poniedziałek, 3 lipca 2017

S & D & RR. cd. 10.

Biały proszek............... Moje wyzwolenie........ Spokój.......................... Relaks.......................

A do kurwy nędzy pierdolić i biały proszek, i zielone paprochy, i różne takie inne dopalacze i substancje psychoaktywne. Przed życiem nie ucieknę. Jest po prostu czasem bardzo ciężkie, czasem mniej. I przed problemami też nie ucieknę. Jak to mówiła moja pani psycholog: " Aga musisz sobie położyć na szali co zyskujesz jak zaćpasz a co zyskujesz jak jesteś trzeźwa. Wybór należy tylko do ciebie".  Tylko tak się zastanawiam dlaczego właśnie teraz? Napięcie jest i owszem: wróciłam do firmy po kilku latach ale w tym czasie, podczas nieobecności tutaj, też nie było lekko... Może to jest właśnie dlatego, że w pewien sposób zależy mi na Pawle? Dlaczego? Prawie połowę życia straciłam przez ostre ćpanie. Co straciłam przez narkotyki? Czas, zdrowie, kasę, najlepsze lata życia, które powinno być beztroskie... W trzeźwości zyskałam siebie. Poznałam siebie, swoją wartość, ufam sobie, lubię siebie, znam się... I tracę przede wszystkim kontakt z drugim człowiekiem! Teoretycznie podczas ćpania zawsze się trafi jakiś "przyjaciel", który zostaje nim do czasu, kiedy masz towar. Potem nić porozumienia się rwie. Nie takie stosunki międzyludzkie są mi potrzebne! Stosunki... Dobre stosunki też się traci ;-)

Podczas ćpania byłam dziewicą. Może ktoś nie uwierzy ale tak właśnie było. Jak już wspomniałam, nigdy nie musiałam "kupczyć własnym ciałem", żeby mieć kasę na dragi. Mam to szczęście, że moi tragicznie zmarli rodzice mieli dobrze prosperującą firmę i oddanych im ludzi, którzy do dnia dzisiejszego nią kierują i ja korzystam z tej kasy.

Dobry seks poznałam właściwie dopiero jak poznałam Prokuratora. Wcześniej były jakieś tam przygody. Ale dopiero z nim poznałam jego różne odmiany i konfiguracje. Ogniście było. Ale to przeszłość. Super, że nam to nie przeszkadza razem pracować. Potem było kilku facetów, ale nic poważnego. Dopiero jak poznałam Łukasza. Nasz związek był na tyle poważny, że po zakończeniu misji mieliśmy się pobrać. Właśnie dzisiaj miał być nasz ślub. Może dlatego tak mi ciężko... Wtedy, jak zobaczyłam, że ten pojazd, w którym jechał Łukasz z pozostałymi chłopakami wylatuje w powietrze na minie, której nie powinno tam być, bo teren dawno temu oczyściliśmy, to umarła cząstka mnie... Na moich oczach siła podmuchu rozerwała Łukasza na kilkanaście części. Nadal mam ten obraz pod powiekami. Nie potrafiłam płakać... Myślałam, że umarłam i już nigdy z nikim nic... Aż tu ta sytuacja z Pawłem w szatni. Nie rozumiem jej do dzisiaj. A z drugiej strony tak go pragnę...  Nie seksu z facetem, tylko z tym konkretnym FACETEM. Jak o tym dłużej sobie myślę, to wydaje mi się, że z Łukaszem nie było mi tak dobrze jak z Pawłem! Łukasz pomimo tego, że był wojskowym, był bardzo delikatną osobą, nieśmiałą. Seks z nim rozpoczął się po dość długim okresie "chodzenia" z sobą. Po szaleństwach z Prokuratorem nawet mi to pasowało. Pamiętam pierwszy raz z Łukaszem. Banalnie-Walentynki. Kolacja, taniec. Muzyka zwolniła. Przytuliliśmy się do siebie. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Pocałunki. Najpierw nieśmiałe. Potem co raz mocniejsze, z języczkiem. Zaczęliśmy się rozbierać. I całować nawzajem swoje ciała. Najprzyjemniejsze było, jak Łukasz całował moje piersi. Jak ssał sutki, które pod wpływem tej pieszczoty stawały się co raz większe, co raz twardsze. Bardzo, bardzo podniecająca była ta pieszczota.
- Chcesz tego? - Zapytałam Łukasza.
- Chcę. - Odpowiedział. - Chcę ciebie. - W jego głosie było słychać narastające podniecenie. Jeszcze nigdy nie słyszałam u niego takiego głosu.
Rozebraliśmy się w drodze do łóżka. Położyliśmy się. Wzajemnie się całowaliśmy, pieścili. Dotykaliśmy niektórych miejsc na naszym ciele po raz pierwszy. Łukasz wodził swoimi mocnymi dłońmi po moich pośladkach. Jego dotyk był relaksujący, ciepły, bardzo przyjemny. Dłoń zabłądziła między moje uda. Poczułam, jak delikatnie ale zdecydowanie się tam wkrada. Poczułam w pochwie jego palce. Nie wiem ile ich tam było ale w momencie zrobiłam się mokra. Jęknęłam. W podziękowaniu za pieszczotę Uszczypnęłam go lekko zębami w płatek ucha bo zauważyłam, że Łukasz bardzo to lubi. Odwdzięczył się przeniesieniem mokrego palca na łechtaczkę. Przeszyła mnie od razu fala rozkoszy. Byłam podniecona bardzo,bardzo. Organizm zareagował bardzo intensywnie. Fala rozkoszy rozlała się od palców stóp, do palców rąk. Gardłowe dźwięki.
- Jesu jak dobrze! - Szepnęłam Łukaszowi wprost do ucha.
Nasze usta znów się złączyły. Mój facet był tak czuły i delikatny. Niespiesznie rozchylił moje uda a ja z przyjemnością wpuściłam go pomiędzy nie. Poczułam jak jego męskość dotyka mojego wzgórka. Łukasz nie spieszył się, żeby wsadzić ale ja nie chciałam więcej czekać. Był bardzo twardy i rozpalony.
- Łukasz zapraszam do środka... - Zaprosiłam mojego faceta i jego penisa.
Ten jednak się nie spieszył. Pieścił, dotykał, miętosił moje piersi. Całował i ssał sutki. Ugniatał pośladki. Gładził moje uda. Ja próbowałam oddać mu rozkosz, też zrobić mu dobrze ale jak chwyciłam do ręki jego napalonego kutasa, Łukasz zareagował i się odsunął delikatnie.
- Nie rób tak kochana, bo za szybko skończę a tego bym nie chciał. - Delikatnie zwrócił mi uwagę.
- Jesu ale mnie tak się chce, żebyś mi go wreszcie wsadził do środka... Tak długo czekałam... - Wyszeptałam.
Lukasz uniósł się delikatnie na łokciu, przytrzymał mnie za pośladek i nagle to poczułam!!! Poczułam jak jego długi, gorący, gruby, napalony kutas wchodzi cały do mojej cipki, po same jaja! Cały! Powoli i do końca. Wygięłam się w łuk. Jak mi dobrze! Tęskniłam za tym. Było to stanowcze ale delikatne. Łukasz chyba postanowił kontynuować moje tortury, bo wyszedł z mojej napalonej, głodnej niego cipki.
- Ach! - Jęknęłam. -Wracaj.
- Poproś. - Rozkazał Łukasz i popatrzył mi prosto w oczy.
- Proszę, wróć! - Wyjęczałam, bo nagle Łukasz ponownie wtargnął do mojego wilgotnego wnętrza, tym razem bez ostrzeżenia, bez przytrzymywania mnie za pośladki, za to rozchylając moje uda jeszcze mocniej i mocniej na mnie nacierając. Zaczęliśmy się rytmicznie posuwać. Poruszać. Nasze ciała zaczęły się dopasowywać. Co raz szybciej i szybciej. Już nawet się nie całowaliśmy, tylko z ledwością oddychaliśmy w rozkoszy. Oddechy stały się urywane... Z trudem łapałam powietrze. Łukasz przyspieszył. Orgazm nadszedł tak niespodziewanie, że zaskoczył mnie samą. Krzyknęłam. Łukasz nie przestawał w swoich ruchach, tylko jeszcze przyspieszył. Odleciałam. Dosłownie. Rozkosz była tak wielka. Wtem Łukasz jęknął. Jeszcze dwa mocniejsze ruchy i sapnął z rozkoszy. Poczułam, jak fala spermy wypełnia całą moją cipkę. Nie mogłam się ruszyć. Łukasz też. Opadł na mnie i dyszał ciężko. Jego spełniony penis lekko wysunął się z mojej pochwy.
- Ale byłaś mokra. - Stwierdził z lekkim zdziwieniem Łukasz.
Zasnęliśmy.

I właściwie nasz seks zawsze wyglądał tak. Był dobry ale po jakimś czasie kochanie się w jednej pozycji, gdy wiedziałam już kiedy nastąpi nasze spełnienie, zaczęło się stawać nudną rutyną... Łukasz nie lubił zmian miejsc i pozycji. Nie miał także ochoty na częstsze niż dwa razy w miesiącu kochanie się. No cóż. Kochałam, akceptowałam to. Na misji było o to jeszcze trudniej, z wiadomych względów.

I teraz ta sytuacja z Pawłem... Odżyłam. Będę walczyć, o ile to możliwe, aby to się powtórzyło. Nie będę ćpać, bo wtedy z pieprzenia się z Pawłem nici. A tak mam nadzieję, że można coś jeszcze w tej kwestii zrobić. Mam wielką ochotę zrobić mu loda... Twardym trzeba być, nie miętkim!

Zaczęłam się zbierać. Spojrzałam na telefon. 27 nieodebranych połączeń od Starego. Musi się o mnie martwić. Wracam do firmy. Stanę z problemem prosto w oczy. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni.
- Stefan? - Zatelefonowałam do niego. - Już wracam. Nie martw się. Zaraz będę i wszystko wytłumaczę.
- Dobra. - Odpowiedział Stefan i chyba wyczułam w jego głosie ulgę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz