niedziela, 25 stycznia 2015

On, Ona i Mamusia... Odcinek 6.

"Ten telefon w mojej głowie bez przerwy drrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!"

Odrzucam wszystkie połączenia od Roberta od tygodnia. Nie mam ochoty na wyjaśnienia, tłumaczenia. Nie mogę aparatu wyłączyć, bo telefonują też inne osoby. Dzwoniła też mama - nic jej nie powiedziałam, dość szybko starałam się zakończyć rozmowę. Jest mi źle, smutno. Pozostała czarna dziura. Nic mi się nie chce - ani jeść, ani rozmawiać. Istnieję jak robot. Chodzę do pracy, wykonuję swoją robotę jak automat, wracam do domu, idę spać. Rano wstaję i tak od nowa. Robert zresztą nie telefonuje zbyt często. Wiedział, że będę bardzo zajęta w tym tygodniu. Do tego doszła nasza relacja, że wiedział gdzie pracuję i kiedy będę miała wolne. Nawet alkohol, w którym chciałam utopić smutki, mi nie pomaga - próbowałam. Nie kontaktuję się nawet z dziewczynami, bo nie mam ochoty tego wywlekać. Wywlekać, że świat mi się zawalił, że chyba umarłam w środku. Już chyba nigdy nie uwierzę facetowi. Nie pozwolę się tak omotać. Seks dla mnie już nie istnieje.

Telefon od Grażyny. Kurde zapomniałam! Miałam się do niej zgłosić jak będę chciała wyjechać na misję. Super! To mi się przyda. Misja! Będę zajęta po całych dniach, daleko stąd i nie będę miała czasu i siły, żeby to rozpamiętywać.
- Tak słucham cię Grażynko! - Starał się wtłoczyć w swój głos choć trochę radości i entuzjazmu.
- Słuchaj Kasiu.  Jest miejsce wolne na misji. Zrezygnował ten fajny ratownik Grzegorz. Powiedział, że natłok nieszczęścia go dołuje i musi odpocząć.
- Grażynko nawet nie wiesz, jak mnie ucieszył ten telefon! Nieszczęście to teraz jest coś, co mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.
- Kaśka coś się stało? - Głos Grażyny był nieco zmartwiony.
- Nie Graża. Tylko właśnie pomyślałam, że już dawno się nie odzywałaś a wyjazd na misję mi się przyda. - Nie będę jej dokładnie tłumaczyć o co kaman.
- To przyjdź jak najszybciej na badania, bo miejsce nie będzie długo czekać. - Grażyna byłą entuzjastyczna.
- Postaram się jak najszybciej, może jeszcze jutro. - No to jesteśmy umówione. Wyjeżdżam i będę miała reset.

- Halo Grażynko i jak - mogę przyjechać? Masz moje wyniki? Już nie mogę się doczekać wyjazdu. - Pojadę do niej choćby dziś - spieszy mi się. Robert, nieszczęsny Robert miał właśnie jutro wracać. Może znów zacznie dzwonić albo będzie się chciał spotkać.
- Przyjedź kochana do mnie, bo musimy coś powtórzyć. - Odpowiedź Grażyny mnie zaniepokoiła.
- Już jadę. - Rozłączyłąm połączenie i zaczęłam się zbierać, trochę zaniepokojona.

- Cześć Grażynko!
- Cześć Kasiu. Słuchaj! Zanim się rozbierzesz do pójdź do łazienki i napełnij mi ten kubeczek.
- Ten? Toż to pojemnik na mocz? Coś nie tak?
- Tak Kasiu - musimy powtórzyć jedno badanie, bo mamy pewne wątpliwości.
- Dobrze Grażyna. Idę sikać. - I oddaliłam się do łazienki. Zaniosłam pojemnik do zbadania i poszłam plotkować z Grażyną.
- A wiesz? Kojarzysz może tego lekarza, no tego... Tego z wąsem. - Oj ta Grażyna - wielu z jej znajomych miało wąsy...
- Nie. Nie wiem o którego ci chodzi.
- No wiesz ten, co kręcił z Basią. - Grażyna dookreśliła i już wiedziałam o którego chodzi.
- To niedawno temu... Słucham pani Patrycjo? - Grażyna powiedziała do jakiejś fajnej babeczki, która weszła do gabinetu. Fajna babeczka podała jej jakieś papiery.
- No zobaczmy... - Głos Grażyny zabrzmiał poważnie. - Tak... Tak jak myślałam!
- Grażynka bo ja umrę ze strachu gadaj co jest nie tak! - Policzki płonęły mi z emocji i strachu.
- Nie możesz jechać na misję. - Grażyna spojrzała mi w oczy.
- Kurde co jest? Jestem poważnie chora? - No jak ona tak będzie cedzić swoje odpowiedzi, to ja tu chyba zejdę!
- Nie możesz jechać kochana, bo jesteś w ciąży. - Słowa Grażyny walnęły mnie jak obuchem w głowę.
- W jakiej ciąży? - Nie dowierzam...
- No jak to w jakiej? Nie wiesz skąd się biorą dzieci kochana!? Gratuluję! - Grażyna wyściskała mnie z całych sił.
Ja pierdolę! Ciąża, dziecko???! Jak, skąd?! Jedyny facet, z którym się ostatnio bzykałam to Robert...

Robert................ Facet mojej mamy. Co ja teraz mam robić? Jak ja jej to powiem, że on był równocześnie i z nią, i ze mną......... Ona się załamie a już i tak jej nerwy są cieniutkie i słabiutkie. Zbyt dużo przeszła w życiu... Ale aborcja nie wchodzi w grę, to niezgodne z moimi poglądami. Kurwa bela jak to pogodzić?

- Kasiu nie cieszysz się? Jesteś blada jak płótno. - Głos Grażyny wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak Grażynko! Cieszę się.......... Cieszę..............

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz