niedziela, 25 stycznia 2015

On, Ona i Mamusia... Odcinek 7.

Jak wróciłam do domu - nie wiem. Wcale nie pamiętam drogi z gabinetu Grażyny. Taksówka zatrzymała się pod moim domem.

- Nie chciała góra do Mahometa, to Mahomet przyszedł do góry!!!

Robert! - To ostatnia osoba, którą chcę dziś widzieć...
- Nie zaprosisz mnie do środka? Kasiu! unikasz mnie od tej kolacji u Zofii. - Widział mnie na tej nieszczęsnej kolacji? Myślałam, że nie.
- Wejdź, jak musisz. - Niechętnie zaprosiłam go do środka.
- Nie zabrzmiało to zbyt zapraszająco ale chyba musimy porozmawiać. - Robert chciał gadać. O nie!

Jego oczy... Jak ja za nimi tęskniłam. Jego usta... Oj pamiętam jak mogą być namiętne.......
Jego dłonie............. Palce. Tak zwinne... Jak ja za nimi tęsknię...

Tak jak wtedy, gdy zaszaleliśmy w ubikacji Pubu na Kościelnej. Weszliśmy tam tylko na piwo i na solone, prażone migdały. Super nam się wtedy gadało. Alkohol wesoło szumiał nam w głowach. Robert próbował wsadzić mi palce do mojej szparki pod stołem. Rozchylał swoim kolanem moje nogi a jego ręka wędrowała co raz dalej pod spódniczkę. Drugą ręką bawił się moimi włosami, które rozłożyły się na mojej szyi. Językiem dotykał płatka ucha, lizał mnie po szyi i karku. gryzł delikatnie w skórę ponad obojczykiem. Śmiał mi się tym swoim uroczym uśmiechem i czarującym głosem prosto do ucha. Szeptał same świństewka co mi zrobi, jak wreszcie wylądujemy w jego mieszkaniu. Chciał mnie znów przelecieć na stole, tym razem od tyłu. Opowiadał, że najpierw wsadzi mi place, potem wyliże mi łechtaczkę a potem wsadzi mi całego kutasa aż po same jądra. Już na samo wyobrażenie robiło mi się gorąco. Potem chciał mnie wziąć na pieska na swojej futrzanej ozdobie pod kanapą. Potem chciał, żebym mu obciągnęła. A na finał miało być bzykanko w postaci jeźdźca. Mówiąc to jego głos był taki namiętny, tak sugestywny... Tak dokładnie opowiadał co, jak i w jakiej kolejności mi zrobi, że dobrze, że wybrał stolik w kącie sali, bo ja dyszałam z pożądania jak niewyruchana dziewica. Jakbym od wiek wieków nie miała napalonego penisa między nogami. Wreszcie pociągnął mnie za rękę. - Chodź mała! - Szepnął mi wprost do ucha. I pociągnął za sobą. Weszliśmy do męskiej toalety. - Nie bój się! Tu nigdy nikogo nie ma. - Seks w męskiej toalecie - to będzie mój pierwszy raz, pomyślałam.
Robert zamknął drzwi na haczyk. Kazał mi się oprzeć rękami o drzwi. Podciągnął spódniczkę do góry, nawet jej nie ściągając, za to ściągnął moje majtki.
- Och mała! Jak ty jesteś napalona! Twoje soki aż ci ściekają po nogach. Chcesz mnie? - Pytanie z gatunku retorycznych. Wiadomo, że pragnę go od ponad godziny!
Wsadził swoje ręce między moje uda i kazał mi stanąć w rozkroku. Jak ja się ucieszyłam - zaraz mnie weźmie, wsadzi swojego zwinnego kutasa po same jądra, jak najgłębiej! Ale co to - nic z tego! Usiadł na muszli i się pochylił. Och! On to zrobi językiem! Ja pierdolę! Jak mi dobrze! Jego słodkie usta znalazły moją łechtaczkę. Zaczął ją ssać i lizać. Delikatnie dmuchać na nią. Do mojej gorącej, napalonej pochwy wsadził jeden palec. Zaczął nim poruszać, jednocześnie ustami drażniąc łechtaczkę. Punkt G... O Boże dzięki! Dzięki, żeś nas w niego wyposażył. Zwijałam się z rozkoszy i podniecenia. Było mi niewiarygodnie dobrze. Nadziewałam się raz po razie na jego palec, aż wsadził mi ich aż trzy! Zmienił tempo i zmienił układ. Teraz czułam jego mokre palce na moim magicznym guziczku a język w cipce. O kurde jaki on był zwinny! Zaczęły mną targać spazmy. Jeszcze chwila a ten rozkoszny gorąc rozleje się na całe moje ciało! Zaraz dojdę!
- Spokojnie mała! - Robert oderwał się od mojej szparki. - Jesteś czasem bardzo głośna, więc mam sposób, żeby cię uciszyć.
Przytulił się do mnie całym ciałem. Nogami jeszcze bardziej rozszerzył moje. Ponownie wsadził mi swoje palce do cipki i zaczął nimi bardzo, bardzo szybko poruszać. Drugą rękę wsadził pod moją bluzkę i zaczął ugniatać piersi. Seksualny dotyk. Rozpalający do granic rozkoszy. Chwycił mnie za brodę i nachylił się do moich ust. Smakował moimi sokami wprost z cipki. Zamknął moje dyszące usta w swoich. Jego język penetrował całe wnętrze moich ust. Ssał moje wargi. Jednocześnie jego palce w mojej szparce posuwały się co raz szybciej i szybciej. Jęczałam jak jeszcze nigdy! Było mi super, super dobrze. Nie potrafiłabym się wyrwać z tej rozkoszy. Nagle moje ciało przeszył spazm orgazmu. Ale jakiego orgazmu! Kolejnego orgazmu giganta! Jęknęłam prosto w jego usta. Spodobało mu się - szelma!
- Super mała! O to chodzi! Teraz zrobisz mnie dobrze.
No chyba nie muszę dodawać, że zrobiłam mu loda. Nie było to perfekcyjne, bo niezbyt dobrze potrafię to jeszcze robić. Robert musiał wziąć sprawy w swoje ręce i po prostu zwalił sobie konia, spuszczając mi się na usta. Starałam się połknąć całość ale nie dałam rady.
- Dobrze było mała! Idziemy do domu! tylko grzecznie...
Wyszliśmy jak gdyby nigdy nic. Cały Pub zdawał się niczego nie zauważyć...

I teraz te jego usta, te jego oczy stoją tu przede mną i chcą rozmawiać. Nie dam rady!

- Unikasz mnie od pewnego czasu. Od kolacji u Zofii. - Powtórzył.
- Nie, no co ty. - Starałam się go zbyć.
- Kasiu! co się stało? Jesteś zazdrosna o moje relacje z Zofią? Nic mnie z nią nie łączy! - Robert starał się mnie przekonać, że między nimi nic nie ma. Akurat uwierzę!
- Widziałam jak na ciebie spoglądała. Jak cię dotykała! Widziałam gdzie kładła swoją rękę! A poza tym siedziałeś po jej prawej ręce, czyli jesteś bardzo, bardzo ważny dla niej!!! Wszyscy zauważyli, że coś was łączy! Nie wmówisz mi, że nie! Nie wiem czy lecisz na jej forsę, czy na ciało...
- Kasia co ty mówisz? Ja na Zofię lecę? Bzdura! - Ta! I tak mnie nie przekona! Widziałam swoje!
- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Obrzydliwe to jest. Jednocześnie miałeś dwie kochanki do rżnięcia - starą i młodą. To obrzydliwe!
- Kasia ja nie rżnę Zofii. Rżnę tylko ciebie i z tobą mi dobrze. - Przekonuj mnie do usranej śmierci a ja i tak ci nie uwierzę pomyślałam.
- To w takim razie bierzesz od niej forsę za seks. Ona ci płaci bo ją stać a do mnie przychodzisz po przyjemność! - Wydawało mi się, że się oburzył.
- Kasia coś ty sobie wymyśliła! Ja nie jestem kochankiem Zofii!!!
- Tak? To w takim razie co cię z nią łączy. Bo widać było gołym okiem, że jesteście razem! - Wykrzyczałam mu wszystkie moje nerwy i frustracje. Mój cały ból i tęsknotę za nim...
- Ja jestem Zofii synem wariatko! - Zaśmiał się Robert.

Synem. On jest jej synem. Po prostu synem, nie kochankiem.

SYNEM?!!! Synem Zofii?! Czyli moim bratem!? Ja pierdolę nie!!!

Nie!

Nie!

Nie i nie!!! Ja się nie zgadzam! Bratem. Moim bratem? I ja z tym bratem jestem w ciąży?!

O kurwa co robić?! - Popatrzyłam na niego z przerażeniem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz