środa, 25 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 33.

Chciałem, żeby mi uwierzyła. Nigdy jeszcze na żadnej kobiecie mi tak nie zależało. Joanna nie wiedziała, że jestem do kupienia, zatem kochała się ze mną i nie oceniała. Nie sprawdzała czy rzeczywiście jestem tak dobry, jak mówiły znajome. W końcu moja reputacja, to w głównej mierze reklama szeptana.

Powoli zaczynało do mnie docierać, że się chyba w niej zakochałem. Że odkryłem, co wypełni pustkę w moim życiu. Pustkę, która od jakiegoś czasu zaczynała mi dokuczać...

Równocześnie próbowałem uświadomić sobie jak będzie wyglądało moje życie bez tej kasy, którą dawał płatny seks. Dobrej, dużej, szybkiej kasy.

Seks od tej pory z jedną tylko kobietą...

Czyżby było to możliwe? Po tylu latach "uzależnienia"? Będziemy szczęśliwi? Jest to możliwe?

Targały mną wątpliwości...

Targały mną wątpliwości - uwierzyć mu? Dać mu szansę? Czy on po tylu latach (właściwie ilu? ja nie wiem jak długo Mikołaj był dziwką - Niko) potrafi być wierny? Potrafi kochać?

A może warto zaryzykować? Coś mnie do niego ciągnęło i nie było to tylko pożądanie. Nie była to też potrzeba opiekowania się nim. Poznałam go jako mężczyznę. Nie wiedziałam, że jest prostytutem - kimś do wynajęcia "na imprezy rodzinne", jak to określiła Zosia. Może warto zaryzykować i potem się okaże, że było ok... Same wątpliwości.

Ja nie należę do typu ryzykantki. Oj nie! Z drugiej strony jestem kobietą i w znajomości z Mikołajem zadziałał u mnie instynkt. A ten mam bardzo wyczulony. Podświadomość mówi mi, że warto zainwestować w tę znajomość, miłość, czort wie co...

Mikołaj jest inteligentny, zadbany, elegancki, kulturalny, przystojny no i - kurde no przyznam się a co! - pociąga mnie fizycznie. Wiem, jestem przekonana, że w łóżku przeżyję niejedno trzęsienie ziemi i orgazmy giganty! No co? ;-) to też jest bardzo ważna sfera życia... Właściwie już teraz mam na niego ochotę... Ochotę, żeby mi wsadził tego swojego zwinnego kutasa bez ceregieli w moją szparkę... Żeby mnie dotknął tymi swoimi zwinnymi, długimi, ciepłymi palcami. Żeby jego zwinny, gorący, namiętny język wtargnął w moje usta... Spłoniłam się. Chyba...

Podglądałem spod przymkniętych powiek Joannę. Widać było, że myśli pędzą przez jej głowę z prędkością superekspresu... Była w nich niechęć, zwątpienie, nadzieja, cień szansy...
Zauważyłem, że na jej cudowną, młodą twarz, wpłynął rumieniec. O ile ja się znam, był to rumieniec podniecenia! Niewiarygodne!!! Joanna ma na mnie ochotę! Przynajmniej tak mi się wydaje...

Więc mamy szansę?! Mamy szansę? Mamy szansę! O ja cię pierdolę! Mam szansę u Joanny!
Jeżeli okaże się to prawdą, dam jej milion sto tysięcy orgazmów takich, jak dotychczas miała tylko jeden ;-) w swoim życiu!!!
Mam na nią ochotę, mam! Mógłbym ją przelecieć już tu i teraz. Zaciągnąć ją do ubikacji w tej knajpie i wsadzić w jej słodkie usta mojego kutasa, który aż się wyrywa, żeby wyskoczyć ze spodni... Albo nie - pojechać do mnie i kochać się z nią na stole w kuchni... Albo nie - zacząć się z nią kochać już w taksówce... Albo nie - ...................

Podniosłam oczy na Mikołaja... Już wiedziałam, jak się zakończy ten dzień! Zakończy się dzikim, szalonym seksem. Tylko jeszcze nie wiedziałam gdzie i jak...
Mikołaj miał oczy rozmarzone, usta wilgotne, jego oddech przyspieszył. Mam nadzieję, ze jego penis już nie może usiedzieć na miejscu w jego spodniach... Jesssssssssssu! Nigdy nie byłam taka bezwstydna... Lubię ten stan, o dziwo... ;-)

Wstałam...

Mikołaj też...

- Jedziemy do mnie! - Powiedzieliśmy oboje jednocześnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz