Czasami trzeba chodzić do pracy... A tam dzień jak co dzień, chciało by się powiedzieć...
- Hej! Przyszedł facet od projektu. Wpuścić go? - Zapytała Baśka, moja koleżanka z pracy. Sądząc po minie, gość to był ktoś....
Chciałam poprzesuwać ściany w pomieszczeniach pracy, żebyśmy mieli więcej przestrzeni do pracy tam, gdzie naprawdę była potrzebna. Dlatego zaprosiłam projektanta budynku, żeby powiedział mi jak i o ile można ściany poprzesuwać, żeby nie naruszyć jego konstrukcji.
- Proszę wejść. Kawy pan sobie życzy, herbaty? - Basia jak zwykle dobrze spełniała swoją rolę sekretarki i człowieka od wszystkiego... Tylko tym razem była jakby bardziej uprzejma?
Odwróciłam się do drzwi, żeby przywitać gościa, wyciągnęłam rękę na przywitanie, uśmiechnęłam się i zamarłam.................................
Sąsiad. Ja pierdolę ale ten świat jest mały...
- Witam! Dzień dobry. - Uśmiech już zszedł z mojej twarzy...
- Dzień dobry! K. W. - Przedstawił się Sąsiad.
Jego dotyk............ Silny, stanowczy ale jednocześnie delikatny. Moja wyobraźnia wystrzeliła milionem obrazów. Jego dłoń - męska, duża, niezbyt miękka i niezbyt twarda. Wędruje po moim ciele... Dotyka pupy... Podciąga spódnicę do góry... Dotyka środka pleców i sunie w górę... Dotyka piersi... Chwyta mnie za kark i przyciąga moje usta do jego ust...
Wyrwałam rękę z jego. Odwróciłam się bokiem, żeby nie zauważył jak na twarz wypełza podstępny i zdradliwy pąs... Zaczerwieniłam się jak dziewica, gdy ją pierwszy raz dotyka facet. Ja pitolę!
Odchrząknęłam, odeszłam kilka kroków od niego i przedstawiłam w jakim celu go wezwaliśmy. Sąsiad popatrzył w milczeniu i rozłożył na stole papiery. Były to plany naszego biura.
Chcąc, nie chcąc musiałam podejść do niego, żebyśmy razem doszli do jakiegoś porozumienia.
Przełknęłam nadmiar śliny, który się niespodziewanie nagromadził w moich ustach. Podeszłam na tyle daleko, jak tylko było to możliwe. Od razu jednak owionął mnie jego zapach. Moja wyobraźnia podsunęła obraz eleganckiego jaskiniowca. Mocny, dziki a jednak zadbany. Sąsiad położył swoje dłonie na projekcie i zaczął tłumaczyć co można i jak zrobić.
Jak ktoś myśli, że słyszałam cokolwiek, to się myli... Zapach Sąsiada całkowicie pozbawił mnie rozumu. Wyobrażałam sobie ciąg dalszy jego dotyku. Zauważyłam, że na samą myśl przebiegły mnie ciarki na skórze a w podbrzuszu poczułam miły ścisk. Ciepło rozlewało się w samym środku...
Znów musiałam przełknąć. Mój oddech stał się przyspieszony...
Jego głos... Nie dziwie się, że on ma tyle kochanek. Sama bym mu się oddała w tej chwili na tym stole, jakby tylko do mnie mówi tym głosem... Głęboki, ciepły, niezbyt głośny. Bardzo, bardzo podniecający.
Podchodzi do mnie blisko. Patrzy prosto w moje oczy, zbliża swoją twarz i całuje w usta... Jego wargi są miękkie ale stanowcze. Bardzo dobrze wie, jak ich używać. Wysuwa język. Na jego powitanie mój radośnie wibruje w moich ustach. Następuje połączenie. Ciepło, mokro, podniecająco tak, że fale, które przechodzą przez moje podbrzusze, o mało co a dały by mi orgazm! Sąsiad chwyta mnie tymi przecudnymi dłońmi za pupę i sadza na stole, jednocześnie podnosząc spódnicę w górę. Rozchyla moje nogi prawą ręką i gładzi ich wewnętrzną stronę. Wkłada palce za koronkowy obrys pończoch. Lewa jego ręka przytrzymuje mnie w pasie, głaszcząc jednocześnie kciukiem. Nie potrafię wyrwać się z tego pocałunku. Ręka z placów wędruje na kark. Chwyta mnie stanowczo ale delikatnie za włosy i odchyla moją głowę, dając pole do całowania mojej szyi... Jego wargi muskają płatek mojego ucha. Z moich ust wydobywa się jęk rozkoszy. Na udzie poczułam, jak Sąsiad twardnieje. No wiecie GDZIE twardnieje... Nagle poczułam jego palce na mojej łechtaczce. Muśnięcie a przyprawiło mnie o falę rozkoszy. Brzmi banalnie ale tak było. Palce powędrowały głębiej. Sąsiad nabrał wilgoci z mojej cipki i wrócił do molestowania mojej łechtaczki. Oplotłam go nogami. Moje ręce wreszcie przestały mnie podpierać a zaczęły się brać do działania. Sięgnęłam do jego spodni i zrobiłam to, na co miałam ochotę od jakichś 2 minut - wyciągnęłam tak upragnionego kutasa Sąsiada. Kutasa, którego tyle razy widziałam w działaniu. I o którym byłam przekonana, że daje nieziemską rozkosz. Nacelowałam go na moją szparkę a on bez wahania wszedł do niej cały, jednym pchnięciem! Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Ja pierdolę co za uczucie! Wsunęłam ręce pod jego koszulę. Byłą różowa. Uwielbiam męskich facetów w różowych koszulach. Dodają im męskości. Nie byłam w stanie zaprotestować na to, co Sąsiad mi robił. Jedną ręką trzymał mnie za pupę, żebym mu nie odjechała na tym stole, drugą bawił się moją piersią. Do ust chwycił sutek, pierś lekko ściskając. Zaczął go ssać i lekko nadgryzać. Oj! Niewątpliwie jest to metoda na szybki numerek. Moja szparka przyspieszyła. Sąsiad też się dopasował do jej rytmu. Cholera! Zaraz dojdę! Posuwanie, posuwanie, kutas, cipka co raz szybciej, szybciej... Pocałunki, całowanie, ssanie, dotykanie, oddech, sapanie, zapach.........
"Chodź, pomaluj mój świat! Na żółto i na niebiesko........." Kurwa mać!!! Dźwięk telefonu wyrwał mnie z mojego - co to było? senne marzenie? wyobraźnia? chęć? marzenie? Ja nie mogę! W wyobraźni o mało co a miałabym orgazm! I sprawiła to sama tylko obecność Sąsiada, który chyba niczego nie zauważył - nie zauważył jak na mnie działa, co się roiło właśnie w mojej głowie, bo nadal tłumaczył mi swój pomysł na przeróbki.
Odskoczyłam od niego jak oparzona. Czy ja uprawiałam z nim seks czy to był tylko sen?
- Monika? Cześć! Jak dobrze, że telefonujesz. - Rzuciłam spojrzenie na Sąsiada czy zauważył z kim rozmawiam.
Sąsiad tylko spojrzał spod gęstej grzywki, z jakimś grymasem na twarzy. Wydawało mi się, że chce coś powiedzieć ale zarzucił ten pomysł.
- Kawka dzisiaj? No jasne, że mam ochotę. Mam nawet czas. Przyślij mi esem godzinę, o której będzie ci pasowało i adres knajpki. No! To do zobaczenia! - Rozłączyłam rozmowę.
Sąsiad.
Jego narzeczona.
A w środku ja....
Podglądająca jego...
Przyjaźniąca się z nią.
Znająca jego sekrety...
Czy powiem jej o tym? Czy powinnam się wtrącać?
Przede mną kawa z nią, za mną wirtualny seks z nim... Jakie to życie jest popierdolone...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz