wtorek, 26 października 2021

Do trzech razy sztuka. 7. Zakończenie.

Wsiadłyśmy do taksówki. Monika milczała ale miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie. Po chwili odwróciła się w moim kierunku.

- Co to miało być? Zwariowałaś? - Ściszony szept mojej siostry aż świdrował w moich uszach. 

- Tutaj chcesz to wyjaśniać? - Mówiąc to skinęłam głową na kierowcę. Przecież musiał słyszeć naszż rozmowę. A po co? Monika na tę chwilę odpuściła.

Po powrocie do domu od razu zaciągnęła mnie do kuchni, wyjęła dwa kieliszki do wina, otworzyła butelkę wina. Kuchnia była najdalej od sypialni rodziców, nie powinni nas słyszeć. Z pełnymi kieliszkami w rękach siadłyśmy na podłodze. - Co to znaczy, że byliście parą. - Monika od razu przeszła do rzeczy.

- Znam Pawła od chyba 18. roku życia. Po moich studiach zamieszkaliśmy razem i przez jakiś czas byliśmy parą. - Nie chciałam wchodzić w szczegóły. Moim zdaniem nie były potrzebne. Monika nie odpuściła.

- Czekaj, czekaj. Nie tak szybko... Po kolei i dokładnie. - Nie będzie łatwo, pomyślałam. No dobra, niech mam to już za sobą.

- Poznałam Pawła jak byłam na studiach. Pod koniec liceum trochę ćpałam. Na studiach przerodziło się to w nałóg. Nie odchudzałam się wtedy, jak wam mówiłam, tylko mało jadłam, bo całą kasę przeznaczałam na dragi. Tak było. Wtedy poznał mnie Paweł, podczas nalotu na którąś z melin. Pomógł mi się od tego uwolnić. I nasze drogi się rozeszły. Jak już skończyłam studia wpadliśmy przypadkiem na siebie w jakimś klubie i w niedługim czasie zamieszkaliśmy razem. Niestety nie miałam wtedy dla niego dużo czasu i nasz związek się rozleciał. Głównie z mojej winy, za co Paweł do dziś ma do mnie pretensje. Dał mi to wyraźnie odczuć. - To wszystko, co powinna wiedzieć moja siostra.

- Zaraz, zaraz, czekaj! Tak wyglądają pretensje? Raczej nie! Przecież on ci włożył jęzor do samego gardła! - Miała rację. Z boku musiało tak wyglądać.

- To skomplikowane do wytłumaczenia. - Pokręciłam głową i wypiłam wino do dna. Podałam go Monice a ona od razu go napełniła.

- Mam czas, słucham. -Nie odpuszczała ta moja siostra.

- To wszystko. Nie widzieliśmy się do dnia dzisiejszego. Nie rozmawialiśmy.

- Gdybym ci nie wierzyła, to... Przecież to wyglądało całkiem inaczej!

- Wiem. Nie wiem co się stało. Ta jego niespodziewana obecność... Jestem skołowana...

- Najgorsze, że jutro całe miasto będzie huczało od plotek. - Podsumowała wieczór Monika. Otworzyła drugą butelkę wina, którą piłyśmy w milczeniu... W pewnej chwili usłyszałyśmy stukanie do drzwi kuchennych. To był Paweł...Zalany w trupa. Następnego dnia okazało się, że jak wyszłyśmy wrócił do knajpy i przerzucili się z kumplem na ciężki alkohol.

- Aga musimy pogadać. - Wybełkotał. Ledwo trzymał się na nogach. Próbowałam go podtrzymać ale był za wielki i za ciężki.

- Monika co z nim robimy? - Moja siostra pomogła mi go podtrzymać. - Nie wiem ale na własnych nogach nie wyjdzie.

- Może położymy go na kanapie w salonie, wstaniemy przed rodzicami i go wyekspediujemy z domu rano? - Tylko taka myśl wpadła mi do głowy. My też byłyśmy wypite i zmęczone. To mogło się udać. 

- Ok. - Powiedziała Monika. Zaprowadziłyśmy Pawła na kanapę, Monika znalazła koc, ja rozpięłam jego spodnie, żeby było mu wygodniej i poszliśmy wreszcie spać. Zasnęłam w ciągu sekundy.

- A!!!!!!! Co pan tu robi? - Rano, zamiast budzika, obudził mnie krzyk mamy. Kur..a! Zerwałam się na równe nogi. Chwyciłam szlafrok, naciągnęłam na siebie i zbiegłam w dół. W salonie była mama, tato i rozbudzony Paweł. Monika zbiegała po schodach za mną. Jakimś cudem Paweł wyswobodził się w nocy ze spodni i teraz siedział ubrany w t-shirt, skarpetki i koc. Widocznie swoim zwyczajem nadal nie nosił bielizny ;-)

- Mamo spokojnie, ja to wyjaśnię! - Myśl Aga, myśl! Spojrzałam na Monikę. Wyraz jej twarzy mówił, że ma pustkę w głowie i nie pomoże. - Trochę zaszaleliśmy wczoraj wieczorem, pan Paweł nas odwiózł a że jego auto jest pod naszym domem, to pozwoliłyśmy mu tu zostać na kanapie i rano go odebrać. - No co?! Nic innego nie przyszło mi do głowy. Widać wyraźnie było, że mama tego nie kupuje.

- Przepraszam wszystkich. - Odezwał się Paweł, podnosząc się z kanapy. - Ale ja muszę do toalety. Pani Agnieszko pokaże mi pani? - Wstał i jedną ręką podtrzymywał koc a drugą chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów do WC. 

- Toaleta jest tutaj! - Powiedziałam pod drzwiami dość głośno, żeby rodzinka na dole słyszała.

- Gdzie są ręczniki? - Zapytał Paweł wchodząc do środka. Weszłam za nim i pokazałam mu szafkę. Pociągnął mnie za rękę i wpadłam na niego.

- Zauważam, że nadal nie ubierasz się do spania. Pod szlafrokiem jesteś naga. - Uśmiechnął się z zadowoleniem pod nosem. Włożył ręce pod szlafrok.

- Paweł... - Chciałam się od niego oderwać ale jego dotyk by tak miły... Obrócił się i w ten sposób znalazłam się plecami na drzwiach łazienki. Paweł rozwiązał pasek mojego szlafroka. Jego koc opadł na podłogę. Już wiem, dlaczego zabrał go z sobą, oprócz braku bielizny. Jego wzwód był imponujący. Ciepłe, duże dłonie Pawła wylądowały na moich piersiach. Na szyi poczułam jego delikatne usta. Wiem, nie powinnam. Ale tak mi tego brakowało! Nie, żeby seksu.  Pawła! Jego dotyku! Chwyciłam jego głowę i wpiłam się w jego usta. Tak ciepłe, namiętne, gorące i mokre. Język. Jego język znowu był w moich ustach. Paweł uniósł mnie trochę w górę i nasadził na swojego twardego penisa. Wszedł od razu cały do wilgotnego środka. Posuwał mnie na drzwiach łazienki moich rodziców a ja nie protestowałam. Było mi tak dobrze. Drżenie przechodziło przez całe moje ciało. Szybko poczułam, że moja cipka zaciska się na gorącym kutasie. Że za ćwierć sekundy eksploduję orgazmem. Paweł dyszał. Trzymał mocno moje pośladki i posuwał rytmicznie. Wchodził bardzo, bardzo głęboko. Szybko. Jego język też był niecierpliwy. Penetrował całe moje usta. Łączył się z moim językiem. Jęczeliśmy bezgłośnie wzajemnie sobie w usta. Paweł naciskał mocno na moją łechtaczkę. Była tak mocno pobudzana, że mój orgazm, gigantyczny, mokry, bardzo ciasny, przyszedł bardzo, bardzo szybko. Poczułam, że moje soki podniecenia zmoczyły całe krocze Pawła. Po chwili i moje wnętrze zalały jego soki. Było ich dużo, oj bardzo dużo. Na szczęście oboje powstrzymaliśmy się od okrzyku rozkoszy. Paweł puścił moje pośladki i mogłam stanąć na własnych nogach. Znaczy starałam się stanąć. Drżałam cała. Paweł stanął w rozkroku, jego kutas opadał bardzo powoli. Drobne kropelki spermy, pewno z moimi sokami z cipki, spadały na podłogę łazienki. Oparł się rękoma o drzwi na wysokości mojej głowy. Popatrzył mi głęboko w oczy.

- Kur...a Aga! Co my robimy. Znów w to brniemy... - Wyszeptał. Dyszał ciężko. Zamknęłam oczy. Chciałam, żeby ta chwila trwała bez końca. Spod powiek wyciekły mi łzy.

- Płaczesz? - Usłyszałam zaniepokojony głos Pawła.

- Nie. Nie pamiętasz, że zawsze tak miałam jak było mi niezmiernie dobrze? - Z ledwością mogłam mówić. Ze wzruszenia, że tak mi dobrze... Znów. Usłyszeliśmy walenie do drzwi.

- Aga kurde co tam robicie? - To moja siostra. Jesu ile my tu już jesteśmy?

- Już wychodzę. - Jedną ręką otwierałam drzwi a drugą ocierałam dyskretnie łzy.

- Jesu popierdoliło cię? Pieprzyłaś się z Pawłem w łazience rodziców? - Znów krzyczała bezgłośnie. - Zwariowałaś?

- Tak, chyba zwariowałam. Ale ja go kocham. Zawsze kochałam. Kochałam tylko jego. Zawsze. Spierdoliłam to a teraz mam szansę to naprawić. i postaram się to zrobić. - Kończyłam swoją wypowiedź zaciskając pasek szlafroka. Drzwi się otworzyły. Wychynęła z nich górna połowa Pawła.

- Słyszałem. Ja też. A teraz przynieś mi moje spodnie, proszę, inaczej nie będę mógł zejść na śniadanie. - Puścił do nas oczko a mnie pocałował w czoło. Roześmiałyśmy się i zeszłyśmy na dół uspokoić rodziców.


Cała ta historia miała miejsce jakieś dwa lata temu. Od tego czasu jesteśmy z Pawłem nierozłączni. On już trzy razy próbował się oświadczyć. Nie wiem czy przyjąć jego oświadczyny. Ale dobrze nam razem... Oby tak dalej... Jestem szczęśliwa...