sobota, 2 listopada 2019

Wojna damsko - męska. 10.

    - Co to jest, do kurwy nędzy!!! Co ty odwalasz?! Najpierw nie mówisz mi, że zmieniłaś bez mojej wiedzy dostęp do stref na chipa a teraz to?! Za kogo ty mnie masz! Ale dałem się wkręcić!!! Wydymałaś mnie na cacy! Kurwa!!!! Ja pierdolę!!!
   Wkurwił się na maksa i nie można mu się dziwić...
    - Nie krzycz Paweł. Nie krzycz. Proszę cię. - Jak ja mam mu o wytłumaczyć?
    - Dobra! Dobra. Ale nic z tego nie rozumiem. Jestem skołowany i wkurwiony. Wytłumaczysz mi tę sytuację? - Wysiadłam z auta. Musiałam zmierzyć się z tą sytuacją, choć nie będzie to łatwe. Musze mu to wytłumaczyć, żeby nie stracić jego zaufania. - Co to było? - Wskazał ręką na dom. - Ten... pałac! Co to jest? Twój dom rodzinny?
    - Tak. To mój dom rodzinny. Pochodzę z tej planety. Nie mówiłam ci w obawie, że byś się nie zgodził na ten lot. A mnie zależało, żeby im pomóc.
    - Zaryzykowałaś lot o tej porze roku tylko dlatego, żeby przylecieć do domu?
    - Nie. Lot nie był ryzykiem. Latałam tu tysiące godzin różnymi pojazdami i o różnych porach roku. Nigdy nie miałam wypadków, najwyżej małe otarcia. Poleciałabym gdziekolwiek, na jakąkolwiek planetę. Uwielbiam latać a nie robiłam tego bardzo długo.
    - Powiedzmy, że ci wierzę. - Nadal nie spojrzał w moją stronę. Wkurzył się...
    - Dostęp do stref powiększyłam, żeby kupić dla nas lepsze produkty. Nie chciałam, żebyś pomyślał, że chcę uciec. Zależy mi na twoim zaufaniu. - Próbowałam nawiązać z nim kontakt wzrokowy. - Jestem ci wdzięczna za to, co dla mnie zrobiłeś. Zaryzykowałeś kupę kasy i swój honor, żeby mnie wyciągnąć z koloni karnej. Doceniam to. Nie zniszczę twojej kariery tylko dlatego, żebym mogła zobaczyć swoich bliskich. Musisz mi uwierzyć!
    - Agila to twoje prawdziwe imię? - Odwrócił się do mnie. Pięści trzymał zaciśnięte. W oczach było widać ogień - smutek i złość.
    - Tak. Nazywam się Agila. Na Ziemi łatwiej używać ziemskiego odpowiednika - Aga, Agnieszka. Ale po urodzeniu babcia nazwała mnie Agila. Z akcentem na pierwsze a.
    - A ten... Ute? To kto dla ciebie?
Uśmiechnęłam się w duchu. Fakt, że z Ute przywitałam się bardzo wylewnie, rzucając się mu na szyję i całując. Czyżby Paweł był zazdrosny? Wszystko na to wskazuje. To wzburzenie...
    - Ute... Ute to mój brat. Rodzony. Starszy brat. - Zdziwienie u niedowierzanie zobaczyłam w oczach Pawła. - Na prawdę. Jest ordynatorem oddziału położnictwa, tego najlepszego w całym kosmosie i jednocześnie jest królem na tej planecie. To wszystko.
    - Jak to królem? Serio? Nie wiedziałam, że jeszcze gdzieś są królowie.
    - Tak. Nasz ojciec abdykował na jego rzecz. I wyjechał, nie wiadomo dokąd. Ale to tylko tytuł.
    - Miałaś rację. Gdybym wiedział to wszystko wcześniej to nie wiem czy byśmy wyjechali.
    - Ale już tu jesteśmy. I nie zmienimy faktu, że stąd pochodzę. Wrócę z tobą na Ziemię, jak obiecałam. Daję ci na to moje słowo!!! - Paweł zaczął się zbliżać. Jego bliskość była tak kojąca. Nie chciałam, żeby stracił do mnie zaufanie. Poczułam na swoich wargach dotyk jego ust. Ciepły oddech. Nasze usta się złączyły. Miło było się z nim całować. Uwielbiałam to. Ten jego chwyt mojej głowy, żebym mu nie uciekła. Taki mocny i delikatny jednocześnie. Ciepły. Jednak musieliśmy zaczekać z naszą namiętnością do wieczora. Teraz najważniejsze byo odstawić jego rodzinę do hotelu, żeby wypoczęli.

Cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz