poniedziałek, 23 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 32.

Dobrze, że nikt nie komentuje mojego zachowania. Sama nie wiedziałam co robię. Z jednej strony nie chciałam już go widzieć, z drugiej byłam ciekawa co ma na swoją obronę. I, przyznaję, bardzo mi go brakowało...

"Dzisiaj udało mi się wreszcie przelecieć szarą myszę! Teraz śpi w moim łóżku. Dziwne uczucie" - te słowa ciągle łopotały w mojej głowie. Słowa Mikołaja... o mnie...

Z drugiej strony miałam świadomość, że to po prostu  jest męska dziwka. Sprzedaje swoje usługi za kasę - niemałą, jak wiem. To towarzyszenie na imprezach i innych takich spotkaniach to była tylko przykrywka. I, jak stwierdziłam, jest w tym bardzo dobry...

Mikołaj uniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy.

- Napisałem, że cię przeleciałem. Ale to nieprawda! Ja się z tobą kochałem. Naprawdę! Pierwszy raz od bardzo długiego czasu kochałem się z kobietą i miałem z tego bardzo wielką przyjemność. Wszystkie moje poprzednie, że tak powiem, znajomości z kobietami były służbowe. Jak już wiesz, kobiety płaciły mi za moje towarzystwo. Bardzo chętnie płaciły. Jednak to mnie nie usprawiedliwia. Moja choroba, kiedy nie mogłem chodzić do pracy, wbrew pozorom bardzo dużo mi dała. Jak już wyczytałem cały Internet i pooglądałem wszystkie programy, zostawał mi niewykorzystany czas do przemyśleń. Do podsumowania mojego dotychczasowego życia. Doszedłem do wniosku, że jest ono puste. Dotychczas liczyła się w nim tylko kasa. Do czasu aż poznałem ciebie. Przyznaję - chciałem cię tylko przelecieć. Chciałem się na tobie odegrać za te wszystkie kobiety, które mnie wykorzystały. Jednakże stało się tak, że poznałem cię lepiej. Połączył nas mój wypadek. Przekonałem się, że jesteś ciepłą, uroczą dziewczyną. Spokojną i oddaną światu. Trochę zaniedbaną przez ten świat. Bez pytań pomagającą takiemu draniowi jak ja, który ewidentnie chciał cię wykorzystać, czego nawet się pewno nie domyśliłaś.

Miał rację - nie domyśliłam się jakie Mikołaj ma wobec mnie plany. Jakie miał. Słuchałam go sercem ale udało mi się także uruchomić rozum. Swoje wykształcenie - obudziłam w sobie psychologa. Nigdy nie lubiłam oceniać innych. Moje dotychczasowe zachowanie wobec niego było spontaniczne. Było zachowaniem urażonej, wykorzystanej kobiety. Teraz nadszedł czas wysłuchać go i ocenić znając całość. Wiedziałam podświadomie, że będzie to oczyszczające dla nas obojga. Czy naprawi to relacje między nami - kto wie...

- Długo myślałem jak cię tu zwabić do mojej sypialni. I do ostatniej chwili miałem taki zamiar. Jednak gdy podszedłem do ciebie wtedy w kuchni a ty tak po prostu poddałaś się mojemu dotykowi,  wiedziałem, że nie oczekujesz seksu, za który zapłaciłaś, tylko zwyczajnie jest ci przyjemnie. Uwierz mi - ja to potrafię odróżnić... Zapragnąłem zrobić ci dobrze - kochać się z tobą. Gdy obudziłem się w nocy, jeszcze wcześniej niż ty, widok ciebie w moim łóżku mnie zaskoczył. Jeszcze nigdy nie spała w nim żadna kobieta. Nigdy nie chciałem się nim dzielić z żadna kobietą. Gdy cię tam ujrzałem, delikatnie oświetloną przez księżyc zza okna, jeszcze z lekkim rumieńcem po naszym kochaniu się, zapragnąłem, żebyś tam została. Na zawsze. Postanowiłem podzielić się moimi przemyśleniami na blogu. Ostatni wpis pozostał niedokończony. Miało się kończyć: "dziwne uczucie ale przyjemne... Chciałbym, żeby trwało i trwało. Jeszcze nigdy mnie to nie spotkało". Wróciłem do łóżka. Leżąc obok ciebie układałem sobie swoje przyszłe życie. Doszło do mnie, że potrafię żyć bez płatnego seksu. Muszę spróbować. Zasnąłem. A gdy się obudziłem, ciebie już nie było. Zobaczyłem odpalonego laptopa i domyśliłem się co się stało, że przeczytałaś niedokończony wpis. Chciałam natychmiast do ciebie zatelefonować ale telefon miałaś wyłączony...

W pierwszej chwili nie chciałam uwierzyć w słowa Mikołaja. Nie znałam jego ciemnej strony. Nie wyczułam wtedy żadnego fałszu.
Teraz też nie.
Nie chciałam go oceniać.
Może warto go poznać. Odkryć czy to co mówił było szczere.
Chciałam go poznać.
Chciałam wierzyć, że się zmienił. Że ułoży sobie życie na nowo. Może ze mną, może nie.
Przecież trzeba dawać ludziom drugą szansę.
Wiedziałam jednak, że będę roztrząsać naszą znajomość poprzez pryzmat swojego zawodu. Przynajmniej do czasu...

Myślicie, że warto? Że nam się udało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz