poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Wojna damsko - męska. 5.

       Tego dnia myślałam, że zwariuję, tak mi brakowało seksu...
        
        Po drodze Paweł zaprowadził mnie gdzieś, gdzie mnie, jak psa, zaczipowano.
- Aua! Co to jest? - Poczułam ukłucie, które dość mocno mnie zabolało.
- To jest chip.
- Jaki dać dostęp? - Zapytał pielęgniarz, który mnie chipował.
- Zielona strefa. Nie chcę ryzykować. - Mówiąc to Paweł przyłożył do jakiegoś urządzenia rękę. Potem schował je do kieszeni.
- Dobra, zapisano. Do widzenia!
- Do widzenia. - Odpowiedzieliśmy kucharzowi chórem. Wyszliśmy z gabinetu.
- Co to znaczy? - Wolałam Pawła dopytać.
- To znaczy, że jak opuścisz przypadkiem, bądź specjalnie, zieloną strefę, to po chwili chip się aktywuje i urwie ci głowę. Nie będę ryzykował, że mi uciekniesz.
No to się porobiło. Nadal mój status jeńca wojennego jest utrzymany w mocy. Doszliśmy do mieszkania Pawła.
- Zapamiętaj gdzie mieszkamy. Ja teraz muszę wyjść. Wrócę o 17:00 na obiad. Tu ci zostawiam kartę na zakupy. Kup też sobie jakieś ubrania. Komputer na stole w salonie jest niezahasłowany. Możesz z niego korzystać. Obiad ma być domowy. Nie po to płaciłem tyle forsy za ciebie, żeby nadal stołować się na mieście.
Wyszedł. Rozglądnęłam się po mieszkaniu. Tradycyjne, bez szału. Dwie sypialnie, salon, łazienka i kuchnia. Przedpokój. Jesu nie pamiętam, kiedy ostatnio gotowałam. Musze się postarać. To nie była moja codzienność w domu rodzinnym. Jestem inteligentna, mam internet, jakoś to ogarnę.
- Jednak było warto w ciebie zainwestować tę kasę. - Powiedział Paweł po powrocie, pałaszując obiad. Fakt, zrobiłam coś, co potrafię i wyszło mi to bardzo smacznie.

Trzy miesiące później...
Tego dnia myślałam, że zwariuję, tak mi brakowało seksu...
- Co się tak tłuczesz? Hałasujesz tymi garnkami aż sufit się trzęsie. - Paweł stanął w drzwiach kuchni. Ręce oparł na framudze.
- A nic. Zła jestem. - Cóż miałam mu powiedzieć. No chyba nie prawdę.
- Na co jesteś zła. - Drążył.
- Eeee. - Odburknęłam.
- No co. Gadaj. - Podszedł do mnie.
No dobra. Powiem mu. Niech wyrzucę to z siebie, to oczyści atmosferę.
- A bo chodzisz po mieszkaniu taki goły. Myślisz, że to na mnie nie działa? Że ja jestem bez serca?
- Ja goły? Przecież jestem grzecznie ubrany w ręcznik. Zawsze tak chodzę tylko po kąpieli. To ty chodzisz cały czas w tych kusych bluzeczkach. I w tych przykrótkich szortach. Myślisz, że na faceta takiego jak ja to nie działa?  Zobacz!
Spojrzałam tam, gdzie się zaczynał jego ręcznik. Fakt. Jego fiut stał na baczność.
- Nie myślałam o tym w ten sposób.
- No to teraz wiesz. Już trzy miesiące mam ten problem. I muszę z tym żyć. Wiedziałem, że będą kłopoty.
Nawet nie podejrzewałam, że tak na niego działam. Zaryzykować? Raz kozie śmierć.
- Jak można temu zaradzić? - Zapytałam spoglądając na niego spod półprzymkniętych powiek. Zagryzłam wargę.
- Nie rób tak, bo strasznie mnie to kręci. - Paweł podszedł do mnie i przeciągnął kciukiem po moich ustach.
Spojrzałam w górę, prosto w jego oczy. Przełknęłam dość głośno ślinę. Dotknęłam miejsca na brzuchu, gdzie zaczynał się, zamotany na jego biodrach, ręcznik.
- Nie nakręcaj się tak, bo jeszcze ci to spadnie. - Wsadziłam palec za ręcznik.
- Tak jak twoje ramiączko? - Nachylił się nade mną, zsunął ramię bluzki i pocałował mnie tam.
- Co ty robisz?
- Sprawdzam czy rzeczywiście nie masz serca. - Zaczął całować moje ramię w stronę szyi. Mój oddech się pogłębił. Chwyciłam jego ręcznik w garść. Paweł nie przestawał całować. Doszedł do płatka ucha.
- Oj!
- Zabolało? - Zapytał Paweł
- Oj nie. Ale chyba musimy sprawdzić czy nie ma nas w twojej sypialni. - W jego, bo on ma większe łóżko. Paweł chwycił mnie za całowaną rękę.
- Chodź. - Pociągnął mnie za sobą. Jego ręcznik został i w ręku.
- Ufffff. Co za widok... - Jakiż on miał piękny tyłek. W ogóle wyglądał jak młody bóg. W ubraniu tak to się nie rzucało w oczy. Weszliśmy. Paweł usiadł na łóżku i oparł się na łokciu. Pociągnął mnie na siebie. Siadłam na nim okrakiem. Wziął moją głowę w obie ręce i wreszcie mogłam poczuć jego usta. Ciepłe, wilgotne. Wysunął z nich swój język i wsadził mi go głęboko. Jego dotyk i smak to było niebo w gębie. Oddałam mu swój. Ręce Pawła mogły powędrować pod moją bluzkę. Nie wiem kiedy ale moje szorty zostały rozpięte, Poczułam na pośladkach Pawła ręce. Zsunął spodnie z mojej pupy. Bluzkę podciągnął do góry. Jako, że w domu nie nosiłam stanika, moje piersi znalazły się na wysokości Pawła ust. Sutki sterczące. Poczułam język Pawła na prawym z nich. Potrafił nim ruszać. Przeszył mnie dreszcz. Jak ja go chciałam! Paweł się podniósł i ułożył mnie pod sobą. Ściągnął do końca moje szorty. Klęknął między moimi udami. Rozchylił je. Całował to jedno udo, to drugie. Złożył mocny pocałunek na moim wzgórku. Nie kontrolowałam mojego oddechu, który był co raz bardziej urywany. Moje podbrzusze falowało w rytm jego dotyku. Nasze usta ponownie się spotkały. Poczułam jego męskość. Napalony był na maxa. Ale dobrze, że poszliśmy w tę grę wstępną. Poczułam ręce Pawła pod swoją pupą. Przytrzymał mnie za biodra i wtargnął swoją męskością wprost w moje ciepłe, chętne, wilgotne na maxa wnętrze.
- Ach!..........- Mój jęk wypełnił całą sypialnię. Mówił wszystko. Brakowało mi tego. Muszę się do tego szczerze przyznać. Ale tak dobrze, jak mi pasował kutas Pawła w cipce, to jeszcze nigdy nikt. To Paweł narzucił rytm posuwania. Kondycje miał niezmordowaną. Czułam, że wypełniał moją cipkę dokładnie i całą. Moja rozkosz szła w górę i w górę. Do szczytu, który by niebawem. Było mi tak dobrze, że nie potrafiłam myśleć, nie potrafiłam oddychać, nie potrafiłam się kontrolować. Ta jego męskość we mnie, nade mną. Dotykanie jego twardego ciała była drugą rozkoszą. I jego, i mój oddech był urywany. Co chwila się całowaliśmy, dotykaliśmy językami. Rytm był miarowy. W pewnym momencie Paweł przytrzymał moje biodra, pchnął kutasem kilka razy mocniej. Jęknęłam. Tak mocnego orgazmu i tak niespodziewanego nie miałam jeszcze nigdy! Sama poczułam falę przelewającą się przez moje wnętrze. Zaciskało się miarowo. Jeszcze kilka posunięć i poczułam jak zalewa mnie fala jego spermy. Uwielbiam ten stan. Dlatego nie lubię się kochać w prezerwatywach. Uwielbiam być zalewana spermą. Czuję się spełniona. Orgazm był tak mocny, że nie docierały do mnie żadne dźwięki. Opadłam bez sił na poduszki. Próbowałam złapać równy oddech. Paweł złożył ostatni pocałunek na moich ustach. Delikatnie wysunął się z mojego wnętrza. Opadł na poduszki obok mnie.
- Jesu jak bosko.  - Dotarły do mnie jego słowa. - Jakaś ty namiętna. Twoja cipka wyssała z mojego kutasa cała spermę. Kurde przepraszam ale zapomniałem się zabezpieczyć. Nie pomyślałem o gumce, taką miałem na ciebie ochotę.
- Dobra, spoko. Mam wkładkę. - Powinnam ją wymienić ale mam na to jeszcze chyba pół roku czasu, pomyślałam. Zasnęłam. Byłam wyczerpana na maxa ale szczęśliwa i zadowolona. Tego mi brakowało. Tej nocy kochaliśmy się jeszcze dwa razy. I poszło to lawinowo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz