niedziela, 20 listopada 2016

To był tylko sex.11.

Wreszcie przyszedł sms: "Mam trudnosci z mówieniem. Juz jade. Opowiem wszystko po przyjezdzie. Czekaj".

Powiedziałam mamie Jurka, ze on już jedzie, żeby się nie martwiła. Kobieta, żeby zająć czymś swoją zmartwioną głowę, cały czas sprzątała po imprezie. Nie dała sobie pomóc. Widać wyraźnie było, że się strasznie martwi o swojego męża. Ja próbowałam przez ten czas pomyśleć. Na razie jestem tutaj, bo obiecałam się zająć jego mamą. Ale to chyba nie był dobry pomysł. Powinnam sobie pójść...

Światła. Trzaśnięcie drzwi. Przyjechał Jerzy. Obie, z jego mamą, wyszłyśmy przed dom, żeby wszystkiego się dowiedzieć już, natychmiast. Mama Jerzego jakby niczego nie zauważyła. Mnie natomiast jego widok zamroził.Oczu, tych jego pięknych oczu, prawie nie było widać. Pod oczami sine podkowy. Z nosa wystawały dziwne tampony. Opatrunek. Warga rozcięta, na niej szwy. Wszystko opuchnięte, zakrwawione. Już wiem co znaczyło "mam trudnosci z mówieniem".

Mama Jerzego przytuliła się do niego i wprowadziła go do domu. Usiedli na kanapie w salonie.
- Gdzie ojciec? - Zapytała mama.
- Musiał zostać w szpitalu. - Tłumaczę niewyraźne słowa Jerzego na zrozumiały tekst. - Lekarze powiedzieli, że rana jest dość mocno zabrudzona węglem drzewnym, więc ojciec musi na wszelki wypadek zostać w szpitalu. Jest na oddziale, podają mu leki, antybiotyki i takie tam. - Powiedzenie tych paru zdań zajęło Jerzemu bardzo dużo czasu. A miny jakie przy tym robił, żeby było wyraźnie i żeby go nie bolało...
- W szpitalu? No przecież on nie wziął ze sobą nawet piżamki... - Martwiła się mama Jerzego.
- Mamo oni mu tam wszystko dali. Ty masz teraz wziąć tę tabletkę, to na uspokojenie, a jutro do niego możesz pojechać. - Jurek był bardzo łagodny dla mamy ale stanowczy. - Aga poda ci wodę i zażyjesz lekarstwo teraz.
- Dobrze, synku.
Podałam wodę a Jurek odprowadził mamę do sypialni, żeby odpoczęła. Wyszedł i zwrócił się do mnie.
- Aga jestem padnięty ale chciałbym z tobą porozmawiać. Poczekaj. Ja wezmę prysznic, przebiorę się i pogadamy. Poczekaj, proszę. - Spojrzał a raczej chciał spojrzeć mi głęboko w oczy. Wyglądał tak fatalnie...
- Uhmmm. - Pokiwałam głową.
Jerzy poszedł do łazienki a ja a jednej sekundzie podjęłam decyzję. Wracam do domu! Uciekam od wyjaśnień, od trudnych słów. Bo jeszcze wpadnie mi do głowy, żeby wziąć winę za ten wypadek na siebie... Zależy mi na nim, dzisiaj poznałam jakim jest prywatnie fajnym facetem ale po tym, jak tamten złamał mu nos, to chyba nie będzie chciał mnie znać. I słusznie. Przepadło. Wychodzę.

Wyszłam bez pożegnania, w łazience jeszcze szumiał prysznic. Wezwałam taksówkę. Pojechałam prosto do domu i po krótkiej wizycie w toalecie poszłam od razu do łóżka. Sama. Zasnęłam kamiennym snem w jednej sekundzie.

Coś mnie obudziło. Dzwonek do drzwi? Śniło mi się? Nie! Dźwięk się powtórzył. Poszłam i spojrzałam przez wizjer. No kto? No Jurek. Jerzy West stał za drzwiami. Otworzyłam. Wpuściłam go. Wszedł.
- Trochę czasu zajęło mi przekonanie ochroniarza, ze to ja i że muszę wejść do firmy a potem poszukanie twojego adresu z CV. Ale muszę to z tobą wyjaśnić, bo i tak nie zasnę a nie lubię niejasnych sytuacji. - Wypalił od razu po wejściu. Prawie jeszcze w drzwiach.
- Dobra. Miejmy to już za sobą. - Wiedziałam co powie. Że mnie nienawidzi za to co robiłam. Że nie chce mnie znać. Że ma do mnie żal, że przeze mnie złamano mu nos. Że nie chce mnie widzieć...
-Tylko zrobię kawę, bo muszę się obudzić. Dość sporo wypiłam i śpiąca jestem.Wejdź.
Jerzy rozbierał się w przedpokoju a ja poszłam zrobić tę cholerną kawę. Czekałam aż ekspres się zgrzeje. Jerzy wszedł do kuchni. Podszedł do mnie w kuchni i się przytulił! Drgnęłam zaskoczona.
- Au...- Usłyszałam cichy jęk.
- Przepraszam! - Powiedziałam. Niechcący uraziłam go w bolący nos, jak się do mnie przytulał.
- Aga już nigdy tak mnie nie opuszczaj. Wyszłaś bez pożegnania. Szukałem się po całym domu, ogrodzie. - Jerzy cały czas mnie mocno przytulał.
- Myślałam, że nie chcesz mnie już widzieć i wolałam się ulotnić z twojego życia. Poza tym zmęczyły mnie wypadki dzisiejszego dnia. Nie chciałam, żeby ktoś zwalał na mnie winy za te wypadki... - Odpowiedziałam cicho. Z trudem powstrzymywałam łzy.
- Aga kurwa co ty pieprzysz. - Zaklął Jerzy. - Jak to nie chciałbym cię widzieć. Mam złamany nos, bo się biłem o ciebie, bo mi na tobie zależy. Zakochałem się w tobie a ty ciągle mi uciekasz...
Dźwięk robiącej się kawy wyrwał mnie jak ze mgły. Jerzy nadal trzymał mnie mocno w swoich ramionach a ja nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.
- Jurek no co ty. Mylisz pożądanie z miłością. - Powiedziałam to chyba po to, żeby się upewnić w jego intencjach.
- Aga ja jestem dużym chłopcem. Już nie myli mi się pożądanie do kobiety z uczuciem, że chcę z nią być do końca życia. A z tobą chcę... - Jego głos, pomimo złamanego nosa, nadal mnie rozpalał. Był przyjemny, ciepły, spokojny. Pewny. Jak ja mu chciałam uwierzyć w te słowa!...

4 komentarze: