niedziela, 8 lutego 2015

Facet mojego życia, miłość i zakazana namiętność. Odcinek 17.

Kelner przyniósł nasze zamówienie.
- Mikołaj. Kelner chyba się pomylił. - Szepnęłam do jego ucha. - Przyniósł cała butelkę. To będzie kosztować majątek. Przecież nie wypijemy jej całej.
- Spokojnie mała. Mamy cały wieczór przed sobą. Wypijemy. Co to jest jedna butelka. Szkoda, żeby się zmarnowała. - Mam nadzieję, że Joanna da radę tej butelce, posiedzimy tu kilka godzin. Jeden kieliszek to mogło by być za mało.  Ja mam mocną głowę. Mój penis jest tak sprawny, że nawet po alkoholu mi staje i nie mam kłopotu ze spuszczeniem. Będę udawał bardzo załamanego śmiercią babci. Postaram się, żeby Aśka chciała mnie pocieszyć. Najlepiej w łóżku. No - może też ustami - wsadzę jej mojego napalonego kutasa w usta i tam się spuszczę. Do tego przecież nie potrzebuję gumek. Trzeba sprawdzić jakie tu są ubikacje, może można je wykorzystać do obciągania. Przecież przelecieć mogę ją innego dnia. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie.

Świnia. Po prostu świnia z tego Niko - Mikołaja. Niestety dowiedziałam się o jego planach po fakcie. Tymczasem zobaczcie jak się rozwijała sytuacja.

Wino było bardzo smaczne. Musiało dużo kosztować - cała butelka ale Mikołaj nie pokazał mi rachunku. Siedzieliśmy grzecznie obok siebie. Mikołaj nawet nie próbował się do mnie dobierać - chwała ci panie! Jakoś było by to sprzeczne ze śmiercią jego babci. Miło mi było siedzieć obok takiego przystojniaka. Starałam się, żeby jakoś wyglądać, żeby nie przynieść mu wstydu.

Mikołaj chyba miał zamiar upić się na smutno. Nie przeszkadzało mi to. Po śmierci bliskiej osoby trzeba przeżyć żałobę, potem będzie lepiej. Dotykał mnie swoim udem - ciepłym i mocnym. Bił od niego żar a może tylko tak mi się wydawało. Mało mówił. Dużo pił. Przepijał do mnie, więc ja też dość szybko sporo wypiłam. Zaczęło mi szumieć w głowie. Nie chciałam jednak nic jeść, bo samo wino ma dużo kalorii. Powinnam dać radę tej butelce. Zanosi się na dłuższe posiedzenie.
Rozmawialiśmy o bzdurach. O pogodzie, sąsiadach, mieście. Mikołaj przeprowadził się tutaj jakieś 2,5 miesiąca temu. Było miło i przyjemnie. Miałam wrażenie, że znamy się już długo.

Ileż można gadać o bzdurach. Kurde mać jaka ona jest poprawna. Stara się mnie pocieszyć i zająć rozmową, żebym nie myślał o zmarłej babci - babciu jeszcze raz sorry. Musze jakoś dać jej delikatnie do zrozumienia, że nie o takie pocieszenie mi chodziło. Dobra - zaczynamy plan B. Trzeba zacząć się delikatnie do niej dobierać. Ciekawe na ile mi pozwoli. Mam nadzieję, że na dużo. Jestem w tym dobry, więc do dzieła!

Poczułam jak obejmuje mnie prawą ręką w pasie. Jego dotyk był tak przyjemny. Ciepły, mocny i delikatny jednocześnie. W lewą rękę chwycił swojego drinka i upił kolejny łyk.
Nagle poczułam, że ta ręka, która dawała mi tyle ciepła i przyjemności, wtargnęła pod moją bluzkę i kieruje się w górę! Kurcze co on chce zrobić?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz