukazywał wszystkie jego piękne zęby.
Poczułam ochotę pocałunku. Ochotę na więcej... I więcej... Uczucia i pożądanie wzięły górę nad rozsądkiem...

I zaczęła się równia pochyła...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 12.

Tak więc wróciłam po dwóch tygodniach ze wczasów.
W Bieszczadach dużo spacerowałam, co dawało czas do przemyśleń.
Z początku bardzo tęskniłam. Do jego głosu, dotyku, zapewnień.
Potem, co raz bliżej wyjazdu, zaczynałam wątpić.
Wątpić w to, że facet tak doskonały, z dobrą figurą, wysoki i przystojny do granic bólu, chciałby się na prawdę spotykać z kimś takim jak ja. Instynkt, w tak dużej odległości od Mikołaja mówił mi, że to tylko jego fanaberia. Zabijanie czasu dopóki nie pozna kogoś odpowiedniego.
Muszę się pilnować po powrocie. W jego obecności mój rozum się wyłącza a zaczyna działać pożądanie. Tak, pożądanie. Wreszcie zdefiniowałam to uczucie, które mną rządzi w jego obecności.

Z pożądania nigdy nie wychodzi nic dobrego. Pożądanie zabija rozum i rozsądek. Rani.
Jak się już z nim spotkam, bo to chyba nieuniknione, to muszę o tym pamiętać.
Trudno, taki już mój los brzydkiego kaczątka, być samą. To nie jest facet dla mnie. Zapamiętaj!!!

Kurwa przegrałem. Przegrałem z samym sobą. Za dwa dni mija termin miesiąca, który sobie dałem, że zaciągnę tę... tę... to coś podobnego do kobiety do łóżka i dupa. Już trzeci tydzień biegam po tym parku wydłużając czas treningu na maxa a jej jak nie było, tak nie ma. Chyba mój czar i urok osobisty przestały działać na szare myszy. Kurde a tak się chciałem zabawić. Udowodnić sobie, że działam jeszcze na kobiety nieznajome, w normalny sposób. Aśka wydawała się łatwą zdobyczą a tymczasem nic z tego... Cholera niech to...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 11.

Dobra - dość użalania się nad sobą. Kontynuuję opowieść ku przestrodze innych.

Nie widziałam się z Mikołajem od trzech tygodni. Tak, z Mikołajem, bo tak ma na imię facet z moich snów, facet z marzeń, facet idealny dla mojego życia.
Tamtego dnia, gdy piliśmy brudzia, dowiedziałam się, że ma on na imię Mikołaj - ładnie...
Siedzieliśmy na trawie. Było miło i przyjemnie. Jego dotyk na mojej ręce wywoływał nieznane dla mnie do tej pory uczucia. Coś zaczęło się we mnie budzić - pożądanie, ochota na mężczyznę. Jego dotyk był kojący, nie nachalny. Delikatny.
Ocknęłam się, bo Zbój zaczął na kogoś szczekać. Na szczęście, bo nie lubię tracić nad sobą kontroli.
- Muszę już iść. - Wstałam. Targały mną jednocześnie dwa uczucia - zostać i wpić się w te doskonale skrojone usta Mikołaja i odejść, podszyte uczuciem, że znów zostanę skrzywdzona.
- Musisz czy chcesz? - Zapytał Mikołaj i wydawało mi się, że wyczułam żal w jego głosie.
- Dzisiaj  już muszę ale przecież bywam tu często. - Powiedziałam tak, żeby zostawić mu furtkę dla spotkania się ponownie. Chciałam go sprawdzić czy rzeczywiście chce się ze mną spotkać, czy to jakaś gra, przypadek.
- Będę czekał. Codziennie. - Jego oczy wyrażały smutek i żal. Czy to są uczucia, które można zafałszować? Te cudowne, błękitne oczy...
Zaczęłam wierzyć, że on rzeczywiście chce się spotkać ponownie z taką szarą myszką jak ja.

Nie powiedziałam mu jednak jednego - wyjeżdżam jutro z samego rana na dwa tygodnie na wczasy w Bieszczady. W obecnej sytuacji przyda mi się to podwójnie - będę mogła zdystansować się do tego co się dzieje między nami i przemyśleć. Może jeszcze przy okazji odpocznę. Zobaczymy za dwa tygodnie czy Mikołaj będzie na mnie czekał.

Chyba bardzo tego chciałam.

Bardzo chciałam wierzyć w to, że on na mnie...

Że mu zależy...

piątek, 6 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 10..

Ludzie zabijcie mnie.
Jak ja mogłam być tak naiwna.
Mądra Polka po szkodzie!
Gorzka prawda.
Weźcie mnie i oblejcie zimną wodą, żeby mnie otrzeźwić.
Nie zostaje mi nic innego, tylko tłuc tym głupim łbem o ścianę.

Cóż to pożądanie robi z kobiety.
Z wygłodniałej sexu kobiety.

Która nie zdawała sobie z tego sprawy.

Dlaczego ja nie mam instynktu samozachowawczego.

Dlaczego ja nie wyczułam co się święci!

Dlaczego ja się w nim tak mocno zakochałam...

Pomyliłam pożądanie z miłością. Zaczęłam myśleć swoją pochwą a nie głową. Nie przymierzając jak facet kutasem! Ironia losu co nie? Ja dałam się ponieść namiętności... JA!
Chyba nigdy sobie tego nie wybaczę! Dałam się podejść jak naiwne dziecko.
Nieprawdopodobne - facet kiwnął na mnie swoim kutasem a ja poleciałam jak ćma do świeczki.
Nawet nie mam już czym płakać nad sobą...

Bo to o  czym do tej pory przeczytaliście, to czubek góry lodowej. Posłuchajcie zatem dalej...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 9.

[ Czy tylko ja jestem taka naiwna, czy my wszystkie? Durna pani psycholog ze mnie. Innym daje rady a sama wpadałam po uszy w faceta, którego powinnam omijać szerokim łukiem! ]

- Przepraszam bardzo! Już panią puszczam! Czy mogę zaprosić do naszej słynnej budki na piwko i brudzia? Proszę nie robić mi zawodu i dać się skusić... - I tu następuje mina skrzywdzonego Azorka... Wiem, że działa, szczególnie na psiary.

- No dobra, do budki dam się skusić ale nie na piwko, tylko na wodę lub sok. Alkoholu nie pijam. - Właściwie do domu jeszcze mi się nie spieszy, jego towarzystwo jest miłe, wydaje się inteligentny. Pójdę z nim, przecież wypicie z kimś wody jeszcze do niczego nie zobowiązuje.

- Jakiej wody się napijesz?
- Obojętnie, byle niegazowana!
- Popatrz - wszystkie stoliki zajęte. Usiądźmy tam w cieniu na trawie, pod drzewem. Zobacz - nie zapomniałem o twoim psie - mam dla niego miskę z wodą - dała mi ta uprzejma pani z budki.

Wierzę. Wierzę, że jak on się uśmiechnął do pani z budki, to dała mu miskę wody dla psa. Dla mnie jakoś nigdy miski nie znalazła. No ale trzeba go pochwalić - pomyślał o Zbóju.
Usiedliśmy pod drzewem. Wiał lekki wietrzyk, było przyjemnie ciepło ale nie upalnie. Pachniało jakimiś kwiatkami? Sama nie wiem.

- No to brudzia! Mikołaj jestem!
- Joanna. Aśka dla znajomych. Brudzia. - Wiedziałam co to jest "brudzia"  ale spodziewałam się cmoknięcia w policzek. Tymczasem on pocałował mnie znienacka w usta. Nie powiem - było to bardzo miłe...przyjemne. Znów odezwało się to przyjemne mrowienie w podbrzuszu.

Jeżusz Marika!  Jaka ona sztywna. Kurde trzeba będzie ją długo urabiać albo skorzystać z chemii w pigułkach, żeby zaciągnąć ją do łóżka. Jeszcze nigdy żadna kobieta tak mi się nie opierała. Chyba każdy musi mieć kiedyś swój pierwszy raz.
- Asia... Ładne imię... Joanna - jeszcze ładniej. Opowiedz mi coś o atrakcjach w tym mieście, Joanno.

- No cóż... Miasto jak miasto. Jest tutaj muzeum, jest kino. Są galeria handlowe, knajpki, bary, restauracje. Parki. Basen ale kryty. Niejeden. To wszystko.

- Czy pozwolisz, Joanno, zaprosić się do jednej z tych knajpek, z okazji mojej trzeciej rekompensaty za zwalenie mnie z nóg przez twojego przeuroczego psa?
- Mowa mojego ciała była cała zwrócona w stronę Joanny. Wydaje mi się, że ona lubi jak ją nazywam tą formą jej imienia.
Dotykam jej ręki, która leży na trawie. Widzę drżenie jej ciała ale ręki tym razem nie zabiera. Widać, że sprawia jej to przyjemność, której długo nie odczuwała. Wieje lekki wiaterek. Mój wytrawny nos wyczuł wydobywający się z jej najgłębszej części ciała erotyczny, podniecony zapach. Zapach jej cipki! Tak! To na pewno to. Ten zapach poznam na końcu świata z odległości bodaj kilometra. Nie powiem - pochlebia mi to. Mam wielką ochotę zerżnąć ją tu i teraz. Bez ostrzeżenia wsadzić jej kutasa do cipki. Sprawdzić. Sprawdzić ją ale i siebie. Wsadzić ręce pod jej bluzkę i miętosić jej piersi. Dopiero teraz zauważyłem, że ich wielkość będzie jak najbardziej odpowiednia do miętoszenia przez moje ręce. Ciekawe czy ta szara myszka potrafi jęczeć. Ja lubię jak kobieta jęczy podczas stosunku. Już niedługo się o tym przekonam.
Tymczasem nadal gładzę ją po ręce. Ona przymknęła oczy i zdaje się odpływać w przyjemność.

Łatwa zdobycz...


Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 8.

Cały następny tydzień się z nim nie widziałam. Celowo unikałam kontaktu w parku, jednocześnie go wypatrując. Zachowywałam się, jak teraz patrzę na to z boku, irracjonalnie. Obawiałam się i miałam jednocześnie nadzieję. Na co? No chyba nie na to, że mnie pokocha TAKI facet. On należał do innej sfery. Erotycznej sfery. Ja do niej nigdy nie będę należeć. Nie po moich doświadczeniach i przeżyciach. Ale było to miłe, że się mną zainteresował i że ze mną chwilkę porozmawiał.

- Ach! - Ktoś mnie złapał w pół i śmiertelnie tym wystraszył!!!

- Wreszcie cię dogoniłem! Dziewczyno! Ty zapierdalasz z tym psem jak na wyścigach! - Facet mojego życia uśmiechnął się do mnie najczarowniejszym z męskich uśmiechów...

Kurwa mać! Zdyszałem się. JA się zdyszałem goniąc tę wariatkę! Ja! No chyba jestem nienormalny, uganiając się za tym potworem. Cóż ona tak zapiernicza... Leci za tym psem jak szalona.
Dogoniłem ją i złapałem w pół. Nawet ładnie pachnie. I miła jest w dotyku... Będzie się fajnie leżało na niej podczas bzykania...
- Dziś jest dzień mojej nagrody numer dwa... - Jak ja ją lubię zaskakiwać!

Nienormalny! On jest chyba nienormalny. Przestraszył mnie śmiertelnie i na dodatek chce jeszcze jakiejś nagrody!
- Zbój! Do mnie! - Zawołałam psa na wszelki wypadek. Jakoś było mi raźniej z nim u boku.
- Jakiej pan chce znów nagrody? - Dziś chyba go nie cierpię. Wstrętny. Choć ten dotyk znów wywołał we mnie falę przyjemności. Ładnie pachnie...

- Chcę wypić z tobą brudzia, bo nadal nie wiem jak ci na imię... - I tu rzucam uśmiech numer dwanaście - promienna radość, jakby mi zależało znać imię jakiejś laski na jeden czy dwa numerki...

- To niemożliwe, bo ja nie pijam alkoholu. - Nie pijam, bo mam niemiłe wspomnienia z nim związane ale tego mu nie powiem.
- I proszę mnie wreszcie puścić. - Nie wypuszczaj mnie! Twój dotyk działa na mnie kojąco i mile. Sama nie wiem jak... Ale mu tego nie powiem.Nie wypada tak tkwić w ramionach obcego faceta. Jego dotyk nadal jest przyjemny. Miłe ciepło rozchodzi się po cały moim podbrzuszu, kieruje się w głąb, tam, gdzie moja pochwa, która chyba niespodziewanie znów robi się wilgotna. Jeszcze nigdy, żaden facet tak na mnie nie działał... Co ja to poczułam twardego na pupie?! Czyżby to był jego...

Milutka była w dotyku... Milutka. Piękną miała pupę, kształtną. Mój kutas w tej pozycji od razu się obudził, cały chętny do działania. Wystarczyłoby zadrzeć tę kieckę do góry, odsunąć majtki (pewnie stringi u niej nie wchodzą w grę) i wsadzić napalonego kutasa aż po same jądra. Myślę, że była dostatecznie mokra. Takie niewinne laski szybko wilgotnieją... Wiem coś o tym. Jak mnie korci wsadzić w jej wilgotną szparkę dwa palce i sprawdzić czy dobrze pachnie, czy dobrze smakuje.

Musze się uspokoić i ją puścić. Przecież to ma być podryw a nie rżnięcie laski na środku parku w biały dzień! Trzeba się za to zabrać w inny sposób.

[ Gdybym ja to wszystko wiedziała... ]

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 7.

No niby wiem co to loda. To znaczy wiem teoretycznie co to znaczy robić loda facetowi. Przecież obejrzałam kilka filmów, na których główny bohater się kochał z kobietą (nie żeby to były jakieś pornosy - zwyczajne filmy). Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że to może być dla kobiety przyjemne. Pewno jest. Zresztą co ja sobie myślę! Przecież on musi mieć coś innego na myśli, bo któż by chciał czegoś od takiej kobiety jak ja. Jak dotąd nie cierpiałam na nadmiar adoratorów.

Widzę w jej oczach i strach, i popłoch, i ciekawość, i odrobinę niedowierzania. Wiedziałem, że tak wypowiedziane słowa coś w niej poruszą. Trzeba ją dalej urabiać i postawię na swoim - do końca miesiąca będzie jęczeć pode mną z rozkoszy.

- Hej! Coś się tak zamyśliła? Tu w alejce obok jest budka i w niej sprzedają lody. Kupisz mi jednego w ramach przeprosin. - Uśmiechnąłem się moim najniewinniejszym z uśmiechów.

Jesu ulżyło mi! On chce, żeby tego loda kupić. Loda, zwyczajny deser na patyku! Ufffff...
- Oczywiście, że kupię!  Zbój! Idziemy! - Budka z lodami rzeczywiście była niedaleko. Dziwnie mi było tak spacerować w parku obok najprzystojniejszego faceta na ziemi. Że też mu nie było wstyd iść ze mną u boku... Gdyby go jacyś znajomi zobaczyli, pomyśleliby - frajer! Zadaje się z takim brzydactwem.
Kupiłam dwa lody na patyku. W ten sposób nie musiałam z nim rozmawiać. Przyniosłam też wodę dla Zbója.
Spoglądałam ukradkiem na przystojniaka po przeciwnej stronie stołu. Widać było, że on wie, co to robić loda. Z taką urodą pewno miał już tysiące kobiet. Każda laska by na niego poleciała.
Oj nieładnie! Ja, psycholog, oceniam faceta po wyglądzie... Hahaha!
Jakież on ma piękne dłonie, długie palce. Na sam ich widok zrobiło mi się chyba mokro między nogami?! Ścisnął mnie w dołku przyjemny skurcz. Wyobraziłam sobie te jego palce na moim ciele... Ich dotyk musiał dawać dużo przyjemności...

Obserwowałem ją zza stolika. Oczy miała spuszczone, cała była jakby skupiona na lizaniu loda. Jednak instynkt mnie nie zawiódł. Rumieniec, który wpłynął na jej twarz, z całą pewnością był efektem podniecenia. Podniecenia moją osobą. Idzie to w dobrym kierunku. Ja ją nauczę robić loda oj nauczę! Widać, że tego jeszcze nie robiła. Ja wyczuwam takie zakonnice na odległość. Rozdziewiczę ją! Myślę, że prędzej niż do końca miesiąca, najpóźniej na trzeciej randce, będzie moja w łóżku! Kto się założy? Chyba to bydle, które leży pod stołem w cieniu i chłepce wodę. Wyobraziłem sobie jak się spuszczam na tę niewinna twarz. Jestem łajdakiem, wiem, ale to takie przyjemne...
- Jak ty dobrze dbasz o swojego psa. - Chciałem ją wyrwać z zamyślenia i urabiać dalej, zmiękczać ją do uległości. Dotknąłem jej nadgarstka.

Dotknął mnie. Jego ręce naprawdę sprawiały, że dotyk był bardzo przyjemny. Zadrżałam bezwiednie i niekontrolowanie.
- Tak! Staram się o niego dbać. To mój najbliższy członek rodziny. - O Zbóju mogłam gadać godzinami. Pozwoliło mi to na oderwanie myśli od miejsc, w których wyobrażałam sobie te jego długie palce...
- Jest upał, więc staram się go nie przegrzewać i często dawać mu pić. -Uśmiechnęłam się do leżącego pod stolikiem psa.

Bla, bla, bla o psie. Co mnie to. Dobra, niech gada. To ją odpręży, zmiękczy. Zaufa mi.
- Opowiedz mi coś o tym osiedlu i mieście. Wiesz ja tu mieszkam niedługo i nie wszystkie miejsca jeszcze poznałem. Co ty można ciekawego zobaczyć, gdzie pójść? - Jakieś kino, w którym mogłabyś mi obciągnąć. Chyba nie powiedziałem tego na głos, bo bym ja spłoszył... Zadzwonił jej telefon.

- Przepraszam pana! Zapomniałam na śmierć, że dziś miałam odebrać ciocię z pociągu! Muszę lecieć! - Kurde a tak się zaczynało fajnie gadać. On chyba rzeczywiście, no nie, żeby podrywał, ale chyba naprawdę chciał ze mną pogadać. Ze mną, brzydkim kaczątkiem. Niewiarygodne ale prawdziwe... Żeby tylko się nie zakochać. To tylko znajomość. Sąsiedzka. Nawet, gdyby mnie podrywał, to przecież nie po to, żeby mnie przelecieć, ja nie mogę być w jego typie... Ciocia...

Kurde poszła. A wydawało mi się, że już ją zaczynałem do siebie przyciągać. Pierwsza niby randka za nami. Następnym razem znów muszę ją przydybać z psem, pobawić się z nim. Rzeczywiście nie myliłem się. Co to ona powiedziała? Że to najbliższy członek jej rodziny. Hahaha! Bo nie widziała jeszcze mojego członka!!! Zdobędę ją na psa. Takiego podrywu jeszcze nie robiłem. Trzecią randkę planuję w jakiejś knajpce - w końcu po to ją zapytałem o przyjemności w tym mieście, żeby pokazała mi jakiś lokal. Upiję ją, w razie potrzeby mam te słynne pigułki, a potem wykorzystam. Seksualnie wykorzystam. Tym razem ja wykorzystam seksualnie kobietę. Zemszczę się za wszystkie wykorzystania mojej osoby... Taki mam plan. Idę pobiegać, żeby spalić tego loda.





Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 6.

Całą drogę do domu myślałam o nim. O jego dotyku. Co mógłby mi robić.
Czułam się tak pierwszy raz w swoim życiu.
Był to pierwszy facet, do którego nie czułam wstrętu. Dziwne.
Czyżby zaczął się budzić we mnie instynkt? Pożądanie?
Ale tacy faceci nie spotykają się z takimi szarymi myszkami jak ja. Zapomnij o nim kobieto. - Ja

Jak tu zaczepić taką niedostępną facetkę? Muszę się chyba dokształcić. Witaj Google... - On

Olśniło mnie! Najważniejszy dla niej jest pies! Muszę przełamać swój strach przed takim bydlęciem i jakoś go zwabić od siebie. Może paróweczki on lubi? Trzeba wcielić swój plan w życie.

Kurde biegam już po tym parku trzeci dzień i jeszcze jej nie spotkałem. Te parówki to chyba zaśmierdną mi w kieszeni. No przecież tu ją widywałem najczęściej. To tu mnie napadło to bydle pierwszy raz!
Idzie! Jak się wabił ten pies? Jak go zwabić? Jak się woła na psa? O! Jest - leci! Dobry pies, dobry. Masz paróweczkę...

- Przepraszam pana znowu! Zbóju, daj panu spokój. Chyba zacznę go prowadzić na smyczy... - Facet chyba spodobał się nie tylko mnie ale też mojemu psu. Już trzeci raz go napadł. Na szczęście tym razem go nie przewrócił! Nie mogę przebywać blisko tego faceta, bo między nogami aż robi mi się ciepło! To uczucie do tej pory było mi nieznane...

- Już trzeci raz twój pies mnie napada! - Starałem się nadać swojemu głosowi surowości. - Należy mi się od ciebie rekompensata.

Jezu czegóż on ode mnie chce? Jaka rekompensata? No chyba nie chce mnie przelecieć w ramach rekompensaty? Jak ja w ogóle mogłam o czymś takim pomyśleć...
- Dasz mi loda i będzie po sprawie... - Specjalnie powiedziałem to w ten sposób, żeby dało to jej do myślenia i żeby zasiać ziarno pożądania...
- Loda? Loda?! A co właściwie masz na myśli!? - Czego on ode mnie chce?! Zrobiło mi się niedobrze i bardzo przyjemnie w podbrzuszu jednocześnie! Czy on ma na myśli to samo co ja, czy ja się mylę? Jego uśmiech jest nieodgadniony... To spojrzenie...

- No loda. - Uśmiechnąłem się i popatrzałem na nią spod półprzymkniętych oczu. Wiedziałem, że takie moje spojrzenie jest czarujące i działa na każdą kobietę. Ciekawe czy na nią też.

czwartek, 5 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 5..

Kurwa i cholera mać! Zaś ta wstrętna baba i to jej bydlę! Jak ja nie cierpię psów! Boję się, bo kiedyś jeden mnie ugryzł. Po prostu. A tu zaś to wielgachne bydlę mnie napadło. Ostatnio tak mnie przewrócił, że przez tydzień mnie bolały wszystkie kości! Pół tygodnia miałem zmarnowane, bo nie mogłem łazić do roboty.
Pierdolona szara mysz i jej pies! Tak właśnie! To określenie pasuje do niej najlepiej. Szara mysz. Nie jest nieładna ale zaniedbana. Jakby ją podmalować, ubrać, uczesać, to byliby z niej ludzie...
Jesuuuuuuuuuuuuuu! Czy ten pies się nie zamknie? Ja się stąd nie ruszę, bo się boję. Niech go ta wstrętna baba zabierze! Jak można tak łazić z psem bez smyczy!?
- No przecież to nie wybieg dla psów. Zwierzęta powinno się trzymać na smyczy. - Zacząłem babę strofować. Trochę mi ulżyło. W końcu to ja miałem rację!
Zabrała z mojej ręki psią zabawkę.
Czy ona zadrżała jak jej dotknąłem? Jeszcze nigdy żadna kobieta nie drżała pod wpływem mojego dotyku za pierwszym razem. Owszem - każda drżała ale dopiero w dalszej części zabawy. Nigdy nie pod wpływem pierwszego dotyku...
Dziwaczka? Czy ona się spłoniła? Chyba zauważyłem rumieniec na jej twarzy. Hehehe :-D Dziewica? Chyba nie... Nie wygląda staro ale młódka to też nie jest.
Wiem, że działam na kobiety w specyficzny sposób, ale takie coś zdarza mi się po raz pierwszy...
Poszła. Razem z tym bydlęciem...
Wróciłem do biegania ale myśli nadal krążyły wokół niej...

Dziewica raczej nie.
Żona chyba też nie - nie zauważyłem obrączki ani śladu po niej. Poza tym każda porządna żona o tej porze gotuje obiad hehehe :-D W normalnych domach chyba tak jest.
Zajęta, szczęśliwa, zaspokojona kobieta nie reaguje tak na obcego faceta.

Zaintrygowała mnie. Zupełnie nie chodzi w mojej kategorii ale mnie zaintrygowała.

A jakby tak się nią zabawić? Raz zrobić coś dla siebie... Hmmmmm. Ciekawe... Jeszcze nigdy nie miałem dziewicy! Nigdy nie rozdziewiczyłem żadnej z kobiet a miałem ich już chyba z milion ;-)
Zamienić się w nauczyciela - takiej roli jeszcze nie grałem. Mam nadzieję, że moje przeczucie mnie nie myli. Znam kobiety i wiem, kiedy są niezaspokojone. Będę miał trochę zabawy w tym moim poważnym, tajemniczym życiu... Zabawię się i zobaczę co z nią jest nie tak... Raz wreszcie zrobię sobie przyjemność... SOBIE! A szara mysza się obudzi z letargu. Podbuduje to moje ego... Poczuję się potrzebny. Wreszcie zrobię sobie dobrze. Wreszcie, aby raz, to ja wykorzystam kobietę do własnej przyjemności a nie tylko one mnie wykorzystują. Co prawda ja lubię to wykorzystanie, mam z tego swoje korzyści ale teraz pogłaszczę swoją psychikę. Wykorzystam to chodzące brzydactwo dla własnej przyjemności! Pierwszy i ostatni raz w życiu! Zrobię to. Zabawię się jej kosztem. Daję sobie max miesiąc, że wskoczy mi do łóżka!

Kurwa - skończyła mi się muza. Muszę wracać do domu. - On.

- Tak to wyglądało z drugiej strony. Dowiedziałam się po fakcie... - Ja.

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 4.

Jeżeli ktoś ma psa, to musi z nim wychodzić na spacery. Hahaha! Niezależnie od pogody :-D !!!

Dzisiaj ze słoneczkiem kiepściutko... Maj ale jakby kwiecień - plecień... Na szczęście przestało padać.
- Dobra Zbój! Idziemy! - Mój pies był w swoim żywiole, jak miał wyjść na spacer. Jemu pogoda była obojętna. Zachętą zawsze była zabawka w mojej ręce.

Dzisiaj wybrałam park oddalony od naszego mieszkania tak około 15 minut pieszo. Przynajmniej pies obwącha inne krzaczki i na innych pozostawi swój ślad. Potem pozostanie tylko zabawa.

W parku dzisiaj głucho, tzn. żadnych ludzi. Nawet dobrze. Nikomu nie będę musiała tłumaczyć, że pies jest grzeczny i łagodny, dlatego puszczony wolno, bez smyczy. :-P
- Zbój! Gdzie ty jesteś? Paskudne bydle! - O kurde. Znalazłam swojego psa. Obszczekiwał kogoś, zachęcając do zabawy. Jak myślicie - kto to był?! Facet z marzeń! To kurde trzeba mieć pecha! On nie chce mieć ze mną nic do czynienia i znów natyka się na mnie i mojego psa.
- Przepraszam pana ponownie! Już zabieram psa. On chce się tylko pobawić! - Ja.
- No przecież to nie wybieg dla psów. Zwierzęta powinno się trzymać na smyczy. - Facet wyraźnie był nie w humorze. - On.
Miał w ręce zabawkę Zbója. To dlatego pies tak go oszczekiwał! Mógł mu rzucić przedmiot, miałby spokój. On chyba nigdy nie miał psa... Nie zna się! Oddał mi psią zabawkę.
Dotknął mojej ręki...
Jego dotyk - tak samo elektryzujący jak cały on...
Chyba się spłoniłam. Zaczęłam drżeć ale nie z zimna... Nagle zamarzyłam, żeby mnie dotknął ale wiecie... Tak inaczej, w innych miejscach... Spuściłam głowę, żeby nie wyczytał czegoś z moich oczu...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 3.

A więc - nazywam się Aśka.  Brzydkie kaczątko, szara myszka Aśka, lat 26.

Pewnego pięknego, majowego dnia wędrowałam z moim psem Zbójem (pisałam - piękny Owczarek Niemiecki) przez park, żeby go wybiegać. Dzień był ciepły. Nie gorący i upalny ale tak ciepły, jak popołudnie w maju bywa - przyjemnie liżący moją skórę. Zawsze miałam nadzieję, ze te pierwsze promyczki słońca po zimie opalą moją skórę chociażby na kolor brzoskwiniowy... I dupa! Jak byłam różowy prosiaczek, tak jestem do jesieni. Może powinnam wyjechać do ciepłych krajów - tak słońce jest bardziej aktywne. Niestety na moją urodę to i tak nie miało żadnego wpływu. A zatem na podrywy z męskiej strony ludzkości też nie.

I tego pięknego majowego dnia spacerowałam z psem po parku, delektując się ptasimi trelami, wybujałą po zimie zielenią - jeszcze czystą i soczystą. Rzucałam piłkę gdzie popadnie a mój pies doskonale ją znajdywał - wszędzie.

- Zbój! Zostaw! Przepraszam pana bardzo! Przepraszam! On nie gryzie, proszę się nie bać! - Kurde mol mój pies, biegnąc za wypuszczoną z mojej niezdarnej ręki piłką, wpadł na kogoś biegającego. Już go chyba kiedyś widziałam w tym parku. Podeszłam do nich, żeby chwycić psa i odrzucić mu piłkę w inne miejsce, żeby facet mógł wstać. Na pewno widziałam go już kilka razy w tym parku. Rzucał się w oczy, bo był bardzo wysoki.

- Zbój oddaj! - Pies oddał mi piłkę, którą odrzuciłam w wysokie krzaki - będzie chwila spokoju jak będzie ją szukał.  Pierwszy raz zobaczyłam tego biegającego z tak bliska. Facet, dość młody facet. Podałam mu rękę, żeby pomóc wstać.
- Dziękuję. Obejdzie się! - Odburknął.
- Jeszcze raz przepra.............. - Odebrało mi mowę! Facet był strasznie wysoki! Spojrzałam pierwszy raz na niego tak blisko. Kurde! Facet doskonały! Wysoki, jasnowłosy. Duże, błękitne oczy. Twarz pociągła. Wystające kości policzkowe. Włosy dobrze obcięte, lekko falowane, gęste, błyszczące. Długie nogi - doskonale widoczne w tym stroju do biegania - obcisłym tak, że nie dawały pola do domysłów! Dokładnie było widać CAŁĄ figurę... Nawet tę część między nogami... Między moimi poczułam nagle jakieś miłe ciepło... Skup się Aśka na reszcie! Nie myśl o głupotach, szara myszko! Taki facet nawet nie leci na takie jak ty, nawet ich nie zauważa.
Pobiegł dalej. Widok z tyłu dorównywał temu z przodu... Mocne plecy, rozłożyste ramiona. Ładna pupa, silne nogi, zgrabne, nie krzywe. Słuchawki w uszach pewno tłumiły odgłosy wszelkie. Będę miała chociaż co wspominać. O kim marzyć... Romantyczka od siedmiu boleści!
- Zbój! Chodź! Idziemy do domu! - Odwołałam psa. I poszłam marzyć...


Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 2.

Żeby opis mnie był pełen, powinnam dodać, że, pomimo że mam lat 26, moje doświadczenia seksualne są (aż wstyd się przyznać) na poziomie obecnych 14 - latek. Niby miałam parę razy seks ale ani razu nie było mi dobrze, dokładnie nie wiem o co w tym chodzi, nie podobało mi się. Prawdopodobnie nie trafiłam na dobrych kochanków ale kto by chciał takie brzydkie kaczątko bzykać. A może mam jakąś blokadę, bo byłam kiedyś tak jakby molestowana, o mało co mnie nie zgwałcił przyjaciel rodziny.

Może... Na pewno mam blokadę - sama o tym najlepiej wiem. Jestem wykształconym psychologiem. Nie nadaję się jednak do pracy z ludźmi, nigdy nie będę terapeutą. Na szczęście znalazłam pracę w redakcji średnio poczytnego pisma - udzielam tam porad psychologicznych. Ten rodzaj psychologii i kontaktów z ludźmi mi odpowiada.

Jedyne, co mam super, to mój pies!!! Kocham go nad życie! Olbrzymi Owczarek Niemiecki. Bardzo dobry, bardzo kochany, udający groźnego, kochający wszystko, co łazi po tej ziemi. Muchy by nie skrzywdził.


Ale o czym to ja miałam pisać? A!!! O mojej nieszczęśliwej miłości :-(

Ale czy ktoś w ogóle chce o tym czytać? O szarej myszce, co się zakochała w facecie nie dla niej. Która myślała, że ktoś ją pokocha, rozbudzi seksualnie?!

Ale co mi szkodzi! Opowiem o sobie, może będzie to przestroga dla kogoś! Dla jakiejś innej naiwnej! Może ktoś nauczy się na moich błędach. Nikt mnie tu nie zna, nikt mnie nie widzi, więc ruszamy z opowieścią!

A więc... (czy muszę pisać poprawnie po polsku? kto mi każe? )...

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 1.

To była miłość mojego życia..... Facet mojego życia i na całe życie... Super namiętność. Zakazana namiętność. Napiętnowana... :-O

Ale od początku!!!

Kilka słów o sobie. Nazywam się Joanna. Dla przyjaciół (czy ja ich mam? raczej dla znajomych) Aśka.  Jestem szarą myszką. Tak o sobie myślę. Nie jestem ładna. Mam różową cerę, nie o pięknym, brzoskwiniowym odcieniu, tylko różową, jak prosiaczek. Szare włosy, średnio - długie. Jedynie w lato trochę się przebarwiają i robią się "złote" hahaha! Oczy niebieskie ale nie takie: wód błękity, tylko takie sobie, małe oczka, z opadającymi powiekami. Mam trochę "kochanego" ciała, którego nigdy ponoś za dużo. Jestem dość wysoka ale co z tego - koszykówki nie uprawiam, nie aż tak wysoka. Chodząca przeciętność.

I tu nagle szara myszka, któregoś pięknego (pechowego :-/ ), wiosennego dnia, ujrzała faceta jak z marzeń. Faceta swojego życia! Takiego, jakiego nigdy nie będzie mieć... :-(

A zaczęło się tak...


On, Ona i Mamusia... Odcinek 10.

- Nie.... Nie zrobiłem ci nic złego. - Robert się zaczerwienił. Jednak miał coś na sumieniu?!

- Pamiętasz, jak pewnego razu przyszłaś z pracy bardzo zmęczona? Nawet nie miałaś siły, żeby zjeść, żeby rozmawiać. Pamiętasz? - Robert spojrzał mi śmiało w oczy. Znaczyło by to, że nie zrobił mi nic złego, że jest niewinny?
- Pamiętam. - Rzeczywiście przyszłam kiedyś z pracy tak zmęczona, że padałam przysłowiowym pyskiem na przysłowiową twarz.
- Wtedy poszłaś od razu do łóżka się położyć. - Tak było. Położyłam się, tylko rozebrałam się ze spodni i swetra. Coś takiego było.
- Chciałaś, żebym się położył obok ciebie i cię przytulił. Zasnęłaś jeszcze wcześniej, niż ja wszedłem do łóżka. Tak przyjemnie mi się z tobą leżało. Posapywałaś cichutko przez nos, zasnęłaś naprawdę twardo. Ja też przysnąłem. Mój sen nie trwał długo. W półśnie poczułem twój słodki zapach prosto w nozdrzach. Przytuliłaś się do mnie tak mocno, że byliśmy jednością. Mój penis, pod wpływem twojego ciepła zaczął odżywać. Bez jakiejkolwiek reakcji z mojej strony... Zanurzyłem swój nos w twoje włosy. Pachniały tak słodko rumiankiem... Zacząłem wąchać twoją szyję. Ty zaczęłaś mruczeć - dziś wiem, że przez sen. Wtedy wydawało się, że się budzisz. Moje usta znalazły się na twoim karku i poczęły go obsypywać pocałunkami. Zaczęłaś się wiercić, wbijając mi swoje pośladki co raz mocniej w moje krocze. Mój kutas długo nie czekał, żeby być w pełnej gotowości. Wsadziłem ci rękę pod podkoszulek. Twoje sutki były twarde i sterczące. Wydawało mi się, ze wiesz co robię i bardzo ci to odpowiada a nie masz siły na gadanie. Masowałem twoje piersi, ugniatałem. Ty wydawałaś z siebie jakby pomruki ale tak intensywne, tak gardłowe, tak seksualne... Wsadziłem moje palce do twojej cipki. Och! Jak ona była gorąca i mokra! Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że mnie pragniesz mieć w środku. Mój dotyk ciągle sprawiał ci przyjemność, bo twoje ruchy i pomruki świadczyły o tym dobitnie. Wsadziłem moją nogę pomiędzy twoje i poczułem na udzie twoją wilgoć. Byłaś bardzo mokra. Mój niecierpliwy kutas, nie wiedzieć jak i kiedy, wyskoczył z majtek i stał teraz cały taki w gotowości. Rozsunąłem twoje nogi i czubek mojego penisa dotknął wejścia do twojej szparki. Usłyszałem: O tak! Naprawdę. Byłem przekonany, że wiesz co się dzieje. Chwyciłem cię za biodra, przytrzymałem i wsadziłem mojego gorącego kutasa aż po same jądra! Ależ ty byłaś ciasna, gorąca, chętna i mokra! Zacząłem się poruszać. Najpierw delikatnie. Powoli. Cały czas słyszałem te twoje pomruki gardłowe, erotyczne. Dotknąłem twojej łechtaczki - też byłą cała gotowa do orgazmu. Przyspieszyłem. Moje pocałunki na twoim karku musiały być przerwane, bo musiałem zmienić kąt wsadzania mojego kutasa do twojej cipki. Ustawiłem się bardziej pod kątem i miałem wtedy lepsze dojście. Mój gorący kutas wchodził co raz głębiej i szybciej. Twoje sutki na każde moje dotknięcie reagowały podwójnie. Aż było czuć jak drżą. Odgłosy naszego posuwania były co raz głośniejsze, co raz bardziej mokre. Myślałem, że ty zaraz zaczniesz krzyczeć z rozkoszy, tak zrobiłaś się głośna. Ja nie potrafiłem przestać - twoje cipka raz po raz mnie pochłaniała i twoje spazmatyczne skurcze nie wypuszczały z niej mojego kutasa. Nagłe poczułem, że to już, że już nie zdążę go wyciągnąć! Kurwa mać! Spuszczę się do twojej cipki a gumki zostały w domu. W ogóle nie pomyślałem o tym. To był bardzo zwierzęcy instynkt. Zwierzęca chęć zerżnięcia ciebie. Myśli przelatywały mi przez głowę w tempie Pendolino. Twoja cipka była tak ekspresyjna, tak mocno mnie wciągała, że mój orgazm był gigantyczny. Nie potrafiłem z ciebie wyjść przez dobre parę minut. Szparka dała ci tak ogromny orgazm, że jej skurcze wycisnęły mojego penisa z całej spermy. Całe nasienie zostawiłem w samym środku. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się tak mocno być wyciśniętym. Cały byłem mokry. Sapałem i dyszałem. Ty zresztą też. Byłaś na granicy krzyku! Byłem szczęśliwy jak jeszcze nigdy w życiu. Pierwszy raz miałem tak duży orgazm. Dopiero po chwili zorientowałem się, ze ty wcale się nie obudziłaś. Spałaś i podczas snu miałaś taką wielką rozkosz, że sama się spuściłaś. Nasze soki się wymieszały. Zapach, jaki się unosił z łóżka, był przesycony erotyzmem i dobrym rżnięciem. Zwierzęcość tego aktu mile połechtała moje ego, przyznam. Byłem usatysfakcjonowany, że wiedziałem, że zrobiłem ci dobrze, ze niczego nie ukrywałaś, nie udawałaś orgazmu. Na twoją twarz wystąpił rumieniec, uśmiech i spokój... Zasnąłem wtulony w ciebie, z moim kutasem nadal w cipce. Po jakimś czasie zapomniałem o seksie bez zabezpieczenia...

I żyli długo i szczęśliwie.

poniedziałek, 2 lutego 2015

On, Ona i Mamusia... Odcinek 9.

- Wyjaśniam! Już, już. - Zofia próbowała nas uspokoić. - Jak jeszcze byłam bardzo młoda, poznałam wspaniałego faceta. Niestety miał on żonę. Nasz romans nie trwał długo. I tak jak wasz, był owocny. Jego owocem jest Robert. Moja konserwatywna rodzina kazała mi go oddać do adopcji. Byłam młoda i musiałam się na to zgodzić. Całe lata myślałam jednak o swoim maleńkim synku. Gdzie jest, jak mu się wiedzie, czy trafił na dobrych rodziców. - Zofia się zamyśliła. Było widać, że mówi całą prawdę, bez ściemniania. Jej oczy zaszły łzami. Zaczęła wzdychać.

- Nie trzeba roztrząsać dawnych, smutnych wspomnień. -  Zofia odetchnęła głęboko i kontynuowała.
- Dopiero jak umarł twój ojciec, zaczęłam Roberta szukać. Udało mi się dotrzeć do kilku osób, które pomogły mi w jego odnalezieniu. I tak, jakieś pół roku temu, spotkałam się z nim pierwszy raz. - Zofia uśmiechnęła się do swojego syna. On odwzajemnił uśmiech. Jego uśmiech był oszałamiający...
- Zaraz, zaraz. Ale to nie wyjaśnia dlaczego on jest moim bratem tylko na papierze! - Coś mi tu nie grało w tej opowieści.
- Już wyjaśniam! - Zofia zwróciła się tym razem do mnie. - Ty za to jesteś córeczką swojego tatusia. Znaczy to tyle, że jak myśmy się poznali z twoim tatą, on był w kończącym się już związku z twoją mamą. Tata oczywiście, jak się dowiedział, że będzie miał dziecko, zapowiedział, że będzie się tobą opiekował i będzie łożyć na twoje utrzymanie. - Zaraz, zaraz czy ja dobrze słyszę? Czy ja dobrze rozumiem?
- Zofio, to ty nie jesteś moją mamą?! - Ja chyba nie wierzę!
- Tak, Kasiu. Nie jestem twoją rodzoną mamą ale kocham cię nad życie! - Zapewniłą mnie Zofia.
- Wiem, mamo! Wiem. Ja też cię kocham! Ale czy to znaczy, że zabraliście mnie mojej biologicznej matce? - Nie chciałam w to uwierzyć.
- Nie, kochanie. Prawda jest o wiele smutniejsza. Twoja matka zmarła podczas porodu. Nie odratowali ją z wielkiego krwotoku... - Zofia podeszłą do mnie, żeby mnie przytulić. Kochana mama... - Zatem Robert jest moim synem, ty jesteś córeczką tatusia - biologicznie. Zatem to nie było kazirodztwo!

Mama nas uspokoiła. Wracaliśmy do domu. Jedno mnie tylko nurtowało...
- Robert. Skoro cały czas używaliśmy prezerwatyw, to jakim cudem ja jestem w ciąży?!
- No wiesz, Kasiu... Raz się zdarzyło, że jej nie użyliśmy. - Robert był zmieszany... Wyraźnie miał coś na sumieniu!
- Ja tego nie pamiętam! - Nie pamiętam! Serio! Kiedy on mi to zrobił bez gumki? Nie pamiętam!
- No... Bo... Bo... Bo nie masz szans pamiętać... - Robert nie wiedział jak mi to wytłumaczyć.
- Jak to nie mam szans pamiętać?! Upiłeś mnie, pigułka gwałtu, narkotyki?! - Moje myśli zaczęły pokazywać nieciekawe obrazy. Jeżeli on mi zrobił coś takiego, to go zabiję...
- Nie, to nie to.
- A co Robercie?! - Mój głos był zimny jak stal...


niedziela, 1 lutego 2015

On, Ona i Mamusia... Odcinek 8,

Co robić? Co robić?
- Przyjechałeś samochodem? - Ton mojego głosu był jak piła na styropianie.
- Tak, zaparkowałem w uliczce obok. - Jego oczy zrobiły się wielkie ja spodki. Fakt - nie wiedział o co chodzi.
- Idziemy! - Zadysponowałam. - Natychmiast!

Całą drogę do Zofii nie odzywałam się do Roberta. On próbował zagaić ale ja nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę, zwłaszcza z nim!!!

Dojechaliśmy... Wypadłam z samochodu jak szalona i popędziłam do rezydencji.

- Zofia! Zofia gdzie jesteś? - Zawołałam ją najgłośniej jak umiałam.

- Witaj! Kochanie! Dobrze, że jesteś! - Zofia przywitała mnie bardzo gorąco. Nie zauważyła jak jestem roztrzęsiona.
- Ty też witaj, Robercie! - Robert zaparkował samochód i wszedł za mną do holu.
- Zofio powiedz mi - kto to jest? Kim jest ten człowiek?! - Moja irytacja sięgała zenitu.
- Robert? Robert jest moim synem. Właśnie miałam ci opowiedzieć o nim na tej kolacji ostatniej ale wybiegłaś tak szybko... - Zofia uśmiechnęła się najpiękniej jak tylko umiała.
- Czyli on jest moim bratem tak? - No chyba zemdleję - do tej pory miałam nadzieję, że Robert zmyśla, że to nieprawda...
- Bratem? Ty jesteś córką Zofii? O cholera! - Robert zdał sobie sprawy z naszej sytuacji.
- Tak kochanie! Robert jest twoim bratem! Cieszysz sie maleńka moja? - Zofia chyba nadal nie wyczuwała napięcia między nami.

- Jak ja się mogę cieszyć mamo, jak ja jestem z nim w ciąży!!! Mieliśmy ze sobą romans, nie wiedząc, że jesteśmy rodzeństwem, jak widać - owocny!!! - Nie wytrzymałam napięcia i rozpłakałam się w głos.
- Ciąży? W ciąży? W jakiej ciąży?! - Robert spłonął rumieńcem.
- To nic córeczko! Tylko się cieszyć! - Zofia udawała, czy nie rozumiała?
- Mamo ale jak to? to kazirodztwo!!! - Ktoś musiał ją opamiętać.
- Nie, córuchna! Robert jest twoim bratem ale tylko na papierze!!!
- Jak to na papierze? - Czy ja dobrze słyszę? - Natychmiast nam to wszystko wyjaśnij, bo ja chyba umrę!
- Dobrze dzieci, już wyjaśniam...