sobota, 24 października 2015

Sąsiad. cz 8.

O kurwa jak mnie łeb napier..............ala.................

Dopiero co się obudziłam po imprezie u cioteczno - ciotecznej i KAC gigant rozwala mi łeb!!! No przecież chyba tyle aż nie wypiłam? A może?!

W głowie mi łup, łup, łup.............

A nie! To do drzwi...

Zwlekłam się z łóżka. Język przyrósł mi do podniebienia... PIĆ!!!

Po drodze do drzwi przeleciał mi przez oczy wczorajszy wieczór. Cóż ja tam robiłam? No piłam co nieco... Tańczyłam... O kurde! Chyba bzykałam się z którymś z muzyków na stole bilardowym! Który to z nich był? Perkusista? A nie - basista! Było gorąco oj tak!
Coś niecoś mój łeb pamięta! Ale napier...ala mi coraz bardziej! Wody!
Kurde człowieku nie wal tak do tych drzwi, już otwieram!

Otworzyłam drzwi a tam, oparty o futrynę, stoi Sąsiad. Tak, ten sam! Nawet go nie zaprosiłam do środka a on już wszedł! Bezczelny!

- Musimy porozmawiać. - Sąsiad do mnie. Kurde o co kaman?! Musimy? Ja nic nie muszę. Ja muszę tylko wody........................pić..............
Sąsiad stanął na środku mojego salonu i spojrzał prosto w moje oczy. Jego wzrok był zimny. Wręcz rozkazujący.
Stanęłam jak wryta. Ja, ubrana w moją cieplutką piżamkę w pieski, w rozchełstanym szlafroku i w kapciach w tygrysie mordy, pewno dobrze rozczochrana, skacowana a on.................... Boskie ciacho! Nieskazitelny! Od samego rana. Od rana? Spojrzałam na zegarek - kurde już 9:37! No to się wyspałam...
Sąsiad w wyprasowanej koszuli, w delikatną kratę, spodnie w kancik, buty wyglansowane...
Czyściutki, pachnący, wygolony! Włoski bez skazy. Nic, tylko schrupać...
Stoi tak w moim mieszkaniu i mi rozkazuje! Zaraz chwila?!
- Nie chcę, żebyś opowiadała mojej narzeczonej o tym co widzisz z okien swojego mieszkania! - Sąsiad spojrzał na mnie a w jego przepięknych, dużych, stalowych oczach były tylko błyskawice gniewu. On mi rozkazuje.
Wkurzył mnie tym. Wolałabym go widzieć u siebie w innej konfiguracji. Np. bez ubrania, biorącego mnie gwałtownie na dywanie. A ty rozkaz! Nawet nie prośba!
On. On, który zdradza moją wieloletnią przyjaciółkę w TAKI! sposób. To nawet chyba nie jest zdrada. To są fantazje seksualne spełniane z innymi kobietami! Może to prostytutki? Hmmm...
- Wyjdź. - Powiedziałam grzecznie, cicho i spokojnie, na ile pozwalał mi mój bolący łeb.
- Wyjdź, jeżeli nie chcesz usłyszeć kilku obraźliwych słów! - Jeżeli on w tej chwili nie wyjdzie to eksploduję i wygarną mu co o nim myślę. Jak na razie staram się być grzeczna...  - Opuść natychmiast moje mieszkanie! - Wskazałam mu palcem lewej ręki drzwi. Wkurwił mnie do granic!
Na szczęście Sąsiad zareagował poprawnie, westchnął i wyszedł. Zamknęłam za nim z impetem drzwi. O kurde! Moja głowa, skacowany łeb mój znów dał o sobie znać... PIĆ!!!

Jak już doszłam do siebie i do swojego łóżka z powrotem, przypomniałam sobie przebieg wczorajszego wieczoru. Oj...dawno tak nie zaszalałam...

Jak już Monika przedstawiła mi swojego nieszczęsnego narzeczonego i poszła dalej wprowadzać go w towarzystwo, ja poszłam sobie potańczyć. A że lubię, po to żeby jakiś ewentualny podchmielony koleś mnie nie wyrywał do tańca, trzymać szklankę z drinkiem i palemką w ręce, poszłam strzelić sobie do baru dobrą lufę i wziąć zapas do szklaneczki. Wytańczyłam się za wszystkie czasy. Dobrze grali! Wydawało mi się, że basista ciągle na mnie zerkał. Fakt - był przystojny, nie mogę powiedzieć że nie. Skończyli grać i podszedł do mnie.
- Cześć mała! - Zagadał do mnie takim tekstem, że zaczęłam się śmiać...
- Cześć koleś! Dobrze brzdąkasz! - Jak on do mnie, to ja też takim tekstem a co!
Chwycił mnie w pasie. - Pójdziemy zatańczyć? - Zapytał. Poszliśmy...
Poszliśmy poszukać jakiejś muzy, bo jakoś tak było cicho...
Znaleźliśmy się na poziomie -1. Tam już było ciemniej. Intymniej, ciszej. Basista zaczął się do mnie lepić, co nawet było przyjemne. Ja, jak zwykle wyposzczona, nawet nie oponowałam zbytnio...
Basista chwycił mnie w pasie obiema rękami i zaczął mi nucić do ucha jakąś przyjemną melodię. Przy okazji całował mnie po szyi i tańczył ze mną. Poczułam pod bluzką jego ciepłe, mocne ręce. Moja zanurzyłam w jego długich, miękkich, falowanych rudych włosach. Spojrzałam w jego oczy. Były rozmarzone, zielone. Poczułam na swoich ustach jego oddech. Przytulił mnie mocniej. Zaczął całować. Jego gorący, długi język splótł się z moim. Miał miły, miętowy smak. Całym swoim ciałem popchnął mnie w głąb pokoju. Poczułam, jak moje nogi napotkały jakąś przeszkodę, na której się zatrzymałam. Basista posadził mnie na czymś. Potem stwierdziłam, że to stół bilardowy. Nachylił się nade mną, rozsunął moje nogi aż poczułam jak prosto w cipkę uwiera mnie jego napalony instrument. Ściągnął moją bluzkę. Wyciągnął moje piersi ze stanika.
- Piękne! - Powiedział i aż zagwizdał na widok stojących mi z podniecenia sutków. Wziął jednego do ust, zaczął ssać a mnie przeszył spazm rozkoszy.
- Ach! Jeszcze! - Jęknęłam.
Basista podciągnął moją spódnicę w górę i zaczął gładzić moje uda. Pośladki. Szparkę. Wsadził do cipki chyba ze dwa lub trzy palce... Jesu!  Trafił mi się facet, który wie gdzie jest punkt G! WOW! Poczułam jak moja cipka zaciska się na jego palcach.  Miałam tak tak mokro, jak już dawno nie było... Palce miał sprawne, przyznaję szczerze. W którymś momencie, chyba tylko po to, żebym jeszcze nie doszła, bo byłam prawie na szczycie, wyciągnął je i zaciągnął się zapachem moich soków.
- Pięknie pachniesz mała! Chcesz mnie? - Zapytał niepotrzebnie, bo całe moje ciało wołało o SEX! Byłam jego głodna i chętna jak suka w rui...
Ściągnęłam jego podkoszulek a basista sam rozpiął swoje spodnie. Moje ręce od razu znalazły się na jego pośladkach, które okazały się jędrne i twarde. Spodnie wylądowały na dole. Basista wziął swojego penisa do ręki i czubkiem swojego instrumentu drażnił wejście mojej cipki.
- Wsadź mi go natychmiast! - Wyjęczałam mu wprost do ucha.
- Ach! - Basista posłuchał mojego polecenia natychmiast. Przeszył mnie pierwszy z dreszczy rozkoszy, których miałam doświadczyć tego wieczoru.
Instrument basisty okazał się być wielgachny, gruby i bardzo sprawny. Potrafił na nim grać jak mało kto! Nogi oparłam na jego pośladkach, intensywniej odczuwając każde pchnięcie. Uwieranie stołu w plecy, uwierzcie mi, nic a nic mi nie przeszkadzało.
Basista splótł ze mną swoje dłonie. Napawał się widokiem rytmicznie podskakujących piersi. Podskakiwały rytmicznie, jak rytmiczne były jego pchnięcia. Ja czułam całą moją cipką jego wielkiego kutasa w środku. Pchnięcia, ocieranie się go. Czułam zaciskające się mięśnie, słyszałam, jak kląskają  od wilgoci podniecenia nasze ciała. Moja łechtaczka była w jakiś magiczny sposób pobudzana, co potęgowało rozkosz! Basista oddychał ciężko, głęboko. Ja też wydobywałam z siebie nieznane mi dotąd dźwięki. Spojrzeliśmy sobie w oczy i w jednakowym momencie eksplodowaliśmy orgazmem. Ciągle złączeni dłońmi. Ja wygięłam się w łuk na stole bilardowym, basista ostatnim ruchem wsadził swój instrument najgłębiej jak mógł do mojej cipki! Niewypowiedziana rozkosz. Dawno, daaaaaaawno takiej nie miałam... W podziękowaniu od basisty dostalam ostatniego, namiętnego całusa.
- Super było mała... - Wyszeptał mi do ucha. - Ognista z ciebie dziewczyna! - Liznął mnie jeszcze po sterczącym sutku, wciągnął spodnie, podał mi rękę i pomógł wstać.
Ja obciągnęłam spódnicę, doprowadziłam do porządku całe ubranie. - Mnie też było rozkosznie. Dzięki! - Wyszeptałam do ucha basisty i poszłam do domu.

Wiem, że doznania spotęgował alkohol. Zdaję sobie z tego sprawę. Runęły wszelkie moje zahamowania. Została tylko rozkosz i radość z seksu. Zero wstydu. Że z obcym facetem. Że szybki numerek. Że nawet nie wiem jak on miał na imię. Liczyło się tylko to, że było mi wspaniale!

Tylko ten KAC gigant nad ranem. Na szczęście nie był to kac spowodowany wyrzutami sumienia i wstydem. To był normalny kac, który można wyleczyć, jak się pójdzie do apteki ot co.

Pozostał tylko niesmak...

Niesmak spotkaniem z Sąsiadem.
I co ja mam z tym zrobić?

piątek, 23 października 2015

Sąsiad. cz 7.

Ludzie jak się pokręciło i co się porobiło!!!!!!!!!


Nie potrafię oderwać wzroku od okien naprzeciwko.

Już nawet się nie oszukuję, że to przez przypadek...

Specjalnie tak ustawiam pracę w tygodniu, żeby mieć czas na "podglądanie". Bo czyż to można nazwać podglądaniem, skoro ktoś po przeciwnej stronie chce, lubi wręcz, jak się na niego patrzy!!!


Pokręciło się w tak pogmatwany sposób, że nawet nie wiem od czego zacząć...

Postaram się to jednak jakoś przedstawić i opowiedzieć.

Na początek jeszcze jedna scena w alkowie Sąsiada. Tym razem z gatunku śmiesznych, nie hardcorowych...

W tym jego nieskazitelnym mieszkaniu pojawiła się któregoś dnia pokojówka. Daję głowę - pokojówka! Taka w fartuszku, jakiejś przepasce na włosach, w pończochach, oczywiście buty miała na obcasie baaaaaaaaardzo wysokim, w ręku trzymała (dzierżyła - bo było to śmieszne) miotełkę z piór!!!  Ha, ha, ha!!!

Nagle na podłodze w sypialni zauważyłam Sąsiada, jak idzie na czworakach za pokojówką! Pokojówka zatrzymała się na środku pokoju i kazała Sąsiadowi, jak pieskowi, usiąść i czekać. Sama schyliła się w znaczący sposób, ukazujący spod kusego fartuszka seksowną, wcale kształtną pupę, odzianą w koronkowe stringi. Pochyliła się i sięgnęła do komody, wyciągając z niej coś, co potem okazało się futerkowymi kajdankami.
Nadal rozkazywała Sąsiadowi. Ten położył się na łóżku a ona przypięła go nimi, gdy ręce wyciągnął w tył. Zaczęła drażnić jego sutki miotełką z piór. Przysięgam, że pierwszy raz w życiu u Sąsiada był tak kuriozalny widok. Do tej pory to on wydawał rozkazy, on dyktował tempo, narzucał styl...

Zauważyłam, podglądając ich, że penis Sąsiada zaczyna reagować na zabawę. Stanął tak wielki, jakby facet tydzień nie uprawiał seksu i chciało mu się jak diabli!
Pokojówka weszła na łóżko. Klęknęła nad Sąsiadem, jednak nie siadła na niego. Zaczęła krążyć nad nim swoimi biodrami, co jakiś czas muskając napalonego penisa swoją cipką. Rozebrała swoją przepaskę, rozebrała fartuszek. Sąsiad miotał się przypięty kajdankami - wywnioskowałam z tego, że jest mega napalony i jakby mógł, to wziął by ją siłą...

Wreszcie pokojówka pozwoliła, żeby jego napalony interes wypełnił jej cipkę. Głowa pokojówki poleciała w tył. Rozumiem - ja też lubię, jak ptaszek włazi cały, jednym ruchem do środka mokrej szparki. Uczucie boskie!
Pokojówka oczywiście rozpoczęła swój taniec - jej biodra unosiły się, to opadały. na tyle nisko się unosiła, że mokry, czerwony penis nie wysuwał się z jej szparki. Robiła to bardzo, bardzo powoli. Przysiady były jednak głębokie. Poczułam miłe mrowienie w, powiedzmy, brzuchu. Kurwa mol jak ja długo nie doświadczyłam tego uczucia... Dotarło do mnie, że brakuje mi tego, że chętnie znalazłabym się na jej miejscu. Ja nawet nie pamiętam jak długo już się nie kochałam z żadnym mężczyzną...
Pokojówka przyspieszyła! Miała takie fajne ruchy bo unosiła się i opadała, jednocześnie jakby zataczając koła? Jakby robiła sobie esyfloresy jego penisem w swojej cipce. Chciałabym ich teraz słyszeć... Pewno on jęczy z rozkoszy a ona aż krzyczy z zadowolenia... Och, jaki seks jest cudowny, jak ma się go z kim robić...
Nagle głowa pokojówki opadła gwałtownie w tył a następnie całe ciało przykryło Sąsiada. Skończyli... Szczęśliwcy...
Pokojówka zeszła z łóżka. Przeszła z sypialni do pokoju. Ubrała długie futro, które tam leżało - musiałam się spóźnić na początek seansu, bo nie zauważyłam jak tam byli, jak je ściągali.
Wyszła...
Spojrzałam ponownie do sypialni Sąsiada. On nadal leżał na łóżku, chyba nadal w kajdankach, bo wydawało mi się, że nie potrafi zejść.


Kilka dni, może tydzień później...

Pojechałam do mojej cioteczno - ciotecznej siostry na imprezę. Nawet nie wiem z jakiej okazji ją robiła. Fakt, że było peeeeeeeeeeeeełno ludzi!
Katarzyna, jak nazywałam siostrę, starała się mnie poznajomić ze wszystkimi.
- A tę panią chyba znasz? - Katarzyna podeszłą ze mną do pięknej brunetki.
- Monika! - Zakrzyknęłam!
- Cześć kochana, kopę lat! - Monika zakrzyknęła na mój widok. Fakt - znałyśmy się bardzo dawno i widziałyśmy ostatnio, chyba z 10 lat temu. Super dziewczyna. Grzeczna, spokojna, łagodna. Miła i ułożona, kulturalna. Dobrze wychowana, z dobrego domu. Zawsze poukładana. Jakoś tak nasze drogi się rozeszły.
- Nie widziałam cię szmat czasu! - Ucieszyłam się na jej widok. - Co słychać? - Byłam ciekawa jak jej leci - mąż, dzieci, praca...  Monika to była osoba, której życie zapowiadało się, totalnie poprawnie i szczęśliwie.
- A bo ty nie wiesz - zaręczyłam się! - Monika pokazała mi swój zaręczynowy pierścionek. Kurde! Musiał być drogi jak cholera! Ten ktoś chyba musi ją kochać...
- Rewelacja, cieszę się z tobą. - Fajnie, że spotkała kogoś, z kim będzie szczęśliwa. Pogratulowałam jej ze szczerością!
- Pokarzę ci mojego narzeczonego, bo on tu gdzieś jest. - Monika zaczęła się oglądać i kogoś szukać.
- Kiedy ślub? - Zapytałam chyba bardziej kurtuazyjnie.
- Ślub w maju oczywiście! Na 300 osób! Już wszystko ustalone, goście zaproszeni! Mogę ci wysłać zaproszenie? Nie miałam do ciebie kontaktu a zależało by mi, żebyś była moją druhną - wiesz, ślub i wesele będzie w stylu amerykańskim, w starym dworze... - Ja pitolę ale kicz, pomyślałam. No cóż - ona zawsze miała pełno kasy, on chyba też, sądząc po pierścionku zaręczynowym. A co mi tam! Niech spełnia swoje marzenia, niech będzie szczęśliwa! To jest najważniejsze.
- Pozwól kochanie że ci przedstawię. - O chyba Monika znalazła swojego narzeczonego. - Moja dawna przyjaciółka Joanna! - Podeszli do mnie jakoś tak od lewej od tyłu, od strony podestu z zespołem muzycznym.
Odwróciłam się... Spojrzałam na narzeczonego Moniki i.........

Ja pierdolę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Sąsiad!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

"Mój" Sąsiad jest narzeczonym Moniki...
Monika jest narzeczoną mojego Sąsiada...........

A z całą pewnością ani jedna z TAMTYCH  kobiet nie była Moniką..............

Kurwa no!

 I co teraz?..........! ............?...........,

I co ja mam zrobić? Powiedzieć jej?.................?

czwartek, 15 października 2015

Sąsiad. cz 6.

Wiecie - rzadko kiedy mnie zatyka, rzadko kiedy brakuje mi języka w gębie aż tu nagle...

Robiłam ponownie zakupy w sklepiku osiedlowym. Nasze osiedla jest dość ekskluzywne, więc i sklepikarze starają się mieć towar najwyższej jakości. I słusznie! Bardzo lubię nasz warzywniak ale czasem robię też zakupy w mięsnym. Chciałam kupić dobrą wędliną na kolację i jakieś kiełbaski na śniadanie.
W wejściu do sklepu spotkałam kogo? KOGO??!!

No właśnie Sąsiada!

Spojrzał na mnie, uśmiechnął się tym swoim szelmowskim uśmiechem. Nasze drogi nieuchronjnie się zbliżały. Mijałam go, gdy usłyszałam:
- Nie było cię we czwartek w domu - żałuj!!!

Po prostu  mnie zamurowało!

On chce, żeby ktoś to widział! Potrzebuje widowni czy myśli, że jest taki doskonały, taki dobry w te klocki?!

Bezczelny!

Postanowiłam, że zachowam się, jakbym nic nie słyszała. Jakby te słowa nie były skierowane do mnie...

Jeżeli ja będę go tak spotykać, to będę równocześnie zmuszona, żeby wszędzie sprawdzać czy go nie ma... Paranoja!
A w ogóle to skąd on wie, że tam mieszkam właśnie ja!

Skąd.................

Sąsiad. cz 5.

Był dzień jak co dzień...

Rano padało, potem lało. Zwykle wtedy nic się człowiekowi nie chce...

W pracy kocioł! Każdy lata, coś załatwia a finał i tak jest do dupy!!! Kurde Mać! Dlaczego nie może choć raz być normalnie? Szef przyszedł w wisielczym humorze i nie wiem czy ma nas dość, czy coś się stało i będzie draka...

Wyszłam z pracy dość wcześnie jak na taki zwariowany dzień. Po opuszczeniu budynku owiało moją twarz zimne, wilgotne powietrze - jesień. Nic, tylko zaszyć się pod kocem z pilotem w ręku...

Ten cudowny obraz jednak był niepełen... Pomyślmy - czego w nim brakuje...? Wiem! Wiem!

Po drodze z pracy wstąpiłam do osiedlowego sklepiku, który był zaopatrzony w niezłe wina.

Wjechałam windą na moje 22, szklane piętro. Nie wiem czy wam wytłumaczyłam ale nasze ściany rzeczywiście są całe ze szkła. Stojąc pod samą ścianą - szkłem - widzę chodnik na dole. Nie ogranicza mnie żaden beton...

Weszłam do mieszkania i nawet nie zapalałam światła. Skierowałam się prosto do kuchni, gdzie lampka działająca na czujnik ruchu od razu się zapaliła, wypełniając blat pod szafkami miłym, stłumionym światłem. Znalazłam korkociąg i kieliszek do czerwonego wina i przeszłam do salonu.

Mój salon jest bardzo ascetyczny. Jest w nim tylko kanapa, stolik kawowy - hehe cały ze szkła - bardzo wygodny puf, olbrzymi telewizor i kominek. Cały sprzęt jest schowany w ścianach. W salonie dominują kolory beżowe, brązowe, drewniane. Nie mam stołu i krzeseł, gdyż ja jem posiłki w kuchni a jak jest ze mną ktoś drugi, to jadamy też na mieście.
Ułożyłam się wygodnie na kanapie, zwieszając nogi z oparcia. Wzięłam butelkę z winem, odkorkowałam i nalałam sobie tak z pół kieliszka. Wiem, że powinno się nalać na dno ale mnie się chciało dużo i co!

Piłam winko w zupełnej ciszy. Okna - ściany - na szczęście są na tyle szczelne, że wiejący z ogromną wiatr nie był słyszalny. Było mi to bardzo potrzebne po całym biurowym szumie. Zero bodźców. Miałam nadzieję, że zgodnie ze swoim zwyczajem, sąsiad dzisiaj będzie grzeczny, w końcu dziś czwartek.

Mięła chyba godzina czy dwie...

Sądząc po zegarku to trzy hahaha!

Coś mnie obudziło. Butelka była opróżniona... Kieliszek pusty - wypiłem całą butelkę wina?

Obudził mnie oczywiście blask z okna na przeciwko. Postanowiłam szybko, że muszę w końcu zapamiętać, żeby zasłaniać okna!

Sąsiad...
Z kobietą... oczywiście...

Wysoka, ciemnowłosa, zaczesana w kok. Gładka, wąska sukienka w kolorze granatowym. Siadła na jego wielkiej kanapie a on przed nią. Założyła nogę na nogę i coś do niego powiedziała.
Ja zmieniłam pozycję na bok, żeby wygodniej podpatrywać - nazwijmy to po imieniu.
Sąsiad zaczął striptiz! Jak boga kocham!
Odpinał guziki swojej koszuli. Jeden po drugim. Potem zdjął chyba spinki z mankietów, bo coś odłożył na stolik. Został w takiej rozchełstanej koszuli i dobrał się do spodni. Odpiął pasek, guzik. Tańczył ja pitolę! To chyba jakiś facet do wynajmowania na imprezy typu wieczorek panieński czy co?! Czekałam czy jednym ruchem ściągnie swoje spodnie ale nie! Rozpiął zamek i wyciągnął pasek. Zbliżył się do kobiety. Ona oparła swoją stopę w oczywiście szpilce, na jego podbrzuszu. Sąsiad się cofnął.
Kontynuował striptiz. Ściągnął koszulę, odrzucił, spadła na jedno z krzeseł.  Wypiął się w tył i ściągnął spodnie. Na pupie zostały mu słodkie, białe slipki!!! Jego pupa zakreślała koła - tańczył!
Kobieta oparła swoje stopy na kanapie, sukienka podjechała do góry, pokazując koronkowe - chyba stringi.
Sąsiad kleknął między jej udami i zaczął ją lizać po majtkach. Wyglądało to, jakby babka robiła facetowi loda - w podobny sposób on wypiął pupę! Kobieta zaczęła mu rozkazywać. Wstała z kanapy i podeszła do stołu  a Sąsiad szedł grzecznie za nią jak piesek.
Usiadła na stole i pozwoliła mu wstać. Położyła się na stole a wtedy Sąsiad ściągnął i jej, i swoje majtki. Jego kutas znów był cały gotowy do bzykania... Śliczny widok...
Wtem z prawej strony, nie wiem nawet skąd, wszedł do pokoju drugi facet. Sąsiad wszedł na stół, okrakiem nad kobietą i zaczął ją dotykać penisem po twarzy. Drugi facet był równie piękny co Sąsiad i równie napalony - jego kutas także stał równiuteńko na baczność.
Drugi facet rozchylił uda kobiety, i jednym pchnięciem w nią wszedł. Ona wygięła się w łuk, chyba nie domyślała się co ją czeka. Sąsiad wykorzystał sytuację i wsadził jej penisa wprost w usta. Rękoma, które odsunął w tył, pieścił jej piersi. Czasem jedną z nich przesuwał w przód, żeby chyba mieć kontrolę nad penetracją jej ust. Rytm całej zabawie nadawał drugi mężczyzna. Wsadzał jej penisa bardzo, bardzo głęboko, bo zauważyłam, że odsuwał w bok jej uda jak się tylko dało. Trzymał ją mocno za biodra i posuwał chyba w rytm jakiejś szybkiej muzyki, bo poruszał swoją głową jakby w takt słyszanej przez siebie muzy. Potem zarzucił jej nogi na swoje barki. Pchnięcia zdawały się mocniejsze, szybsze.
Oni dwaj byli chyba zgraną parą bo jakby na zawołanie zalali ją spermą jednocześnie. Sąsiad zalał dosłownie całą twarz kobiety tak mocno, że część zlało się we włosy. Drugi mężczyzna zalał za to brzuch kobiety. Sperma tryskała, jakby od tygodnia się nie spuszczał.
Nie potrafiłam oderwać od nich oczu... Dwóch facetów na raz... Kurde - ciekawe...

Penisy obu mężczyzna nie opadły - viagra czy co?
Pomogli kobiecie wstać. Złączyli się w trójkę i zaczęli dotykać. Całować. Macać. Wkładać swoje dłonie w różne szparki, dziurki... Sperma znalazła się na wszystkich trzech ciałach, na wszystkich ustach. Cały czas na stojąco. Mają faceci kondycję trzeba przyznać. Takich poznać to skarb!!!

Nagle mężczyzna podniósł prawą nogę kobiety i oparł na swoim biodrze i przytrzymał. Chwycił swojego penisa w dłoń i nacelował na mokrą jeszcze cipkę. Wsadził! Wtedy od tyłu "zaatakował" kobietę Sąsiad i wsadził jej swojego kutasa w pupę!!! Ja pitolę! Teraz posuwali ją na przemian obaj - jak ten w dół, to ten w górę. Po niedługiej chwili złapali wspólny rytm i posuwali ją obaj rytmicznie... Góra, dół, góra, dół... Kobiecie było chyba bardzo ale to bardzo dobrze, bo na jej twarzy było widać spazmy rozkoszy! To tak można? Nie wiedziałam! Plątanina rąk i nóg... Każdy każdego obmacywał, każdy z każdym się całował...
Pierwsza eksplodowała orgazmem kobieta. Jej ciałem wstrząsały jakby drgawki, chyba krzyczała - tak to wyglądało. Następny doszedł mężczyzna. Spazmy miał na całym ciele. Pośladki zacisnęły się ciaśniutko!
Sąsiad poczekał aż tamci skończą, pociągnął kobietę lekko w tył i posuwał tak mocno, ze aż ona musiała się chwycić tego drugiego, żeby się utrzymać na nogach. W pół minuty skończył. Jeszce kilka mocnych, powolnych pchnięć i dołączył do orgazmicznego towarzystwa...

Byłam zszokowana............

Sąsiad swoim zwyczajem pocałował kobietę w policzek, podał jej majtki a ona wyszła...

Zaś faceci jak gdyby nic poszli do kuchni po piwo.............

wtorek, 13 października 2015

Sąsiad. cz 4.

Jak postanowiłam, tak zrobiłam czyli nie zwracałam uwagi na apartament na przeciwko, w piątki zawsze opuszczałam rolety i na wszelki wypadek zasłony. Nie przechodziłam wieczorem do kuchni, żeby czegoś nie ujrzeć.

Na ale czasem człowiek musi wychodzić do sklepów na zakupy. Ja wolę osiedlowe sklepiki, bo mam do nich blisko, nie muszę stać w korkach, mają doskonały towar.

- Dzień dobry pani Kasiu! - Powiedziałam po wejściu do osiedlowego warzywniaka.
- Dzień dobry! - odpowiedziała miła sprzedawczyni.
- Dzień dobry mojej sąsiadce z naprzeciwka! - Ktoś się odezwał do mnie? Nie znam głosu, więc spojrzałam.

Boski Apollo! Sąsiad!!! On!!! Kurwa Matylda! Tylko nie on.

Chyba się zaczerwieniłam.

- Dzień dobry. - Odburknęłam pod nosem.

Sąsiad wyszedł. Odetchnęłam z ulgą.

- Kto to pani Kasiu? - Zapytałam, żeby odwrócić jej uwagę od niezręcznej sytuacji.
- Ten? Boski co nie? Mieszka w Wieży II. Podobno gej. - Poinformowała mnie Kasia.
- Tak? Szkoda. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Chyba nikt na osiedlu go nie widuje w "tych" sytuacjach, skoro on ma taką opinię.
- Ja z takim mogła bym nawet przy zapalonym świetle! - Wyrwała mnie z przemyśleń pani Kasia.
- Pani Kasiu a mąż?No przecież pani go tak kocha! - Zbeształam ją żartobliwie.
- No jasne, ze go kocham ale chciałabym spróbować raz z takim boskim ciałem... - Kasia się rozmarzyła.
- Przecież to podobno gej. - Powiedziałam ciekawa czy potwierdzi.
- Podobno. Ale może by się naprawił...Nikt do tej pory nie widział go z żadną kobietą. - Kasia wyraźnie miała na niego ochotę...

Musze uważać jak będę robić zakupy. ON może być wszędzie... Sąsiad... Podobno gej...hehehe

Powiedział do mnie "sąsiadka z naprzeciwka". Jednak mnie kojarzy? O fak - t!!!
No przecież to chore. Ja nie robię nic złego. To przecież on się bzyka będąc widocznym dla wszystkich! Ja nie robię nic złego a to, że go widzę no cóż...to przypadek...któremu czasem pomogłam.

Jednak w jego obecności czuję się niepewnie... Coś jakby mnie od niego ciągnęło... Drżę cała na jego widok... Przypominają mi się te sceny Sąsiada i tych kobiet...

Jakbym chciała być na ich miejscu!!!!!!!!!!!!!!!! tak! To fakt! Niestety...

Sąsiad. cz 3.

A w następny piątek tak sobie zorganizowałam zajęcia, żeby w domu być jak najpóźniej.  Żeby nie widzieć Sąsiada i ewentualnej kobiety, z którą będzie uprawiał seks. Żeby mnie nie kusiło...

Jak zaplanowałam, tak zrobiłam. Wróciłam do domu dużo później, niż ostatnio widziałam ten obrazek, który nie był przeznaczony dla moich oczu. Naiwnie miałam nadzieję, że już po wszystkim. Jak weszłam do mieszkania, to u Sąsiada było ciemno. Ufff-jaka ulga. Nie ma go!
Poszłam do swojej sypialni, żeby w znajdującej się tam garderobie włożyć coś wygodnego do chodzenia po domu. Nie zapalałam światła, bo miałam tam czujniki ruchu, które zapalały przyjemne, małe lampeczki. Przebrałam się w dres a co! Wychodziłam. Moje światełka już się zgasiły, gdy wtem! Mój salon zalała struga światła.
Z naprzeciwka!
Sąsiad wrócił!

Nie! Nie potrafię! Nie potrafię oderwać wzroku od apartamentu na przeciwko!!!

Sąsiad wszedł do salonu i oparł się rękoma o szybę. Oparł na niej czoło.

Jego salon był urządzony równie ascetycznie co sypialnia. Jedynym sprzętem rzucającym się w oczy była ogromna kanapa w kolorze kawy z mlekiem. Pod lewą ścianą komoda - taka sama jak w sypialni. Pod prawą ścianą półka z telewizorem - ogromnym. Przed kanapą, w kształcie litery U (nie wiem po co mu taka wielka kanapa, przecież tam po całych dniach nikogo nie ma), bardzo stylowy stoliczek kawowy. W lewym rogu stół i krzesła, przejście do kuchni. Więc Sąsiad nie ma układu pomieszczeń tak jak ja, na jednej ścianie. Jego kuchnia jest w głębi i wnioskuję, że ma tam jeszcze jeden pokój. No i łazienkę hehehe.

Nagle od tyłu podeszłą do niego kobieta. Inna niż ostatnio! Drobna, krucha blondyneczka, krótko ścięta. Podeszła i przytuliła się do jego pleców. Sąsiad nic.
Wsadziła swoje dłonie pod koszulę i zaczęła przesuwać nimi po jego torsie. Sąsiad nic.
Kobieta zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Moim oczom ukazał się jego, co tu dużo mówić, nienaganny kaloryfer na brzuchu. Podejrzewam, że ma dużo siły i mocy... A Sąsiad nadal nic... Wspięła się na palce, żeby pocałować go w kark. Sąsiad otrzepał się jak od natrętnej osy.
Kobieta przytuliła się jeszcze mocniej. Wreszcie się odezwał. Widziałam wyraźnie ruch warg.
Kobieta grzecznie klęknęła przed nim. Kurde czy on zawsze zaczyna od obciągania? Czy tylko tak potrafi się podniecić? Palant pomyślałam!

Sąsiad oderwał wreszcie swoje ręce od szyby. Rozpiął pasek spodni. Spojrzał w dół na grzecznie kucającą tam kobietę. Westchnął i wyciągnął pasek ze spodni. Kobieta przeciągnęła palcami po jego udach. Na usta Sąsiada wypełznął lekki uśmiech.
Zaczął rozpinać swoje spodnie. Najpierw powoli guzik. Rozchylił zapięcie. Potem zamek. Kobieta wyciągnęła do niego ręce. Sąsiad coś powiedział. Ona się cofnęła i oparła o szybę. Cały czas była ubrana. Moim zdaniem niezbyt gustownie. Poprzednia kobieta była elegantsza, miała chyba większą klasę. Ta miała na sobie obcisłe mini i szpilki na platformie. Nic szczególnego...

Sąsiad ściągnął swoje spodnie wraz ze slipkami, no chyba, że ich nie nosi...do połowy uda. Z mojego miejsca widziałam, jak jest sowicie obdarzony przez naturę!!! Sowicie!!!
Oj! Nogi miał piękne! Wysportowany typ! Taki to się może kochać godzinami, bo ma kondycję!
Wypchnął swojego penisa, stojącego grzecznie na baczność, w stronę ust kobiety. Coś do niej powiedział. Znów oparł się dłońmi o szybę. No ja rozumiem bzykanko w środku pokoju, w sypialni, ale tak pod samą szybą, na widoku wszystkich? Na samym skraju pokoju?!

Kobieta wzięła nabrzmiałego penisa do swoich ust. Sąsiad pchnął swoje ciało do przodu. Głowa kobiety oparła się o szybę a Sąsiad zaczął się poruszać. Wkładał jej swojego wielkiego penisa do ust i wyciągał. Po samo gardło aż widać było, że ona się krztusi, aż po same usta, żeby posmakować jej delikatnych warg.
Kobieta go nie dotykała. Grzecznie poddawała się jego mocnym pchnięciom. Dłonie Sąsiada cały czas były oparte o szybę, głowę spuścił w dół, żeby bacznie obserwować swoją partnerkę. Jego pchnięcia były co raz szybsze, co raz mocniejsze. W pewnej chwili kobieta odwróciła głowę. Gorący, wielki, olbrzymi, wilgotny  penis  wysunął się z jej ust.
Sąsiad ściągnął brwi, zdecydowanie wkurzony, coś do niej powiedział i głowa kobiety grzecznie wróciła na miejsce. Sąsiad lewą rękę przytrzymał ją i kontynuował dymanie jej w usta. Z grymasów na jego twarzy widziałam, że mu się to podoba. Że jego ekstaza wkrótce będzie miała apogeum.
Przyspieszył. Ruchy były krótkie ale najszybsze jakie kiedykolwiek widziałam. I nagle, tak jak poprzednio, jego głowa poleciała w tył. Odmalował się na niej orgazm gigant! Ulga, spełnienie, radość, zadowolenie.
Widziałam, że całe usta kobiety są zalane spermą. Sąsiad umieścił całe swoje nasienie w jej buzi. Kobieta podniosła ręce do góry. Sąsiad pokiwał głową a ona grzecznie je opuściła. Jego lewa ręka nadal trzymała ją za głowę i odchyliła ją w tył. Tym sposobem całe jego nasienie kobieta musiała połknąć. Nie było odwrotu. Na twarzy Sąsiada pojawił się triumfujący uśmiech.
Podniósł kobietę do góry, pocałował ją w policzek, klepnął po pupie i ona wyszła.
A on znów oparł się dłońmi o szybę. Jego penis zaczął opadać. Z jego czubka nadal ściekały krople nasienia.
I znów ten szelmowski uśmiech...
Widział mnie? Domyślał się mojej obecności?

Ponownie postanowiłam już więcej nie oglądać tego spektaklu... Jak postanowiłam tak....

Sąsiad. cz 2.

Że skusiłam się i wróciłam do oglądania. A było co! Uwierzcie mi!

Konfiguracja ciał się zmieniła.
Teraz kobieta klęczała na brzegu wielkiego łoża, pupę miała wypiętą, nogi razem a Sąsiad stał za nią i ją posuwał. Dosłownie tak to wyglądało. Stał, trzymał ją mocno za pupę, i posuwał. Rytmicznie... Po jakimś czasie wysunął się z niej i z lekka oddalił, więc nawet z tej odległości zauważyłam, że jej cipka jest czerwona, chyba gorąca i bardzo wilgotna.
Ta sytuacja trwa już jakiś czas i pomyślałam sobie czy Sąsiad tak długo potrafi, czy musiał zażyć jakiś specyfik w postaci viagry - ciekawe...

Sąsiad wszedł kolanami na łóżko. Jednym ruchem swoich ud rozsunął nogi kobiety. Chwycił ją za włosy, pochylił się i pociągnął jej głowę tak, że zaczął ją całować w usta. Drugą rękę wsadził do jej mokrej cipki a potem palce włożył do jej ust i razem zlizywali jej soki... Na ich twarzach było widać, że obojgu się to podoba.
Sąsiad wziął swojego grubego, napalonego penisa do ręki i nacelował go wprost na jej cipkę. Wsadził bez ostrzeżenia po samą nasadę i kobieta aż wygięła się w łuk... Kurczowo złapała się materiału pod swoimi nogami. Z pewnością zawyła z rozkoszy...
Złapali rytm, który zaczął przyspieszać. I przyspieszać...
Silne uda Sąsiada obijały się o ładne pośladki kobiety. Jedną ręką nadal trzymał ją za włosy, druga co jakiś czas opadała na jej pośladek. Nie zauważyłam, żeby było to dla niej nieprzyjemne...

Nie mogłam oderwać oczu od tego widoku. Był fascynujący. Z jednej strony zakazany, z drugiej podniecający do granic... Przestałam oddychać. Stałam jak wmurowana...

Sąsiad puścił włosy kobiety i obiema rękoma chwycił ją za biodra. Jakby się bał, że mu się wymknie.Teraz posunięcia były mocniejsze. Widać było, że jego dłonie zaciskają się na jej pośladkach. Będzie miała kobieta ślady tego gorącego seksu...

Kobieta wygięła swoje ciało w łuk i widać było, że przeszyła ja rozkosz spełnienia, nadszedł orgazm gigant, coś krzyknęła...
Sąsiad znieruchomiał z penisem w jej szparce. Jego głowa poleciała w tył. Piękne, jasne, lekko falowane włosy rozsypały się na jego karku. Widać było, że jego mięśnie, doskonale widoczne pod nagą skórą, mocno pracują, żeby się w niej utrzymać jeszcze przez chwilę. Pośladki Sąsiada zacisnęły się i domyśliłam się, że jego orgazm był równie wielki co kobiety, że wypuścił z siebie morze spermy... Zacisnął powieki, jęknął...

Zeszli z łóżka. On, z jeszcze lekko stojącym ptaszkiem, wilgotnym od wspólnych soków miłości, podał jej suknię i pocałował w podziękowaniu. Ona, na drżących nogach, wyszła z pokoju. On podszedł do okna, oparł się dłońmi o szybę i jeszcze przez chwilę ciężko oddychał, aż na szybie pojawiała się para. Był boski... Jego ciało było boskie, doskonałe...

Sąsiad oderwał ręce od szyby. Uśmiechnął się jakimś szelmowskim uśmiechem i puścił oczko - w moją! - stronę!!! Wiedział, że go widzę?!?! Jak to możliwe? Podobało mu się? Od kiedy wiedział... Pytania, na które nie będzie odpowiedzi, krążyły w mojej głowie.

Postanowiłam - już nigdy nie będę nikogo podpatrywać!

A w następny piątek...

Sąsiad. cz 1.

Nasze osiedle, to szklane domy. Dosłownie. Wieżowce ze szkła i stali. Mamy   klimatyzację, więc i tarasy nam są niepotrzebne a mieszkamy tak wysoko, że na tarasie tylko by wiało i wiało...

W moim mieszkaniu są rolety, które z reguły spuszczam wieczorem, żeby zaciemnić pomieszczenie. Jednak zauważyłam, że nie wszyscy tak robią. Na przykład on................

Widziałam go wczoraj drugi raz.

Nazywam go Sąsiad.
Mieszka naprzeciwko mnie, dokładnie na tym samym piętrze. Nasze okna znajdują się na wprost, z tym, że jego mieszkanie jest większe. Salon zajmuje powierzchnię taką jak moja kuchnia i salon razem wzięte, bo właśnie takie jego okna są naprzeciwko. Obok, w lewo, jest sypialnia, także doskonale widoczna. dokładnie naprzeciw mojej.

Pierwszym razem zobaczyłam Sąsiada w piątek wieczorem, jakieś dwa tygodnie temu. Ja akurat byłam przeziębiona, więc siedziałam grzecznie w domu i się leczyłam. Akurat przechodziłam z kuchni do pokoju ze świeżo zrobioną herbatą z sokiem malinowym, gdy odruchowo zerknęłam w
okno...

Jego pokój był dobrze oświetlony. Nie rzęsiście ale mocno. Ona stała pośrodku pokoju. Za nimi było wielkie łóżko, zaścielone kapą w przepięknym kolorze cappuccino. Właściwie to był jedyny mebel w tym pokoju, nie licząc wielkiej szafy, doskonale dopasowanej do ścian tak, że prawie niewidocznej. Jedna komoda, bez ozdób. Bez obrazów. No i to nastrojowe światło, nie wiadomo skąd się wydobywające.  Na podłodze był chyba miękki dywan albo coś podobnego. Zasłon nie zauważyłam.

Kobieta trzymała w ręce kieliszek. On podszedł i nalał do niego prawdopodobnie jakiegoś alkoholu.
Sobie też nalał.
Upili kilka łyków. Rozmawiali.
Odstawili kieliszki - nie zauważyłam gdzie. Chyba na komodę.

Sąsiad podszedł do kobiety od tyłu. Zaczął ją całować po szyi, po karku, po ramieniu. Ona się odwróciła. Oddała mu pocałunek w usta. Długo i namiętnie go całowała...
Zaczęła go rozbierać. Guziczek po guziczku rozpinała mu koszulę. Mankiety zostawiła nierozpięte, dlatego koszula nie opadła na podłogę, jak kobieta ściągnęła ją z ramion Sąsiada. Zauważyłam, że jest doskonale zbudowany. Jak model... Boskie ciało... 


Potem rozpięła pasek jego spodni i same spodnie.
Wyjęła gotowego do działania, tak gotowego, że aż ja widziałam, penisa z jego majtek.
Opuściła Sąsiadowi spodnie aż do kostek, ściągając je i jednocześnie klękając przed nim.
Wzięła cały jego męski interes do ust.
Sąsiad odchylił głowę do tyłu. Nawet ja zauważyłam, że jest mu dobrze. Na twarzy malowała się niekłamana rozkosz. Takiej przyjemności nie da się zagrać...
Złapał ją za głowę i przytrzymał. Wytrzymała a potem kontynuowała. Wciągała go całego, chyba po samo gardło-był ogromny-potem okręcała głowę wokół niego, lizała językiem, całowała jego główkę. Wydawało mi się, że Sąsiad jest u szczytu wytrzymałości. Schwycił ją za włosy i odciągnął jej głowę w tył, uwalniając swojego wielkiego, nabrzmiałego członka. Coś do niej powiedział...
Po niekrótkiej chwili ona wstała. Była piękna, z burzą ciemnych włosów spadających aż do pasa. Szczupła, z wyraźną talią, dość dużą pupą. Sukienkę miała w kolorze chabrowym.

Obrócili się tak, że teraz widziałam jej plecy, kształtną pupę, jego twarz i łóżko za nimi. Kobieta popchnęła Sąsiada na łóżko i zaczęła się przed nim rozbierać. Nie miała tych ciuszków wcale dużo... Szpilki zostawiła na nogach. Firmowe a jakże! Z daleka było widać czerwone podeszwy...
Weszła na łóżko i usiadła na Sąsiedzie okrakiem. Zaczęła się poruszać w górę i w dół.
W górę i w dół...
W górę i...

Odeszłam od okna. No przecież nie będę ich podglądać! Nie będę podglądać ludzi uprawiających seks... To takie.............nieprzyzwoite! A z drugiej strony coś mnie do nich ciągnęło... Jak długo trwał ten seans... Kto teraz jest na górze? On? A może jeszcze ona...


Nie potrafiłam oprzeć się wrażeniu, że Sąsiada rajcuje fakt, że ktoś może ich widzieć...
Czy jest to w ogóle możliwe?!
Miałam dylemat-wrócić do sypialni i dokończyć seans czy postąpić przyzwoicie i zasłonić swoje okna, żeby mnie nie kusiło...
Ale widok naprzeciwko był tak przyciągający, że.................

poniedziałek, 12 października 2015

Eksperyment seksualnyna samej sobie odc.10.

Wszystko się skończyło...................



A właściwie wszystko się zaczęło!!!


Przygoda z kurierem zakończona.
Zaczęte nowe życie z własnym facetem.
Zmieniłam miejsce zamieszkania, pracę, miasto...........

Zaczęłam nowe życie ze starym facetem.

Powitanie było gorące i namiętne.

Opiszę je w kolejnym poście, jak już uporam się z wypakowywaniem gratów w nowym loku.

Ale zdradzę wam na zachętę, że będzie się działo...

I u mnie, i u sąsiadów! Gdyż zamieszkałam bardzo wysoko, w szklanym domu, z widokiem na równie szklany dom! I jeżeli ktoś nie zgasi światła i nie zasłoni zasłon, to widać wszystko........... A dzieje się!!!!!!!!!!!!

Np. u tego przystojniaka z przeciwka...........gorący towar, pełen mocy seksualnych, jak zauważyłam!

Ale to opowieść na innego posta, na inną historię............

Jego tytuł:.................myślę nad nim...

Na razie!