niedziela, 8 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 12.

Tak więc wróciłam po dwóch tygodniach ze wczasów.
W Bieszczadach dużo spacerowałam, co dawało czas do przemyśleń.
Z początku bardzo tęskniłam. Do jego głosu, dotyku, zapewnień.
Potem, co raz bliżej wyjazdu, zaczynałam wątpić.
Wątpić w to, że facet tak doskonały, z dobrą figurą, wysoki i przystojny do granic bólu, chciałby się na prawdę spotykać z kimś takim jak ja. Instynkt, w tak dużej odległości od Mikołaja mówił mi, że to tylko jego fanaberia. Zabijanie czasu dopóki nie pozna kogoś odpowiedniego.
Muszę się pilnować po powrocie. W jego obecności mój rozum się wyłącza a zaczyna działać pożądanie. Tak, pożądanie. Wreszcie zdefiniowałam to uczucie, które mną rządzi w jego obecności.

Z pożądania nigdy nie wychodzi nic dobrego. Pożądanie zabija rozum i rozsądek. Rani.
Jak się już z nim spotkam, bo to chyba nieuniknione, to muszę o tym pamiętać.
Trudno, taki już mój los brzydkiego kaczątka, być samą. To nie jest facet dla mnie. Zapamiętaj!!!

Kurwa przegrałem. Przegrałem z samym sobą. Za dwa dni mija termin miesiąca, który sobie dałem, że zaciągnę tę... tę... to coś podobnego do kobiety do łóżka i dupa. Już trzeci tydzień biegam po tym parku wydłużając czas treningu na maxa a jej jak nie było, tak nie ma. Chyba mój czar i urok osobisty przestały działać na szare myszy. Kurde a tak się chciałem zabawić. Udowodnić sobie, że działam jeszcze na kobiety nieznajome, w normalny sposób. Aśka wydawała się łatwą zdobyczą a tymczasem nic z tego... Cholera niech to...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz