poniedziałek, 3 lipca 2017

S & D & RR. cd. 11.

Weszłam do pokoju Starego.
- Przepraszam. - Powiedziałam cicho do Stefana. Wręczyłam mu kluczyki, kask a w nim pamiętne torebeczki, które zakosiłam od Bola.
- Co to? - Stary zerknął na to, co mu podałam. Wyjął torebeczki.
- To łapówki dla moich informatorów. To na razie, na wszelki wypadek, niech zostanie u ciebie. - Odpowiedziałam cicho.
- Mówiłem ci, że to ćpun. Wykorzystuje każdą okazję, żeby zdobyć dragi. - Paweł musiał dorzucić swoje pięć groszy choć wydawało mi się, że też był zdenerwowany.
- Przestań Paweł. No przecież mówiłem ci, że do dzisiaj, regularnie, robię Adze testy. - Stary warknął na Pawła.
- Tak może i robisz ale ona specjalnie wzięła działki, które są niewykrywalne dla testów. - Jednak Paweł na tym zapleczu dobrze słyszał...
- Co ty tam wiesz. - Odpowiedział Stefan. - Dla testów policyjnych nawet ta wasza nowa Kura jest już wykrywalna. To tylko ściema dilerów. - Zwrócił się do mnie.
- Kwoka. - Szepnęłam. Pomyślałam - Aga weź się w garść. Nie zrobiłaś nic złego. Nie daj się.
- Powiem po raz ostatni - jestem czysta! Za to wiem o przynajmniej trzech chłopakach od nas, którzy regularnie biorą i o jednym, który zaczyna dilować. - Rzuciłam Pawłowi prosto w twarz. Czyżby nie wiedział co się dzieje pod jego nosem?
- Co ty pierdolisz? Którzy to? - Żachnął się Paweł. Chyba go zdenerwowałam.
- No przecież ci nie powiem. Załatwię to po swojemu. - Jeszcze nie wymyśliłam jak ale on nie musi o tym wiedzieć. Zresztą wiem o tym dopiero od kilku dni.
Paweł spojrzał na mnie krzywo - Dobra ja na dzisiaj mam dość. Idę do domu. Tu na komputerze masz raport do podpisania i do oddania. Cześć. - Wyszedł.
- Przepraszam Stefan. Jakoś tak mi się nawarstwiło tego wszystkiego... - Spojrzałam mu w oczy.
- Już wszystko dobrze? - Zaniepokojony Stefan dotknął mojego ramienia.
- Dam radę Stefan. Jak zawsze. Przeprowadziłam sama z sobą psychoterapię, umówię się jeszcze na wszelki wypadek z Zosią i będzie dobrze! - Musiałam go uspokoić. Martwił się o mnie jak zawsze. - Nic mi nie będzie! - Uśmiechnęłam się.
- Wkurwia mnie Paweł ale rozumiem go. - Powiedział Stefan z niepokojem.
- Wiem. Ja też mam do tego takie podejście. Dam sobie z nim radę - Wyjaśnimy to sobie i będzie super udana współpraca. Zobaczysz. - Starałam się go uspokoić.
- Dobra. Wierze w ciebie. Idź odpocząć. - Stefan wrócił do matkowania mojej osobie.
- Nie. Jeszcze raport. Potem mam jeszcze papierkową robotę do zrobienia i pójdę. Nigdzie mi się nie spieszy. - Naprawdę miałam taki plan na wieczór.
- Dobra. To cześć. - Powiedział Stary i poszedł.
Spojrzałam na raport napisany przez Pawła. Dupek. Napisał tak, jak było. Ja natomiast uważam, że należy kryć swojego partnera. Poprawiłam to, co było napisane i oddałam. Poszłam do siebie odwalić zaległą papierkową robotę. Po jakimś czasie telefon. Dyżurny.
- Mam zgłoszenie. - Usłyszałam w słuchawce.
- Ale to dlaczego telefonujesz do mnie? - Zapytałam. Przecież zgłoszenia to do mundurowych.
- Ale ktoś zgłaszał, że któryś od was rozrabia w knajpie. - To mi nowina.
- Jak to ktoś od nas? - Zapytałam. - Skąd wie, że to ktoś od nas?
-  Od was, bo podał numer blachy klienta, którą mu zabrali. Teraz straszy ich gnatem, że rozwali wszystko, jak mu nie naleją. - No to mnie dyżurny tą wiadomością zaskoczył.
- Już jadę. Daj adres. - Powiedziałam do słuchawki. - Masz jakiś wóz wolny? - Zapytałam. Po potwierdzeniu pojechałam pod wskazany adres.
Kurcze czy ja muszę znać wszystkie knajpy, w których jest interwencja? "Rudy Lis" to była szemrana knajpa. Od zawsze. Znałam doskonale jej właściciela. Weszłam do środka.
- Dobry wieczór. Aga ... policja. Ktoś zgłaszał zdarzenie. - Załatwię to w trymiga i jadę do domu, pomyślałam.
- Wreszcie! - Usłyszałam na przywitanie. - Tam siedzi. - Spojrzałam we wskazanym kierunku.
Bar w knajpie był od lat w tym samym miejscu. Teraz w połowie był porozwalany, zauważyłam stołek barowy, który pewno został rzucony w jego kierunku i to nim zostało połowa trunków rozwalona. Mały Sajgon...
- Barman. - Usłyszałam pijacki bełkot. - Nalej mi. - Spojrzałam w kierunku, skąd dochodził głos.

Ja pierdolę!!! Paweł! Nawalony w trupa, z wyjętym gnatem, którego położył na stole, domaga się alkoholu, chociaż ewidentnie jest już zalany w trupa. Zimnego trupa. Mam niefarta do tego faceta... Jesu przecież ten pijus mnie rozwali... Ręce mi opadły. Co robić? Myśl Aga...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz