niedziela, 25 czerwca 2017

S & D & RR. cd. 8.

Chciałam się zabawić, przysięgam chciałam! Nie potrafię!!!

To tak, jakby Paweł miał wyłączność na uruchomienie mojej namiętności...

Pewnego dnia poszłam do klubu potańczyć, rozerwać się. Poderwać, jak zwykle, jakiegoś fajnego faceta, żeby odbyć z nim małe pieprzonko ;-) i co?! I dupa!!! Poderwać i owszem ale nie ma we mnie zaangażowania w seks. Owszem, mogę faceta przelecieć ale nie można to nazwać dobrym seksem. To jak zwykły, pospolity szybki numerek. Do dziś wspominam tamten seks z Pawłem! Jak sobie przypomnę, gdzie i jak doskonale poruszał swoimi palcami. Jak doskonały miałam z nim orgazm... Jego pocałunki na mojej skórze, brzuchu i to co było potem! I teraz, jak sobie to przypomnę, widząc Pawła jak tu leży u tego pieprzonego dilera nieżywy...

- Jesu Paweł! - Znalazłam go. Zakrwawiony leżał na zapleczu. Ręce skute. Pod okiem siniak. Dotknęłam jego szyi. Puls... Czy puls jest wyczuwalny! Dotknęłam jego szyi. Ręce mi się trzęsły jak jeszcze chyba nigdy w życiu...
Puls...

Jest!!! Jest!!! Kurde, pogotowie! Dzwonię.

Przyjechali po chwili i zabrali Pawła do szpitala. Tak jak i mundurowi, którzy zabrali Bola do fabryki. Pojechałam za nimi po chwili.

Wpadłam do pokoju przesłuchań, bo miałam do pogadania z Bolem jeszcze przed przesłuchaniem go przez Gniewomira, co było nieuniknione.
- Posłuchaj. - Pochyliłam się nad Bolem. - Jak chlapniesz, że nie weszliśmy z moim partnerem jednocześnie, to masz przesrane. Prokurator to mój BAAARDZO, bardzo dobry znajomy i tak go nastawię, że wyrok będziesz miał podwójny. - Trochę przegięłam ze straszeniem dilera ale cóż... Tak wyszło. - Z tego co wiem, to właśnie teraz operują mojego partnera. Jeżeli będzie również potrzebna transfuzja, to zostanie on w szpitalu powyżej dni siedmiu a wiesz co to oznacza! Nikt ci tego nie daruje! - Niestety nie wiedziałam jaki jest stan Pawła. Ale tego Bolo nie musiał wiedzieć.
- Dobra. Teraz wal się. - Bolo powiedział tylko te dwa słowa i wszedł prokurator.
- Gniewomir ... - Przedstawi się, jak to miał w zwyczaju prokurator i rozpoczął przesłuchanie. Ja wyszłam, żeby posłuchać co gada diler, do pokoju obok, za weneckie lustro.
- Paweł! - Za drzwiami w pokoju za weneckim lustrem, stał Paweł we własnej osobie. Jego się tam nie spodziewałam. Blady, ręka w opatrunku, przymocowana do tułowia, siniak pod okiem jeszcze się powiększył, zauważyłam jeszcze spuchnięte usta. Te usta, które teraz się otworzyły i coś do mnie gadają... Co?
- Aga zagrajmy w otwarte karty. - Powiedział Paweł.- Myślałaś, że jestem nieprzytomny tam na zapleczu, jak gadałaś z tym dilerem i kupowałaś dragi ale ja wszystko słyszałem. - Nie wierzyłam co słyszę, więc nawet nie zareagowałam na jego słowa. - Ja nie toleruję u siebie w wydziale ćpunów ale dam ci szansę nie będę ci robił koło dupy i smrodu w papierach. Pozwolę ci zwolnić się na własne żądanie, za porozumieniem stron. I nie obchodzi mnie jakie stosunki łączą cię ze starym. - Wyrecytował jednym tchem Paweł. Ja nadal nie wierzyłam własnym uszom. Co on sugeruje? Że ja kupowałam te dragi dla siebie?! Ja pitolę! Wa mać!!! No chyba mnie sczyści! Co on pieprzy!
- Co? Ja chyba źle słyszę! - Wydarłam się na Pawła. - Ja mam się zwolnić? Jeszcze czego! - Rzuciłam mu w twarz. Muszę z nim pogadać na osobności i wytłumaczyć całą sytuację bo mam wrażenie, ze on nie skojarzył, ze mu uratowałam dupsko i życie... Pierdolony służbista, wróg ćpunów, nawet tych czystych od lat...
Otworzyły się drzwi pokoju przesłuchać i Gniewomir wychylił głowę. - Słuchajcie ale ja tu przesłuchuję zatrzymanego czy możecie się kłócić ciszej albo gdzie indziej? - Rzucił z przekąsem.
Otworzyły się drugie drzwi. Stary.
- Zapraszam do mnie. Pogadamy sobie. - Powiedział a ja zauważyłam, że jest wkurwiony na maksa... Zresztą tak jak my...
 - No to mamy przesrane. - Rzuciłam pod nosem do Pawła. - Naprawdę to sytuacja niefartowa, żeśmy nie mogli tego sobie wyjaśnić na osobności... Mój poziom rozdrażnienia i wkurwu zaczynał sięgać zenitu. Miałam tego po kokardki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz