niedziela, 5 czerwca 2016

To był tylko sex.2.

Ten wieczór należał do mnie...

Do moich fantazji. Ale czy to są fantazje, czy normalka...

Leżał nagusieńki na środku łóżka i nie wiedział co go czeka. Wzięłam do sznur od zasłon i przywiązałam jego ręce do łóżka. Oczy zakryłam mu czarnym, jedwabnym szalem. Zakazałam się odzywać.
Podeszłam do łóżka. Jego kutas stał cały gotowy, napalony, pachnący testosteronem. Siadłam na facecie okrakiem i oparłam mój tyłeczek o twardy instrument. Bez zbędnych ceremonii wsadziłam swój język w jego usta. Jesu jak on genialnie całuje! Musiałam użyć całej swojej mocy, żeby się od niego oderwać. Facet oderwał głowę od poduszki i szukał moich ust, żeby kontynuować. O nie! Dzisiaj ja rządzę...
Przeszłam do tyłu. Znalazłam się między jego nogami. Na wprost wyprężonego instrumentu. Westchnęłam-piękny widok...
Dotknęłam ustami jego czubeczka. Samiec syknął.
Objęłam go wargami. Facet zaczął drżeć.
Wsadziłam go do ust. Usłyszałam jęk rozkoszy.
Jak ja to lubię. Sprawiać rozkosz jemu ale równocześnie i sobie. Mieć go w posiadaniu i władzy absolutnej.
Starałam się brać go jak najgłębiej. Jęki rozkoszy z ust faceta były co raz głośniejsze i głębsze.
Wypuściłam go z ust. Czas zająć się jądrami. Były wygolone. Czyściutkie i pachnące. Tak lubię! Rozchyliłam jego uda. Tak samo jak on to robił, gdy pieścił mnie ustami. Penis, twardy i gorący, opierał się o mój policzek gdy brałam jego kulki delikatnie w usta. Jeździłam po nich językiem, przetaczałam je w ustach. Skóra na nich była taka delikatna... Z ust faceta dochodziły jęki świadczące o tym, że jest mu dobrze, bardzo dobrze...
Wypuściłam klejnoty. Wróciłam do penisa. Czas skończyć co zaczęłam. Otoczyłam wargami czubek. Tą delikatną część jego ciała, która przynosi nam obojgu taką rozkosz... Wsadziłam język do tej małej, wilgotnej już dziurki. Jęk, znów jęk z jego ust. Wiem, że dobrze to robię. Jestem w tym mistrzynią! Wodziłam językiem pomiędzy delikatnym czubkiem a otaczającą go skórką.
Zaczęłam ssać i miętosić go swoimi ustami. Gdybyście mogli usłyszeć to dźwięki dobywające się z ust i gardła faceta! To one tak mnie nakręcały! Moja cipka była gorąca i wilgotna. Ale to nie był dzień jej spełnienia... Miałam okres, nie miałam ochoty na bzykanko, za to miałam wielką ochotę zrobić komuś loda...
Zacisnęłam usta na penisie i zsunęłam się w dół. Jak najgłębiej. Potrafię wziąć go całego nie krztusząc się. Poruszałam się rytmicznie w górę i w dół wiedząc, jak bardzo jest to podniecające dla faceta. Dla mnie zresztą też.
Przez moją głowę przeleciała myśl, czy gdyby teraz drugi facet brał mnie od tyłu wsadzając drugiego, napalonego kutasa do mojej napalonej cipki, czy była bym w stanie robić to tak dobrze... Musze kiedyś spróbować.
Ręką masowałam - jak to nazwać - drugą końcówkę penisa - jego nasadę. To magiczne miejsce - punkt G u faceta. Jęki rozkoszy, posykiwania, spazmy nabrały na sile. Ja poczułam, że soki z mojej pochwy za chwilę zaczną wypływać. Jak to dobrze, że mam pod sobą faceta, który się odwdzięczy za tak dobrego loda i to już wkrótce. Facet szarpał się, przywiązany sznurem. Wiem, że w tej chwili wolałby mnie oglądać nagą, dotykać. Ale dziś jest ten dzień, kiedy rządzę ja! Nikt nie będzie mnie rozpraszać.
Poczułam, że wytrysk jest już blisko, przez penisa przechodziły fale znaczące tylko tyle, ze za chwilę nadejdzie koniec stosunku. Gdyby to nie był mój wieczór, spuszczenie zakończyło by się na mojej twarzy, na mojej cipce, na mojej pupie, na moich cycuszkach albo w moich ustach.
Ale nie dziś... Ujęłam ręką nasadę kutasa i czekałam na ostatnią falę. Jest! Facet jest młody, więc i wytrysk potężny! Mocny, dość spory. Dużo tego dobrego... Pozwoliłam białej substancji spłynąć po sterczącym penisie. Facet zalał sam siebie. Biała masa spłynęła na jego owłosiony brzuch, popłynęła na jądra.
Odwiązałam jego lewą rękę.
Wyszłam...

Pa! Do następnego...