niedziela, 2 czerwca 2019

Wojna damsko - męska. 1.

                     Zaliczyłam ostatni egzamin. Szczęśliwa wróciłam do domu. Podjechałam samochodem pod schody wejściowe. Wbiegłam do środka. Po schodach na górę. Kierowałam swoje kroki do pokoju mojego narzeczonego, żeby wreszcie go zobaczyć i pochwalić się. Chciałam mu zrobić niespodziankę. Otworzyłam cicho drzwi. Nie uwierzyłam w to co zobaczyłam! Zobaczyłam kobietę i kaskadę jej włosów spływającą po plecach. Biodra unosiły się miarowo i opadały w dół. Na niego. Wiedziałam co to jest.  Byli prawie nadzy. Widziałam jego twardego fiuta jak w nią wchodzi. I jej soki spływające w dół. Było jej dobrze. On trzymał ją za biodra. Jego palce odciskały się na jej skórze, mocno ją trzymał. On - mój narzeczony. Sądząc po odgłosach, spełnienie było blisko... Zauważył mnie. Nie przestawał. Kobieta też odwróciła głowę. Poznałam ją. To była moja mama! Mama!!! Myślałam, że umrę. Zbiegłam w dół. Nie wiem jakim cudem nie połamałam nóg. Zdradził mnie. Mój narzeczony, z którym za dwa miesiące miałam brać ślub, zdradził mnie z moją własną matką! Nie wiem jakim cudem dojechałam szczęśliwie do centrum. Nie pamiętam drogi. Nie wiedziałam co mam zrobić, jak postąpić. Muszę pomyśleć. Ale najpierw się zresetować. Weszłam do pierwszego lepszego baru.
- Barman lej! Czystą! Od razu sześć kieliszków.
Pierwsze trzy wypiłam jednym tchem. Powoli zaczynałam się resetować. Ale wciąż, jak zamykałam oczy, widziałam JĄ! Widziałam ją jak siedzi na nim i słyszałam te odgłosy. Wyraźnie było im dobrze z sobą. To świadczyło, że to nie był ich pierwszy raz! Dopiero teraz to do mnie dotarło. I dotarło do mnie, że to nie był jej pierwszy raz z jakimś moim chłopakiem. Dopiero teraz zobaczyłam pewne fakty z moich poprzednich związków. Czy moja matka przeleciała każdego z moich chłopaków?! Boli. Bardzo boli. Matka jest młoda, ojca cały czas nie ma, ale to nie pozwala jej na........... Dość!
- Barman! Podaj mi proszę pół litra do stolika.
- Ale...
- Podaj, proszę. - Postanowiłam się upić, żeby choć na chwilę zapomnieć. No i jak postanowiłam, tak zrobiłam.
- Agila! - Ktoś mnie woła. - Agila obudź się! - Podniosłam głowę i zauważyłam swojego brata.
- Czego chcesz? - Warknęłam na niego.
- Barman zatelefonował do mnie, żeby cię zabrać, bo się upiłaś.
- Odwal się. Sama sobie poradzę.
- Nie wygłupiaj się. Zabiorę cię stąd do domu.
- Nie! Tylko nie tam! Idź sobie. Poradzę sobie. No już!
- Ale o co chodzi? Nigdy tak się nie zachowywałaś.
- Świętuję zdanie egzaminu. Od dziś jestem legalnym pilotem.Zaprowadź mnie tylko do hotelu i idź sobie.
- Dobra. - Jak poprosiłam, tak zrobił.
Jak wytrzeźwiałam, a była to jakaś 2:30, najpierw poszłam pod prysznic. Potem próbowałam wymyślić, co zrobić ze swoim życiem.  Szukałam miejsc, gdzie potrzebują pilotów. To było najprostsze. Szukałam jak najdalszego miejsca. Znalazłam - na Ziemi potrzebowali pilotów na już. Super. Lecę. Opuszczając swoją rodzinną planetę posłałam wiadomość do brata: "Nie szukaj mnie. Sama się zgłoszę. Kiedyś. Zawiadom wszystkich, że ślub odwołany. Pa".
       I tak opuściłam swoją planetę na cztery lata. Cztery długie lata.
      
       Po jakimś czasie zgłosiłam się do mojego nowego pracodawcy. Dopiero teraz do mnie dotarło, że będę pilotem wojskowym, których tu non stop brakowało, i to w dodatku na wojnie, którą prowadziła płeć męska przeciw żeńskiej lub odwrotnie - żeńska przeciw męskiej. Ze względu na płeć oczywiście latałam po stronie kobiet. Było mi to obojętne, to nie była moja wojna. Zależało mi tylko, żeby być daleko od domu i żeby latać. Jak się potem okazało, wojna niestety nie dawała dużo okazji do seksu z facetami...ale nie było to niemożliwe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz