piątek, 23 stycznia 2015

On, Ona i Mamusia... Odcinek 4.

- Dajesz Kaśka!!! - Maryśka entuzjastyczna jak zwykle.
- Ściągnął bluzkę z ramion i jednocześnie ramiączka biustonosza. Moje piersi, chętne do całowania i dotykania, same wyskoczyły. I Robert tylko na to czekał. Zaczął gryźć i ssać moje sutki. Przeszywały mnie i ból, i rozkosz. Jego ciepłe, przyjemne w dotyku ręce pieściły i gniotły obie moje piersi. Jęczałam z przyjemnością. Jego język przeniósł się na moją szyję. Chciałam go pocałować. Jego namiętne usta wciąż mi umykały, pogłębiając tym samym rozkosz i głód pocałunków. Nawet nie wiem kiedy, jak podciągnął moją spódnicę tak, że gołą pupą wylądowałam na stole. Starałam się go rozebrać, żeby dotknąć tego przyjemnego, jakże męskiego ciała, pokrytego drobniutkimi, złotymi loczkami... Rozpięłam pasek spodni. Wreszcie zdjęłam z niego sweter i koszulę. Z resztą ubrania, jakoś nie zauważyłam kiedy, sam sobie poradził. Stał tak przede mną prawie nagi, ze spodniami i majtkami spuszczonymi u kostek stóp. Ja bezwstydnie siedziałam na jego wyspie kuchennej ze spódnicą owiniętą dookoła bioder, bluzką i stanikiem spuszczonymi z ramion tak, że zatrzymały się na wysokości łokci. Miałam na sobie tylko pończochy i stringi, choć nie wiem czy można je zaliczyć do ubrania... Jego dłonie przeniosły się w dół, na moje uda. Pieściły i z lekka szczypały ich wewnętrzną stronę. Wiedziałam, że ten dotyk prowadzi wprost do mojej cipki i nie mogłam się tego doczekać. Usta Roberta znalazły moje sutki. Wygięłam się w łuk, odrzucając głowę do tyłu. Wtem Robert złapał mnie mocno za pupę i przyciągnął do siebie tak, że poczułam na lewym udzie jego ogromnego, gorącego penisa. O dziwo - nie wsadził go, tylko nadal pieścił ustami moje piersi i rękami moje uda. Nawet nie zbliżył się do mojej co raz bardziej wilgotniejącej szparki. Lewą ręką pieścił moją twarz, wkładając mi palce do ust. Ssałam je, zgłodniała jego całego. Ręka przesunęła się na moją szyję. Ja po prostu mięknę pod jego dotykiem. Nasze jęki rozkoszy zdawały się wypełniać całą powierzchnię jego kawalerki. Poczułam ucisk na mostku - Robert chciał, żebym się położyła na blacie. Popchnął mnie w dół, jednocześnie znów podciągając na brzeg blatu. Serdeczny palec jego prawej ręki wreszcie zanurzył się w moje wilgotne wnętrze, omijając łechtaczkę. - Och jaka ty jesteś wilgotna Malutka... Nie musiał mi tego mówić - pożądanie owładnęło mną całą, chciałam go tu i teraz, całego! On jednakże był wytrawnym graczem. Jego zwinny palec wykonywał okrężne ruchy w mojej cipce, ocierając się po jej wilgotnych ściankach. Lewa ręka spoczywała między moimi piersiami, nawet ich nie dotykając ale mnie wystarczył sam dotyk i jego ciepło. Wyciągnął palec z cipki i dał mi go do oblizania. Posłusznie oblizałam i wyssałam wszystkie moje soki z niego. Robert spojrzał mi w oczy. - Chcę cię widzieć mała jak będę cię ujeżdżał. Chcę widzieć czy ci dobrze robię. - No przecież ja byłam już na granicy orgazmu giganta. Wystarczą mi chyba dwa ruchy i odpłynę. Nagle poczułam u wejścia do szparki jego męską moc. Główka jego penisa drażniła wejście do pochwy. - Robert wsadź mi go całego, nie wytrzymam! - Spokojnie mała. Wycofał go. Znów wsadził palce w moją cipkę. - Ciasna... Przyjemnie będzie... Mruczał Robert - Na mam nadzieję, pomyślałam resztką jasnego umysłu... Znów dał mi swoje palce do ssania. - Skosztuj mała jak jesteś słodka... - Pierwszy raz kosztowałam samej siebie i smakowało mi! I nagle wepchnął mi całego kutasa niespodziewanie po same jaja. O Jessssu! Jęknęłam. Wyciągnął całego. - Spójrz na mnie Mała. Chcę cię widzieć jak będę cię rżnął. - Ja nie mogę, chyba zaraz umrę albo odlecę. - Spojrzałam na niego resztką sił. I wtem znów niespodziewanie wsadził mi go znów. Nawet się nie przymierzył czy dobrze trafia, tylko wepchnął mi go całego. Wyciągnął i znów wsadził. Gwałtownie i mocno. Szybko. Jednocześnie patrzył mi głęboko w oczy. A moje oczy zachodziły mgłą rozkoszy. Spazmy i rozkosz ogarniały mnie całą. Obojętne mi było czy jestem głośno i czy mogą mnie usłyszeć jego sąsiedzi. Nie mogłam sie powstrzymać. Pierwotna przyjemność była silniejsza od wszelkich konwenansów. Jego pchnięcia były co raz szybsze. I szybsze. i szybsze... Moje piersi skakały w górę i w dół. Robert trzymał mnie w miejscu mostka jedną ręką a drugą mocno za biodra, żeby mnie rżnąć szybko i mocno. Nie trwało długo i ogarnął mnie orgazm gigant. Od głowy, do pięt. Od środka na zewnątrz. Od serca po czubki placów! Ja pierdolę! Jeszcze z nikim nigdy mi tak nie było... Moje jęki, spazmy, okrzyki -nie wiem czy były realne, czy tylko w mojej głowie. Opadłam na blat. Dyszałam z rozkoszy. Roberta nie było. Jak odzyskałam trochę świadomości zobaczyłam, że podchodzi z paczuszką w zębach i z szelmowskim uśmiechem na tych słodkich ustach. Jego kutas nie opadł, co zauważyłam ze zdziwieniem. - Teraz Mała moja kolej. Teraz ja muszę dojść ale nie zrobię ci tego, żeby się spuścić bez gumki. Załóż mi ją. - Trzęsącymi rękoma założyłam prezerwatywę na gorącego penisa. - Chodź na kanapę, będzie ci wygodniej. - Nie mam siły Robert wstać. - Wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę. Dotknął mojej łechtaczki a ta szelma już byłą chętna do działania! - Widzę, że jesteś niezaspokojona Kasiu... Obrócił mnie tyłem i podniósł moje biodra. Tak będzie ci chyba wygodniej Kasiu. Znów poczułam jego penisa w mojej cipeczce a jego palce na mojej łechtaczce. Mój organizm obudził się w sekundę! Myślałam, że to niemożliwe!? Robert znów miarowo posuwał się we mnie. Jego sprawne palce męczyły mój guziczek. Ojej jak mi dobrze. Czy jest możliwy drugi orgazm? Nigdy, przenigdy niczego takiego nie doświadczyłam. I nagle! Znów zalała mnie fala rozkoszy! Orgazm wstrząsał moim ciałem tak mocno. Robert osunął się na mnie i dyszał z rozkoszy. Jego klatka piersiowa unosiła się miarowo, nadal w rytmie posuwania. Wyszedł ze mnie. -

 O fuck!!! Fuck!!! Fuck!!! - Usłyszałam. - Co się stało. Cała rozkosz przemieniła się w strach. - Gumka pękła. Kurwa mać to chyba jakaś felerna partia - to już druga. - Przerażenie Roberta było ogromne. - Idę się podmyć. - Zaproponowałam. - A poza tym ja biorę pigułki i sadząc z kalendarza nie powinno nic być. - No. Trochę mnie uspokoiłaś. Nie chciałbym, żebyśmy mieli kłopoty. - Robert był szczerze zmartwiony.
- No ja też! - Stwierdziłam. Poszłam do łazienki.

- Kaśka! I co dalej! - Maryśka wyłaziła ze skóry.
- Dalej było spokojnie. Normalne randki. Próbowaliśmy się powstrzymać od seksu.
- Ha, ha, ha! Nie wierzę! - Maryśka była w swoim żywiole.
- Marysiu no tak nie wolno! - Sabina próbowała ale sytuacja nie była w stanie się unormować.
- No czasem się bzykaliśmy, fakt. - Oj bzykaliśmy! Na samo wspomnienie rumieniec wtargnął mi na twarz...
- No widzę przecież! - Maryśka nie dawała za wygraną. - Dajesz Kaśka dalej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz