czwartek, 19 grudnia 2019

Wojna damsko - męska. 12.

Witaliśmy babcinych gości w drzwiach pałacu. Przyszła śmietanka Mei, same najważniejsze osoby. My musieliśmy wszystkich przywitać, podając rękę. To znaczy ja, bo Paweł mi tylko towarzyszył jako ozdobnik. Byli już prawie wszyscy. Spojrzałam na salę - stoły pełne, kelnerzy się kręcili, muzyka grała, większość gości tańczyła. Babcia kręciła się między wszystkimi z kieliszkiem szampana w ręku, jak prawdziwa królowa, zamieniając kilka słów z każdym. Przyszedł jeszcze ktoś. Spojrzałam w prawo i zamarłam. Cofnęłam się krok w tył, prawie zadeptując Pawła.
         - Witam państwa! - Powitałam wchodzących, nie wyciągając tym razem ręki.
         - Ach witaj, córeczko!!! - Moja mama jak zwykle nie miała poczucia przyzwoitości.Podeszła do mnie, chwyciła za ramiona i ucałowała soczyście w oba policzki.
         - Dobry wieczór mamo. Dobry wieczór generale. - Odsunęłam się od niej, gdy zwolniła swój uścisk.
         - Generale proszę poznać - moja córka! Piękna nieprawdaż? Tak jak mówiłam. - Wdzięczyła się do tego starego pryka ponad przyzwoitość...
          - Miło mi. Jaworski. Generał w stanie spoczynku. - Szarmancko, starodawnie stuknął obcasami i pocałował moją dłoń.
           - A któż to? Przedstaw mi swojego towarzysza, córko. - Mama zmierzyła Pawła od stóp do głów w ten charakterystyczny sposób...
           - Mamo, generale proszę poznać - Paweł - mój... znajomy? - No jak go miałam przedstawić? Mój kochanek? Mój chłopak? I tak źle, i tak niedobrze...
           Generał się ukłonił, Paweł też a mama podała mu dłoń do ucałowania i tak długo nie puszczała tego uścisku.....Jesu jak ona mnie wkurza... Zacisnęłam zęby. Poszliśmy zjeść i potańczyć. Powoli zaczynałam się dobrze bawić, bo starałam się unikać matki.

           - Odbijany! - Za plecami usłyszałam głos mamy. Zamarłam. Spojrzałam z przerażeniem w oczy Pawła. Ten starał się być uprzejmy, uśmiechnął się. Zamieniliśmy się - mnie do tańca wziął generał, mama poszła tańczyć z Pawłem.
          - Piękna suknia! Jakże pani w niej pięknie! - Starał się mnie komplementować, choć mnie to wcale nie obchodziło. - Gdyby chciała pani kiedyś zobaczyć moją posiadłość, to zapraszam. Mój kucharz przygotuje kolację. Śniadanie też będzie przygotowane. - Stary pryk puścił do mnie oko. Wiem! Matka chciała mnie z nim poznać, żeby mnie z nim wyswatać! Ja pitolę!
         - Panie generale przepraszam, ale jestem już zmęczona. Pójdę się napić i coś zjeść. Proszę pójść do solenizantki - czekała na pana. - Musiałam coś wymyślić, żeby się odczepił. To był najlepszy sposób. Podeszłam do stołu z przekąskami.
         - Poproszę kieliszek wina. - Powiedziałam do kelnera, jednocześnie nakładając tartinki na talerz.
         - Agila nie pij tyle. - Ute ujawnił się za moimi plecami.
         - Ute odpuść!  Witałeś się już z babcią? - Odwróciłam się od stołu, żeby spojrzeć na salę i zobaczyć jak się bawi babcia. I zobaczyłam... Zobaczyłam jak moja mama bierze Pawła pod ramię i idzie z nim w kierunku schodów na górę. Schodów, które prowadziły do sypialni...
         - Ja pierdolę! - Zaklęłam wkurzona na maksa.
         - Agila! Tobie nie wypada znać takich słów! - Odezwał się kurde. Jaki ten Ute czasem wkurzający.
          - Może i nie wypada ale popatrz co ona robi!
          - Może chce Pawłowi pokazać pałac. Dzieła sztuki... - Ute chyba sam nie wierzył w to co mówi. Spojrzałam na niego z politowaniem.
           - Weź no! - Zadzwonił telefon. Ute odebrał.
           - Tak. Ok. Proszę poczekać. - Odpowiedział do słuchawki. - Agila nie rób głupot. To na pewno da się jakoś wytłumaczyć. - Powrócił do rozmowy w telefonie. Ja wzięłam od kelnera kieliszek i butelkę wina i wyszłam na dwór. Minęłam taras i poszłam nad wodę, na huśtawkę. Usiadłam.
            - Agila nie pij tyle. - Nawet na niego nie spojrzałam, żeby nie widział moich łez.
            - Powtarzasz się. Ute wmawiasz mi, że jestem alkoholiczką czy co? Ja od czterech lat nie miałam kropli alkoholu w ustach!  Daj mi spokój. - Wkurzyłam się.
            - Ja się tylko martwię o ciebie. Wtedy, przed wyjazdem, też dużo piłaś.
            - Też byś dużo pił gdybyś widział to co ja. A teraz jeszcze Paweł.
            - Co Paweł?
            - Czy ona musi się zawsze brać za moich chłopaków? Nie ma facetów w jej wieku?! Wtedy Jerzy, teraz Paweł...
           - Ale co? Kurde Agila ja muszę lecieć do szpitala.
           - Leć. Matka i tak się nie zmieni. Zawsze będzie podrywać i uwodzić moich facetów a mnie swatać ze starymi prykami.
           - Ty podejrzewasz, że to ona uwiodła twojego narzeczonego?
           - Ja to wiem, Ute. Wiem, że to z nią zdradził mnie mój narzeczony.
           - Skąd możesz wiedzieć? Przyznał się? - Odwróciłam głowę w jego kierunku. - Nie musiał się przyznawać. Ja ich nakryłam w jej sypialni. On leżał nagi na łóżku a ona go ujeżdżała Ute! Tak było.
           - Kurwa Agila! Dlaczego powiedziałaś dopiero teraz? Przecież nie pozwoliłbym ci wyjechać!
           - Trudno. Stało się. Nie chcę jej znać... - Odezwał się telefon Utego. - Tak. Już jadę. Będę za 10 minut. - Agila ja muszę wracać. Dasz se radę? Nie zrobisz żadnej głupoty? - Spoko Ute. Jestem już dużą dziewczynką. - Pocałował mnie w czoło. - Idę! Nie pij tyle... - Uśmiechnął się i pomachał do mnie. Rozumiem go. Praca jest dla niego bardzo ważna a przede wszystkim jego powołaniem jest pomagać ludziom. Pomachałam mu na pożegnanie. Miałam zamiar się upić tą butelką wina.
             - Załapię się na kieliszek? - Usłyszałam głos Pawła dochodzący zza moich pleców.
             - Załapiesz się. Jest cała butelka. - Usiadł obok mnie. Patrzyliśmy w ciemność tafli jeziora.
             - To dobrze. Nie możesz tyle pić... - W jego głosie było słychać żart, przymrużenie oka.
             - Ile słyszałeś? - Domyśliłam się, że od dłuższego czasu stał gdzieś tam i wszystko słyszał.
              - Prawie wszystko. Wyszedłem zaraz za wami. Jak tylko zorientowałem się do czego prowadzi to zwiedzanie...
              - Czyli miałam rację. Dobrze się zatem domyśliłam. Chciała cię uwieść... - Spojrzałam na niego. On na mnie. W nikłym świetle zauważyłam, że się uśmiecha.
              - Chciała ale się nie dałem. Gdy tylko otworzyła drzwi do pierwszego pomieszczenia, które mieliśmy zwiedzać, a była to jej sypialnia, i przykleiła się do mnie, pod byle pretekstem uciekłem do ciebie. - Dotknął mojego policzka. - Bo właśnie wtedy sobie uświadomiłem, że.....
            - Że co? - Wyszeptałam.
            - Że cię kocham, Agila.... - Chwycił mnie pod brodę i pocałował.W tej chwili byłam najszczęśliwszą kobietą w całym wszechświecie...
              - Chciała. Ale się jej nie udało.
          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz