niedziela, 3 listopada 2019

Wojna damsko - męska. 11.

        Odstawiliśmy Mateusza z jego ciężarną podwójnie żoną do hotelu. Hotel znajdował się obok szpitala, żeby po prostu pacjentom było wygodnie. W ogóle cała planeta nastawiona była na to, żeby ludziom żyło się wygodnie i żeby wszyscy byli wobec siebie życzliwi. I dobrzy. I raczej nam się to udawało. W hotelu obsługa nie chciała opłaty za noclegi - powiedziano, że są to moi goście, więc jest to dla nich zaszczyt, że mogą pomóc.    
         Postanowiłam, że jak brat Pawła ochłonie, to porozmawiam z nim co planuje po porodzie. Jak długo chce zostać, co z ewentualnymi wydatkami. Ale na to przyjdzie jeszcze czas.
        - Zostawimy was teraz, żebyście odpoczęli po przeżyciach dzisiejszego dnia - był dość intensywny.Gdybyście czegoś potrzebowali, to telefonujcie albo pójdźcie do obsługi, to wam pomogą. Załatwioną macie kolację albo do pokoju, albo pójdziecie do restauracji. To jak wolicie. Plaża jest naprzeciw. Są tam ławki i leżaki, parasole, więc gdybyście poszli, będzie wygodnie. My musimy już jechać też się ulokować w naszych kwaterach.
         Wyszliśmy. Na schodach wejściowych do hotelu Paweł chwycił mnie za ramię i zatrzymał.
         - Aga jutro są urodziny twojej babci, jak zrozumiałem?
         - Tak a co?
         - Czy.... Bo ja nie wiem....
         - No słucham?
         - Bo.....
         - Wykrztuś z siebie.
         - My jutro.....
         - A chodzi ci o to czy mu będziemy na tych urodzinach? No raczej byłoby miło. jak już tu jesteśmy. Ojca nie ma, nie wiem co z..... A Ute zwykle nie ma czasu, jest w szpitalu. Wypada dotrzymać babci towarzystwa skoro i tak wszyscy już wiedzą, że jestem. To mała planeta, wiadomości szybko się rozchodzą a nie było mnie tu cztery lata.
        - Sęk w tym, że ja nie przewidziałem takiej okoliczności i nie mam nic do ubrania.
        - Dobrze, że o tym pomyślałeś. Ja pewno w domu bym coś znalazła ale wolę kupic coś nowego. Pojedziemy poszukać też czegoś dla ciebie.
         Jak ustaliliśmy, tak zrobiliśmy. Ja sukienkę znalazłam bez trudu. Garnituru dla Pawła poszliśmy poszukać u pana Stanisława. To krawiec, u którego moja rodzina szyła garnitury od lat. Chcieliśmy kupić coś gotowego ale pan Stanisław powiedział, że to dla niego zaszczyt uszyć coś dla mego gościa. Zdjął miarę i polecił swoim pracownikom rozpocząć krojenie garnituru a gdy chciałam wpłacić zaliczkę powiedział, żebym mu pozwoliła doświadczyć zaszczytu zrobienia gestu wdzięczności dla mojej rodziny i nie brać opłaty za szycie. Zatem nie wypadało mi płacić. Wróciliśmy do pałacu. Na kolecję zakończoną obłędnym seksem.

         Wyszłam spod prysznica. Uśmiechnęłam się do leżącego nadal na łóżku Pawła.
         - Chodź tu piękna. - Wyciągnął do mnie rękę. Usiadłam na łóżku.
         - Powinnam chyba wrócić do swojego pokoju.
         - Zostań, proszę...
         - Dobra, zostanę. Posuń się.
         Zasnęliśmy jak dzieci prawie od razu. Lubiłam się kłaść do łóżka z Pawłem. Był taki ciepły. I piękny, umięśniony. Męski.
         Za oknem było jeszcze ciemno, gdy poczułam słodki pocałunek za swoim uchem. Jak miło było się tak budzić. Na swoim biodrze poczułam ciepłą dłoń Pawła. Zaczął masować moje podbrzusze. Jęknęłam cichutko. Całował mnie i dotykał. Przeniósł dotyk na pośladki. Ugniatał je i masował. Wsunął rękę pomiędzy moje uda. Jego niecierpliwe palce szukały mojej ciepłej dziurki. Aż znalazły. Potrafiłam tylko cichutko jęczeć. Z rozkoszy. Wiedziałam do czego to mogło nas zaprowadzić. I z niecierpliwością tego oczekiwałam. Paweł był naprawdę dobry w te klocki... Masował moje wnętrze. Pocierał i robił kółka. Czułam, że robię się tak mokra... Chciałam się odwrócić w jego kierunku, żeby go pocałować ale zablokował mnie swoim ciałem. Czyżby chciał mi zrobić palcówkę, pomyślałam? Paweł przeniósł swoją rękę znów do przodu. Wilgotnymi od soków z cipki palcami znalazł łechtaczkę. Wiedział jak ją pobudzić. Moim ciałem zaczęły szarpać niekontrolowane spazmy nadchodzącej rozkoszy. Poczułam, że kolano Pawła wchodzi między moje uda. Na pupie poczułam ciepłego twardego kutasa. Podciągnął mnie, żeby zmienić kąt ułożenia mojej pupy i do mokrego wnętrza wtargnął jego gorący instrument. Ręka Pawła nadal pieściła moją łechtaczkę, jednocześnie mnie przytrzymując, żeby mnie wygodnie posuwać. Penetracja była płytka, więc pocieranie mojej łechtaczki robiło dobrą robotę. Nie byłam w stanie się ruszyć. Seks z Pawłem był tak dobry, tak zniewalający... Pojękiwałam z cicha, zagryzając jednocześnie zęby na swoim przedramieniu, żeby nie być zbyt głośno. Świt się budził i ktoś mógł nas usłyszeć. Wczoraj mi to nie przeszkadzało ale dziś... Doszliśmy wspólnie. Razem. Jednocześnie. Ja o dwie sekundy wcześniej niż Paweł. Jęknął z rozkoszy w mój kark, przygryzając potem płatek mojego ucha. Znów moje wilgotne wnętrze wypełniła jego sperma. To mi przypomniało, że nadchodzi czas wymiany implantu, który mnie chronił przed niechcianą ciążą. Życie...
          Wzięliśmy prysznic. Potem było śniadanie i wybraliśmy się do miasta do fryzjera, kosmetyczki i po odbiór garnituru. W międzyczasie odwiedziliśmy Mateusza z żoną i spędziliśmy z nimi parę godzin.
          Wieczorem, odpicowani jak mrówki na wiadomo co, witaliśmy babcinych gości w drzwiach pałacu. Trzeba przyznać, że przyszła śmietanka Mei...

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz